sobota, 1 lutego 2014

Agresywne nasiona

        Nie ma dwóch zdań - zima powoli się kończy! Chińczycy świętowali nowy rok, jutro Gromniczna, u nas nawet wiatr i mróz nieco zelżały i jest fajnie. Ale najważniejszą oznaką są nasiona, które jakieś takie ruchliwe i agresywne się zrobiły, że same ludziom włażą do koszyków, zaczepiają, przejść spokojnie nie dają i więżą nas w sklepach ogrodniczych godzinami. Ani chybi koniec zimy niedługo (oby)!
        Nasze dzięcioły tak się przejęły naszymi kłopotami z opałem, że postanowiły nas zaopatrzyć. Targają sosnowe szyszki na jabłonkę przy ganku, tam rozkuwają je pracowicie - stukają cały dzień miarowo, jak w stolarni - a potem zrzucają je dla nas na ziemię, żebyśmy nie musieli daleko szukać. Mąż znowu zebrał ich cały worek, już chyba trzeci raz tej zimy.
  
           A wracając do nasionek. Co roku prawie wypróbowuję jakąś nowość, jakąś inną odmianę, która mnie zaciekawia i wabi. Wiele z nich nie zdaje egzaminu w porównaniu z dobrymi, starymi klasykami i idzie w zapomnienie, ale niektóre zostają.  W zeszłym roku śliczny, ozdobny szczaw z czerwonymi ogonkami i żyłkami przegrał smakowo ze szczawiem zbieranym na łące. Są jednak i takie, które wprowadziły się na stałe do naszego ogrodu. O szparagach i buraku liściowym już pisałam.
            Prawie co roku wysiewam też trochę karczochów, bo bardzo lubimy ich pąki. Na południu Europy to bylina, u nas muszę je traktować jak pomidory i wysiewać co roku na nowo do doniczek na oknach. Za mało ich jest, żeby się najeść, ale zawsze jakieś urozmaicenie na przekąskę.
           Lubię tez miechunkę, czyli rodzynka brazylijskiego. Też to samo - wysiew już w lutym do doniczek. Krzewy rosną niesamowicie, w tym roku były wyższe i szersze ode mnie! Przepadam za ich owockami na surowo, jak i smażonymi w syropie. Dodaję je czasem do mięs, ale na ogół po prostu rozcieńczam wodą i mam smakowity, aromatyczny kompot.
          Moją ulubienica jest mała, okrągła marchewka "Pariser Markt", podobna do rzodkiewki. Wczesna, słodka i delikatna, pierwsza z marchewek na naszych talerzach. Okazuje się, że wysiana późno, już w czerwcu-lipcu, także doskonale nadaje się do przechowywania. Lubię tez marchewki kolorowe, zwłaszcza czerwoną, ale coraz trudniej mi je znaleźć.
         Innym moim odkryciem jest czarny pomidor "Czarny Książę" - moim zdaniem przepyszny. Też słodki i aromatyczny, zupełnie inny w smaku od standardowych pomidorów. W zeszłym roku przyjaciółka podzieliła się ze mną nasionami różnych ciekawych pomidorów, był między nimi Czarny Krymski i Czarny Syberyjski - też bardzo dobre. Oraz jakiś taki żebrowany i trójkątny, z dużą ilością suchej masy, też świetny. W ogóle pomidory to moja słabość. Co roku mówię sobie, że tym razem będę rozsądna, że tylko tyle krzaczków, ile się zmieści, za to ładnie prowadzonych... A gdzie tam! Nie mogę się oprzeć i co roku mam pomidorową dżunglę, która pieni się i wyłazi z foliaka wszystkimi otworami, a do środka wejść nie można. Ale - o dziwo! - w tej dżungli mam też piękne, smakowite owoce w dużej ilości.
        Z dyń najbardziej lubię "Potimarron" dla lekko orzechowego smaku, dlatego, że taki w sam raz, nie za duży i nie za mały, akurat na jeden obfity posiłek, że ładnie rośnie i ładnie wygląda.
       Odkąd Agniecha z Gór przysłała mi nasiona fasoli szparagowej pnącej "Blauhilda", też stała się ona moją ulubioną. Nie tylko smaczna, ale też ozdobna.
       Lubię też mieszanki sałat, nawet nasza córka dopomina się o nie. Najlepsza (moim zdaniem) jest Mesclum, ale inne też nie do pogardzenia. A że sałaty w sezonie pożeramy codziennie pełne michy, to odsiewam je kilka razy.

        Reszta warzyw to same klasyki. Bo na przykład klasyczna czerwona rzodkiewka jest smaczniejsza, niż inne. Staram się za to o różnorodność, np. kabaczki i cukinie różnych kolorów. Z tego powodu mam kłopot, bo zwykle torebka nasion to dla mnie za dużo. Marzę o tym, żebym poznała tu kogoś, z kim można by się wymieniać. Często radzę też sobie w ten sposób, że kupuję gotowe flance. Mam satysfakcję, że lokalne ogrodniczki trochę zarobią, a ja mam wtedy 6 odmian kapusty, a nie tylko jedną.

11 komentarzy:

  1. Pomidory bardzo lubię, na działce za mego dzieciństwa zawsze mieiśmy klika ich odmian!

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje pomidory: 5 krzaków i JEDEN pomidorek;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moje pomidory od paru lat systematycznie atakuje zaraza ziemniaczana, nie wiem co sie dzieje :( Jak temu zaradzic ?
    W tym roku chcialabym posiac fasolnik chinski, ma piekne dlugie bezlykowe straki i pieknie kwitnie. No i z ta miechunka mnie Jagodka zachecilas :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Opowiem więc o pomidorach w następnym poście, widzę, że może się przydać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A jak uprawiasz karczochy? Ja dwa razy próbowałam i mi się nie przyjmowały, a mam ochotę ich spróbować. A z pomidorami mam podobnie, co roku mam dżungle w szklarni i chwastom też pozwalam rosnąć, tylko je skracam, żeby za duże nie były. Zresztą jeden z nich jest bardzo smaczny, sam co roku się rozsiewa, nic robić nie muszę - komosa biała, inaczej lebioda. Podobną rośliną jest łoboda, chyba też ją mam (ta sama rodzina szarłatowatych), ale się nie zastanawiałam nad tym dłużej, takie samo zastosowanie mają. Pyszne młode listki do sałatek, można przyrządzać też jak szpinak :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karczochy lubią ziemię wapienną i nie przepadają za przesadzaniem. Mus to zrobić, bo należy je wysiać w domu w doniczkach, ale przesadzać ostrożnie z bryłą ziemi, ewentualnie użyć doniczek rozkładających się. Ja wysiewam w lutym, wysadzam w maju i czekam.... Jeśli masz jaja gęsie, to są to bardzo dobre ekologiczne doniczki, wystarczy obciąć "czubek", zawartość zużyć, a samą skorupkę potraktować jako doniczkę do wysiewu i potem razem z nią posadzić do ziemi. Masz wtedy dwa w jednym: doniczkę, która się rozkłada, a jednocześnie nawóz wapniowy. Korzenie spokojnie przebiją skorupkę w swoim czasie. Karczoch potrzebuje wody, jak każda roślina, ale nie lubi zalewania i mokrego podłoża. Suche, ciepłe, nawet kamieniste miejsca bardzo mu odpowiadają.

      Usuń
    2. Jaki fajny sposób z tym jajkiem :) Gęsi jeszcze nie mam, ale może kiedyś będą, to na pewno spróbuję w jajku wysiać. A jakieś inne rośliny też tak w jajku można wysiewać?

      Usuń
    3. Można też sadzić w kurzych skorupkach, ale tylko do podkiełkowania. Do ogórków są świetne. W ogóle skorupki to dobry nawóz, daję ich trochę na dno doniczek (potłuczone). W zasadzie, jeśli się ma dość skorupek to prawie wszystko można w nich siać, co ma na tyle duże nasiona, żeby je wsadzać pojedyńczo. Tyle, że kurze są malutkie, więc długo w nich nie mogą rosnąć.

      Usuń
  6. Ja jak na razie większość roślin kupowałam z gotowych sadzonek, ale udało mi się też trochę wysiać z nasionek i byłam z nich bardzo dumna, chociaż popełniłam też wiele błędów, np. marchew posiałam za gęsto i mimo przerywania korzenie rosły praktycznie na sobie. Wyrosło mi niewiele dorodnych marchwi, większość była karłowata, powykręcana, ale i tak bardzo smaczna. Mam nadzieję, że w tym roku będzie już znacznie lepiej. Na pewno jako początkująca ogrodniczka (chociaż zawsze miałam zapędy do grzebania w ziemi) będę w tym roku korzystać z Twojego bloga, jak z poradnika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natalio, miło słyszeć, że ktoś lubi grzebać w ziemi. To niezwykle przyjemne o odstersowujące zajęcie :) Zbyt gęsty siew to najczęstsza "przypadłość" ogrodników. co do marchwi - to sprawdź, czy między nią nie rośnie koper. On na początku sprzyja wschodom marchwi, ale kiedy zawiąże nasiona, zatrzymuje też jej wzrost.

      Usuń
    2. Ja natomiast mam problem że koper mi nie rośnie, ładnie wschodzi a potem żółknie, karłowacieje i znika :( i tak od kilku już lat, chyba ziemia niedobra dla kopru, zbyt gliniasta, a tak lubimy koper...

      Usuń