No i przyjechało 5 zdunów i zduńskich uczniów i pracowali przez 5 dni po 12 godzin dziennie. Wszędzie ich było pełno, bałagan niesamowity, ale piec rósł. Gotowałam w altanie, na początku z pomocą kochanej Zuzi, która specjalnie w tym celu przyjechała z Warszawy, potem sama, bo dziecko musiało wrócić do szkoły. Gotowałam w wielkim kociołku żeliwnym emaliowanym, na ognisku, które rozpalałam na grillu. Trudno się odnaleźć w takiej prowizorce, gdzie wszystko trzeba przynosić z kuchni, nie ma wody ani zlewu, ale miski i wiadra. Jakoś dałam radę. Ale zduni chwalili, więc nie było tak źle.
Niestety, nie skończyli, a musieli wyjechać. Na szczęście duży piec już był zdatny do użytku, bo przyszły zimne dni. Wrócili po tygodniu, znowu udana ekipa, tylko Rafał został zamieniony na Bartka. Rafał poprzednio dojeżdżał autostopem z Górnego Śląska i spędził noc, wietrzną i mokrą, na stacji benzynowej przytulony do dystrybutora, bo stację na noc zamknęli. Nad ranem stróż się nad nim ulitował i zaprosił do stróżówki, żeby się zagrzał. Dojechał późnym rankiem i zaraz rzucił się do pracy. Tym razem w 3 dni skończyli płytę i piec chlebowy. Zostały dziury w ścianach, tynk na niektórych częściach pieców do pomalowania, dziury w suficie w łazience, zlew do umocowania na nowo. To kończy już Jan z "Chaty z Secondhanda".
To wszystko, co jest otynkowane na szaro, to także powierzchnie grzewcze. Piec grzeje mój pokój swoimi "pleckami", a kuchnia łazienkę. Ponieważ temperatura jest równomierna i nigdy zbyt wysoka (rzędu 40 stopni C.), można to po prostu zatynkować i zamalować odpowiednią farbą. Ja wybrałam farby i tynki na bazie gliny.
Na szare części pójdzie farba na bazie gliny i tynk gliniany. Z kafelkami trzeba jakoś będzie kombinować, bo mąż nie pozwoli skuć tych żółto-beżowych. Sam je kładł i wybierał z miłością, więc łzy mu się zaczęły kręcić w oczach na pomysł, żeby je skuć. Będzie niezła mieszanka różnych kolorów i stylów, ale trudno, może polubię. Najważniejsze, że piec grzeje pięknie przy małym zużyciu drewna. Jest bezpieczny i ładny. A przy okazji chleb można upiec, pizzę, podpłomyki... I koty będą miały gdzie kudłate tyłki grzać.
Ponad dwadzieścia lat temu osiedliśmy w prawie 100 letnim domu otoczonym ugorem i kawałkiem starego sadu i postanowiliśmy stworzyć tu własny kawałek raju. Ogród jak najbliższy naturze, który zarazem nas cieszy i żywi. O tym ogrodzie i o tym, czego się nauczyliśmy tworząc go i pielęgnując jest ten blog.
Etykiety
borówka amerykańska
budki lęgowe
burak liściowy
cebula
chwasty
cieplarnie
ciepła grządka
cykoria sałatowa
czosnek
drób
drzewa
drzewa i krzewy owocowe
drzewa owocowe
dynie
dżdżownice
F1
fasola
filmy
funkcjonowanie roślin
gleba
GMO
gnojówki
gnój
grządki
grządki permakulturowe
grzyby
historia
humus
inicjatywy
inspekty
jabłonie
jagody goji
jarzebinogrusza
jesień
jesion
kalendarz biodynamiczny
kompost
konstrukcje
korzenie
kret
króliki
kuchnia
kury
las
leki
marchewka
mikoryza
mydlnica
narzędzia
nasiona
nasiona ekologiczne
naturalne środki myjące
nawożenie
ochrona naturalna
oczko wodne
odczyn gleby
ogród na stoku
orzechy piorące
owady pożyteczne
owce
pasternak
permakultura
pietruszka
pigwa
pismo Słowian
płoty
podlewanie
podlewanie butelkowe
podniesione grządki
pomidory
próchnica
przechowywanie
przycinanie drzew
ptaki
rabaty ozdobne.
ręczniki obrzędowe
sad
sadzenie
sadzenie drzew
samosiejki
sąsiedztwo roślin
seler
siew
słoma
słomiane grządki
Słowianie
sole mineralne
staw
staże
szkodniki
szparagi
szpinak
szpinak. grządki
ściółka
ściółkowanie
świdośliwa
trawnik
tworzenie
tyczki
uprawa
wały permakulturowe
warsztaty
warzywa
wegetarianizm
wiedza
wieża ziemniaczana
wiśnia syberyjska
woda
wzniesione grządki
zakładanie ogrodu
zasilanie
zbiory
zdrowa żywność
zdrowie
zielony nawóz
ziemniaki
ziemniaki w słomie
zima
zioła
zrębki
zwierzęta
żywopłot
żyzność
nie poratuję Cię Jagodo. Jestem z tych, co proszą, żeby nie wyrzucać tego CO dobre... ktoś to zaproponował, wybrał. Proszę zawsze, żeby to uszanować. Jest ślicznie. Podoba mi się bardzo. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAle stary piec nie był dobry, grzał słabo, wewnątrz był pozawalany.
UsuńPięknie! Płytki ceramiczne możesz pomalować specjalnymi farbami. Zrobiłam tak w mieszkaniu, gdyż nie lubiłam tych płytek od początku a mężowi się podobały, on wybierał. Sama remontowałam mieszkanie więc zmieniłam kolor. Jest ładnie a farba trzyma się świetnie, można myć bez problemu (to tez kuchnia).
OdpowiedzUsuńPłytek nie zamierzam malować, są nowe i piękne. Tylko te szare powierzchnie, pokryte tynkiem. To też jest piec.
UsuńAch, myślałam, że chcesz kolor płytek ceramicznych żółto-beżowych dopasować do reszty.
UsuńW pewien sposób są dopasowane - ten ozdobny gzyms ma te same kolory, co kafelki.
UsuńPiec jak malowany! I ten ogień buzujący w kominku! Gratuluję. Teraz już zima nie będzie straszna. Życzę cudownych wieczorów spędzonych przy nowym piecu. Serdecznie pozdrawiam. Zuza
OdpowiedzUsuńTo drzwiczki od pieca. Świetny pomysł z tymi szybami, prawda?
UsuńNareszcie główna część prac zakończona. Jest przepiękny, a kafelki dopasujesz. Kto, jeśli nie Ty!!!
OdpowiedzUsuńTo duża i poważna inwestycja ! Ach... cudnie, że masz już ten piec ! Kuchnia z takim piecem wygląda przytulniej i jak sama mówisz - koty będą miały gdzie się ogrzewać.
OdpowiedzUsuńMnie na wsi bardzo brakuje pieca. Wychowałam się w domu, gdzie pokoje ogrzewane były przez piece kaflowe. Zimą, po powrocie ze szkoły człowiek zawsze leciał do pieca, by się ogrzać. Poza tym suszyliśmy na piecu grzyby, rękawiczki i buty. Ciepło było. Cudnie to u Ciebie teraz wygląda ! Pozdrawiam serdecznie :)
Cudnie to u Ciebie teraz wyglą
Przepiękny piec, łał! A płytki ładne i z historią ;). Na pewno coś wymyślisz. Może coś w podobie rzucone w jakiś wzór? Zawsze można jakieś wieszaczki dokomponować i zawiesić coś :P
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa co wymyślisz :)
Piec z kuchnią wygląda po prostu wspaniale. Jestem zachwycona pomysłem szklanych drzwiczek do pieca, przez które widać tańczące płonienie. Niesamowity pomysł, jeszcze się z takim rozwiązaniem nie spotkałam :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Agness:)
Zachwyca mnie, że w jednym kątku mieści się taki wielofunkcyjny kombajn, i piec do ogrzewania i kuchenka i piec chlebowy. A wszystko piękne i funkcjonalne. Szkoda, że ja wcześniej nie wpadłam na taki pomysł, mam tylko kominek do ogrzania z funkcją gotowania i smażenia na płycie.
OdpowiedzUsuńPiękny bardzo.
OdpowiedzUsuńCzy do takiej kombinacji potrzebne są 2 kominy,tzn.oddzielnie do kuchni i oddzielnie do pieca kaflowego?
OdpowiedzUsuńWszystko mamy na jednym kominie, z kolektorem dymu. W zasadzie nie ma opcji, żebym rozpalała wszystko na raz, nie ma takiej potrzeby. Skoro jedno rozpalenie grzeje przez 12 godzin, to po wygaśnięciu pieca (1 do 3 godzin po rozpaleniu) mogę zapalać coś innego.
UsuńPiękny ten piec :) Zakochałam się. A jak będzie miło tulić się do niego zimą :)
OdpowiedzUsuńUff, ufff... Rafał nadal tęskni za ciocią nie tak znów "Gorzką Jagodą".
OdpowiedzUsuńA ta noc między dystrybutorami na dworze dobrze mi zrobiła :-).
Bo dużo stopem jeżdżę i.... można by rzec: profesjonalnie.
I może zbytnio w piórka obrosłem.
A tu mi nosa utarło. Dobra nauczka.
Powrót był tak jak zaplanowałem :-).
No może nieco później, bo mnie Twój ogród zaczarował.
Ciekawym czy te drzwiczki z chlebowego jeszcze Ci kafelek na piecokominku nie poobijały.
Czy piekłaś już w nim chleb?
BTW. Jest kilka blogów w których nie mogę zamieszczać komentarzy z przeglądarki Chrome.
Twój do nich należy.
Muszę otwierać w Firefoxie i stąd bez żadnego problemu.
Czy ktoś już może zgłaszał Ci że ma taki problem?
Saludos para Pierre desde un Espanol ;-)
:)
OdpowiedzUsuńRegularne czyszczenie i konserwacja komina to kluczowe działania, które przyczyniają się do bezpiecznego użytkowania systemu grzewczego. Kominiarz Warszawa oferuje profesjonalne usługi kominiarskie, obejmujące m.in. czyszczenie, przeglądy i naprawy. Jeśli zależy Ci na sprawnym i bezpiecznym działaniu komina, odwiedź https://kominiarz.warszawa.pl/ i skorzystaj z ich usług.
OdpowiedzUsuń