piątek, 23 stycznia 2015

Ogrodowe impresje - Doriska

 Zgodnie z obietnicą zaczynam publikację Waszych ogrodowych impresji. Jako pierwsza swój tekst przysłała Doriska.

     Popatrzyłam na burzliwe niebo podczas sierpniowego spaceru i myśli zakotłowały jak te chmury nad głową. Wciągnęłam wilgotne powietrze łaskocące gardło resztkami dymu z ognisk, czyżby jesień kręciła się w pobliżu? A jak jesień to i zaduma, czas na podsumowanie.          Ta chwila zatrzymania uświadomiła mi, że kolejny rok tylko śmignie i zostaną po nim puste kartki, bo pamięć nie jest wieczna. Więc jak spędzam lato dwudziestego szóstego roku mojego życia? Odpowiedź jest prosta – w ogródku. Nie nie, tak jak moja sąsiadka opalając się, lecz robiąc wszystko, by ten mały kawałek ziemi za domem ofiarował mi witaminy, energię i lekarstwo w postaci owoców, warzyw i ziół. A trzeba przyznać, że nie jest łatwo mu dogodzić. No choćby dajmy na to- ściółka, to prawdziwy luksus dla gleby. Skoszonej trawy mam za mało, więc musiałam przywieźć słomę ze świeżych ściernisk. Kilka kursów rowerem, z worem na bagażniku i moja opalenizna zaczęła dorównywać kolorowi sąsiadki, która codziennie wytrwale opieka się z każdej strony na kocyku w samo południe.

Dobre ubranko już mamy, teraz jeszcze lemoniada witaminowa. Przepis jest taki, że rozdrobnioną, świeżą pokrzywę zalewa się deszczówką i zostawia na dobę. Nie ma tego zapachu jak gnojówka, a roślinki wyglądają na zadowolone. A skąd wiem, że zadowolone? Bo nie nadążam ze zbiorami! Dziś np. był korzystny dzień na ziołobranie, bo księżyc wznoszący, więc musiałam go wykorzystać, bo to ostatni zbiór w tym sezonie. W efekcie wyniosłam na strych kilka, pokaźnych pudeł ziela.

Od nadmiaru olejków eterycznych rozbolała mnie głowa, ale ukojenie przyniosła myśl, że w zimie będę się kąpać w macierzance pachnącej słońcem, popijając herbatkę w kolorach lata z kwiatów dziewanny, nagietka i słonecznika. Dopiero wtedy będą widoczne korzyści włożone w opiekę nad działką, bo od spryskiwania wodą skóry dla szybszej opalenizny, jak wspomniana już sąsiadka, efektów raczej nie będzie. Poza zmarszczkami oczywiście.

6 komentarzy:

  1. Miło przenieść się na chwilę do ogrodu. I może autorka da znać, jak tam zimowe kąpiele z herbatką? Marzenie spełnione?


    Jak zabawa na blogu to chętnie się przyłączę.
    Pozdrawiam wesoło :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny pomysł z tymi impresjami. Swoje dwudzieste szóste urodziny spędziłam podobnie - też ogrodowo. W tym roku będą już dwudzieste ósme i pewnie dalej w ogrodzie :) Pozdrawiam ciepło Ciebie Jagodo i autorkę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. I opalenizna, i figura od ogródka lepsza niż od leżaka:) Dorisko, udało Ci się jakoś wykorzystać te zbiory ziołowe?
    Swoją drogą, jak pomyślę, co ja miałam w głowie w wieku 26 lat... Powiedzmy oględnie - ściółkę... Z pewnością nie ogródkowe uprawy. Czasem mi żal, ale wiem, że każdy ma swoją ścieżkę, moja była po prostu bardziej okrężna:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Podobnie jak Bazylia myślę co miałam w głowie i robiłam jako 26-latka.Byłam już po studiach technicznych zamiast jak dzisiaj wiem i okazało się wkrótce w moim życiu , po rolniczych.
    W wieku okołoemerytalnym , nazwijmy to oględnie ,zaczęłam swą ogrodniczą przygodę.
    Dorisko , tyle przed Tobą dobrego ! Ciesz się ile wlezie życiem ogrodniczki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Alis - Kąpiele bardzo udane, rodzinka też korzysta I na preznty świąteczne też obdarowałam niektórych :) Bazylio - Najczęściej zaparzam do wanny macierzankę, lubię jej zapach, a od święta płatki dzikiej róży, bo mam jej mało. Do płukania włosów oczywiście pokrzywa. A na herbatki to różnie mieszam ziółka, np. melisa z nagietkiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie za odpowiedź. Podoba mi się jeszcze ta ogrodowa lemoniada witaminowa, też ją stosuję :)

      Usuń