niedziela, 4 listopada 2018

Nie dać się wpuścić w maliny

         Do mojego Raju zapukała rzeczywistość i skrzeczy. Nie tylko skrzeczy, ale sprawia, że chyba po raz pierwszy czuję się bezradna i przestraszona, no trochę przestraszona. Zaniepokojona raczej.

        Znaki narastają w ciągu ostatnich trzech lat. Zauważyłam, że jest o wiele mniej ptaków - w tym roku było apogeum: niewiele ptaków, niewiele piskląt, jaskółki w ogóle nie założyły gniazd. Nie widuję w ogóle ptaków polnych, tych wszystkich przepiórek i kuropatw, które spotykałam jeszcze sporadycznie na początku naszego tu bytowania. Nie widziałam w tym roku ani zielonych, dużych pasikoników ani zielonych rzekotek. Nie spotykam tuptających jeży, jeszcze niedawno tak licznych... Nie tylko ja, uczeni stwierdzili, że w Europie (a może i na świecie) masowo giną dzikie stworzenia. I to tak, że przez kilka lat ich ilość zmniejszyła się o kilkadziesiąt procent.

       W tym samym czasie wartość odżywcza warzyw i owoców również spada na łeb na szyję.

       We Francji i krajach ościennych pojawiło się nowe zjawisko: masowe narodziny dzieci bez dłoni i/lub stóp.

       Katastrofa nie przyjdzie za ileś tam lat, ona już się dzieje. Co tymczasem proponuje się nam jako ratunek? Debilną walkę z plastykowymi słomkami i żarówki energooszczędne. Tak, jakby nieużywanie słomek, które i tak idą ze śmieciami do spalarni, równoważyło setki ton plastyku używanego w przemyśle, transporcie i rolnictwie. A żarówki? Są po prostu trujące, zawierają rtęć i inne szkodliwe związki. Nawet gdyby gospodarstwa domowe praktycznie zrezygnowały z elektryczności, to jest ułamek zużycia. Podobnie, jak nawoływanie do nieużywania samochodów. Znowu - uwięźmy w domach ludzi starszych, niepełnosprawnych (jak ja) i samotnych, nie zwracając uwagi na to, że zanieczyszczenia przez nich generowane to znikomy procent tego, co generuje przemysł, wojsko i transport przemysłowy.

      Takie działania usypiają sumienie, bo ludziom wydaje się, że robią coś dobrego dla Ziemi. Tymczasem najwięksi truciciele zacierają ręce i kontynuują swoje. Bo ludzie są uśpieni rzekomymi działaniami. Co gorsze czują się winni, więc kładą uszy po sobie i nie używają plastykowych woreczków. A żadne działania ani nakazy nie regulują używania ton streczu, opakowań i butelek.

     Owszem, te małe, ludzkie działania są dobre i użyteczne, ale ich skala jest znikoma. Jeden TIR generuje tyle zanieczyszczeń, co cała wioska przez rok, używając sporadycznie swoich samochodów. A gdzie ta akcja TIR-y na tory?

      Pochlebiam sobie, że stworzyliśmy tu oazę żywej ziemi i naturalnej gospodarki. Dobrze nam tu. Co z tego, skoro powoli staje się ona wyspą w morzu zatrutej chemicznie ziemi, ugniatanej przez coraz większe traktory, zasypywanej tonami chemicznych świństw, powodujących choroby i mutacje?
      Wina błędnie przypisywana jest jednostkom, i to tym najbardziej niewinnym, zamiast systemowi i grupie najbogatszych. Jaka piękna manipulacja!
      Jak widzicie mam moment zwątpienia. Ciężko mi. Chciała bym móc pokazać wnukom jeża, sikorkę, wróbelki i to nie tylko na obrazkach.

A tutaj trochę lektury:
https://nowyobywatel.pl/2016/06/22/uluda-krotkiego-prysznica/?fbclid=IwAR10EM_PAds1uQNAIsY9xReeS5MylZNTrM3bSnMaMvy0vUu06sbdpB8VzQk

i coś do obejrzenia:
https://vimeo.com/ondemand/gmchildren?fbclid=IwAR2ltHITlvi8gVptfJ_tGi52UJCshJD9xACDhnDlP6hKU3GmmiwQ0VMaiDU

15 komentarzy:

  1. Przeczytałam i niestety muszę przyznać Ci rację. Niewiele robimy bo...i tu mogłaby nastąpić cała litania, ale przecież Ty to wiesz.
    Na pociechę powiem że na osiedlu, gdzie od paru lat nie było wróbelków, pojawiły się w tym roku. Nie wiem jak jeże, a rok temu były.

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie są jeże też wróble choć ich nie było.Nie ma pszczół. Tu nie ma rolnictwa wiec nie ma traktorów ani opryskow. Za to w lesie czeremche niszczą chemicznie.Nie pali się węglem. To prawda ze globalnie truje nas wielki przemysł, ale każdy z nas powinien zdawać sobie sprawę ze też przyczynia się do zasmiecania i trucia. Staram sie nie kupowac zywnosci w opakowaniach plastikowych ale czasem trudno tego u uniknąć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam i obejrzałam i smutno mi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Podzielam Pani ból i doświadczenia. U mnie w Beskidach i Śląsku Cieszyńskim zwierzyny i ptactwa jest ostatnio coraz więcej ale i tak wiele za mało w stosunku do tego co było kiedyś. Przerażające są anomalie pogodowe i klimatyczne. Jest mi smutno, że bezmyślnie niszczymy naszą planetę. W skali makro czuję się bezsilny w skali mikro próbuję pomagać przyrodzie. Oby opamiętanie społeczeństw przyszło jak najszybciej. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak to zasmujące. Ale robimy co możemy, lokalnie. Ty zrobiłaś wielką rzecz. Stworzyłaś naturalny raj. Co z tego, że tylko kawałek? I pokazałaś to ludziom że można, że jak chcą to też mogą stworzyć takie raje, oazy dla ptaków i innych zwierzaków. Może się to wydawać niewiele w porównaniu do wielkich przemysłów i machiny chemicznej. Ale coś się zmienia. Zmienia się świadomość ludzi GLOBALNIE. Mainstream pokazał coś takiego: https://www.youtube.com/watch?v=c9Z1vpyNgq8 - wielkie odszkodowanie od Monsato - nie są już tacy nietykalni. Pojawiają się młodzi ludzie o innej, wyższej świadomości Elf Patryk i młody chłopak jakby nie z tej ziemi: https://www.youtube.com/watch?v=txOPSz-Y4vo&t=2s - zmieniamy świat zmianą naszej świadomości. To już się kończy to niszczenie...

    OdpowiedzUsuń
  6. Tylko mi nie mówcie ,że to naiwne myśleć ,że w takich "domowych rajach" wychowają się ludzie , którzy pójdą kiedyś w ten globalny świat i zaczną go zmieniać. A mówiąc jeszcze o lokalności to teraz zaczął się czas smogu tworzonego przez mieszkańców wsi i małych miasteczek czy osiedli prywatnych domów w dużych miastach a tu już zmiana zależy od pojedynczego człowieka , który może znacząco wpłynąć na , dosłownie ,swoje środowisko.

    OdpowiedzUsuń
  7. A propos smogu: prosta zmiana która NIC nie kosztuje, to palenie OD GÓRY. Tu jest wyjaśnione http://czysteogrzewanie.pl/jak-palic-w-piecu/rozpalanie-od-gory/ a tu pokazane na filmie https://www.youtube.com/watch?v=YaGsLfkOAl8 gadają po angielsku ale wszystko widać no i że NIE MA DYMU z komina.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, masz rację, ludzie nie wiedzą jak palić w piecach, byłam na takim szkoleniu- proste i wydajne, mniej węgla potrzeba !

      Gorzka- ziarnko do ziarnka, ale masz rację, to kropla w morzu ...śmieci

      Usuń
  8. Bardzo lubię Twoje wpisy, są dla mnie inspiracją, ale tutaj muszę się z Tobą nie zgodzić. Też jestem przerażona zmianami jakie widzę w swoim środowisku. Oczywiście są potrzebne zmiany systemowe, ale muszą się one zacząć od nas samych, od zmiany naszych przyzwyczajeń. Piszesz, że winny jest przemysł. Ale dla kogo on to wszystko wytwarza? Dla nas, bo tego chcemy, bo pragniemy coraz więcej dóbr. Oczywiście, nie mówię tego o Tobie, czytam Twój blog i wiem co jest ważne dla Ciebie, ale jeśli rozejrzysz się dookoła, to zobaczysz, że mnóstwo ludzi pragnie kupować te wszystkie piękne nowe rzeczy, które wytwarza przemysł. Wszystko zaczyna się i kończy na nas. Niech chcę się tu rozpisywać, zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Krysiu, nawet nie wiesz, jak trafiłaś w punkt ... To przykre, naprawdę... Mam wrażenie że jak mieszkałam na Podlasiu to byłam w jakiejś jakby bańce. A teraz odkąd jestem w Anglii straciłam wiarę że jeszcze się z tego wykaraskamy... Świat jest zalany plastikiem, osranymi pampersami, workami, rękawiczkami LaTeX, lekarstwami na każdy ból dupy, i wszechobecną głupotą. Pracowałam w fabryce aluminium. Ile tam się wody leje, jakie zanieczyszczenie w mieście od tego... A wszystko po to by koleś wypił colę z aspartamem bo bez cukru i wypieprzył puszkę do śmieci... Teraz idą święta.. na fejsbuku durni ludzie będą wstawiać zdjęcia dziesiątek opakowanych plastikowych pierduł dla swoich dzieci. Ehhh

    No ale trzeba się podnieść, i uczyć swoje dzieci.

    Ściskam serdecznie, tęskniąc.
    Mamalinka

    OdpowiedzUsuń
  11. Źle się dzieje. Ja też myślę, że te procesy zaszły już tak daleko, że są nieodwracalne. Że niszcząc Ziemię, niszczymy też siebie. Że największe szkody czyni system, oligarchowie i przemysł. Ale, jak napisała Ewa, my też mamy w tym swój udział, używając słomek plastikowych i torebek (dobrze, że będą zakazane), i kupując inne szkodliwe produkty. Trzeba skupić się na tym, no co mamy wpływ, choćby prowadząc ekologicznie ogrody czy co dzień dokonując wyborów konsumenckich. Ziarnko do ziarnka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale sama mówisz, że już za późno. To ziarnko do ziarnka niewiele da, jeżeli ucho już się urwało ( że zastosuję następne przysłowie ).

      Usuń
    2. Tak, masz rację. Ale nawet kiedy nie da się odwrócić procesów, jeśli nie mam wpływu na sprawy wielkiego świata, chcę żyć zgodnie ze swoim sumieniem i ocalić choć trochę, choć na chwilę.

      Usuń
  12. ma pani rację tylko nie wiem co ma wnieść bzdurny artykuł o globalnym ocipieniu ? I te bzdury o CO2 ? Brak logiki i podstawowej wiedzy o CO2 ...słabe to

    OdpowiedzUsuń