poniedziałek, 6 października 2014

Piroplazmoza


             Tiki jest chory, bardzo chory już od kilku dni. Był tutejszy weterynarz w sobotę, orzekł psią sepsę (cokolwiek to znaczy) i dał antybiotyki. Niestety, z psiakiem było coraz gorzej. Wtulał się we mnie, wlókł się za mną na trzęsących łapkach, padając na nos, aż mi się serce krajało. Wczoraj przestał nawet pić, bo po każdym łyku wymiotował.
          Dziś rano zawieźliśmy go do dobrej przychodni weterynaryjnej do Suwałk. Orzeczenie: piroplazmoza czyli babeszjoza spowodowana najprawdopodobniej ukąszeniem kleszcza. Dostał kroplówkę i masę leków. Oraz orzeczenie, że nie jest z nim tak najgorzej, są szanse, że z tego wyjdzie, choć trzeba będzie go leczyć dość długo i konsekwentnie.
         Po powrocie już widać poprawę: zrobił siusiu, napił się, a przed chwilą zjadł trochę. I nie wymiotuje. Teraz leży mi na stopach, łapeczkę z wenflonem trzyma sztywno i walczy.
        Taki malutki, a taki dzielny.
         Ludzie, chrońcie swoje psy przed kleszczami. Do tej pory stosowałam Front Line, potem jakieś oleje aromatyczne, ale okazuje się, że i do jednego i do drugiego nasze klaszcze już się przyzwyczaiły. Trzeba zmieniać produkty. Wiem, że to chemia i że nie jest to może najzdrowsze, ale choroba jest jeszcze gorsza. Zdrowy rozsądek podpowiada, żeby wybierać mniejsze zło.
        Pani weterynarz powiedziała mi, że kleszcze jesienne są najbardziej jadowite i że w tej chwili jest jakaś epidemia babeszjozy - codziennie mają co najmniej jednego chorego psiaka, jeśli nie kilka.

21 komentarzy:

  1. Ech, mieliśmy pierdyliardy kleszczy w tym roku. Ja sama dwa razy miałam odczyn charakterystyczny dla boreliozy i musiałam brać antybiotyk. Nasze sunie miały w tym roku obroże (takie same, co w zeszłym) Foresto firmy Bayer. Nie śmierdzą, można się do psa przytulać (nawet dzieci), a co ważne dla nas - można się w nich kąpać. koszt ok. 100 zł dla dużego psa, ale wystarczają na cały sezon. Bardzo polecam.
    Niech Tiki szybko wraca do zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za radę, możliwe, że skorzystam. Moje psy panicznie boją się wody, więc ich nie kąpię, tylko często szczotkuję.

      Usuń
  2. Biedny Tiki - niech już zdrowieje i żadnych kleszczy nie przynosi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdrowieje pomalutku. A z kleszczami... pełno ich, a on buszuje po krzakach.

      Usuń
  3. Trzymam kciuki za wyzdrowienie :)

    Śliczny piesek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Śliczny, ale dość wredny dla wszystkich, poza mną. Dla mnie jest idealny. Mąż dziś orzekł, że już z nim dobrze, bo znowu zaczął na niego warczeć.

      Usuń
  4. Tiki, dasz radę!!! u mnie na podwórzu pies nie łapie, ale w terenie - masakra!!! mam oczy dookoła głowy, najgorzej chyba było wiosną - po jednym spacerze z 5 przynosił...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie! A mój na terenie łapie, wiesz - 3 hektary buszu :)

      Usuń
  5. Kciuki za Tikiego na wszystkich łapach u nas!
    W takiej sierści jak u niego łatwo kleszcza przeoczyć.
    Trzymajcie się i dużo zdrowia... dla Wszystkich!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, łatwo przeoczyć. No i w końcu nie tarmoszę go cały czas.

      Usuń
  6. Jak od razu widać poprawę, to powinno być dobrze. Moje wszystkie psy to przechodziły. Na szczęście interwencja w porę jest zwykle skuteczna. Żadne środki nie działają w 100%, szczególnie jak jest tak dużo kleszczy jak teraz. Ja już mnóstwo środków wypróbowałam a i tak znajduję kleszcze na psach. I jeszcze trzeba pamiętać, żeby uważać też w zimie. Moja suka w chorowała w styczniu, wystarczyła lekka odwilż.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się zastanawiam, jakim cudem one do tej pory nic nie złapały, mają już po 6 lat i to pierwszy raz. A ciepłą porą żyją głównie na dworze.

      Usuń
  7. Przeszłam to z moją sunią jakieś 2 lata temu. Psinka żyje do dziś, ale atak tej choroby wywołał chorobę autoimmunologiczną, mianowicie Pęcherzycę. Psinka na Encortonie będzie do końca życia.
    Zdrowia życzę Tikiemu i braku powikłań.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tfu, tfu, tfu, na...kleszcze urok (bo przecież nie na psa). Mam nadzieję, że jemu to się nie zdarzy.

      Usuń
  8. Również trzymam kciuki za zdrowie Tikiego. Powiedz mu, że zdrowy ma być, bo kto będzie obszczekiwać i obwarkiwać obcych ludzi;)
    A tak co do weterynarza, zrobił mu morfologię krwi i biochemię? Nie żebym miała coś do niego, ale niestety teraz samemu też wszystko trzeba sprawdzać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten nasz nic nie zrobił, ale w poradni i owszem - całe badanie krwi, jak się patrzy. Stąd wiemy, co to jest. Akurat obszczekiwanie i obwarkiwanie to mniej przyjemne jego cechy. Chociaż... w alarmy nie muszę inwestować. Ale kto by tak wodził za mną zakochanym wzrokiem, kto by się tak fajnie przytulał i kto by mi zimą grzał stopy przy kompie?

      Usuń
  9. Kupiliśmy dwie drogie obroże bajerowskie, chronią przez 8 miesięcy. Mogą się kąpać w nich, obroże nie śmierdzą choć na początku troszkę tak. Bokserka koleżanki mimo kropelek też złapała kleszcza szybko zauważyła, ale i tak się martwi. Za zdrowie Tikiego trzymam mocno kciuki z całej siły.
    Wiesz to taki zapewne głupi pomysł bo przecież się nie znam nie wiem czy to możliwe ale kiedyś wilczura naszego pierwszego z nosówki wyprowadziłam sama choć wet radził natychmiast uśpić. Podawałam tylko i wyłącznie samo żółtko to polizał i zjadł trochę i mleko zsiadłe do picia, pił je. Po dwóch tygodniach lekarz zobaczył zdziwił się że to coś co zaordynował tak pomogło :) Opowiedziałam co dawałam. A właściwie teraz mi przyszło do głowy a może to wcale nie była nosówka, przecież w tym czasie byliśmy z trzymiesięcznym wilczurkiem w Borach Tucholskich, gdy wracaliśmy już miał łepek zwieszony a my wtedy dwudziestolatki i mieszczuchy niedoświadczane wcale, nic nie wiedzieliśmy przecież o ochronie przed kleszczami. Wilczurek jeść przestał, nie pił, wymiotował, nie podnosił się z posłania, może i nosówka a może kleszcz? W każdym razie przeżył i jeszcze długo żył i wysoko skakał i pływał nasze kochane pierwsze psie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bedę musiała bliżej zainteresować się tymi obrożami. Ciekawe, czy robią też takie dla 60 kg psa? Bo Lunie też się należy. A co do chorób, to wiele z nich daje podobne objawy. Rozstrzygające jest badanie krwi, ono najlepiej pokazuje, co jest.

      Usuń
  10. kochana, ja nie zaglądałam na blogi przez ten czas i nie wiedziałam, że twój Tiki chory! trzymajcie się obydwoje dzielnie. ja nie mam żadnych mądrych rad w tym temacie, więc tylko wspieram was ciepło i z serca życzę powrotu do zdrowia dla psiaka!

    OdpowiedzUsuń
  11. Cieszę się, że z psiaczkiem już lepiej:) Mój pupil także parę razy "złapał" kleszcza, ale jak dotąd na szczęście żadnych objawów....
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  12. Boszszsz, biduś kochany, malutki...

    OdpowiedzUsuń