Pisałam już, że zamieniłam się w jednoosobową, niskowydajną przetwórnię? Pisałam...
Na pohybel suszy, która trwa i trwa, niektóre plony są całkiem niezłe. Ginę pod zwałami pomidorów, jabłek, mirabelek i śliwek węgierek. Poprawnie obrodziła papryka i cebula. Kapusta szaleje...
Odezwał się we mnie taki atawistyczny lęk, że zima już blisko. Długa i głodna. A potem jeszcze głodniejszy przednówek... Rzuciłam się więc na przerabianie, kiszenie, suszenie i wekowanie.
Pomału mi to idzie, ale ciągle do przodu. Spiżarnia się zapełnia, kamionkowy gar kiszonkowy bulgoce, butla z octem jabłkowym posykuje. Żal trochę tych pięknych dni, które oglądam głównie zza kuchennego okna. Zabrakło mi pretekstu do urywania się na grzybobranie, bo grzybów w tej posusze nie ma, więc przynajmniej czasem wyrwę się na spacer.
Byłam w rezerwacie Trzyrzeczki, pogadałam sobie z dębami. Przeszłam się nowymi ścieżkami. Udało mi się po pewnym czasie "złapać drugi oddech" i maszerować leciutko, jak za młodych czasów. Z tej radości pomyliłam ścieżki i zabłąkałam się, a już zmierzchało. Szłam tak sobie ciemniejącym lasem, szłam, a coraz ciemniej było. Do samochodu doszłam już zupełnie czarną nocą. Wyobraźcie sobie taki ciemny las, ledwie widoczną wstążkę drogi, w liściach coś szeleści. A ja nic się nie boję! No, może trochę jakiegoś zestresowanego dzika... Bo wilki dla ludzi groźne nie są.
A wracając do przetworów, to dla oszczędności czasu przygotowuję głównie te najprostsze: przecier pomidorowy, mus z jabłek itp., ale pokusiłam się też na kilka bardziej wyszukanych. Mam zapasik domowego keczupu, gdzie zamiast octu zakwaszaczem są mirabelki (pycha!), dżem z jabłek, dzikiej róży i oblepichy (pyszny, tylko to obieranie owocków róży!), adżikę z papryki i oberżyny. Ta ostatnia trochę gorzkawa wyszła, jednak te fikuśne oberżyny Burkina Faso gorzkie są w każdym stadium rozwoju. Ma ktoś na to radę?
Jesień kojarzy mi się zawsze z kiszeniem kapusty. U mojej Babci zawsze był to dzień szczególny: kilka pokoleń kobiet i dziewcząt zbierało się w czystych fartuchach i z wyostrzonymi nożami. Dziadek wyparzał beczkę. Sterta kapuścianych głów czekała na czystym prześcieradle. Babcia, jako najstarsza, przygotowywała tartą marchew i mieszankę soli z koprem, którą dodawała do każdej warstwy kapusty. A my wypełniałyśmy kolejne miski równo naciętymi paskami. Znowu na scenę wkraczał dziadek, który specjalną stępą ubijał kapustę w beczce. O żadnym deptaniu nie było mowy, bo uchodziło to za obrzydliwe. Potem taka beczka pyrkała i bulgotała sobie w kącie kuchni, zanim nie wytoczono jej do komórki, a Babcia codziennie przebijała kapustę drewnianym szpikulcem, żeby gazy wyszły.
U mnie dzisiaj bulgocze kamionkowy garniec do kiszenia, a dwa następne czekają. I tylko trochę żal, że nie ma tej atmosfery rodzinnego święta, tego szczególnego dnia, kiedy się nawet nie gotowało obiadu. Sama wszystko robię, a to nie to samo...
Jeśli nie muszę się spieszyć, to lubię delikatną alchemię warzących się warzyw i owoców, ich mieszanie się, splatanie smaków i aromatów. Nie lubię tylko uczucia, że ciągle z czymś nie nadążam. Robię pomidory, a jabłka czekają. Ale trudno, jedna jestem i już dawno postanowiłam, że nie zapracuję się. Nie warto. Nie ma co liczyć na odpoczynek kiedyś tam, a teraz padać ze zmęczenia. Ważne dla mnie jest, żeby zachować urok tego, co robię i czuć życie oraz satysfakcję, a nie tylko zmęczenie.
Wspaniałe jest uczucie, kiedy patrzy się na wypełnioną spiżarnię. Takie bardzo pierwotne uczucie dostatku, którego nie da żadne konto w banku. Tym widokiem pocieszam się po powrocie z prawie pustej piwniczki. Trochę ziemniaków, ale ani marchew, ani pietruszka nie obrodziły tego lata. Trudno, mam za to winogrona, o które rywalizujemy z ptakami. Wiedzą, huncwoty, co dobre. My też wiemy, dlatego objadamy się owocami do syta.
No to wracam do garów, ale najpierw zrobię sobie rundkę po ogrodzie. Pooddycham aromatami wczesnej jesieni, przyjrzę się tańczącym muszkom i pszczołom, sikorkom pracowicie wydłubującym słoneczniki i rozkwitającym astrom. Pozdrowię obłoki, które być może zapowiadają już kolejny deszcz. Oby obfitszy od ostatniego! Mimo suszy jest pięknie i dostojnie jesiennie w naszym ogrodzie.
Tylko takie malutkie uszczypnięcie melancholii: "To już? Tak szybko?" Przecież tylko co czekałam na rozgrzewającą się ziemię z zapasem uśpionych marzeń w nasionach, a tu już jesień, już nowe nasiona się zawiązały. Kiedy to minęło? Może nie warto czekać na coś, tylko chłonąć na potęgę chwilę obecną?
https://www.youtube.com/watch?v=wNgRXCUojRs
Ponad dwadzieścia lat temu osiedliśmy w prawie 100 letnim domu otoczonym ugorem i kawałkiem starego sadu i postanowiliśmy stworzyć tu własny kawałek raju. Ogród jak najbliższy naturze, który zarazem nas cieszy i żywi. O tym ogrodzie i o tym, czego się nauczyliśmy tworząc go i pielęgnując jest ten blog.
Etykiety
borówka amerykańska
budki lęgowe
burak liściowy
cebula
chwasty
cieplarnie
ciepła grządka
cykoria sałatowa
czosnek
drób
drzewa
drzewa i krzewy owocowe
drzewa owocowe
dynie
dżdżownice
F1
fasola
filmy
funkcjonowanie roślin
gleba
GMO
gnojówki
gnój
grządki
grządki permakulturowe
grzyby
historia
humus
inicjatywy
inspekty
jabłonie
jagody goji
jarzebinogrusza
jesień
jesion
kalendarz biodynamiczny
kompost
konstrukcje
korzenie
kret
króliki
kuchnia
kury
las
leki
marchewka
mikoryza
mydlnica
narzędzia
nasiona
nasiona ekologiczne
naturalne środki myjące
nawożenie
ochrona naturalna
oczko wodne
odczyn gleby
ogród na stoku
orzechy piorące
owady pożyteczne
owce
pasternak
permakultura
pietruszka
pigwa
pismo Słowian
płoty
podlewanie
podlewanie butelkowe
podniesione grządki
pomidory
próchnica
przechowywanie
przycinanie drzew
ptaki
rabaty ozdobne.
ręczniki obrzędowe
sad
sadzenie
sadzenie drzew
samosiejki
sąsiedztwo roślin
seler
siew
słoma
słomiane grządki
Słowianie
sole mineralne
staw
staże
szkodniki
szparagi
szpinak
szpinak. grządki
ściółka
ściółkowanie
świdośliwa
trawnik
tworzenie
tyczki
uprawa
wały permakulturowe
warsztaty
warzywa
wegetarianizm
wiedza
wieża ziemniaczana
wiśnia syberyjska
woda
wzniesione grządki
zakładanie ogrodu
zasilanie
zbiory
zdrowa żywność
zdrowie
zielony nawóz
ziemniaki
ziemniaki w słomie
zima
zioła
zrębki
zwierzęta
żywopłot
żyzność
Dobrze chłonąć, dobrze też czekać. Takie to wtedy jest poukładane, staje się trwaniem, czymś, co sie powtarza i dajepoczucie bezpieczeństwa. Że nowa jesień, kolejna wiosna. I tak będzie znów. Zazdroszczę przetwarzania, ja nie mam czasu! Ale jutro w sokowarce winogronowy sok robimy, 4wiadra dzisiaj zerwaliśmy familią:)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że każdy człowiek przezywa to inaczej. Kiedy ja czekam, to czekam całą sobą i jakby jestem nieobecna w czasie teraźniejszym, więc go tracę. Może czekać mniej intensywnie? Wy macie szczęście robić rzeczy razem...
UsuńI moja spiżarnia w tym roku napęczniała. Na półpiętrze mamy takie miejsce za które płacimy od lat. Stoją tam słoiki ogórków, cukinii pomidorów i mnóstwo jabłek czy my to zjemy we dwoje? :). Ale mnie cieszą jeszcze wiosenne przetwory, syrop z mniszka, jagody, lubię otworzyć drzwi i popatrzeć na dary ziemi z naszej malej działki i uśmiecham się wtedy zapominając o zmęczeniu. Z cukinii zrobiłam dżem i myślę o zimowym poranku, kromkę chleba z masłem, posmarowaną dżemem, cieszę się tak jak i Ty i inne gospodynie, bo robimy to dla swoich rodzin, dla ich sytego zadowolonego uśmiechu i zdrowia. To taka radość obcowania z darami ziemi z tworzeniem także.
OdpowiedzUsuńTeż robię dżemy, głównie dla męża i na podarunki. Bo my z córką rzadko je jadamy. Każdy chyba lubi patrzeć na pełną spiżarkę, zwłaszcza własnoręcznie zrobionych smakowitości. widzisz, ja od lat mam taka jakby intuicję, że w tej chwili samowystarczalność to może zabawa, ale będzie koniecznością w przyszłości.
UsuńLato zamknięte w słoikach.Bez tego nie istnieję kuchennie.
OdpowiedzUsuńTeż jestem sama przy tej wdzięcznej-niewdzięcznej obróbce.Czasem wcisnę mężowi lub córce kawałek robótki owocowo-warzywnej ale to nieczęsto się udaje.A ponieważ robię najczęściej singlowe porcyjki czyli jak najmniejsze słoiczki( do systematycznego wywożenia dla mojego krakowskiego studenckiego Słoika ) to papraninka straszna i miejsca na półkach brakuje.
Mam dylemat co z ubiegłorocznymi przetworami.W rodzinnym domu przed laty wyczyszczało się piwniczkę z roku na rok a umnie zostaje trochę.Nie mam sumienia wyrzucać.
A pomysł z mirabelką jako zakwaszaczem świetny.Pozwole sobie odgapić.
Tylko octu nie umiem .... a w tym sezonie miałam się nauczyć wreszcie.
Znam małe słoiczki, moja też na studiach. Mąż nie ma cierpliwości i nie zna tej tradycji, jak co się robi. U Babci robiono tak od pokoleń, każdy znał swoje miejsce i wiedział, co robić. I to miało swój urok. A co do octu - do tej pory robił mi się czasem z nieudanego cydru, ale wyciskanie soku z jabłek jest długie i trudne, więc tym razem zrobiłam "na szybko" - nie umyte jabłka (żeby nie zmyć dzikich drożdży), tylko na szybko opłukane pocięłam całe, z gniazdami nasiennymi i skórkami, pokroiłam na malutkie kawałki. W dużym słoju zalałam przegotowaną i wystudzoną wodą, mniej więcej pół na pół, dodałam trochę cukru i drożdży i odstawiłam w ciepłym miejscu, przykryte szmatką. Zapomina się to-to na kilka miesięcy, a potem przecedza.
UsuńU mnie jak na razie większość przetworów robi mama, bo ma dużo czasu i uwielbia to robić. Jak się kiedyś odważyłam i zrobiłam trochę dżemów i kompotów, to patrzyła na mnie trochę z wyrzutem, bo przecież ona wszystko dla nas, a ja od niej nie chcę tylko sama robię. Mam uwielbia nas obdarowywać pysznościami, latem i jesienią pozamykanymi w słoikach, ma piękną spiżarkę i na początku jesieni, kiedy półki coraz bardziej się zapełniają z dumą pokazuje ją gościom. Odkąd mieszkam na wsi przynajmniej idziemy na kompromis, bo większość "tworzywa" na przetwory jest z mojego ogrodu i sadu. Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńZ mamami to ciężka sprawa...
UsuńMająć ogródek przy mieszkaniu, zawsze zastanawiałam się, jak go odpowiednio zagospodarować, by stał się przytulnym miejscem do wypoczynku. Po przeczytaniu tego artykułu: https://www.kwidzyn1.pl/artykul-4media/24570,jak-urzadzic-przestrzen-przy-pomocy-mebli-ogrodowych-majac-mieszkanie-z-ogrodkiem zyskałam wiele cennych wskazówek. Teraz wiem, jakie meble wybrać i jak je rozmieścić, by moja przestrzeń była funkcjonalna i stylowa. Dziękuję za inspirację i praktyczne porady!
OdpowiedzUsuń