Z wielkim zainteresowaniem i sympatią obserwuję nowo powstały Ekologiczny Uniwersytet Ludowy w Grzybowie. Ma on kształcić rolników nowej generacji, jest dostępny dla wszystkich i na dodatek przez pierwsze dwa lata darmowy (bo znaleziono sponsorów).
Pierwsza grupa już zaczęła naukę.
Odbywają staże w najlepszych gospodarstwach ekologicznych w Polsce, uczą się uprawy ziemi, hodowli zwierząt, przędzenia, tkania, robienia chleba i serów oraz innego rękodzieła, śpiewu, tańca i niezbędnej papierologii, która, choć nudna i marudna, niezbędna jest dziś (niestety) do przetrwania. Oraz bycia razem, bycia z innymi, rozsądnego i twórczego podejścia do swego gospodarstwa.
Tutaj są artykuły o tym nietypowym uniwersytecie:
http://plock.wyborcza.pl/plock/1,35710,18907037,rzucili-wszystko-i-znalezli-wolnosc-pracuja-na-roli-spiewaja.html
http://www.bio-zycie.pl/ekologia/zapisz-si%C4%99-na-uniwersytet-i-zosta%C5%84-rolnikiem-ekologicznym
A tutaj jest oficjalna strona uniwersytetu:
http://www.eul.grzybow.pl/
Trwają zapisy na zimowy semestr!
Bardzo podobają mi się założenia i program nauki. Trudno powiedzieć, jak będzie w praktyce na dłuższą metę, ale potencjalny ładunek wiedzy i umiejętności jest bombowy! I to za darmo!
Pewnie jak zwykle znajdą się malkontenci, którzy będą krytykować. Ale ja chciałabym, żeby ktokolwiek inny zrobił chociaż tyle. Wiem, ile dobrego zdziałała mimo wszystko Akademia Bosej Stopy, mimo wszystkich niedociągnięć. Pomysł Uniwersytetu wydaje się o wiele bardziej wyważony i lepiej przygotowany.
Wielu młodych, osiedlających się na roli, nie ma ani wiedzy, ani doświadczenia, tylko szczery zapał i entuzjazm. Tutaj mogą zdobyć potrzebną wiedzę, mogą nabyć praktyki, przedyskutować i przemyśleć swoje własne projekty. Wtedy może będzie mniej rozczarowań, a więcej sukcesów. Piękne, zgodne z naturą gospodarstwa, przynoszące radość właścicielom i pożytek wszystkim.
Oby się spełniło!
Wtrącenie osobiste: Petera poznałam jako młodego chłopaka, który przyjechał ze Szwajcarii do Polski, żeby poznać rolników, którzy jeszcze gospodarują tradycyjnie (były to lata 80). Zobaczył i został. To, co zbudował on i jego żona zasługuje na najwyższe uznanie. Nie ma ten-tego, że system, że urzędnicy, że rąbek u spódnicy. Po prostu robią coś dobrego i mądrego i wykorzystują do tego nawet niektóre elementy systemu. A co!
Ponad dwadzieścia lat temu osiedliśmy w prawie 100 letnim domu otoczonym ugorem i kawałkiem starego sadu i postanowiliśmy stworzyć tu własny kawałek raju. Ogród jak najbliższy naturze, który zarazem nas cieszy i żywi. O tym ogrodzie i o tym, czego się nauczyliśmy tworząc go i pielęgnując jest ten blog.
Etykiety
borówka amerykańska
budki lęgowe
burak liściowy
cebula
chwasty
cieplarnie
ciepła grządka
cykoria sałatowa
czosnek
drób
drzewa
drzewa i krzewy owocowe
drzewa owocowe
dynie
dżdżownice
F1
fasola
filmy
funkcjonowanie roślin
gleba
GMO
gnojówki
gnój
grządki
grządki permakulturowe
grzyby
historia
humus
inicjatywy
inspekty
jabłonie
jagody goji
jarzebinogrusza
jesień
jesion
kalendarz biodynamiczny
kompost
konstrukcje
korzenie
kret
króliki
kuchnia
kury
las
leki
marchewka
mikoryza
mydlnica
narzędzia
nasiona
nasiona ekologiczne
naturalne środki myjące
nawożenie
ochrona naturalna
oczko wodne
odczyn gleby
ogród na stoku
orzechy piorące
owady pożyteczne
owce
pasternak
permakultura
pietruszka
pigwa
pismo Słowian
płoty
podlewanie
podlewanie butelkowe
podniesione grządki
pomidory
próchnica
przechowywanie
przycinanie drzew
ptaki
rabaty ozdobne.
ręczniki obrzędowe
sad
sadzenie
sadzenie drzew
samosiejki
sąsiedztwo roślin
seler
siew
słoma
słomiane grządki
Słowianie
sole mineralne
staw
staże
szkodniki
szparagi
szpinak
szpinak. grządki
ściółka
ściółkowanie
świdośliwa
trawnik
tworzenie
tyczki
uprawa
wały permakulturowe
warsztaty
warzywa
wegetarianizm
wiedza
wieża ziemniaczana
wiśnia syberyjska
woda
wzniesione grządki
zakładanie ogrodu
zasilanie
zbiory
zdrowa żywność
zdrowie
zielony nawóz
ziemniaki
ziemniaki w słomie
zima
zioła
zrębki
zwierzęta
żywopłot
żyzność
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Daleko.
OdpowiedzUsuńPraktycznie studia dzienne stacjonarne, bo 14 miesięcy stażów i kilka (naście) zjazdów po 3 tygodnie każdy... Nie do ogarnięcia, jeśli już ma się obowiązki. Koniki by się zapłakały, nie mówiąc o Latającym Holendrze. Dobre dla tych, którzy dopiero planują zaczynać.
UsuńFakt. Ja jestem uwiązana dość mocnym sznurem.
UsuńAle może będą wydawać jakie publikacje książkowe.
Ale fajnie! Fantastyczna sprawa, życzę wspaniałych sukcesów uczelni i jak najwięcej takich pomysłów :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jestem ciekawa, jak to będzie się dalej toczyć ...
UsuńWidziałam ich ulotkę jakoś na wiosnę - też się cieszę z takich przedsięwzięć. Jest nadzieja na rzetelną wiedzę połączoną z praktyką. Oby to poszło w dobrym kierunku!
OdpowiedzUsuńRzecz robiona przez praktyków, którzy od lat prowadzą własne gospodarstwo i szkolenia. To ogromny atut - nie zapaleńcy-teoretycy, ale ludzie z doświadczeniem i praktyką. Duże szanse na powodzenie.
Usuńa czy są w planie jakieś filie...rozsiane po kraju?
OdpowiedzUsuńNie wiem na pewno, ale sądząc po strukturze - raczej nie. Staże odbywają się u rolników ekologicznych na terenie całej Polski, natomiast zjazdy i konferencje w Grzybowie. Nauka trwa dwa lata. To wszystko dopiero się zaczyna, trudno powiedzieć, co będzie dalej.
UsuńTo świetnie , że powstają takie placówki (nie wiem czy adekwatne słowo ale ładne).Zazdroszczę tym , którzy mają blisko.Też liczę na jakieś słowo pisane stamtąd - może ktoś się pokusi na jakieś propagowanie skryptów ? I chociaż jasne , że nie ma to jak praktyka to zawsze by było coś.
OdpowiedzUsuńA ja jako , że mam "zwykły" Uniwersytet pod bokiem jutro rozpoczynam tam edukację z nadzieją , że dowiem się czegoś czego nie wiem.
To Uniwersytet Trzeciego Wieku przy(na) Uniwersytecie Rolniczym.Ano zobaczymy , bardzo jestem ciekawa jak to tam będzie.
I jeszcze taka dygresja ; wczoraj wróciłam z Wiednia - wszędzie po drodze i w Austrii i w Czechach widać wyłącznie ziemię uprawianą.U nas prawie wyłącznie ugorowaną.Jak to jest ?Może taka edukacja coś zmieni ?
W naszym regionie ziemia jest uprawiana. jest też wiele gospodarstw "ekologicznych", ale ludzie ci nie są nigdzie uczeni, jak to robić. Zachęca się ich do tego w otulinie Parku Biebrzańskiego, a oni idą po najmniejszej linii oporu i robią byle jak. W każdym razie na pola wróciły maki i bławatki, a przedtem prawie wyginęły. Inicjatywa jest wspaniała, myślą też o jakimś mniej intensywnym kursie. Co do materiałów, to ich trzeba pytać.
Usuń