Przyszedł piękny czas, kiedy ogrody, łąki, lasy i pola są jedną bajką. Po wojażach po stażach i po rozwalaniu pieca i kuchni ze ścianówkami dochodzę powoli do siebie. Trudno się pogodzić ze spadkiem sił, kiedy człowiek nabył w końcu dość wiedzy, żeby działać skutecznie! Ale taki los człowieka. W najlepszym ze światów to bym tylko chodziła albo (jeszcze lepiej) siedziała na balocie słomy i kijaszkiem pokazywała, co trzeba zrobić młodym i silnym, tłumaczyła i naprowadzała. Ale nie ma tak dobrze, trzeba wszystko robić samej.
Mieliśmy okropne opóźnienia z czyszczeniem zagonów, możliwe, że niektóre zostaną zostawione w ugorze. Jednak to, co najważniejsze, jest posiane, posadzone i rośnie pięknie mimo suszy. Nadszedł za to czas walki z chwastami, ściółkowania, przesadzania flanców i innych takich, przyjemnych zabiegów. Bo ja uwielbiam siedzieć na zagonach, wyrywać chwasty i pielęgnować młode rośliny. Szkoda tylko, że efekty trwają zbyt krótko i jak dojdę do końca w jednym warzywniku, to drugi jest już cały zarośnięty. Ale warzywa też rosną pięknie.
Od kwietnia już żywimy się częściowo swoimi plonami. Na pierwszy rzut poszły sałatki z rozmaitego zielska jadalnego. W kilka dni pomogły mi odzyskać siły i energię, tak, że mogłam wyjechać prowadzić staże, co było dość nieoczywiste wcześniej, właśnie z powodu osłabienia. Nawet spałam w namiocie w czasie chłodnych i deszczowych nocy i było mi bardzo przyjemnie!
Następne zameldowały się nieocenione szparagi, rzodkiewki i szczypiory, po nich sałata. A wiele innych dojrzewa szybciutko i za chwilę będzie na talerzu!
Rabarbar rośnie pięknie w tym roku i zabieram się za robienie konfitury rabarbarowo-bananowej, ulubionej mego męża. Wprawdzie banany jeszcze u mnie nie rosną, ale czego się nie robi dla takiej pyszności...
Łąki są pełne kwiatów, drzewa rosną. Olcha energetyczna wręcz szaleje energetycznie. Bobry szaleją w stawie, wykopały prawie wszystkie pałki wodne. Dobrze, bo już myślałam, że cały staw zarosną.
Siedziałam dziś rano przy grządce kwiatowej - bo mam taki rozkład zajęć, że w tygodniu pracuję przy warzywach, a w niedzielę w kwiatach, patrzyłam na młodziutkie, w tym roku zasadzone bylinki no i nagle bum! Ugryzła mnie końska mucha i to w bosą stopę. Właśnie z takim bemolem wiejskiego życia też trzeba się liczyć: wszechobecne owady z żądłami i żuwaczkami: mrówki, osy, muchy, komary, szerszenie, no i kleszcze, chociaż tych w ogrodzie jeszcze nie złapałam. Trzeba wziąć na klatę i wiedzieć, że to też część natury i mają prawo istnieć.
Teraz pójdę podlewać, bo u nas wciąż susza.
Ponad dwadzieścia lat temu osiedliśmy w prawie 100 letnim domu otoczonym ugorem i kawałkiem starego sadu i postanowiliśmy stworzyć tu własny kawałek raju. Ogród jak najbliższy naturze, który zarazem nas cieszy i żywi. O tym ogrodzie i o tym, czego się nauczyliśmy tworząc go i pielęgnując jest ten blog.
Etykiety
borówka amerykańska
budki lęgowe
burak liściowy
cebula
chwasty
cieplarnie
ciepła grządka
cykoria sałatowa
czosnek
drób
drzewa
drzewa i krzewy owocowe
drzewa owocowe
dynie
dżdżownice
F1
fasola
filmy
funkcjonowanie roślin
gleba
GMO
gnojówki
gnój
grządki
grządki permakulturowe
grzyby
historia
humus
inicjatywy
inspekty
jabłonie
jagody goji
jarzebinogrusza
jesień
jesion
kalendarz biodynamiczny
kompost
konstrukcje
korzenie
kret
króliki
kuchnia
kury
las
leki
marchewka
mikoryza
mydlnica
narzędzia
nasiona
nasiona ekologiczne
naturalne środki myjące
nawożenie
ochrona naturalna
oczko wodne
odczyn gleby
ogród na stoku
orzechy piorące
owady pożyteczne
owce
pasternak
permakultura
pietruszka
pigwa
pismo Słowian
płoty
podlewanie
podlewanie butelkowe
podniesione grządki
pomidory
próchnica
przechowywanie
przycinanie drzew
ptaki
rabaty ozdobne.
ręczniki obrzędowe
sad
sadzenie
sadzenie drzew
samosiejki
sąsiedztwo roślin
seler
siew
słoma
słomiane grządki
Słowianie
sole mineralne
staw
staże
szkodniki
szparagi
szpinak
szpinak. grządki
ściółka
ściółkowanie
świdośliwa
trawnik
tworzenie
tyczki
uprawa
wały permakulturowe
warsztaty
warzywa
wegetarianizm
wiedza
wieża ziemniaczana
wiśnia syberyjska
woda
wzniesione grządki
zakładanie ogrodu
zasilanie
zbiory
zdrowa żywność
zdrowie
zielony nawóz
ziemniaki
ziemniaki w słomie
zima
zioła
zrębki
zwierzęta
żywopłot
żyzność
Też uwielbiam i czekam na nową drogę, bo w Tupajowisku sie nie rozwijam, a tamto Miejsce jeszcze nie moje...
OdpowiedzUsuńNa koniuchy u mnie działa wyciag na occie jabłkowym z trędownika :)
O, dzięki za podpowiedź. Nie wiem tylko, czy trędownik u nas rośnie, ale będę szukać. Może na komary też zadziała? A Tobie życzę jak najszybciej załatwienia sprawy z Tupajowiskiem!
UsuńWyślij mi przepis na konfiturę też mam dużo rabarbarbarbarbaru!
OdpowiedzUsuńJak zwykle mam kłopot z przepisami, bo wszystko robię na oko, a ludziom mówię, że artyści przepisów nie potrzebują. Jednak są pewne procedury do zachowania. Potrzebujesz: rabarbar, podobną (może być nieco mniej) ilość bananów, cukier (ja używam niewiele, tylko do złagodzenia smaku), wanilię w laskach i porządną miednicę z brązu do smażenia (nie traci w niej koloru, ale jeśli komuś mniej zależy na kolorze, to może smażyć w każdym garnku). Rabarbar obrać, pokroić i zasypać trochę cukrem. Zostawić, żeby puścił sok (na noc). Przesypać do misy, dodać wanilię i gotować, aż się rozgotuje. Można prysnąć odrobinę wody, jeśli za gęsty. Dodać pokrojone, obrane banany i znów gotować, aż do konsystencji dżemu. Włożyć do słoików. Wanilię można wyciągnąć lub zostawić, wedle gustu. Smacznego!
UsuńOczywiście rabarbar gotować razem z sokiem!
Usuńi u mnie zieleń w koncu ruszyła, dwa dni deszczowe uwolniły te kolory. Witam się czerwcowo i uśmiecham się wesoło....
OdpowiedzUsuńTeż witam. Dużo dobrych wrażeń życzę z zaczynającego się lata!
Usuń