niedziela, 20 października 2013

Zakładanie ogrodu czyli co Kret może na ugorze?

       Bardzo podobało mi się to hasło rzucone przez Kretowatą :). Będę go używać :)
 
       Kiedy sprowadziliśmy się tutaj, z wyjątkiem mocno zaniedbanego sadu i kilku starych drzew, wokoło był ugór, na którym pasły się krowy sąsiadów... Wypróbowaliśmy różne metody, łącznie z oraniem. Różne też były rezultaty. Oranie niezbyt się sprawdziło - kosztowne i mało skuteczne dlatego, że naszym głównym problemem był PERZ. Bardzo ciekawa roślina lecznicza, ale na grządkach niemile widziany, bo nie tylko fizycznie dusi i przerasta inne rośliny, ale tez prowadzi z nimi wojnę chemiczną. Wydziela bowiem substancje, które hamują ich wzrost lub wręcz prowadzą do zamierania.
     Orka jest interesująca tylko o tyle, że odkleja płaty darni, które następnie wyciągałam tymi zakrzywionymi widłami i używałam na kompost. Mocno kłopotliwy kompost zresztą, bo bez przerwy porastał perzem i trzeba go było kilka razy przerzucać, za to ziemia w ten sposób otrzymana była wspaniale żyzna.

    Nie dałam rady zamienić wtedy całego terenu w ogród, więc a następnym roku znowu miałam ugór na większości terenu...

    Zaczęłam zakładać podniesione grządki, wprost na darni. Najpierw kładłam rdzeń z gałęzi, badyli i drewna. Na to, korzeniami do góry, darń zdartą wokół miejsca na grządkę. To jest dość ważne, bo jeśli zostawimy ją dookoła, to bardzo szybko skolonizuje nam cały wał. Na to kładłam gnój, na początku otrzymany od sąsiadów, potem od naszych zwierzaków. Na gnój warstwę siana, liści, słomy i różnych innych resztek roślinnych. Na końcu przysypywałam to ziemią zebraną dookoła, na tym pasie pozbawionym darni i kompostem (kiedy już go miałam). Wał był szeroki gdzieś tak na metr, a długi na kilkanaście. Obok zaraz zaczynałam drugi... Ja robiłam je proste, bo tak mi było najwygodniej, ale widziałam też takie w formie spirali. Każdy robi, jak mu się podoba.

    Niektórzy wyścielają darń kartonami, dopiero na nich budując wały. Wypróbowaliśmy ten sposób w Barkowie - perz przerasta nawet potrójną warstwę kartonu. Przerasta też czasem same wały, ale jest go dużo mniej i daje się łatwo wyrwać.

     Innym pomysłem, który zastosowaliśmy u nas, są skrzynki. Po prostu z resztek drewna buduje się skrzynie bez dna dowolnych wymiarów, ale takie, żeby łatwo było sięgnąć ręką w każde ich miejsce. W darni wykopuję rowek na wymiar skrzyni i wstawiam ją. Można też wkopać wzdłuż jej brzegów pasy blachy, tak na głębokość 20-30 cm., wtedy korzenie trawy rosnącej na ścieżce nie będą przechodzić do wnętrza skrzyni. Wysokość też może być dowolna, od 50 do 100 cm.

    Wewnątrz takiej skrzyni układamy "przekładaniec" z gałęzi i badyli, gnoju, resztek roślinnych, dając na wierzch dość grubą warstwę dobrej, kompostowej ziemi. Warzywa mogą w niej rosnąć wcześniej i gęściej, niż na grządce.

     Zarówno wały, jak skrzynie rozgrzewają się o wiele szybciej, niż okoliczna ziemia. Posługując się agrowłókniną, można "zarobić" nawet do 3 tygodni.

     W pierwszym roku nie należy sadzić na świeżo założonych grządkach warzyw korzeniowych, one nie lubią świeżego nawozu i na dodatek mogą kumulować azotany. Można natomiast spokojnie sadzić wszystkie dyniowate, ziemniaki, oraz, jeśli przysypaliśmy wszystko dość grubą warstwą ziemi, także kapustę, sałatę, seler, fasolkę szparagową. Tuż  obok takich grządek można też posadzić rośliny, które skorzystają ze spływającego z nich do ziemi "soku", a jednocześnie będą je ochraniać : kukurydzę, fasolę tyczną, słoneczniki, groszek pnący.

    Nie zapominajmy też o kwiatach, które pomagają nam w ochronie warzyw: aksamitka przeciw nicieniom, nagietek przeciw chorobom i owadom, nasturcja ( roślina pułapkowa dla mszyc). Oraz o ziołach, które wnoszą na grządki zdrową atmosferę. To ważne, aby nasz ogród był też piękny!

     Tak założone grządki mają masę zalet, ale jedną wadę - dość szybko wysychają. Można zastosować porowate rozprowadzacze, ale ja za nimi nie przepadam - powodują, że korzenie roślin rosną tuż przy powierzchni. Podlewanie wężem czy konewką sprawia, że woda spływa w dół, nie mocząc wnętrza wału i wiele jej wyparowuje. Jest na to jedna rada, bardzo prosta, a zarazem "recyklingowa" - trzeba postarać się o duże, plastikowe butelki (najlepsze są takie 5 litrowe, ale można też mniejsze) i poobcinać im dna. Następnie takie butelki wbijamy w grządkę szyjką w dół, tak gdzieś do 1/3 wysokości. Przypomina to kielichy otwarte na górze... w te kielichy wlewamy wodę. Jeśli wycieka zbyt szybko, wsypujemy do środka trochę ziemi, żeby w szyjce utworzył się sączek. W ten sposób cenna woda dociera wprost do korzeni, a my oszczędzamy sporo czasu na podlewaniu.
      Te same butelki mogą służyć wczesną wiosną jako mini-szklarenki, którymi przykrywamy młodziutkie roślinki lub miejsca, gdzie wysialiśmy wrażliwe nasiona (np.kukurydzę czy fasolę).

    I nie przeganiajmy kretów! One są bardzo użyteczne. Tam, gdzie nie ma kretów, mnożą się rozmaite turkucie, drutowce i inni amatorzy świeżych korzonków. Możemy je odstraszyć od wchodzenia na grządki bardzo prosto - wsuwając niedopałki papierosów do norki pod kretowiskiem (jeśli jest na grządce) . Kret, osóbka o czujnym węchu i wrażliwa, będzie omijać to, co śmierdzące, ale działać dookoła.

    Przy wszystkich tych sposobach jest nieco pracy na początku, zwłaszcza darcie darni jest uciążliwe (Kreciku, zaproponuj skrzynkę piwa miejscowym bezrobotnym w zamian za tę robotę - za pieniądze się nie zgodzą, za skrzynkę piwa zawsze :)). Potem jednak jest jej coraz mniej, a jednocześnie unikamy uciążliwego kopania i nawożenia co roku.

     Wzniesione grządki pomalutku będą opadać, aż utworzą się z nich normalne, żyzne grządki. Jeśli będziesz je, Kreciku, regularnie ściółkować oraz od czasu do czasu podrzucisz trochę kompostu, to pozostaną żyzne na lata. Pulchne i gruzełkowate. Wystarczy je lekko poruszyć motyczką i siać, a czasem wystarczy nawet zwykłe zagrabienie zimowej ściółki i wyrównanie powierzchni.

    Powodzenia!


















   
    

10 komentarzy:

  1. Z petami bym spróbowała tylko gdzie ja znajdę palacza ;-) Powiedz jeszcze, jaką masz metodę na koty, zeby sobie nie urządzały toalety w grządkach?

    PS.Malwy przecudne!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Na koty nie ma sposobu! Jedyny - to założyć piaskową wysepkę, sypką i suchą, w innym miejscu, specjalnie na kocią ubikację. Natomiast w ogrodzie niech będzie wilgotno i wyściółkowano...

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, Babulinko jesteś skarbnicą wiedzy:) U mnie tego lata też krecik buszował. Miał swój tunel dookoła warzywnika. Po jednej stronie miałam posadzone aksamitki, bazylię i tymianek. W tych miejscach - pod ziołami i aksamitkami nie budował kopczyków, a jedynie na ścieżkach. Czasem wybijał się na grządkach, ale nie był zbyt kłopotliwy. Podłączam się pod pytanie o koty - my swoich nie mamy, ale za to sąsiad sporo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kretów się nie przegania;)))) Słusznie!!! U mnie nie ma ani jednego;))) Wystarczę ja;)
    dziękuję za wszelkie rady - pozostaje tyko znaleźć czas na takie czynności jak wyżej opisane - u mnie ostatnio z tym krucho - może na wiosnę się bardziej zabiorę - wtedy zwykle u mnie w grafiku "luźniej";)
    Skrzynki piwa nikomu nie proponuję, bo chcę dobrze żyć z kobitami;)))
    Cmoki Babulinko!

    OdpowiedzUsuń
  5. Boszszsz, przeraża mnie to, co piszesz. Zakładam ten warzywnik i zakładam, i zakładam. Ogrom pracy co nieco mnie przestrasza...

    OdpowiedzUsuń
  6. Orszulko, to tylko tak się zdaje, z ta robotą. Jedynym cięższym zajęciem jest zerwanie darni i to tylko na ścieżkach, reszta jest przysypana. Cały kopiec robi się dość łatwo. Przecież nie musisz od razu zakładać ogromnego ogrodu... Zrobisz jeden, a potem przez cały sezon można robić następne, aż do zimy. Ja robiłam po jednej małej grządce na dzień. To jest zupełnie możliwe. Jeśli jest za późno na siew warzyw, to taką podniesioną grządkę można obsiać zielonym nawozem. Jeśli nie za bardzo pada, to można zresztą zacząć już teraz. Tej wiosny założyliśmy w Akademii Bosej Stopy cały niewielki warzywnik w dwa dni - przy pomocy kilku kursantów. Nawet zrobiliśmy więcej, bo zaplanowaliśmy tylko jedną podniesioną grządkę w kształcie litery L, ale że zostało nam materiałów, to powstały jeszcze dwie inne - jedna okrągła (prawdziwy "kopiec kreta") i jedna podłużna, mająca za podstawę pniaki po ściętych topolach. Oraz kawałek dobrej ziemi, oczyszczonej z perzu, otoczonej przez tę literę L, gdzie od razu można było siać marchewkę. Pamiętaj, że to wysiłek raz na wiele lat, potem jest łatwiej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo się cieszę, że znalazłam Twój blog. Dużo przydatnych dla mnie informacji. Jestem ogrodnikiem mało doświadczonym. Dwa lata w ogrodzie - wcześniej raczej omijanie z daleka i żadnej wiedzy. Wiele lat życia w blokowisku i brak styczności z tym tematem. Tworzę więc moje miejsce na ziemi powoli i ucząc się na błędach, ale za to z ogromną radością. Początki były bardzo intuicyjne i w sumie nie takie najgorsze. Po dwóch latach wiedza jest większa, ale ciągle jeszcze niewielka. Będę więc zaglądać i systematycznie zdobywać u Ciebie teorię. Temat ze skrzyniami jest u mnie na czasie, ponieważ na wiosnę zamierzam je wprowadzić do ogrodu a przez zimę zbudować. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. obecnie rozpoczynam zmagania z ugorem 30 ar-owym i zaczęłam budować pierwszą grządkę posadzę na nich dynie, cieszę się i boję wezwania, ja tą działkę kształtuję od zera ,zaczęłam od sadzenia 5-ciu drzew jako bazy wiem jakie chcę mieć krzew2y na luźny żywopłot na jednej części ogrodzenia bo ma to być ściana krzewów kwitnących czyli ściana zmienna, i zastanawiam się co powinno być posadzone na jej tle , chwilowo nie myślę o bylinach bo to dalszy etap po walce z glebą. Moja działka jest na górze ze skłonem, gleba gliniasta i kamienista ukształtowana przez lodowiec, widok piękny. oby tylko starczyło siły. Z wielką radością odkryłam tą stronę

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję za te cenne wskazówki! Lecę zakładać swoje grządki :)))

    OdpowiedzUsuń
  10. dzien dobry. U mnie jest spory kłopot z kretem właśnie. Jednak.....on mi kopie od lat ciągle na grządkach i niszczy urośnięte już warzywa-wykopując je:( Nie wiem co z nim począć. Nikt u mnie nie pali więc ...:/ Co zrobić w takiej sytuacji?

    OdpowiedzUsuń