Mam permanentne kłopoty z pietruszką - nie zawsze wschodzi, często daje ledwie kilka korzonków. W tym roku na szczęście się udało przy trzecim siewie. Jednak kilka lat temu miałam posuchę pietruszkową, więc byłam zmuszona ją kupować.
W sklepie były piękne, białe korzenie, bardzo dorodne i napis jak wół: "Pietruszka". Kupiłam więc kilka większych korzeni na zupę i kilka malutkich (musiałam długo szukać), żeby je zasadzić do doniczki na natkę. I co? I figa - kiedy w końcu wyrosły liście, w niczym nie przypominały pietruszki. Raczej selery na sterydach, bez zapachu.
Zrozumiałam od razu - to nie pietruszka, tylko pasternak. A jego liście są trujące, w przeciwieństwie do korzeni, bardzo smacznych i przydatnych.
Gdzie jest więc oszukaństwo? Pasternak jest rośliną mniej wymagającą, niż pietruszka. Udaje się świetnie nawet na średnich glebach. Jego korzenie z zasady są większe, bardziej krępe. Pietruszka jest wymagająca i kapryśna, a przez to droższa. Sprzedając nam tani pasternak jako drogą pietruszkę, sklepy zarabiają na nas. Po prostu jeszcze jedno oszukaństwo.
Obydwa te warzywa są bardzo dobre i przydatne, tyle że zapach mają nieco inny. Pietruszka nadaje się głównie do zup, pasternak również, ale można też z niego przyrządzać świetne zapiekanki i częściowo zastępować nim ziemniaki.
Jak je odróżnić? Kiedy widzimy tylko korzeń, jest to bardzo trudne. W zasadzie korzenie pasternaku są większe i bardziej krępe, ale różnica między średnim pasternakiem a dużą pietruszką jest prawie niewidoczna. Różne są liście. Pasternak ma szerokie, bujne liście, o wiele większe, niż selery. Są one trujące, nadają się tylko na kompost. Na początku, kiedy jeszcze o tym nie wiedziałam, próbowałam karmić nimi króliki i byłam zdziwiona, że nie chcą ich jeść.
Korzenie są bardzo podobne, niesłychanie trudno je odróżnić. Pasternak jest nieco bardziej kremowy, w odróżnieniu od białej pietruszki, ale to widzi się dopiero przy krojeniu.
Najlepiej posiać w ogrodzie jedno i drugie, przyjrzeć się dobrze i oba wrzucić do zupy. Oba są świetne. Tylko nie trzeba używać liści pasternaku.
To liście pasternaku.
A to pietruszki.
Ponad dwadzieścia lat temu osiedliśmy w prawie 100 letnim domu otoczonym ugorem i kawałkiem starego sadu i postanowiliśmy stworzyć tu własny kawałek raju. Ogród jak najbliższy naturze, który zarazem nas cieszy i żywi. O tym ogrodzie i o tym, czego się nauczyliśmy tworząc go i pielęgnując jest ten blog.
Etykiety
borówka amerykańska
budki lęgowe
burak liściowy
cebula
chwasty
cieplarnie
ciepła grządka
cykoria sałatowa
czosnek
drób
drzewa
drzewa i krzewy owocowe
drzewa owocowe
dynie
dżdżownice
F1
fasola
filmy
funkcjonowanie roślin
gleba
GMO
gnojówki
gnój
grządki
grządki permakulturowe
grzyby
historia
humus
inicjatywy
inspekty
jabłonie
jagody goji
jarzebinogrusza
jesień
jesion
kalendarz biodynamiczny
kompost
konstrukcje
korzenie
kret
króliki
kuchnia
kury
las
leki
marchewka
mikoryza
mydlnica
narzędzia
nasiona
nasiona ekologiczne
naturalne środki myjące
nawożenie
ochrona naturalna
oczko wodne
odczyn gleby
ogród na stoku
orzechy piorące
owady pożyteczne
owce
pasternak
permakultura
pietruszka
pigwa
pismo Słowian
płoty
podlewanie
podlewanie butelkowe
podniesione grządki
pomidory
próchnica
przechowywanie
przycinanie drzew
ptaki
rabaty ozdobne.
ręczniki obrzędowe
sad
sadzenie
sadzenie drzew
samosiejki
sąsiedztwo roślin
seler
siew
słoma
słomiane grządki
Słowianie
sole mineralne
staw
staże
szkodniki
szparagi
szpinak
szpinak. grządki
ściółka
ściółkowanie
świdośliwa
trawnik
tworzenie
tyczki
uprawa
wały permakulturowe
warsztaty
warzywa
wegetarianizm
wiedza
wieża ziemniaczana
wiśnia syberyjska
woda
wzniesione grządki
zakładanie ogrodu
zasilanie
zbiory
zdrowa żywność
zdrowie
zielony nawóz
ziemniaki
ziemniaki w słomie
zima
zioła
zrębki
zwierzęta
żywopłot
żyzność
Wczoraj akurat jedliśmy puree z pasternaku ( własnego ) z małym dodatkiem ziemniaków. Pycha! Nie wiedziałam, że liście są trujące. Na szczęście, nigdy nie próbowałam ich jeść ani dawać zwierzakom. Zauważyłam natomiast jeszcze jedną różnicę pomiędzy pietruszką a pasternakiem - podczas gotowania, pasternak okrutnie śmierdzi moczem.
OdpowiedzUsuńA wiesz, że nie zauważyłam tego? Może ciut przydużo końskiego nawozu na grządkach? Pasternak dobrze rośnie w słabych glebach i wtedy nie śmierdzi, albo bardzo mało.
UsuńMożliwe z tym nawozem, chociaż on zazwyczaj dwuletni jest i wyglądem oraz zapachem nie różni się od kompostu. Więc nie wiem. Poza tym, inne warzywa też mi powinny wonieć końskim G., a tak nie jest.
UsuńMy uwielbiamy pasternak. Moje owce jedzą liście i żadnej nigdy nie zaszkodziły. Co prawda udaje im się wedrzeć do ogrodu rzadko, ale jak już są to zjedzą wszystko i mają się całkiem dobrze.
UsuńTeż nie zauważyłam różnicy przy gotowaniu, ale surowy odróżniam tak , jak napisałaś- po zapachu, wielkości i kolorze.Kiedyś myślałam, że to różne gatunki pietruszki, dopiero mama i wujcio google rozjaśnili mi w głowie . I też uważam, że to nie w porządku, jeśli sprzedający wprowadzają klientów w błąd.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCoś wpisałam, ale później doczytałam i się usunęłam;) Pasternak jest dla mnie tajemniczą jarzyną, o której zawsze opowiadała mi prababcia;)
OdpowiedzUsuńpotwierdzam słowa Agnieszki - pasternak śmierdzi !!! W sklepach bardzo często jest właśnie sprzedawany jako pietruszka.
OdpowiedzUsuńpasternaku nie lubię - ten dziwny aromat po ugotowaniu drażni mnie, podobnie jak smak pietruszki :) nać toleruje ale korzeń nie za bardzo :)
buziaki :*
Atambrozjo, u mnie ten smrodek pasternaczy znika podczas gotowania, co prawda zostawiam pokrywkę uchyloną, żeby się ulatniał.
UsuńŚmierdzi? Nigdy nie czułam żadnego smrodu, a powonienie mam dobre.
UsuńNo właśnie też nigdy nie czułam i też jestem węchowcem, zastanawiam się już czy to nie zależy od typu ziemi?
UsuńU mnie jest piach, jak na plaży. Stosuję tylko przekompostowany owczy nawóz. Gotuje właśnie pasternak w celach naukowych - no nie śmierdzi nic a nic.
Usuńdziewczyny to nie jest taki drażniący smród :) ja po prostu nie lubię zapachu pasternaku i pietruszki ( korzenia ) - nawet w zupie np. rosole gdy dodam za dużo nie smakuje mi.
UsuńWidocznie Twój organizm ich nie akceptuje. Bywa tak, ja już nauczyłam się słuchać swego organizmu.
UsuńJakoś nigdy nie gotowałam samego, zwykle w mieszankach - dziś np. z marchewka, brukselką i ziemniakami. Wtedy smrodku nie czuję, tylko normalny zapach rosołowy. Będę musiała spróbować, z ciekawości, ugotować sam. Podobnie po zjedzeniu szparagów - mocz i pot jada szparagami.
OdpowiedzUsuńZakladajac ogrod na suwalskiej ziemi bede tesknic za zyzna lubelszczyzna, gdzie wszystko roslo tak bujnie, w ogrodzie mojej Mamy, pietruszka tez.
OdpowiedzUsuńWszystkie warzywa sa smaczniejsze pieczone, ja uwielbiam tak pietruszke, razem ze skora, bardzo slodka jest. Pasternak mam w planie tez i brukiew i inne ...
Na wiosne przede mna wyzwanie, ugor, glina, w dole torfowisko nad "ciekiem wodnym", wykopany stawik, park narodowy nie pozwoli na powiekszenie - raczej. Ale za to u siebie, i 2 km od asfaltu.
fajnie, ze zmienilas "nick"
Maria
Mario, na Suwalszczyźnie ziemia nie taka zła, a łatwiej się ją pracuje, niż lessy. Staw, nawet niewielki, może być przepiękny, jeśli otoczenie jest ciekawie zaaranżowane. Torfowiska natomiast są fascynujące! To biotop jedyny w swoim rodzaju, a jakie możliwości to daje! Możesz mieć własną hodowlę żurawiny czy borówki "pijanicy" (to lokalna odmiana spotykana na suwalszczyźnie, tutejsza, a przypomina amerykańską). Nie wiem tylko, na ile zdajesz sobie sprawę z różnicy klimatu?
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBabulinko to Ty? Dopiero teraz się zorientowałam
OdpowiedzUsuńTo ja...Przekonano mnie, żebym używała innego nicka, bo ta Babulinka to wprowadza ludzi w błąd (niby) hi hi hi
OdpowiedzUsuńMieszkam na Suwalszczyznie prawie cale moje dorosle zycie i ja kocham razem z surowym klimatem. Tylko ostatnimi laty nosi mnie troche po wielkim swiecie i jestem tym juz zmeczona.Ale wracam na wiosne i osiedlam sie na wsi.Pijanice spotykalam w lesie na Wigrami, kraza o nich legendy wsrod lokalnej ludnosci.
OdpowiedzUsuńA torf pamietam jak byl wycinany i suszony wlasnie na Lubelszczyznie, kiedy bylam dzieckiem.Gdybym miala tradycyjna kuchnie w swoim domu - ale raczej nie zmienie projektu, to napewno sprobowalabym go suszyc. A moze nadaje sie do kominkow tez?
W swoim zagospodarowywaniu tych 2 ha musze wziac pod uwage wymog utrzymania 1 ha ornego - Krus - i obostrzenia parku narodowego, gdyz rosnie u mnie chroniony, wystepujacy tylko tu jakis storczyk.
Nie wiem jeszcze , czy w sklad gruntu ornego wchodza tez uprawy ogrodowe.Duzo zadan przede mna, ale dopiero teraz bede zyla swoim zyciem, a to najwazniejsze.
Maria
Aha, to fajnie, że lubisz ten klimat :) Ja też :) zima to ma być zima, a nie plucha... Przepraszam za przestrogi, ale miałam wrażenie, że pochodzisz z Lubelskiego. Dobrze by było, gdyby ogród liczył się do ziemi ornej... Nie wiem, ja nie mam hektara podatkowego (choć w realu mam ponad 3), więc nie interesuję się przepisami. Przynajmniej tyle wolności... Ale może któraś z dziewczyn czy któryś z panów wie? Masz u siebie unikalnego storczyka? a można będzie poprosić o fotki? Była Dama Kameliowa, to może być Dama Storczykowa, prawda?
OdpowiedzUsuńPasternak znałam do niedawna tylko z wierszyka dziecinnego. A poznałam go na Podlasiu, gdy znajoma podarowała mi nasiona pasternaku, kupione na Białorusi. Posiałam, spróbowałam, zasmakowałam (żadnego smrodu, w ogóle o co chodzi?). W tym roku wysiałam resztę nasion, ale nie wzeszły. Za to wzeszły dwie sztuki, nie wyrwane przez nieuwagę w zeszłym roku. Pozwoliłam urosnąć, wydać nasiona, zebrałam skrupulatnie i w przyszłym będę się bawić dalej w zasiewanie. Bo mi się bardzo ta uprawa podoba. Ponad 200 lat temu, zanim na Podlasiu zawitały ziemniaki za sprawą austriackich urzędników zaborowych, uprawiano powszechnie pasternak, tak jak teraz kartofle. Jadły go i zwierzęta i ludzie. Mniam!
OdpowiedzUsuń