poniedziałek, 3 czerwca 2019

Sposób na piasek, sposób na glinę

        Czas najwyższy by był, żeby zamieścić sprawozdanie z warsztatów. Znów aparat mi siadł, więc nie zrobiłam zdjęć, ale musicie mi uwierzyć na słowo - wyszło fajnie! Jak będzie dalej, to zależy od właścicieli, na ile będą się opiekowali świeżymi wałami.

       SPOSÓB NA PIASEK

      No wiedziałam, że będzie piasek, ale nie, że aż taki! Żółciutki, sypki, przelewający się przez ręce jak woda. Spytałam właściciela, jak to wygląda w głębi. U mnie też jest piasek w Starym Warzywniku, ale dość płytko pod nim jest glina, więc sprawa nie przedstawia się źle - glina zatrzymuje wodę i próchnicę. Miałam malutką nadzieję, że może tam jest podobnie, ale on mi na to: "Piasek do samej Australii!". Budował na nim dom, to wie... Przez taki piasek nie tylko woda, ale i próchnica przecieka w głąb, jak przez dziurawe sito. No trudno, trzeba coś poradzić.
      Zrobiliśmy dość głęboki wykop, na około pół metra. Na dno poszła niewielka warstwa gliny (bo nie chodzi o to, żeby zrobić sadzawkę, tylko żeby pozwolić próchnicy wiązać się z gliną w gruzełki), na to spróchniałe drewno w dużej ilości, prawie jak do hugla. Znowu glina i słoma pocięta kosiarką, żeby wypełnić puste miejsca. Glina, obornik, słoma, glina i tak kilka warstw. Na górę daliśmy wykopaną ziemię. Można było to zrobić, bo wał powstał w warzywniku, co roku nawożonym obornikiem. Szarawy kolor wskazywał na niezłą zawartość próchnicy. Oczywiście ziemię też zmieszaliśmy z gliną. Drewno będzie zatrzymywać w sobie sporą ilość wody, wszystkie materiały porządnie moczyliśmy i ugniataliśmy. Na koniec zamontowaliśmy butelki do nawadniania korzeniowego i obsadziliśmy wał roślinami.

SPOSÓB NA GLINIANY STOK

       W miejscu przygotowanym przez właścicieli nie dawało się zrobić ogrodu - stok był prawie pionowy! No, chyba żeby wejść z naprawdę ciężkimi robotami, murkami kamiennymi itp. Ogólnie to jest możliwe, ale nie na trzydniowym stażu i z bardzo podstawowymi narzędziami!
      Na szczęście nieco niżej znaleźliśmy kawałek stoku o mniejszym nachyleniu. Jeszcze niżej, w pobliżu strumienia, miejsce było by idealne na ogródek, gdyby nie to, że zacienione dużymi drzewami na amen. A tak same zalety: nachylenie stoku znośne, strumień niezbyt daleko, kilka godzin słońca dziennie...
      Dużą pomocą i inspiracją był dla mnie Wojciech Górny, którego podejście do permakultury bardzo mi odpowiada. On to przysłał mi ten materiał: https://www.tenthacrefarm.com/quick-terrace-hill/  i nim się zainspirowaliśmy przy budowie.
     Na ciężkiej glinie wały buduje się na powierzchni. Dysponowaliśmy sporą ilością podgnitego siana i pierwszorzędnego owczego nawozu. Panowie dali radę z taczkami na tych dzikich pochyłościach, a panie kosiły pokrzywy i nosiły wodę (też taczkami).
    Wyszły nam dwa wały, które zaczęły grzać prawie natychmiast!
Można je zobaczyć tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=eeGmN2HtkaA
i tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=KVA_U6PYW0o

      Posadziliśmy na nich dynie, które umierały w zimnie i na deszczu. A tak mają szansę, żeby przeżyć. W zasadzie powinniśmy odczekać kilka dni, aż minie największe grzanie, ale szkoda było dyniek - na bank by zmarły. A tak może coś z nich będzie.

1 komentarz: