poniedziałek, 2 grudnia 2013

Nie wierzę w telegonię, ale....






      Nasz kocurek, Łobuziak vel Marszałek P. (te wąsy! i to spojrzenie! i ten charakterek!) ma dość rzadko spotykane "bułki" pod nosem. Jest to zwierzę niesamowite i oczywiście najmilsze na świecie (zwłaszcza dla mego męża).
      Więc sąsiad bardzo się ucieszył, kiedy pod koniec lata jego kotka urodziła kociaczka podobnego do naszego jak dwie krople wody. To ten sąsiad od pełnych mich mleka, bo pierwsze "zdójki" trzeba i tak wylać, a on ma 30 krów. Szkopuł w tym, że już od ponad roku nasz jest wykastrowany. Miauczy teraz "Miał, miał, ni maaaa", więc fizycznie ojcem kociaka być nie może.
      Ale sąsiad zapewnia, że tak umaszczonych kotów w okolicy nie ma i nie było.
      No i co o tym myśleć?

15 komentarzy:

  1. Ani chybi, kotka się na Waszego kocurka zapatrzyła :)))
    Bo piękny jest, bez dwóch zdań.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś usłyszałam taką opinię w sklepie zoologicznym od sprzedawcy, że kastracja czasami się nie udaje...????
    sama nie wiem, co o tym myśleć; pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja zaś w tym roku obserwowałam to zjawisko na kurach. Otóż mamy kurkę zielononóżkę, która urodziła się w zeszłym roku jesienią i w zimie była w wieku dość młodym. Kiedy dorastała zaczęła dziwnie denerwować indyki, kilka razy ją atakowały, ja ją ratowałam z sukcesem. Aż w końcu na moich oczach indor dopadł ją przy misce z jedzeniem i zaczął dziobać w głowę. Kurka upadła, indora odgoniłam. Cudem udało się ją uratować. Mieszkała w domu kilka dni w pudle, gdzie odzyskała formę i doszła do przytomności, a resztę zimy spędziła w oborze osobno. Na wiosnę zaczęła się nieść i dołączyła do stada w kurniku, a indor poszedł do nieba. W maju zakwokała pierwsza kwoka, podłożyłam jej kilkanaście jajek, między innymi jajeczko od młodej kurki. Wylęgło się kilka piskląt. I jedno, nie mogłam uwierzyć... miało gołą główkę! Obrosło piórkami całkowicie i rozwijało się normalnie, ale na głowie nie miało piórek, było nagie. Jak indyk, czy perliczka. Miałam zamiar zrobić mu zdjęcie, ale trochę się ociągałam. Ptaszek zginął zadziobany przez drugą kwokę, którą denerwował jego dziwny wygląd. Ot, co. Telegonia? Tak myślę, choć udowodnić oczywiście nie można w pełni. Przypadek?
    ES

    OdpowiedzUsuń
  4. A może on ma 3 jajca?:-))) Zdarza się ponoć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak - taki jajcowny;) A może cały mendel?;)))

      Usuń
  5. Coś mu się musiało wymsknąć!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nasz kocur też jest kastrowany. Wprawdzie dzieci chyba nie ma, bo mieszkam pod lasem z dala od wioski, ale przed kastracją weterynarz zapytał dlaczego ( a bo żeby do wioski nie wędrował, żeby nie sikał, żeby nie zaczepiał kotek siostrzyczek ) Weterynarz zabieg wykonał i na koniec rzekł, że kocur może mieć dzieci.
    A kocur ( rudzielec) siostry goni a one na niego prychają, tylko za mamą grzecznie chodzi. Może już nie podlewa wszystkich moich pudełek ale za to myszy łowi - zgrabnie mu to idzie. I cienko miauczy

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzień dobry, przyszłam z wizytką, od utygen po linkach. Naprawdę rajski zakątek.
    W "zapatrzenie się" wszystkie ludy wierzyły. Od czasów Biblii, gdzie Jakub kładł przy wodopoju częściowo okorowane patyczki, aby rodziły się łaciate owce. 100 lat temu ciężarnej kobiecie usuwano sprzed oczu wszystkie rzeczy brzydkie.Czytałam "ElefantMan" - ten wierzył, że jego matkę przestraszył słoń zbiegły z menażerii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Nino. Jak tam we Francyjej? Mój siedzi przed telewizorem i śmieje się w kułak, jak kilka centymetrów śniegu paraliżuje cały ruch samochodowy. Postuluje, żeby wszystkich wysyłać do niego na naukę prowadzenia po lodzie i śniegu, kiedy łopata w bagażniku to podstawowy sprzęt hi hi hi...Zapomniał wół, jak cielęciem buł. I ile razy przez te pierwsze zimy lądował w zaspach.

      Usuń
  8. Mój wet operację wykonał porządnie, z podwiązaniem nasieniowodów i usunięciem jajek (kot był normalny, dwujajeczny, a nie wielo-) i zapewnił mnie, że nie będzie się rozmnażać. To już chyba w zapatrzenie uwierzę. Jest też inna możliwość - że przed operacją udało mu się mieć młode (był operowany w wieku 15 miesięcy) i że ten malutki kociak to jego wnuk. "Jednak coś zostaje w genach..."

    OdpowiedzUsuń