Widzę, że nie tylko mnie podobało się pomidorowe szaleństwo. Najciekawsze jest to, że ja najprawdopodobniej miałam już odmiany z tej stronki, ale ich nie zamawiałam, tylko dostałam jako prezent. Kilka malutkich paczuszek z kilkoma-kilkunastoma ziarenkami podarowała mi Monika, mówiąc, że jej córka kupiła je w internecie. Teraz te same odmiany widzę w tym sklepie.
Nasiona były pierwszorzędne, wschody praktycznie 100%, nie tylko w pierwszym, ale i w drugim roku, bo wszystkich na raz nie wysiałam.
Przekonałam się tylko, że u nas, obojętnie co mówią o tym, że pomidory udają się w gruncie, żadne z nich w gruncie owoców nie wydadzą. Czasem udaje się to samosiejkom koktajlowym, ale też nie zawsze. Czyli tunel jest niezbędny. Niby mam duży, ale i tak za mały! Na szczęście nad zwróconą na południe ścianą owczarni jest bardzo szeroki okap. Podepnę do niego folię, ustawię skrzynie z dobrym kompostem i będę miała mini-tunel na co najmniej 8 krzaczków.
W dużym tunelu ściółka, jak się przekonałam, nie rozwiązuje do końca problemu chwastów, a ich wyrywanie szkodzi rozrośniętym pomidorom. Zachęcona różnymi doświadczeniami innych ogrodników i swoimi przemyśleniami mam zamiar zrobić tak: do istniejącej już ściółki z zeszłego roku dorzucić trochę obornika i kompostu (dopiero kiedy ziemia porządnie się rozgrzeje) i wszystko to przykryć grubą warstwą kartonów. W nich powycinam dziury, w których posadzę pomidorki oraz inne dziury na butelki nawadniające. I tyle. Karton powinien wytrzymać cały sezon, bo nie będzie moczony po wierzchu.
Zamocuję też porządne, mocne linki do podwiązywania pomidorów, bo w tym roku dałam konopne sznurki, które urywały się jeden za drugim. Mój tunel przez to wyglądał bardziej bałaganiarsko, niż zwykle.
W tej chwili nawrzucała śniegu do tunelu, zwłaszcza do skrzyni. Inaczej ziemia w niej jest zbyt wysuszona. Poza tym nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że kiedy ziemia jest przesiąknięta wodą ze śniegu na wiosnę, to rośliny rosną lepiej. Nie ma to żadnego naukowego wyjaśnienia, bo śnieg nie zawiera jakichś specjalnych soli mineralnych, ale po kilkunastu latach mam swoje przekonanie, poparte doświadczeniem. Kiedy nawrzucam śniegu, pomidory rosną lepiej, kiedy nie - słabiej i żadne podlewanie nie zmienia tego faktu.
Teraz trudna kwestia wyboru odmian. Chciałam je naturalnie wszystkie, natychmiast! Potem zaczęłam myśleć o tym, czego u nas schodzi najwięcej. A więc nie odmiany koktajlowe (tych co roku mam pełno z samosiewu) ani nazbyt wielkie, tylko te średnie. Jedyną koktajlową, na którą mam ochotę, jest któraś z odmian indygo - może któraś z Was będzie miała ze 3 nasionka do wymiany? Najbardziej podobają mi się Smerfy. Bardzo lubimy odmiany czarne, ale do bezpośredniego jedzenia. Na przetwory one są takie sobie. Najwięcej jednak zużywam tradycyjnych czerwonych i malinowych - na świeżo, ale też na sosy, ratatuje, przetwory itp.
Poniżej daję listę tego, co zamawiam. Z każdej zamówionej odmiany będę miała kilka ziaren do wymiany.
Czerwone: Gregoris Altai, Opalka
Różowe: Oslinyie Ushi
Czarne: Black From Tula (miałam je od Moniki, wspaniałe)
Żółte: Apelsin
Indygo: Ozark Sunset
Kolorowe: Violet Jasper
Interesują mnie: Altaiskiy Urozainyi, Amethyst Jewel, Beauty King, Amish Paste, Moskovich, Dancing with Smurfs, Basinga, Great White i inne, w zasadzie prawie wszystkie, ale kurczę pieczone, miejsca nie mam! Ani na oknach, ani pod folią!
Ponad dwadzieścia lat temu osiedliśmy w prawie 100 letnim domu otoczonym ugorem i kawałkiem starego sadu i postanowiliśmy stworzyć tu własny kawałek raju. Ogród jak najbliższy naturze, który zarazem nas cieszy i żywi. O tym ogrodzie i o tym, czego się nauczyliśmy tworząc go i pielęgnując jest ten blog.
Etykiety
borówka amerykańska
budki lęgowe
burak liściowy
cebula
chwasty
cieplarnie
ciepła grządka
cykoria sałatowa
czosnek
drób
drzewa
drzewa i krzewy owocowe
drzewa owocowe
dynie
dżdżownice
F1
fasola
filmy
funkcjonowanie roślin
gleba
GMO
gnojówki
gnój
grządki
grządki permakulturowe
grzyby
historia
humus
inicjatywy
inspekty
jabłonie
jagody goji
jarzebinogrusza
jesień
jesion
kalendarz biodynamiczny
kompost
konstrukcje
korzenie
kret
króliki
kuchnia
kury
las
leki
marchewka
mikoryza
mydlnica
narzędzia
nasiona
nasiona ekologiczne
naturalne środki myjące
nawożenie
ochrona naturalna
oczko wodne
odczyn gleby
ogród na stoku
orzechy piorące
owady pożyteczne
owce
pasternak
permakultura
pietruszka
pigwa
pismo Słowian
płoty
podlewanie
podlewanie butelkowe
podniesione grządki
pomidory
próchnica
przechowywanie
przycinanie drzew
ptaki
rabaty ozdobne.
ręczniki obrzędowe
sad
sadzenie
sadzenie drzew
samosiejki
sąsiedztwo roślin
seler
siew
słoma
słomiane grządki
Słowianie
sole mineralne
staw
staże
szkodniki
szparagi
szpinak
szpinak. grządki
ściółka
ściółkowanie
świdośliwa
trawnik
tworzenie
tyczki
uprawa
wały permakulturowe
warsztaty
warzywa
wegetarianizm
wiedza
wieża ziemniaczana
wiśnia syberyjska
woda
wzniesione grządki
zakładanie ogrodu
zasilanie
zbiory
zdrowa żywność
zdrowie
zielony nawóz
ziemniaki
ziemniaki w słomie
zima
zioła
zrębki
zwierzęta
żywopłot
żyzność
No cóż, człowiek się uczy do starości. Od kilku lat sadzę pomidory, różne i różniste odmiany, a prawie nic nie dojrzewa. A tu okazuje się, że bez tunelu i okrycia nie mają prawa się udać. A ja je podwiązuję na wigwamach z patyków. Musze przemyśleć koncepcję miejsca a nie odmian.
OdpowiedzUsuńMnie udawały się świetnie w gruncie - przepiękne, pokryte gęsto owocami. Do sierpnia. Kiedy przychodziły zimne noce, to w ciągu 2-3 dni zaraza wszystko paliła. Trochę dawało się uratować, ale tylko ułamek zawiązanych owoców. Sorry, taki mamy klimat hre hre hre. Wigwamy z patyków zaproponuj fasolce, a na pomidorki postaraj się o małą szklarenkę. Już 4 krzaki, dobrze zadbane - wietrzone, podlewane i w dobrej ziemi - potrafią dać do 20 kg. pomidorów w ciągu sezonu. A co najmniej 10-12. A na 4 krzaki wystarczą 4 metry kwadratowe. Czyli z dobrze zadbanej szklarenki lub tunelu o powierzchni 10 m.kw. można zebrać do 100 kg. pomidorów...
UsuńPamiętam z dzieciństwa, że hodowaliśmy pomidory bez żadnych tuneli, ale od tego czasu sporo się zmieniło :) Teraz to już nawet w poradnikach piszą, że bez folii ani rusz. Ogólnie ekosystem wszędzie szwankuje :( Tu gdzie mieszkam popularne są tzw. skrzynki na pomidory - cztery druty połączone drucianymi kółkami na górze i jeszcze dwa razy poniżej. Wbija się toto w ziemię i podpiera pomidory ze wszystkich stron.
OdpowiedzUsuńMożna hodować pomidory bez tuneli w regionach ciepłych lub w zacisznych, osłoniętych miejscach. Znam ludzi w Augustowie, którym to się udaje. No, ale nocą temperatura w mieście jest o kilka stopni wyższa, niż na naszych bagnach i wydmuchach.
UsuńNo tak, to było w mieście :)
UsuńU nas udają się koktajlowe, ale tylko i wyłącznie. W tym roku miałam też kilka gruzińskich, ale zerwałam zielone i dojrzały już w domu, bo te dojrzewające zaczęły już gnić od wilgoci. Dopiero się zorientowałam że nadszedł już czas robienia spisu nasion i zamawiania! W tym roku mam nadzieję, że uda nam się postawić foliak!
OdpowiedzUsuńNajprawdopodobniej za mało wapnia masz w glebie lub za mało wapnia jest dostępnego dla roślin, bo za dużo rzeczy z potasem walisz (np. herbatki z pokrzyw czy kompostu).
UsuńWojciechu, jak znam Natalię, to niczego nie "wali" za dużo. Specyfika północno-wschodniej Polski jest taka, że noce są tu bardzo zimne, wręcz mroźnawe, już w sierpniu, czasem na koniec lipca. Natomiast w ciągu dnia jest upalnie. A przymrozki wiosenne zdarzają się jeszcze w czerwcu. Pomidory nie lubią różnic temperatur między dniem a nocą, natychmiast zaczynają chorować i łapią zarazę ziemniaczaną. Dlatego w naszym regionie, jeśli chce się mieć dobry zbiór pomidorów i innych papryk, to koniecznie trzeba mieć szklarnię albo przynajmniej folię. Oraz pamiętać o tym, żeby otwierać ją szeroko z rana, a zamykać o zachodzie słońca. Wietrzenie jest bardzo ważne, bo pomidory nie lubią wilgotnej, zastałej atmosfery - łapią wtedy z kolei choroby grzybowe.
UsuńWitaj, Jagodo; w zeszłym roku skusiłam się na odmiany paskowane, czarną, a mąż tylko skwitował moje wysiłki: Maryś, a nie można normalnych, czerwonych posadzić?; własne, wyhodowane sadzonki zniszczył mróz, zostało tylko kilka, ale zauważyłam, że te domowe rosną o wiele lepiej niż te pędzone szklarniowe z bazarku; hm! skąd tu wziąć śnieg do nawodnienia ziemi w tuneliku; poczekamy jeszcze na zimę; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńSłuszne stwierdzenie - u mnie też sadzonki domowe rosną lepiej, pewnie dlatego, że nie są pędzone nawozami ni przegrzane. Czarne pomidory hoduję od kilku lat i przepadam za nimi, miałam odmianę Czarny Książę. Najsmaczniejsze są prosto z krzaka, na przetwory nadają się tak sobie. Nie tyle, żeby smak był zły, tylko kolor jakiś taki brudnawy.
UsuńI ja dzisiaj zaszalałam pomidorowo, chociaż u innego sprzedawcy, czyli nie tylko mnie nosi gdy w styczniu wiosnę widać :-) Uwielbiam odmiany indygo i w ogóle wszelkie pomidory, marzy mi się taki dorastający na słońcu, soczysty....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
PS. owieczki odwiedziła pani fotograf i zrobiła im profesjonalna sesję :-) http://alleopole.pl/twojareklama/uncategorized/najwspanialsze-modelki/
Modelki piękne! To zawsze przyjemnie szaleć grupowo!
Usuń