czwartek, 19 września 2019

Rozważania przy przecieraniu

     Wczoraj zrobiłam przecier pomidorowy, pierwszy i chyba jedyny raz w tym roku. Plony pomidorów są niewielkie i bardzo spóźnione. Tak, mimo upałów zaczęły owocować późno. Najpierw późne przymrozki (koniec maja) do -7 stopni sprawiły, że część sadzonek zmarła, a reszta zatrzymała się w rozwoju. Tu dość dobrze sprawiły się 5 litrowe butle po wodzie, które użyłam jako mini-szklarenki do posadzonych już pomidorów. Czyli rosły w tunelu i na dodatek każdy przykryty swoim kloszem. Mimo to w okres plonowania weszły bardzo późno, na koniec sierpnia.
      Podobnie te, które w czasie przymrozków były jeszcze w doniczkach. U nich, mimo okrycia agrowłókniną, była hekatomba. Przetrwały głównie pomidorki koktajlowe. Nie wiem dlaczego, po kilku latach nieuprawiania tych maluchów, w tym roku zachciało mi się je posadzić. Kupiłam mix i wysiałam. Z nich wszystkich tylko fioletowe pomidorki "kwiatuszkowe" (bo mają czerwony kwiatuszek na skórce w miejscu szypułki) są bardzo smaczne. Inne nie smakują mi zupełnie, nawet czarne. Na szczęście przetrwało sporo pomidorów z moich własnych nasion, a zbieram ich dwa rodzaje: jedne podłużne, o dużej zawartości suchej masy, doskonałe do przetworów i suszenia, mają smak dobry, ale nie więcej. Najsmaczniejsze są duże, okrągłe i bardzo soczyste. Nie wiem już, od jakiej odmiany starych rosyjskich pomidorów pochodzą, ale są przepyszne!
     Późniejsze upały na zmianę z chłodami - u nas prawie cały lipiec był zimny - też nie sprzyjały plonom. No i mam, co mam. Przynajmniej najadamy się do syta.

    Dziś przetwarzam papryki, które z kolej dały przepiękne, choć też późne, plony. Wysadzałam swoje, dość mizerne, sadzonki i duże kupne. W tej chwili nie widać różnicy. Są soczyste, duże i pachnące.

    Poległam w tym roku na podlewaniu, czyli podlewałam przez prawie całe suche lata. Po prostu, kiedy na początku lata robiliśmy wykop na grób dla naszej owcy, stwierdziliśmy, że nawet na 2 metrach w głąb ziemia jest sucha jak popiół. Nie było możliwości, żeby rośliny korzeniami dostały się do wilgoci w głębszych warstwach.
      Za to mam przepiękne plony marchwi, buraków, pietruszki, fasolki szparagowej, kapusty, selerów... Ziemniaki też niezłe, duże i ładne. Fasola tyczna zapatrzyła się na pomidory, bo ma podobnie późne i niewielkie plony. Jest co jeść jednak, w myśl zasady, że jak jedno się nie uda, to drugie nadrabia.

      Owoce także niezbyt udane: mało truskawek i malin, zupełnie brak śliwkowych, jabłka dla nas wystarczą, ale tylko dlatego, że duży sad. Za to miałam przyjemną niespodziankę: po raz pierwszy zaowocowała nasza jarzębinogrusza! Dzielne maleństwo! Jakie są owoce? Z wyglądu do złudzenia przypominają dzikie gruszki, żółciutkie i pokryte czerwonym rumieńcem. Za to smak jest wspaniały: delikatne, słodkie, soczyste, wręcz rozpływają się w ustach. Tak, że z czystym sercem mogę polecić każdemu.
       Porzeczki zaowocowały poprawnie, ale niedługo po tym zaczęły cierpieć z powodu suszy, chować i tracić liście. Oczyściliśmy ziemię wokół, podlaliśmy i zaściółkowaliśmy owczą wełną, która świetnie zatrzymuje wodę w glebie, a przy tym nawozi powoli i nienachalnie.
      Winogrona za to wysypały się jak z rogu obfitości - liczne, piękne i słodkie. Im susza widać niestraszna. Dobrze wiedzieć na przyszłość - jakby co, to zawsze można zakładać winnice.

11 komentarzy:

  1. u nas również ogrodowe plony różnie, leśnych też brak, w sadzie jabłek niezbyt dużo. Już kupujemy ziemniaki.... Jesień jest......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ziemniaki wyszły u nas w tym roku całkiem, całkiem. Białe okrągłe, białe mocno podłużne, różowe i fioletowe.

      Usuń
  2. Myślę w tym roku poważnie o winogronach. Na naszym szczerym piasku wydmowym od strony południa najpierw posadziłam czarne porzeczki, aby sprawdzić, czy permakultura zda egzamin. Kompost, co roku dawka obornika koziego i ściółka ze słomy lub siana. Porzeczki owocują pięknie i są dorodne, więc myślę, że i winogrono ma widoki. Poza tym, klimat się zmienia, będzie cieplej, więc też winnice powędrują w górę kontynentu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są odmiany wyhodowane w krajach skandynawskich lub na Syberii. Znajomi nam podarowali kilka krzaczków, różnych. Właśnie zaczynają owocować. Świetne są, nie do zdarcia. A owoce wybitnie smaczne.

      Usuń
  3. U mnie o dziwo dużo jabłek, mimo że to miał być rok odpoczynku. Jarzyna jedna, ale miała tyle owoców, że starczyło na podjadanie😁. Fasolka marna, na dwadzieścia obiadów może 😕, cebula w ogóle nie urosła. Gruszki i winogrono z jednej sadzonki, zbiory obfite jak nigdy😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bardzo rozumiem tej "jarzyny", co to sama jedna. Co to jest? U nas cebula taka sobie, ale na jakiś czas wystarczy. W naszym regionie taki klimat, że gruszki co prawda rosną, ale owocują rzadko. Zazdroszczę tym, którzy mają je do woli.

      Usuń
    2. Może chodzi o jeżynę?

      Usuń
  4. U mnie też w tym roku zbiory różne ale mimo że pomidory i ogóraski marne, to fasole, ziemniaki, cukinie, korzeniowe nadzwyczaj dorodne. Masz rację, jak jedno słabsze to drugie nadrabia - na przeczekanie zimy zawsze wystarcza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najbardziej nie lubię przedwiośnia, kiedy trzeba kupować, po pomału kończą się własne. Wszystkie kupne wydają mi się gąbką bez smaku. Właśnie ten smak domowych warzyw sprawia, że co roku staram się je zbierać skrzętnie i gromadzić w rozmaity sposób, żeby starczyło na jak najdłużej.

      Usuń
  5. Witaj Jagodo☺ U nas podobnie owoców w tym roku mało, warzywa jedne lepiej drugie gorzej....ale ogólnie dla siebie starczyło, dużo mniej rozdałam niż zwykle nadwyżek bo ich praktycznie nie było. Masz rację uprawiac swoje owoce i warzywa naprawdę warto dla tego smaku co to kupić nie można. ...napiszę Ci za chwile maila. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. U nas większość do zjedzenia na bieżąco, na przetwory musimy kupować.

    OdpowiedzUsuń