Prawdopodobnie trzepot skrzydeł motyla nad Amazonką potrafi sprowokować tajfun na Pacyfiku, czy coś takiego - tak bardzo powiązane są ze sobą wszystkie zjawiska na Ziemi. Ciekawe, jakie zmiany na świecie spowodują te wszystkie motyle trzepoczące skrzydłami nad moją lawendą i oregano? Jest ich dużo, wyjątkowo dużo w tym roku. Rozmaitych.
Dawno nie pisałam, może miały w tym udział spotkania i wizyty najróżniejsze, ludzi dawniej poznanych i nowych. Może trochę zmęczenie, może też trochę poczucie, że wszystko, co ważne z teorii i praktyki zakładania ogrodów już napisałam? Teraz pozostają tylko sprawozdania z tego, co się u nas dzieje, a kogo to interesuje?
Zmieniłam się. Nie rzucam się frenetycznie na pracę, nie mam poczucia, że muszę. Potrafię godzinami podziwiać motyle i pszczoły na lawendzie albo ryby w stawie. Mimo to ogród daje piękne plony: bób wyższy ode mnie, 30 centymetrowe strąki fasoli, kalafiory, kapustę, ziemniaki, buraki i masę innych warzyw. Tak koło południa zwykle biorę koszyczek i idę zerwać coś na obiad. Dziś była fasolka szparagowa z sosem z cebuli duszonej z pomidorami i młode ziemniaki, kiedy indziej chłodnik czy krem z zielonego groszku.
Wszystko to pomimo suszy, która nas nęka przez całe lato. Niedawno udało się nam kupić młode drzewka kasztanów jadalnych. Mąż wykopał dziurę na prawie 2 metry, a ziemia ciągle sucha jak popiół, żadnego śladu wilgoci. Było sporo dni pochmurnych, trochę pokropiło, ale tylko po wierzchu. Pod świerkami nawet ziemi nie zmoczyło. No cóż, to nie pierwsza susza, tylko co najmniej trzecia czy czwarta, odkąd tu mieszkamy. I wcale nie największa. Ale podlewać trzeba i plony mizerniejsze, niż się zapowiadały. W tej sytuacji dobrze spisuje się Nowy Warzywnik, na glinie. Bo w Starym, na piasku, szybko wszystko wysycha. Poziom wody w rzekach i stawach też rekordowo niski.
Mamy też skrajne temperatury: jeszcze kilka dni temu o świcie było zaledwie 5 stopni, w ciągu dnia 17, a dzisiaj już 32.
Zrobiony został nowy wał na miejscu starej plantacji truskawek, dzięki Miłym Gościom. Jednak u nas wały spisują się najlepiej.
Zebrany czosnek - polski Harnaś. Będzie zapas na całą zimę. Zebrana cebula z dymki suszy się na słońcu. Pielenie czeka na odrobinę deszczu, bo w tym suchym upale aż strach cokolwiek w ziemi ruszyć.
Dzięki Patrykowi mamy pełno siana, cały hangar zawalony. wnosimy je z córką po trochu na stryszek nad hangarem. Owce na zimę zabezpieczone.
Kurczaków się nalęgło jak za grosz maku, zarówno tych zwykłych, od naszych kurek z hodowli, jak i jakichś cudaków rasowych z kupionych jajek. Razem 19. Większość z nich jest w tym delikatnym momencie, kiedy mama kwoka zostawiła je własnemu losowi, a one jeszcze małe i sprytne p przez oczka siatki wyłażą z wybiegu. Muszę tu pochwalić nasze drapieżniki, czyli psy i koty - swoich nie ruszają, mimo, że poza tym polują na inne ptaki. Nawet dobroduszna, kochana Luna wiosną na moich oczach zżarła młodego drozda. A tu nic (jak na razie). Takie małe piszczące chodzą im pod nosem, a one patrzą w inną stronę. Piłsudski (kot, nie marszałek) za to im się przygląda z upodobaniem, ale też nie rusza. Może się wychowają. Jakby się wychowały, to będę miała koguciki i prawdopodobnie kilka kokoszek na zbyciu. Wychowane pod kwoką, więc dobre matki w przyszłości.
A teraz idę gapić się na obłoki, bo w tym upale nic innego nie da się robić. Za to jakie zapachy idą z sosen, jałowców, żywotników i z ziół! Upić się nimi można.
Dopisek wieczorny: Chyba nie powinnam wychodzić ze swego ogrodu, bo jak gdzieś pojadę, to rzeczywistość mi daje kopa. Skoczyliśmy późnym popołudniem nad jezioro. Piękne, położone w lesie, z plażą i płycizną ciągnącą się dość daleko, więc ulubione przez rodziny z dziećmi. Na plaży spory tłumek, w wodzie zadowolone dzieciaki i ich rodzice, a między nimi uwijała się rodzinka kaczek. Podchodziły prawie do rąk kąpiących się, smyrgały po brzegu. W pewnej chwili dwóch małych łobuzów zaczęło obrzucać je żwirem i kamieniami. Aż coś się we mnie przekręciło. Robili to tuż pod moim nosem, zwróciłam więc im uwagę, że tak nie wolno. Dość ostro zwróciłam i zapytałam o ich mamę. Na to podniósł się z sąsiedniego koca jakiś młodziak i zwyzywał mnie, a "dobra" mamusia pocieszała biedniutkiego synka, któremu przerwano świetną zabawę. I cała sielanka pękła.
Ponad dwadzieścia lat temu osiedliśmy w prawie 100 letnim domu otoczonym ugorem i kawałkiem starego sadu i postanowiliśmy stworzyć tu własny kawałek raju. Ogród jak najbliższy naturze, który zarazem nas cieszy i żywi. O tym ogrodzie i o tym, czego się nauczyliśmy tworząc go i pielęgnując jest ten blog.
Etykiety
borówka amerykańska
budki lęgowe
burak liściowy
cebula
chwasty
cieplarnie
ciepła grządka
cykoria sałatowa
czosnek
drób
drzewa
drzewa i krzewy owocowe
drzewa owocowe
dynie
dżdżownice
F1
fasola
filmy
funkcjonowanie roślin
gleba
GMO
gnojówki
gnój
grządki
grządki permakulturowe
grzyby
historia
humus
inicjatywy
inspekty
jabłonie
jagody goji
jarzebinogrusza
jesień
jesion
kalendarz biodynamiczny
kompost
konstrukcje
korzenie
kret
króliki
kuchnia
kury
las
leki
marchewka
mikoryza
mydlnica
narzędzia
nasiona
nasiona ekologiczne
naturalne środki myjące
nawożenie
ochrona naturalna
oczko wodne
odczyn gleby
ogród na stoku
orzechy piorące
owady pożyteczne
owce
pasternak
permakultura
pietruszka
pigwa
pismo Słowian
płoty
podlewanie
podlewanie butelkowe
podniesione grządki
pomidory
próchnica
przechowywanie
przycinanie drzew
ptaki
rabaty ozdobne.
ręczniki obrzędowe
sad
sadzenie
sadzenie drzew
samosiejki
sąsiedztwo roślin
seler
siew
słoma
słomiane grządki
Słowianie
sole mineralne
staw
staże
szkodniki
szparagi
szpinak
szpinak. grządki
ściółka
ściółkowanie
świdośliwa
trawnik
tworzenie
tyczki
uprawa
wały permakulturowe
warsztaty
warzywa
wegetarianizm
wiedza
wieża ziemniaczana
wiśnia syberyjska
woda
wzniesione grządki
zakładanie ogrodu
zasilanie
zbiory
zdrowa żywność
zdrowie
zielony nawóz
ziemniaki
ziemniaki w słomie
zima
zioła
zrębki
zwierzęta
żywopłot
żyzność
Co za pytanie "kogo interesuje co się u nas dzieje"? Mnie interesuje!
OdpowiedzUsuńNad moją lawendą też kotłują się różne owady, raz nawet zakotłował się paź królowej. I susza nas nęka straszna. Stepowiejemy. Od wiosny popadało porządnie raz! Podlewam, ale sama wiesz najlepiej, że to nie to samo, zresztą wszystkiego nie podleję. Susza to jedna sprawa, a temperatura - druga. I tu nic nie mogę zrobić:(
MNIE interesuje się doczekać nie mogłam. Tak barwnie napisałaś że widziałam oczami duszy. U nas pada za często ale i tak sucho podlewane co dzień, cukinie obrodziły szalenice okrutne i jabłek mam zatrzęsienie, chętnie bym się podzieliła. Teraz wczesna jabłoneczka królowa działeczki ale są jeszcze trzy, jedna na zimę dopiero ale bardzo smaczne ma owoce bo to stare są drzewa. Ogórki gruntowe coś marnie za w szklarni :)) że ho ho jakie wielkie. :) Cieszę się napisałaś. :)
OdpowiedzUsuńMnie też interesuje:) Motyle, kasztany, upał i kurczaki. Znajome blogi to mój pielęgnowany z upodobaniem nałóg:)
OdpowiedzUsuńJa też czytam z ciekawością Twoje posty Jagodo...U każdego wszystko sie powtarza i każdy ma czasem wątpilwosci pisac, czy nie pisac, a jednak zycie trwa a póki trwa, to i tematy nowe sie pojawiają...A w upał, najlepiej jest nic nie robic., bo na nic nie ma siły..Albo podrzemac jak sie da albo jakieś wciagajace bardzo ksiazk iczytać, żeby o upale zapomniec.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cie ciepło (tez mam w ogrodzie dwa kasztany jadalne!:-))
Tak czy inaczej dobrze, że zwróciłaś uwagę temu chłopcu, jeśli rodzice nie stają na wysokości zadania - widocznie im nikt nigdy uwagi nie zwrócił. Jak widać rzeczywistość wymagała Twojej interwencji.
OdpowiedzUsuńOgrodu i plonów nieustannie zazdroszczę. Robię swoje, ale bardziej na przyszłość. W tym roku odpuściłam już psychiczną szarpaninę ze ślimakami.
I nie pytaj kto chce czytać, bo już się martwiłam, że taka cisza długa.
Pozdrowienia!
Dziękuję Wam wszystkim, Hano, Elu, Kalino, Olgo i Bazylio. Pewnie znajdą się od czasu do czasu ciekawe rzeczy do napisania, ale ciągle jakoś trudno mi uwierzyć, że kogoś może interesować, że tego dnia plewiłam marchew, a innego zbierałam mirabelki. A chłopców było dwóch, dość małych. Potem rzucali piaskiem w inne, kąpiące się dzieci pod okiem "tatusia".
OdpowiedzUsuńGorzka, i nikt nie reagował oprócz Ciebie? Przylałabym komuś, najpewniej tatusiowi - w takich sytuacjach budzi się we mnie potwór i nadludzka siła:)))
UsuńO życiu piszesz przecież. Czy jest coś bardziej interesującego od zwykłego-niezwykłego życia?
Och, Jagodo! Interesuje mnie wszystko, co piszesz. Zaglądam do Ciebie codziennie. A nuż coś skrobnęła Nasza Ogrodniczka. I cieszę się, gdy jest nowy wpis. Marchew, bób, mirabelki, owce, siano, kwiaty...Lubię czytać. Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo co Ty gadasz, ja sie doczekać nie mogę kolejnych postów! Może rzadko tu cos naskrobię, ale zaglądam systematycznie, czasem przegladam starsze posty. Jesteś moim guru permakulturowym :)). Mam nadzieję, że w przyszłym roku mój ogródek zacznie przypominać Twój - w tym dopiero zaczęłam go przygotowywać, w myśl nowej-starej filozofii, że przyroda sama wie co ma robić. A nad lawendą też mam nieprzebrany rój pszczół, trzmieli i motyli, i też sie zastanawiałam, czy od tego zmasowanego trzepotu skrzydełek jakaś trąba powietrzna nie powstanie :)))
OdpowiedzUsuńJa również czekam niecierpliwie na wpisy, które czytam z zainteresowaniem:). A uwagę słusznie zwróciłaś, może następnym razem przemyślą sprawę.
OdpowiedzUsuńJagodo dobrze rozumiem Twoje dylematy odnośnie pisania, bo takie myśli miewam również. Ale myślę też, ze chwila ubrana w słowa zostaje z nami na zawsze. Także ta z mirabelkami. A - i ja też jestem z tych zwracających uwagę :) Przecież ktoś musi :)
OdpowiedzUsuńmnie interesuje :)
OdpowiedzUsuńale na wieści czekam cierpliwie, bo wiem, że masa zajęć u Was. Ale zimową porą, któż to wie? Może bedziesz częściej :)
I mnie interesuje ;) Potrafisz ciekawie pisać o najzwyklejszych rzeczach i do tego jeszcze praktycznych. Takie pisanie o swoich własnych doświadczeniach i przemyśleniach lubię najbardziej. Pozdrowionka :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam wszystkim za takie miłe komentarze. Pewnie jakoś wygrzebię coś ciekawego, chociaż teoria o zakładaniu ogrodów jest już, moim zdaniem, w komplecie. a w sumie nie zaszkodzi po pewnym czasie niektórych rzeczy powtórzyć, prawda?
OdpowiedzUsuńUrządzanie zadaszonego tarasu może być ekscytującym projektem, pozwalającym na stworzenie wyjątkowej przestrzeni wypoczynkowej. Szukając inspiracji, trafiłem na artykuł z ciekawymi pomysłami: https://www.wypoczynekizdrowie.pl/artykuly/892,inspirujace-pomysly-na-urzadzenie-zadaszonego-tara. Pomysły te okazały się nie tylko praktyczne, ale także estetycznie zachwycające. Dzięki nim z łatwością wybrałem odpowiednie meble i akcesoria, które sprawią, że mój taras stanie się idealnym miejscem na relaks niezależnie od pogody. To fantastyczne źródło inspiracji dla każdego, kto marzy o przytulnym i funkcjonalnym tarasie.
OdpowiedzUsuń