W miasteczku, w którym się wychowałam, był kiedyś dwór. Potem dwór ten z przyległościami oddano zakonnikom. Nikt mi nie umiał powiedzieć, co to był za zakon, wszyscy nazywali ich "Braciszkami", ale każdy opowiadał, jakie to wspaniałe ogrody uprawiali. W części, do której mieli wstęp goście, były przepiękne altany, sadzawki, kwiaty i zioła. Dalej mieli ogrody warzywne, sady i szklarnie. Jako dziecko widziałam resztki murów otaczających warzywniki, zdziczałe drzewa i zamulone sadzawki. Bo Braciszków wyrzucono stamtąd w latach 50. Wyjeżdżając, jak skarb największy, zabrali ze sobą parę wagonów kompostu...
Widziałam też ich cieplarnie, używane częściowo przez miejscowego ogrodnika. Było to sprytne połączenie ziemianki i cieplarni z inspektem. Nad ziemię wystawał tylko szklany dach, pod którym było widać kolorowe kwiaty, natomiast do środka schodziło się po schodach i przechodziło obmurowaną ścieżką środkiem szklarni, mając grządki na wysokości ramion. Pod każdą grządką biegł wymurowany z cegieł "leżak" czyli poziomy piec, przykryty ziemią. Palenisko było w przedsionku.
Oj, poplątałam się, ale chyba mnie zrozumiecie. Był to rodzaj ziemianki, z ogrzewanymi od spodu grządkami.
Widziałam też ślady po inspektach wzdłuż południowej strony muru. Także murowanych.
My w tej chwili połączyliśmy inspekty z tunelem foliowym, ale na początku mieliśmy ich o wiele więcej. Jakoś tak nie wyobrażam sobie prawdziwego warzywnika bez inspektów....
A zrobić je bardzo łatwo - wystarczy zbić prostokątną skrzynię i zrobić do niej przezroczystą przykrywę. Najłatwiej jest drewnianą ramę obić folią, ale można też zrobić szklane szybki (to trudniejsze, bo kantówki muszą mieć ranty, na których to szkło będzie spoczywać) albo założyć taki sztywny, przezroczysty plastyk izolujący (odpada wtedy przykrywanie matami). Skrzynka może być pochyła, ale może też być prosta, wtedy po prostu ustawia się ją na pochyło usypanej ziemi.
Następnie kopiemy dół głęboki na ok. 1 metra lub nawet więcej, większy od naszej skrzyni o co najmniej 20 cm. z każdej strony. Dół wypełniamy do 3/4 obornikiem pomieszanym ze słomą czy sianem, obficie podlewamy i dobrze udeptujemy. Tak potraktowany obornik powinien dość szybko się rozgrzać. Każdy obornik grzeje, ale najlepszy i najmocniejszy pod tym względem jest jednak koński.
Udeptany obornik przykrywamy grubą warstwą (co najmniej 40 cm) ziemi kompostowej i ustawiamy nasze okno. Jeszcze tylko otulamy je dookoła słomą i ziemią i przygotowujemy coś do przykrycia - matę albo choćby stary chodnik. Oraz kilka drewnianych klocków, którymi będziemy podpierać pokrywę w czasie wietrzenia, bo wietrzyć trzeba koniecznie i codziennie!
I już można siać nowalijki, mimo że na świecie jeszcze przedwiośnie i zadymka hula. Między nowalijkami wysiewa się rośliny do przesadzenia do ogrodu - np. kapustne. Można też posiać ogórki, dynie lub melony - wykiełkują w cieple między nowalijkami, a kiedy te zabierzemy na talerze, będą mogły rozrosnąć się i latem "wykipią" z otwartego już na stałe inspektu.
Jesienią możemy w podobny sposób przedłużyć sobie sezon na zieleninę. Jeśli pogoda sprzyja, to nawet do Bożego Narodzenia.
Dawniej, kiedy nie było takiej obfitości sklepów z warzywami i owocami świeżymi przez cały rok, a ludzie żywili się tym, co sami wyhodowali, różne inspekty były bardzo w cenie, jako łatwe i oszczędne urządzenia i źródła witamin, tak potrzebnych na przedwiośniu.
Pomysłowość ludzka w tej dziedzinie jest bez granic, przekonałam się o tym tu, w naszej wsi, gdzie ziemia rozmarza bardzo późno i jest często zbyt podmokła, by kopać doły. Otóż miejscowi gospodarze urządzają "wzniesione inspekty" przy południowych ścianach budynków gospodarczych. Budują (a właściwie budowali, bo teraz raczej używają tuneli lub kupują nafaszerowane chemią wiechcie w Pierdonce) przy tej południowej ścianie skrzynię bez dna wysoką na ok. metr, wypełniają ją obornikiem ubitym ze słomą i podlanym jak wyżej, na to sypią ziemię i stawiają okno inspektowe. Okno jest oczywiście mniejsze od skrzyni i obłożone sowicie słomą po bokach. Już w marcu (a u nas to jeszcze mróz) miewali rzodkiewki, sałaty, koperek, szczypiorek i młodą boćwinkę.
Rozłożony obornik, wybrany z dołu inspektowego (ten sam dół można użytkować przez wiele lat) jest świetnym nawozem na grządki.
A tak w ogóle to dziś mieliśmy pierwszy mroźny dzionek, za to jasny i wietrzny. W tej chwili wysypały się na niebo gwiazdy. Paliliśmy ognisko po ciemku z obciętych drobnych gałązek i różnych resztek nie nadających się na kompost (pędy malin na przykład). Podniosłam głowę, żeby popatrzeć na gwiazdy i akurat zobaczyłam jedną spadającą. Pomyślałam życzenie - żeby mnożyły się takie kawałeczki raju, żeby jak najwięcej ludzi mogło być szczęśliwymi i żyć zdrowo i z radością i spokojem...
Ponad dwadzieścia lat temu osiedliśmy w prawie 100 letnim domu otoczonym ugorem i kawałkiem starego sadu i postanowiliśmy stworzyć tu własny kawałek raju. Ogród jak najbliższy naturze, który zarazem nas cieszy i żywi. O tym ogrodzie i o tym, czego się nauczyliśmy tworząc go i pielęgnując jest ten blog.
Etykiety
borówka amerykańska
budki lęgowe
burak liściowy
cebula
chwasty
cieplarnie
ciepła grządka
cykoria sałatowa
czosnek
drób
drzewa
drzewa i krzewy owocowe
drzewa owocowe
dynie
dżdżownice
F1
fasola
filmy
funkcjonowanie roślin
gleba
GMO
gnojówki
gnój
grządki
grządki permakulturowe
grzyby
historia
humus
inicjatywy
inspekty
jabłonie
jagody goji
jarzebinogrusza
jesień
jesion
kalendarz biodynamiczny
kompost
konstrukcje
korzenie
kret
króliki
kuchnia
kury
las
leki
marchewka
mikoryza
mydlnica
narzędzia
nasiona
nasiona ekologiczne
naturalne środki myjące
nawożenie
ochrona naturalna
oczko wodne
odczyn gleby
ogród na stoku
orzechy piorące
owady pożyteczne
owce
pasternak
permakultura
pietruszka
pigwa
pismo Słowian
płoty
podlewanie
podlewanie butelkowe
podniesione grządki
pomidory
próchnica
przechowywanie
przycinanie drzew
ptaki
rabaty ozdobne.
ręczniki obrzędowe
sad
sadzenie
sadzenie drzew
samosiejki
sąsiedztwo roślin
seler
siew
słoma
słomiane grządki
Słowianie
sole mineralne
staw
staże
szkodniki
szparagi
szpinak
szpinak. grządki
ściółka
ściółkowanie
świdośliwa
trawnik
tworzenie
tyczki
uprawa
wały permakulturowe
warsztaty
warzywa
wegetarianizm
wiedza
wieża ziemniaczana
wiśnia syberyjska
woda
wzniesione grządki
zakładanie ogrodu
zasilanie
zbiory
zdrowa żywność
zdrowie
zielony nawóz
ziemniaki
ziemniaki w słomie
zima
zioła
zrębki
zwierzęta
żywopłot
żyzność
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Piękne życzenie, przyłaczam się, bo sam jestem zywo zainteresowany :)
OdpowiedzUsuńOby Ci się szybko spełniło :)
UsuńPięknie Piszesz Krysiu :)
OdpowiedzUsuńPodłączam się do życzeń.
A widziałaś ten pomysł na ziemiankową szklarnię? http://csglobe.com/underground-greenhouses-year-growing/
To co tak pokrętnie opisuję na początku, to właśnie taka ziemiankowa szklarnia. Tylko szklany dach jej wystawał i to jeszcze niezbyt wysoki.
UsuńArtur, próbowałam wrzucić komentarz do tej szklarenko-ziemianki na ABS, ale nie przeszło. Mógłbyś dorzucić? Pomysł jest dobry, trzeba jednak uwzględnić zawsze klimat i rodzaj ziemi. W naszym regionie ziemia zamarza do 2 metrów, wtedy ściany boczne będą raczej ziębić, niż izolować. Poza tym na przedwiośniu, kiedy wierzchnia warstwa ziemi odmarznie, a dolna jeszcze nie, cała wilgoć może spłynąć nam do dołu (co zdarza się nam co roku w piwnicy-ziemiance) i utworzyć bajoro. Podobne szklarnie budowano od dawna we dworach, ale na solidnym fundamencie, który jednocześnie izolował i powstrzymywał wodę. Budowano też murki po obu stronach ścieżki i przestrzeń między fundamentem i nimi wypełniano ziemią kompostową. W ten sposób rośliny rosły na wysokości ok. metra nad poziomem ścieżki. Łatwiej tak pracować bez schylania się, a jednocześnie fermentujący obornik z kompostem daje im ciepło od spodu.
UsuńInspekt chodzi mi po głowie od dawna. Przyjdzie taki dzień, że wpadnę do ogrodu, przestanę gadać i zrobię - jak z blogiem!
OdpowiedzUsuńTo weźmiesz i zrobisz! A wtedy się pochwal :)
UsuńNie omieszkam. Ale to może potrwać...
UsuńSuper. Tak trzymAĆ nIEBO
UsuńDzięki Krysiu za inspirację. Niby człowiek wiedział, że istnieją inspekty i te interesujące pośrednie stany, ale umysł się raczej ślizgał po temacie. Dałaś mi impuls :). Zastanawiam się tylko czy kozi obornik da radę.
OdpowiedzUsuńPowinien dać radę. Siano mokre też się nieźle zagrzewa, nawet samo. A nawet jeśli grzeje słabo, to jednak pod przykryciem i tak o wiele cieplej, niż w gruncie. Jedyna trudność to odpowiednie ubicie tego obornika, ale tu tylko praktyka pomaga.
UsuńTy sama Jagódko przyczyniasz się do spełnienia tego życzenia, nawet nie wiesz jak bardzo.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Ale widzisz... naprawdę nie wiem...
UsuńPamiętam ogród moich Dziadków. Był tam i kwiatowy i warzywny. Mieli inspekty takie, jak opisujesz. Ja też miałam, ale chyba tylko dwa sezony. Ogród nie był jeszcze ogrodzony i przyszła krowa od sąsiadki, podczas naszej nieobecności. Może na wiosnę jednak sobie sprawię. Też się z tym noszę już któryś rok, jak Dzika Kura z jajkiem.
OdpowiedzUsuńPiękne życzenia. Dziękuję i pozdrawiam
Ach, zapomniałam zapytać co sądzisz o przekompostowanym nawozie owczym? Tego mam trochę, ale po sąsiedzku są konie więc i koński w każdej ilości dostępny (ale jest kolejka).
OdpowiedzUsuńOdkąd mamy owce, też stosuję głównie ich obornik oraz trochę z kurnika. Uważam, że jest świetny na wszelkie grządki, natomiast niezbyt grzeje, więc do inspektów chyba jednak świeży koński jest lepszy. Owczy też troszkę się rozgrzewa, więc lepiej mieć taki, niż nic. W tym roku w truskawkach rozścieliłam cieniutką warstwę obornika owczego wyciąganego po zimie z obórki, czyli ciut przekompostowanego, na to dałam słomę. Jeszcze nigdy nie miałam tak pięknych i smacznych truskawek, jak w tym roku.
UsuńPiekne zyczenia...
OdpowiedzUsuń