piątek, 28 lutego 2014

Żywa gleba czy nawożenie

         Mam wrażenie, że powinnam dokładnie określić mój stosunek do nawożenia. Otóż w zasadzie jestem zdecydowanie przeciwna wszelkiemu nawożeniu. To jest dość brutalna ingerencja w naturalne życie ogrodu, na ogół nie dająca nic dobrego. Mam na myśli nawożenie także środkami naturalnymi, jak gnój, gnojowica, gnojówki czy wszelkie napary.
        W zasadzie uznaję je tylko w przypadku roślin w doniczkach, bo one i tak są w środowisku nienaturalnym. Czasem, ale rzadko, trzeba też naprawić błędy (jak posadzenie młodych drzewek w jałowej glebie), ale to są wyjątki.
        Zamiast podlewać czy podsypywać, wolę traktować z szacunkiem tę delikatną strukturę, jaką jest gleba i pracować z nią nad poprawieniem jej właściwości. Zamiast przyklejać plasterek, wolę leczyć cały organizm. Stąd moje upodobanie do kompostu, wałów, ściółki - wszystkiego, co sprawia że CAŁY ekosystem staje się lepszy, a nie tylko doraźnie łata dziury.
        Mamy glebę zbyt gliniastą? To zamiast nawozów dostarczmy jej piasku, torfu i dużo próchnicy. Mamy glebę zbyt piaszczystą? To dodajmy do niej gliny, węgla drzewnego i dużo, dużo próchnicy. Zamiast walić młotem gnojówek i nawozów - pozwólmy organizmom glebowym i naziemnym robić swoje. Pomóżmy im tylko, zamiast chcieć samemu ręcznie wszystko zmieniać. Jesteśmy za głupi i za mało wiemy, żeby to zrobić dobrze. Na ogół większość z nas nie stara się sama zbudować czy naprawić komputera, a w porównaniu z przyrodą jest on maszyną prymitywną i prościutką.
         Natura, PRZYRODA, jest kimś delikatnym i nieskończenie skomplikowanym, więc nie z młotem i łopatą, ale delikatnie, z czułością. Wszystkie żyjące organizmy, naziemne, podziemne i powietrzne, oraz minerał, woda, powietrze, światło, cały Kosmos są ze sobą powiązane miriadami niezwykłych powiązań i współzależności, chcą pracować, dążąc do coraz bujniejszego rozkwitu. Tymczasem my włazimy ze swoimi wielkimi buciorami jak słoń do składu porcelany i uważając, że wiemy lepiej, zrywamy i niszczymy te powiązania.
       A może by tak porzucić postawę pana i władcy, co to "lepiej wie", a zacząć być bardziej współpracownikiem i uczniem?
       Wynika stąd jeszcze jeden wniosek: należy obserwować uważnie. Nie ma jednej dobrej recepty na wszystko. Każdy ogród jest inny, pogoda jest inna. Trzeba być elastycznym, adaptować się, naśladować naturę.
      My, ludzie, lubimy panować i gwałcić, lubimy dominować. Nic dobrego nam to jednak nie dało. Dlatego może teraz kolej na trochę pokory? Bóg czy inne siły umieściły nas we Wszechświecie, który jest jedną wielką szkołą dla nas. Zacznijmy więc się uczyć. Do czego doprowadza społeczeństwo chęć dominowania i posiadania, to doskonale widać - zatrute ziemie, zatruta woda, trujące powietrze, żywność, ubrania. Na szczęście są pewne iskierki światła w tym chaosie. Wróćmy więc i my do Ziemi, jak do kochającej i kochanej Matki i pracujmy razem z nią, uczmy się od niej. Ona naprawdę sama sobie świetnie poradzi, tylko pomóżmy jej, dajmy szansę. Naśladujmy ściółkę leśną, robiąc kompost i ściółkując. Poznajmy naturę sadzonych roślin i ich pochodzenie - jedne są ze stepów, inne z lasów, jedne z gór, inne z moczarów, jedne potrzebują ciepła, inne nie. Wiadomo, że ich wymagania będą różne. Dostosujmy uprawiane rośliny do naszego pola czy ogrodu, do naszego klimatu, a nie odwrotnie. Sadźmy drzewa iglaste i jałowce obok drzew owocowych - one zapewnią im ochronę. Wprowadźmy zwierzęta trawożerne, bo one są konieczne w obiegu materii. Zaprośmy ptaki. A przede wszystkim: obserwujmy i wyciągajmy wnioski.

       

42 komentarze:

  1. Zgadzam się z tym w 100% Jagodo! Natura mądra jest, nie ma co jej zmieniać na siłę... Pamiętam, jak będąc w gospodarstwie eko po silnej nawałnicy rozmawiałam z właścicielką - okazało się, że tam gdzie grządki były nie wyplewione z chwastów, rośliny nie ucierpiały niemal wcale, na grządkach gołych od chwastów, czyściutkich - wybiło wszystko... i pomyśleć że to tylko "byle" chwasty:):) Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. We wszystkim trzeba zachować umiar i rozsądek. Chwasty pielę dokładnie, dopóki warzywa są malutkie. Potem zwykle nie starcza czasu, więc nie robię wielkiej tragedii, jeśli trochę ich znajdzie się na grządkach. Jednak warzywa muszą mieć przestrzeń i światło dla siebie, nie można pozwolić, żeby dzikie rośliny, które na ogół są bardziej żywotne, zadusiły je między sobą.

      Usuń
  2. A my widzimy nie konsekwencję w tekście i chyba a raczej na pewno w nazywaniu rzeczy ,,Otóż w zasadzie jestem zdecydowanie przeciwna WSZELKIEMU nawożeniu.''
    A w kolejnym wersie ,,Stąd moje upodobanie do kompostu ''
    Czy kompostowanie i używanie kompostów (w różnych fazach dojrzałości) to u wyznawców perma... to nie jest nawożenie i ,,ingerencja'' w naturalny obieg materii :D
    Pozdrawiamy : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, co rozumiem pod wyrażeniem "nawożenie" wyjaśniłam w starszych postach postach, ale widzę, że trzeba to napisać jeszcze raz, przystępniej, bo być może dla niektórych osób jest to zbyt trudne. "Nawożeniem" nazywam dostarczenie dawki uderzeniowej doraźnie działającego środka... oj, wróć, znów trudnych słów używam. Dla mnie nawóz to substancja, która działa szybko i krótko, na ogół zawierająca zbyt dużo azotu, czasem też innych składników. Oprócz nawozów chemicznych, zaliczam do nich gnojownicę, guano i różne gnojówki, a nawet czysty gnój. Wszystkie one mają skład niezbyt odpowiadający potrzebom roślin i powodujący, że kumulują, no - zbierają w sobie zbyt dużo azotanów. Natomiast kompost jest zrównoważoną próchnicą. Kompost tworzy się naturalnie w lasach liściastych (które są normalne dla naszego klimatu), a choćby i pod żywopłotami, gdzie zalegają zwały liści, przyprószone ptasimi odchodami.
      Teraz dalej po prostemu: ktoś, powiedzmy Jasio zakłada sobie grządki warzywne. Według tego, co piszecie, jest to już nieznośna ingerencja w naturalny bieg rzeczy... Ja jednak piszę o uprawie ogrodu, nie o hodowaniu puszczy pierwotnej. Więc nasz Jasio zasiał sobie szpinak, buraczki, marchewkę. Następnie wyrwał je i zjadł. Szpinak, buraczki i marchewka pobrały z ziemi pewną ilość substancji pokarmowych, ziemia stała się uboższa. Ponieważ ze względów higieny nie uznaję nawożenia warzywnika ludzkimi odchodami, trzeba tę pobraną substancję uzupełnić. Można to robić za pomocą ściółkowania, ale warzywa korzeniowe niezbyt dobrze je znoszą i tej ściółki zwykle jest za mało, żeby nie tylko przywrócić pierwotny skład gleby, ale jeszcze ją ulepszyć. Jasio więc dostarcza na swoje grządki słodką próchnicę, najlepiej zbilansowany pokarm, jakiego potrzebują jego rośliny. Próchnica ta wytwarzana jest w tym samym ogrodzie, z pochodzących z niego resztek, z dodatkiem odchodów zwierząt trawożernych, w sposób całkowicie naturalny. Jej skład jest idealny i potrzebne elementy są w takiej postaci, że nie grozi przenawożenie. Proste prawo natury: jeśli coś się zabiera, to trzeba to zwrócić. Jak cząsteczki próchnicy wiążą się z gliną, tworząc kompleks humiczno-argiliczny, pisałam już wcześniej.
      Co robią "wyznawcy permakultury",( o ile tacy istnieją, bo jak do tej pory to spotkałam tylko ludzi interesujących się permakulturą, nie wyznawców), to mnie nie obchodzi. Swoje poglądy też przedstawiłam wcześniej nie raz: interesuję się wszystkimi nurtami ekologicznymi, bo w każdym można znaleźć coś ciekawego. Polegam jednak głównie na tych, które są sprawdzone od lat i przystosowane do naszych warunków. Dlatego sporo czerpię z biodynamiki (jednak nie jestem "wyznawcą" tej dziedziny, ani żadnej innej, bo nie na wyznawaniu tu sprawa polega), ale też z tradycji i po prostu ze zdrowego rozsądku. Mam wrażenie też, że sporą rolę u mnie odgrywa instynktowna wiedza, być może przekazywana genetycznie. Moi przodkowie od setek, a możliwe, że od tysięcy lat uprawiali ziemię tutaj, w tym regionie i poznali ją od podszewki. Tego głębokiego przywiązania i niejako "wrodzonej" wiedzy nie zrozumieją ludzie, którzy w danej krainie są obcy. Ja też, przeniesiona do odległego kraju, musiałabym uczyć się wszystkiego od nowa. To taki mały plus... Jednak posługując się pewną dozą inteligencji i zdrowego rozsądku można dojść do niektórych wniosków samemu. Twierdzenie, że używanie kompostu jest ingerencją w naturalny obieg materii jest dość absurdalne, bo idąc dalej tym torem rozumowania, to wszystko, co robimy jest ingerencją, sam fakt, że istniejemy. Najlepiej więc wystrzelić się w kosmos według was? Mnie chodzi o to, żeby ta nasza ingerencja była jak najbardziej zgodna z prawami obowiązującymi w Przyrodzie, jak najmniej brutalna. Mój stosunek do ziemi, to nie stosunek przechodnia i rabusia, który bierze, co mu się podoba, nie dając nic w zamian, ale stosunek gospodarza i dziecka tej właśnie ziemi, które troszczy się o dziś i o jutro.

      Usuń
    2. Dokładnie :)
      Ja uważam się za "wyznawcę" permakultury, ale oczywiście cały czas pamiętam, że permakultura powstała w Australii i nie wszystko da się po prostu przenieść bezkrytycznie. Trzeba przede wszystkim obserwować, poznać swoją ziemię i naśladować naturę (która kompostuje i ściółkuje). Ja mam swój ogród nie w miejscu, w którym się wychowałam i wiele rzeczy wciąż mnie zaskakuje.
      Dziękuję Ci jeszcze raz Jagodo za wszyskie te przemyślenia.

      Usuń
    3. Z racji tego że nie należymy do stałych czytelników (wpadliśmy TU przypadkiem) nie znamy całej twórczości zebranej na tym blogu(prosimy wybaczyć to zaniedbanie :) Tyle wstępu. Rozumiemy sarkazm autorki jednak nie znaczy to że godzimy się na traktowanie nas jak debili. Sama pani (piszemy z małej litery tylko dlatego że autorka pozwala sobie dokładnie na to samo traktując nas przez ,,wy'') używa nieostrożnie słów, przytoczymy jeszcze raz ,,Otóż w zasadzie jestem zdecydowanie przeciwna WSZELKIEMU nawożeniu.'' słowo WSZELKIEMU w języku polskim ,,mówiąc po prostemu'' wyklucza jakiekolwiek nawożenie. Kompost to NAWÓZ naturalny a używanie go w rolnictwie, ogrodnictwie to NAWOŻENIE : ) rozumiemy że brak wiedzy (lub przejęzyczenie) usiłuje pani przykryć ,,a ja tak nazywam bo tak mi się podoba" :))) Również mulczowanie (czy pani tego chce czy nie) jest formą nawożenie (naśladującego naturalne procesy zachodzące w przyrodzie) i taką role w efekcie końcowym pełni : )
      ,,Twierdzenie, że używanie kompostu jest ingerencją w naturalny obieg materii jest dość absurdalne'' wydaje się nam że nie zauważyła pani że słowo ,,ingerencja'' zostało przez nas wpisane w cudzysłów : ) Cały ten wywód może być potrzebny tym dla których to co pani pisze jest nowością i odkryciem.
      A teraz wracając do początku i nawiązując do naszej złośliwości z ostatniego zdania ; ) ,,ale widzę, że trzeba to napisać jeszcze raz, przystępniej, bo być może dla niektórych osób jest to zbyt trudne'' Rozumiemy że nie miewa pani do czynienia z praktykami rolnictwa organicznego, więc krótko o naszym doświadczeniu w tej dziedzinie.W końcu lat 80tych (czyli prawie 30 lat temu) nasze gospodarstwo należało do jednych z pierwszych w Polsce gospodarstw organicznych z pełnym atestem (numer atestu EKOLAND 91/89, 90...itd) , przez wiele lat prowadzone i oparte na biodynamice w pełnym tej metody zakresie ( jesteśmy uczniami i ,,nosicielami wiedzy'' przekazywanej przez Pana Juliana Osetka) . Do dziś całą nasza działalność w rolnictwie opiera się na ekologii i metodach organicznych, mimo rezygnacji z atestacji, która wymuszała poddawanie się ingerencji w gospodarstwo urzędasów namaszczanych przez jewro-kołchoz.
      Kończąc nisko się kłaniamy szanując Pani wkład w krzewienie wiedzy o ogrodnictwie organicznym, mimo potknięć, ale ,,nie potykają się ci którzy stoją w miejscu''
      Serdecznie pozdrawiamy : )
      P.S.
      przepraszamy troszkę kolejność wypowiedzi się popsuła (nad nami) ale p. Charatonik chciała przytaknąć i wyrazić swoją aprobatę dla pani nie potrzebnej złośliwości dla nas :D

      Usuń

    4. Gorzka Jagoda11 November 2013 17:40

      Angielski teraz wszędzie potrzebny, więc pomysł bardzo dobry. Tylko żeby móc przyjmować płatnych gości, trzeba tyle norm spełnić i tyle kontroli, że czasem się odechciewa...
      ReplyDelete
      Replies

      Los alpaqueros11 November 2013 20:02

      Może nie powinniśmy bo Aldona pewnie sama da sobie radę z odpowiedzią ale tekst ,,Tylko żeby móc przyjmować płatnych gości, trzeba tyle norm spełnić i tyle kontroli'' zwalił nas z nóg : D A te normy to komu mają służyć, tym przyjmowanym płatnym :))) ????? Szanowna Pani jakby pojechała do Aldony to na wstępie prosiłaby o certyfikaty z pieczątkami :))) MASAKRA
      Kamphora z Podlasia11 November 2013 20:08

      Chodzi o to że certyfikaty muszą być żeby było wszystko w świetle prawa ;)))
      Gorzka Jagoda11 November 2013 21:09

      Nie rozumiem, dlaczego jestem za każdym razem atakowana przez Was... Ja nie proszę o certyfikaty, bo nigdy na płatne wczasy nie jeżdżę, ale wiem, jakie przeboje mają moi znajomi, którzy otwarli agroturystykę. I owszem, zdarzają się ludzie, którzy ich o te certyfikaty pytają. Zdarzają się też tacy, którzy piszą na nich donosy i napuszczają rozmaite kontrole, więc lepiej żeby było zgodne z prawem, żeby kłopotów nie mieć. Myśmy też chcieli kiedyś otworzyć malutką agroturystykę, mamy dwa pokoje wolne, więc dowiadywaliśmy się, jak to zrobić. Okazało się, że nie możemy, bo trzeba mieć oddzielne wejście do pokojów gościnnych, a u nas na górę wchodzi się z kuchni...Więc pomysł upadł. Odechciało się nam rozwalać dom, żeby spełnić normy. Może to i masakra....
      Delete
      Los alpaqueros12 November 2013 09:38

      No to małe sprostowanie, jako że żyjemy na tym świecie ponad pięćdziesiąt lat z czego 27 lat na wsi robiąc tam wiele lat temu to co dziś uważa się za nowość, napiszemy bardzo prosto aby było zrozumiałe.
      To co ma do zaproponowania @Kamphora z Podlasia jest kierowane do bardzo wąskiej grupy klientów (z opisu remontowanego domu jego wyposażenia itd wynika jasno) Znamy to środowisko również międzynarodowe (przyjmowaliśmy kiedyś około 20lat temu ECOturystów z zachodu, Belgów,Holendrów, Niemców) Ludzie z tych środowisk (prawdziwa ekoturystyka) naprawdę nie pytają o certyfikaty, oni szukają wyjątkowych miejsc, wyjątkowych ludzi, wyjątkowego pomysłu...
      Teraz do ciebie Aldono, czytając dokładnie o Twoich planach remontowych,powiemy tak, nie spełnisz tych chorych warunków jakie wydumali jewro urzędasy, nie ma szans ;D
      Teraz o deklaracjach na zapas i zapisach ,,przyszłych Twoich gości'' deklaracje nic nie kosztują :)))) ale to sprawdzisz sama na własnej skórze :D
      A na koniec do pani... strasznie nie lubimy kretyńskich anonimów, a nasze dyskusje są niczym innym jak tępieniem cymbałów :)
      Kamphora z Podlasia12 November 2013 11:06

      Aby oczyścić atmosferę powiem jedynie, że nie będziemy oferować agroturystyki, lecz ekoturystykę, w czym jest drobna acz zasadnicza różnica ;)))
      Los alpaqueros12 November 2013 13:27

      Już o tym pisaliśmy ale dzięki Aldono że przyszłaś nam z odsieczą, choć jesteśmy pewni że większość dalej nie wie o czym i Ty i my piszemy :D
      Serdecznie pozdrawiamy starym Cygańskim
      Javen saste bahtałe sare gadzie :D
      Kamphora z Podlasia12 November 2013 14:02

      Tutaj zaszło niestety kompletne nieporozumienie pomiędzy Wami a Jagodą ;)))

      Usuń
    5. Wkleiłam tekst z innego blogu, który pokazuje dobitnie, kto tu jest złośliwy.I to nie jest jedyna Wasza napaść na mnie. Kiedy zaczęłam pisać te porady, liczyłam się z tym, że wzbudzić to może wrogość pewnych grup ludzi, którym popsuję interes, udzielając bezinteresownych i bezpłatnych porad i zachęcając innych do uprawiania samodzielnie zdrowych warzyw oraz rozbudzając w nich świadomość i miłość do ziemi. Nie wiem, czyje interesy reprezentują "Los Alpaqueros", ale sądząc z nazwy, raczej nie polskie. Rynek zdrowej żywności jest dla niektórych lukratywnym interesem, więc im nie w smak, kiedy ktoś zamiast do kupowania po astronomicznych cenach, zachęca innych do samodzielnego hodowania zdrowej żywności i mówi, jak można to zrobić.

      Usuń
    6. Nie rozumiemy co ma znaczyć ta prezentacja, przecież nie zmienia ona tego że słowo wszelkiemu znaczy WSZELKIEMU : ) Bardzo dziękujemy za poświęcenie nam aż tyle uwagi, uważamy jednak że w tym co pani pisze szczegóły są baaaardzo ważne, dla ludzi uważnych i chcących się od pani czegoś nauczyć niedbale użyte słowa zmieniają całkowicie sens przekazu,mówiąc wprost wprowadzają w błąd : )
      Niezmiennie serdecznie pozdrawiamy :)

      Usuń
    7. Nasze komentarze się minęły :) Miła Pani prosimy uważnie czytać co piszemy,pani wnioski są nie uprawnione, a co do interesów od wielu lat z wielką przyjemnością i pełnym zaangażowaniem dzielimy się BEZPŁATNIE wszystkim co wiemy z każdym kto się do nas zwróci z jakimś pytanie. Jest wśród odwiedzających nasz blog wielu takich którzy z tego korzystali :) ,,Los alpaqueros'' to nazwa własna hodowców alpak w języku Hiszpańskim, nie mająca odpowiednika w języku Polskim, z tego i tylko z tego wynika używanie jej przez nas, koślawe tłumaczenie brzmiało by ,,alpakarz'' : )

      Usuń
    8. Używam zaimka "Wy", bo "Los Alpaqueros" to liczba mnoga, zakładająca istnienie jakiejść grupy ludzi. Stąd "Wy".

      Usuń
    9. ,,Najlepiej więc wystrzelić się w kosmos według was?'' Przepraszamy już ostatni raz.Skopiowane zdanko z pierwszej pani wypowiedzi kierowanej do nas to jest to o czym pisaliśmy wyżej, brak dbałości o szczegół lub.... Nie wiemy czy zauważa pani różnicę, dla niektórych pisanie Pani, Pan, WY, Was z wielkiej litery to odruch : ) gdy tego nie robią czują potrzebę wytłumaczenia, uzasadnienia, przeproszenia : )
      P.S.
      Gramatyka słowa Los alpaqueros jest nam znana : ) używamy liczby mnogiej i podpisujemy się tam gdzie trzeba Zosia i Janusz : )

      Usuń
    10. No cóż, skoro jesteśmy przy kopiowaniu..."A na koniec do pani... strasznie nie lubimy kretyńskich anonimów, a nasze dyskusje są niczym innym jak tępieniem cymbałów :)"

      Usuń
    11. Nie bardzo rozumiemy jak się ten cytat ma do tematu, ale zgadzamy się z jego treścią, nie cierpimy anonimów (nigdy nie chowamy się za @Anonimowy) i uwielbiamy tępienie cymbałów : )
      Dobranoc Pani : )

      Usuń
    12. Jest to Wasza odpowiedź na mój post (jak najbardziej podpisany, co łatwo sprawdzić), więc adresowana do mnie. Odruch pisania z dużej litery nie zadziałał czy może literówka? A może coś innego?

      Usuń
  3. Jagodo Złota, podasz mi adres mailowy - chciałabym napisać, a nijak nie mogę się doszukać... Dzięki z góry;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawdź na swojej poczcie.

      Usuń
    2. Rany, nie ma - napisz mi jeszcze raz, proszę;) uobora@gmail.com
      Dziękuję Ci z góry;))

      Usuń
  4. Ja chyba zacznę Ci niskie pokłony bić :) w tej chwili bardzo niziutko się kłaniam o dzięki dzięki gorące bardzo. Zamierzam - jeśli tylko mi na to pozwolisz i będę mogła wydrukować z kilka Twoich ważnych informacji i moim sąsiadkom działkowym podrzucić. Bo ja tak czuję jak Ty piszesz. Wcale bym tych "chwastów" nie wyrywała, zachwycam się nimi, niektóre tak ślicznie kwitną, choć malutkie mają kwiatuszki. I mniszkiem z którego co roku robię miód albo bardo gęsty syrop i całą zimę dodaję do wody zamiast soków. Przychodzi sąsiadka do tunelu i już łap za "chwasta" co pięknie kwitnie na żółto, by go wyrwać mówię: a to co Waciu w ręku trzymasz to uczep, bardzo pożyteczne ziółko a Wacia: a już prawie ciągnęłam by wyrwać i sama z siebie się śmieje.
    Tak strasznie mało wiemy bardzo strasznie mało. Jest jadąc w kierunku Częstochowy taka mała restauracja słynna z muzeum chyba lalek? Mają tam spory areał ziemi oprócz tych domków krasnali a nawet cerkiew mala tam jest, więc na nim mają zioła i te zioła do potraw dodają, pyszne mają te potrawy do dziś wspominam proste ale wykwintne. Jagodo złota i już. :) A do moich cieniutkich drzewek takie kuwety zastosuję. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli drzewka rosną już od ponad 3 lat, to kuwety raczej nie są potrzebne. One służą tylko na początku, kiedy drzewka jeszcze się nie ukorzeniły. W przypadku starszych polecałabym raczej ściółkowanie - gruby pierścień trawy, ściętych ziół itp. w pewnej odległości od pnia. Wtedy nawet jeśli krety czy nornice będą pod nim ryły, to nie uszkodzą korzeni, a substancje pokarmowe do nich dotrą. Co do drukowania - może lepiej jest dać koleżankom po prostu namiary na bloga? Jeśli jednak nie jest to możliwe, to masz moje pozwolenie, ale możesz je drukować tylko w celach nie komercjalnych.

      Usuń
    2. To są starsze już panie tak pod 70 tkę, internet to wnuki a z nimi nie mam kontaktu jedynie co koleżance podrzuciłam namiary na Twojego bloga i jeszcze jednej chcę też podrzucić ale ona nie internetowa też tyle że może wnuczka ją czegoś nauczy albo mąż? Na razie jeszcze nie widzę się z działkowiczami. A drzewka mają rok dopiero. Dziękuję pewnie że nie w komercyjnych. :)

      Usuń
  5. Przymierzam się do założenia tuneliku foliowego na mijescu gdzie ze 2 lata dopiero były siane jakieś warzywka. Kompostu miałam troszeczkę, podsypywalam tam pomidory guano i obornikiem granulowanym oraz nawóz z pokrzyw kilka razy w roku.

    W tuneliku będą głównie pomidory ale i btwinka z sałatą.

    Kompostu mam troche więcej po zimie, pokrzywy będę zibierala ile sie da i nie wiem czy to wystarczy ?

    Dziękuje za kolejny wartościowy art.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że masz u siebie bardzo dobrą ziemię, więc powinno wystarczyć. Pomidory możesz bez obawy zaściełać grubo ściółką, najlepiej sianem czy słomą, ale wszystko, co masz, się nada. Nawet obierki. Robaczki zaczną tę ściółkę przerabiać i dopiero będzie super ziemia!

      Usuń
    2. W tamtym miejscu to moze i dobra bo były rzucane chwasty i ugór, ale wcześniej rósł orzech, pień jeszcze tam jest, ok z 5 lat juz go tam nie ma ale pewnie w glebie po liściach jakieś składniki są.
      Czyli w tym tunelu jak wsadzę rozsadę to takie żywe odpady kuchanne co daje do kompostu + trawa z kosiarki tak prosto pod krzaki/

      A teraz jak przygotować tę ziemię? Na jesień płytko przekopałam, nie było ani poplonu ani kompostu, kiedy najwcześniej mogę przekopać z czymśtam, no właśnie z czym? z kompostem, troche takiego fajnego gotowego mam.
      Ale w kompostowniku widze że przez zime to się nic nie przerobiło, niska temperatura nie sprzyja kompostowaniu, jednak objętąś zawsze sie zmniejsza kiedy myślę ze nic wiecej się już nie zmieści to jednak opada, ale na dole otwieram drzwiczki i wdzię obierki, patyki itp, w lecia tam była ziemia... To takie cos to się nadaje do przekopania z ziemią przed majowym wysadzaniem pomidorów?

      Wiem, że duzo pytań i nie będę miała żalu jak nikt nie odpowie :)

      Usuń
    3. Elu, bez paniki. W jakim regionie mieszkasz? Bo w większości Polski jest jeszcze za zimno na to, żeby ruszać glebę. Ziemia śpi i będzie sobie spała spokojnie co najmniej do wiosennej równonocy, albo i dłużej. Normalnie nie zaczyna się pracy z ziemią przed Wielkanocą, dopiero po. Taki ludowy przesąd, któremu ja wierzę. Na razie to możesz sobie ewentualnie śmieci w ogródku pograbić, ale nic więcej. Skoro ziemia już była skopana, to nie ma co jej męczyć dalszym kopaniem. Kopanie w ogóle trzeba ograniczać do minimum, więcej przynosi szkody, niż pożytku. A zakopana materia organiczna też niezbyt jest użyteczna, bo mineralizuje się i robi się niedostępna dla roślin. Postawisz sobie tunel, ziemię lekko pomotykujesz, wybierając chwasty (nie teraz, po Wielkanocy). Przykryjesz ją kołderką z siana, niezbyt grubą. Kiedy trochę się ogrzeje, możesz wysiać buraczki i sałatę, odgarniając to siano. Kompost zostaw w spokoju, on absolutnie nie jest gotowy. Kiedy już będzie naprawdę ciepło, ale tak naprawdę, a w nocy w tunelu temperatura będzie ok. 10 stopni, a w dzień powyżej 20, to wysadź pomidory. I tylko je przykrywaj ściółką. Ostrożnie ze świeżo ściętą trawą, ona, jeśli jest grubo rozłożona, to się zaparza i gnije. dokładaj ją po trochu cienką warstwą. Raz na tydzień podlej roztworem gnojówki pokrzywowej. To powinno w zupełności wystarczyć. Jeśli masz jeszcze guano, to możesz odrobinę dorzucić do tej gnojówki pokrzywowej - uwaga! odrobinę mówię -, żeby nie zmarnowało się. Jeśli nie, to i tak to, co mówię, powinno wystarczyć. Do nawozów trzeba mieć lekką rękę, lepiej mieć plony ciut mniejsze, ale zdrowe i pełne aromatu, niż "nadmuchane" azotanami i azotynami, jak rozdęty trup.

      Usuń
    4. Aha, jeśli mieszkasz w wyjątkowo ciepłym regionie, to możesz spróbować zrobić te prace wcześniej, jednak bez zbytniego pośpiechu. W tunelu nocą i w pochmurny dzień z zasady temperatura jest zaledwie o 2 do 4 stopni wyższa, niż na zewnątrz.

      Usuń
    5. Bardzo dziękuję za szeroką odpowiedź :) Mieszkam na górnym śląsku, wydaje mi się że cieplejszy rejon od reszty Polski. W tym roku śniegu prawie nie było, ani wysokich mrozów. A jak jadę na Roztocze na wiosne na kilka dni to wracając do domu widzę sporą różnicę w rozwoju roślin np. na Śląsku drzewa zielone a na wschodzie na gałązkach ani śladu.
      To teraz już wiem, ze trawę po skoszeniu najlepiej wysuszyć a w lecie to żaden problem w takiej temperaturze i jeszcze zapach siana bezcenny zamiast sypać z koszyka prosto do kompostownika i mniej miejsca zajmie - dobry pomysł. Intryguje mnie to ściółkowanie sianem pod pomidory, truskawki słomą to widziałam... muszę mojej Mamie i siostrze o tym powiedzieć (ona mieszka na Roztoczu).

      Tak by się chciało przedobrzyc z tym nawożeniem a faktycznie nie mysli sie o jakości tylko o ilości, dziękuje za zwrócenie na to uwagi :)

      ps. pomidorki koktajlowe w 2 gatunkach juz mi skiełkowały :D takie maleństwa a jaka radość

      pss. a sałata lodowa mogłaby w takim tunelu przetrwać ew. przymrozki, po 10 marca zamierzam wysiać na flance a ona szybko rośnie ale z tego co widziałam jesienią to twarda sztuka z niej była kiedy pomidory zmarzły i reszta.

      Usuń
    6. To rzeczywiście jesteś uprzywilejowana, jeśli idzie o temperatury. W tunelu możesz wysiać wszystkie nowalijki, po trochu, bo nie ma sensu siać za dużo - te z gleby je dogonią po kilku lub kilkunastu dniach. A jeśli masz ochotę pobawić się w profesjonalistkę ogrodnictwa (bo widzę, że cieszą Cię bardzo wschody roślinek) to już teraz, w tej chwili, możesz wysiać w doniczce kilka ziaren sałaty, jaką lubisz, oraz w tubkach papierowych czy torfowych kilka ziaren buraczka i koperku. Wzejdą sobie spokojnie w domu, a kiedy już postawisz tunel, to je tam przeniesiesz. Sałatę przepikujesz, a buraczki i koperek zagrzebiesz w ziemi razem z doniczkami. W ten sposób będziesz bardzo szybko miała świeżą botwinkę, koperek i sałatę. Tylko rzodkiewkę lepiej siać na miejsce stałe, ale ona przymrozków się nie boi. Ba, możesz się pokusić nawet o wyhodowanie w domu kilku flanców szpinaku. Za pierwszym razem nie zawsze wszystko się udaje, ale kiedy już ma się doświadczenie, to można mieć sałatę z inspektu lub tunelu już na Wielkanoc.

      Usuń
    7. O kurcze buraczki można w doniczkach? nie pomyślalam o tym, ale tez chciałam w tunelu. Koperek uwielbiam bo to i aromat, ale wartościowe zioło. Niestety koperek u mnie za zadne skarby nie chce rosnąć :( dosłownie pojedyncze sztuki, musze kupować na targu i mrozić a używam bardzo dużo. Metoda doniczkowa może da rade, nie poddam się. Tak samo było z lubczykiem, ile to sie sadzonek nakupowałam i sąsiad dał korzeń, flance robiłam rozdałam ludziom u nich krzaczyska porosły a u mnie nic, aż wysiałam nasiona bezpośrednio do gruntu i teraz mam grządke nie tylko na lato ale i zapas na cała zimę i jeszcze rozdaje :)
      Z koperkiem tez moze w końcu się powiedzie.

      A nie wiedziałam też że rzodkiewka nie boi się mrozów, w takim razie wysieję do gruntu pod minitunelik, w tamtym roku posiałam tak gęsto ze tylko liście nadawały się do jedzenia :>

      Nie mogę sie doczekać 10 marca kiedy rozpocznie sie termin sadzenia :D

      Bardzo Pani dziękuję, ludzie takie informacje piszą w książki i żądają niemałych pieniędzy a Pani tak bezinteresownie i za darmo :) Ale w świecie dobre czyny wracaja do ludzi - wszystkiego dobrego - Aga

      Usuń
    8. Nie wiem czy Pani zna taki szpinak wieloletni - nowozelnadzki on jest świetny moim zdaniem obrywa się listki, przypomina mi lebiodę, nie ścina się łodygi bo wyrastaja nowe az do przymrozków. Na wiosne wychodzi z nasionek pomimo, że jest przekopany, Ja z 12 sadzonek nie zdołałam zjadac z moją 5-cio osobową rodzinką i rozdawałam listki znajomym. Mam nadzieje ze i w tym roku wyjdzie bo zima była łagodna. Ślimaki go nie lubią ani żadna choroba na niego nie przychodziła.

      Czosnek już u mnie ma z 5 cm a niedźwiedzi też już wychodzi , forsycja lada dzień zakwitnie, miodunka kwitnie juz od dawna, klimat zdecydowanie łagodniejszy niz na wschodzie kraju.

      Usuń
    9. Wolałabym, żebyś mi mówiła na "ty", jeśli chcesz. Nie lubię tytułowania :))) Ja po prostu robię swoje, daje mi to niesamowitą satysfakcję (to też jest jakaś zapłata), a najfajniej będzie, jeśli to się komuś przyda i coś da. Cieszą mnie kontakty z Wami i pozwalają uniknąć zimowej nudy. Podróżuję sobie tak wirtualnie prawie po całym świecie... Jak widzisz - zapłata to nie koniecznie pieniądze. Przyjaźń jest bezcenna. Odkryłam dzięki Wam masę wspaniałych blogów i jeszcze wspanialszych ludzi. A wiesz, belfer, nawet były belfer, ma skrzywienie zawodowe i uczyć lubi, hi hi hi...

      Usuń
  6. Czuję trochę instynktownie co powinnam robić w moim ogrodzie, a teraz o niektórych rzeczach, które robię czytam u Ciebie i cieszę się, że nic nie zepsułam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Was jest podobnie zimno, jak u nas... Dużo trzeba robić na wyczucie, bo co roku jest trochę inaczej. Pomalutku zostaniesz ekspertką, zobaczysz. Mnie też do szału doprowadzało na początku czekanie, chciałam już, z pierwszymi promieniami słońca. Przeszło mi po stratach, jakie corocznie miałam z powodu przymrozków. Pocieszam się sianiem w doniczkach.

      Usuń
  7. czy nie chciałabyś napisać coś do mojego "boBIO"?
    jeśli tak-proszę o kontakt na mojego maila, podrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Jagodo, wydaje mi się, że czasem warto skorzystać z praw admina na własnym blogu i wyrzucić awanturniczych gości. Zresztą - są tacy goście co lubią po cudzych gospodarstwach połazić i pokłócić się, takie choby mają. Teraz na Ciebie padło. Cóż - jak pies ogrodnika, sam nie opisze swoich doświadczeń, nie podzieli się refleksjami, ale fachowcom, jakimi przecież z Piotrem jesteście - łatę przypnie. Eh, lingwistyczni logicy. Osobiście czytam Twoje posty i się uczę. Dajesz do myślenia, nie tylko mechanicznego wykonywania jakiś czynności typu sadzenie i nawożenie.Odpowiada mi Twoja filozofia 'dojrzałej równowagi'. A nie komentuję, bo nie mam o czym, więcej mogłabym napisać o uprawie drzew i krzewów ( nieużytkowych) na piaszczystej mazowieckiej ziemi i co z tego wynikło przez 15 lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To napisz, koniecznie. Wszystkie doświadczenia są cenne. A z uprawnień skorzystałam - włączyłam moderację komentarzy. Widzisz, ja nie bardzo czuję się uprawniona do zmuszania kogokolwiek do milczenia, zbytnio mi się to kojarzy z cenzurą. Jednak nie mogę dopuścić do obrażania innych czytelników tego bloga, to tez fakt. Siebie też nie. Chociaż na krytykę jestem otwarta. Widzisz, te porady to takie pogaduchy przy płocie, gdzie jedna sąsiadka przekazuje drugiej swoje doświadczenia. Mam więc w nosie lingwistykę, nie prowadzę kursów naukowych.

      Usuń
    2. No i miałaś rację Twój blog=twój dom wpuścisz kogo zechcesz. A jak się komu nie podoba to niech nie włazi.
      ps. A może z boczku zamieściłabyś linki do filmów nagranych u Ciebie z Mai w ogrodzie? Kto cię nie czyta od dawna to nie wie. A łatwiej sobie wyobrazić Twoje gospodarstwo po obejrzeniu fajnych zresztą filmów.
      ps.2 na blogach nie ma ludzi z Mazowsza. Króluje południe -oba Śląski i Podlasie (szeroko rozumiane), no jeszcze troszkę Galicji czyli Małopolski.

      Usuń
    3. Też jestem za tym, abyś Evuniu bloga założyła i na nim pisała o swoich doświadczeniach ;) Ja już swojego bloga mam od stycznia tego roku, a jestem z samego południu mazowieckiego ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  9. Szanowna Jagodo.
    Moje drzewka rosną już ze 4 lata na swoim miejcu a ja ciągle im zostawiam koło dookoła pnia bez trawy. Znaczy, może już zarastać? One ukorzeniły się z pewnością, niektóre miały już pierwsze jabłka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak chcesz... Jedno dobre i drugie, tyle, że z tym drugim mniej roboty :) Możesz też im nawtykać chrzanu, czosnku, wrotyczu i tego cienkiego szczypiorku kwitnącego niebiesko, a potem niech zarasta.

      Usuń
    2. Mniej roboty. To do mnie bardzo przemawia. Dam trawie szansę. Dzięki.

      Usuń