Gender króluje w moim kurniku! Razem z tegorocznymi kurczakami. A jest ich trzy rzuty: Trzech Muszkieterów kupionych (tu dwóch już się zdeklarowało co do płci - czubata kurka liliputka beżowa z odrobiną czarnego i pasujący do niej kogucik - czarniawy z beżowym, trzeci kurczak w szachownicę ciągle nieokreślony). Kurczaki od Jarzębatki - wszystkie nieokreślone, podobnie kolorowe stadko z kupnych jajek wysiedziane przez Blondynkę.
No co jest? Zwykle potrafię dość dokładnie określić płeć kurczaków już w dość młodym wieku, a tu takie coś... Ani chybi gender przyszło i namieszało.
Jarzebatka jest mądrzejsza. Nie dość, że tak sprytnie zachomikowała własne jaja na wybiegu, że znaleźliśmy je dopiero, jak usiadła na dobre, to jeszcze przed opuszczeniem stadka i powrotem w ramiona koguta nauczyła je wchodzić do kurnika. A Blondynka, jak to blondynka. Strasznie się rządziła i wszystkich odpychała, a jak przyszło co do czego, to zostawiła młodziaki w prowizorycznej budce na wybiegu i do dziś muszę je wieczorami łapać.
Ostatnio kuraki mają do tyłu, bo są skazane na mały wybieg po trzech atakach jastrzębia, mimo flar i krzaków na dużym. Żeby więc się nie zanudziły, to codziennie pod wieczór wypuszczam je na swobodę absolutną na łąki i zarośla za wybiegiem i muszę robić za pastereczkę kurzą. A wylatują z zagrody dosłownie na skrzydłach! Fruną jak kuropatwy jakieś, nad ziemią, żeby się jak najszybciej do trawy i chaszczy dorwać. Robaków tam niewiele, bo u nas ciągle susza, ale zawsze coś znajdą.
Jedyny zdeklarowany koguci - liliputek jest moim pupilkiem, bo nie tylko z ręki je (to robi coś z połowa), ale też wskakuje na kolana i chodzi za mną jak psiak. Cała reszta oddaje się upojnemu rozgrzebywaniu kompostu, natomiast my, czyli ja i stary kogut, obserwujemy niebo. A jakże, paskudny jastrząb się pokazał! Dwa dni temu. To wstałam i pomachałam mu połami peleryny, żeby pokazać, że większam od niego. Uwierzył i zniknął.
Wczoraj było mi już zimno, choć słońce jeszcze nie zaszło. Powiedziałam więc pierzastym: "Dziobaki, do kurnika! sio, zimno jest, lisy łażą i jastrząb lata, a ja tu dłużej stać nie będę!" Tak sobie gadałam, ale one jakby zrozumiały - ustawiły się i jak po sznurku poszły w pielesze. A normalnie nie sposób ich zgonić aż do ciemnej nocy, jak dzieci wypuszczone na plac zabaw. No, ma się tę siłę perswazji.
Dziś niestety, siła perswazji nie zadziałała i musiałam uciec się do białego sera. Moje kury przepadają za serem, pióra by za niego oddały, a ze zrozumiałych powodów dostają go rzadko. Wystarczy więc im go pokazać, żeby poleciały pędem, gdzie się chce.
W tej chwili już śpią na grubej warstwie słomy, a starsi na grzędzie. Więc i ja wszystkim pięknych snów życzę.
Ponad dwadzieścia lat temu osiedliśmy w prawie 100 letnim domu otoczonym ugorem i kawałkiem starego sadu i postanowiliśmy stworzyć tu własny kawałek raju. Ogród jak najbliższy naturze, który zarazem nas cieszy i żywi. O tym ogrodzie i o tym, czego się nauczyliśmy tworząc go i pielęgnując jest ten blog.
Etykiety
borówka amerykańska
budki lęgowe
burak liściowy
cebula
chwasty
cieplarnie
ciepła grządka
cykoria sałatowa
czosnek
drób
drzewa
drzewa i krzewy owocowe
drzewa owocowe
dynie
dżdżownice
F1
fasola
filmy
funkcjonowanie roślin
gleba
GMO
gnojówki
gnój
grządki
grządki permakulturowe
grzyby
historia
humus
inicjatywy
inspekty
jabłonie
jagody goji
jarzebinogrusza
jesień
jesion
kalendarz biodynamiczny
kompost
konstrukcje
korzenie
kret
króliki
kuchnia
kury
las
leki
marchewka
mikoryza
mydlnica
narzędzia
nasiona
nasiona ekologiczne
naturalne środki myjące
nawożenie
ochrona naturalna
oczko wodne
odczyn gleby
ogród na stoku
orzechy piorące
owady pożyteczne
owce
pasternak
permakultura
pietruszka
pigwa
pismo Słowian
płoty
podlewanie
podlewanie butelkowe
podniesione grządki
pomidory
próchnica
przechowywanie
przycinanie drzew
ptaki
rabaty ozdobne.
ręczniki obrzędowe
sad
sadzenie
sadzenie drzew
samosiejki
sąsiedztwo roślin
seler
siew
słoma
słomiane grządki
Słowianie
sole mineralne
staw
staże
szkodniki
szparagi
szpinak
szpinak. grządki
ściółka
ściółkowanie
świdośliwa
trawnik
tworzenie
tyczki
uprawa
wały permakulturowe
warsztaty
warzywa
wegetarianizm
wiedza
wieża ziemniaczana
wiśnia syberyjska
woda
wzniesione grządki
zakładanie ogrodu
zasilanie
zbiory
zdrowa żywność
zdrowie
zielony nawóz
ziemniaki
ziemniaki w słomie
zima
zioła
zrębki
zwierzęta
żywopłot
żyzność
Świat się kończy! Gender i do Ciebie dotarł! On to wszak pikuś przy jastrzębiu - można udawać, że się go nie widzi:)))
OdpowiedzUsuńTen jastrząb kosztował mnie 4 kurze istnienia, w tym czubatki polskiej miniaturowej i silki jedwabistej. Nie odpuszczę draniowi!
UsuńPozostaje woliera?
UsuńNo, prawie. Nad małym wybiegiem mąż z wolontariuszką zrobili coś w rodzaju kratownicy. Tam są względnie bezpieczne. Dlatego bawię się w kurzą pasterkę, bo szkoda mi ich na tych marnych 40m. kw. i wypuszczam na spacer.
UsuńFajna opowieść o kurach :) ale, żeby gender, w kurniku? ;))
OdpowiedzUsuńMiłych snów, Jagodo :)
No, gender musi, bo kurzaki mają już po 3 miesiące, wielkością dorównują dorosłym, a ciągle płci nie idzie odróżnić.
Usuńciekawy sposób z białym serem. Nasze kury doskonale rozpoznają chleb, bo im czasem podrzucam
OdpowiedzUsuń:)
Malutkim kurczaczkom daję często ser, to stają się uzależnione. Trzeba im białka, dorosłym też.
UsuńGender w kurniku! O termpora, o mores!
OdpowiedzUsuńMoje obecne kury mają w nosie biały ser i inne smakołyki i zagonić się nie dają. Poprzednie stado, zamordowane przez lisa 20 stycznia tego roku, uwielbiało ser biały i jagły, i przybiegało na zawołanie.
Może i to się wytresuje, a to, że są ostrożne, to im się tylko chwali. Kilka lat temu tez mieliśmy masowe morderstwo. Kuna wlazła do kurnika... a miałam wtedy spore stadko silek.
UsuńU nas na szczęście prawowity harem, jak należy. Oczywiście dopóki młodzież nie podrośnie. Kilka dni temu miałam natomiast ciekawą obserwację. Łaziły sobie kurki, z kogutem Felusiem po gumnie i usłyszałam Felusia - takie gulgotanie. Zwykle tak robi, jak znajdzie robaka i woła kurki do stołu. Tym razem wszystkie kury patrzą w niebo, po czym uciekają do kurnika, a kurczaki myk w zarośla i cicho-sza. Zgłupiałam. Też spojrzałam w niebo, no coś tam krążyło - ale naprawdę bardzo wysoko. Dobry wzrok mają, czy co? Pierwszy raz widziałam u kur taką zorganizowaną akcję:)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia!
U nas też tak się dzieje. Stary kogut krzyczy na alarm i całe towarzystwo przepada. Ale nie zawsze zdąży.
UsuńPozdrowienia dla kurzej pastereczki
OdpowiedzUsuńPozdrowienia nawzajem.
Usuń