Wprawdzie astronomiczny znak Wodnika przypisany jest do żywiołu powietrza, niemniej przedstawia rzeczonego wodnika lejącego szczodrze wodę z dzbana. Mnie kojarzy się z wilgocią i opadami. Jeśli to prawda, że mamy Erę Wodnika, to u nas króluje ona od roku. Lato było wyjątkowo mokre, podobnie jesień. Krótki zimowy epizod nie pozwolił nawet się sobą nacieszyć, kiedy minął. Obecnie pogoda jest typowo przedwiosenna - mokra.
Żywioł wody przenika wszystko, Powietrze i Ziemię. Łąki aż po horyzont stały się jeziorami, z których sterczą smętne wierzby. Na podwórzu woda spod butów tryska fontannami. Znowu jesteśmy uwięzieni z powodu drogi zepsutej przez elektrykę. Poprowadzili nią kabel linii wysokiego napięcia. Rozkopali tuż przed Godami, zasypali byle jak i z dziurami za kolana. Po mojej interwencji nawieźli żwiru i dopóki trzymał mróz, to droga była nawet przejezdna. Teraz glina rozmiękła i ze smakowitym plaśnięciem wchłania buty aż do kolan. Nic to, jest co jeść dzięki dobrym ludziom, co mnie na zakupy zawieźli, jest czym palić. W domu ciepło, sucho i bezpiecznie. Koty robią mi okłady z kota, a psy chrapią na podłodze. Otulam się tymi mgłami, tą wodą przenikającą wszystko, jak szarym, ciepłym kokonem i hibernuję. Wyszywam, czytam, odpoczywam. Mąż codziennie chodzi na bardzo długie spacery, z których przynosi a to chleb z miejscowego sklepiku, a to plecak ziemniaków od sąsiada. Ćwiczy, bo ma ochotę wyjechać na pieszą wyprawę w jakieś egzotyczne strony. 78 lat za kilka dni, a jemu nic nie robi spacer po 15 km. dziennie, po deszczu i błocie. Zazdroszczę pozytywnie.
Ale już gdzieś na brzegu świadomości pojawia się delikatne drżenie, już zaczynam myśleć o nasionach i sadzonkach. A tu prześladuje mnie ulubiony sklep z nasionami pomidorów, prezentując nowości. A kysz! Mam dość nasion, zebranych u siebie! Ale kusi spróbować jeszcze czegoś nowego...
Zastanawiam się nad wysianiem selera, czy warto? Mogę spokojnie kupić gotowe flance wiosną, sympatyczne panie ogrodniczki tez muszą z czegoś żyć. Za to na pewno wysieję papryki. Już kilkakrotnie sprawdziłam, że te moje, mimo, że mizerniejsze od kupnych, są zdrowsze i o wiele lepiej rosną. W tym roku zrobiłam grillowaną paprykę z czosnkiem i ziołami w oliwie. Jest przepyszna! Podobnie jak inne przetwory, które teraz wyciągamy i powoli zjadamy.
A ja już planuję, gdzie posadzę różne smakowitości w tym roku. Mam ochotę zainstalować wieże ziemniaczane poza warzywnikiem. Może stonka ich tak szybko nie znajdzie? Ciekawe, jakie będzie lato pod względem temperatury i opadów.
W temacie przygotowań do lata: znalazłam hamaki z moskitierą. Akurat coś dla nas! Często nie można korzystać ze sjesty w ogrodzie z powodu komarów (wiadomo: bagna biebrzańskie!), a bardzo lubię. Albo leżeć wieczorem pod gwiaździstym niebem i czekać na spadającą gwiazdę... Wszystkie ludzkie krzątaniny i kłopoty wydają się takie maleńkie z perspektywy gwiazd...
Przed nami na horyzoncie jeszcze znak Ryb, ten to już na pewno należy do trygonu Wody. Czyli będzie jeszcze bardziej mokro. Zamieniamy się w stworzenia wodne, rosną nam skrzela i ogony. Ratuje nas Ogień w domowym piecu i ciepło przyjaciół, którzy o nas pamiętają. Jednak zima i przedwiośnie to czas wielkiej samotności, czas wchodzenia w siebie i uczenia się. Wiecie czego mi brakuje w moim przytulnym kokonie? Tych bajęd i gadek, które słyszałam będąc dzieckiem. O tej porze rodzina i znajomi często schodzili się wieczorami i rozmawiali, opowiadali. W naszej rodzinie było sporo talentów bajarzy, więc słuchanie było zajmujące. Brakuje mi tego. Między słowem żywym a pisanym jest jednak różnica. Może kiedyś wróci? Bo dobre to było.
Ponad dwadzieścia lat temu osiedliśmy w prawie 100 letnim domu otoczonym ugorem i kawałkiem starego sadu i postanowiliśmy stworzyć tu własny kawałek raju. Ogród jak najbliższy naturze, który zarazem nas cieszy i żywi. O tym ogrodzie i o tym, czego się nauczyliśmy tworząc go i pielęgnując jest ten blog.
Etykiety
borówka amerykańska
budki lęgowe
burak liściowy
cebula
chwasty
cieplarnie
ciepła grządka
cykoria sałatowa
czosnek
drób
drzewa
drzewa i krzewy owocowe
drzewa owocowe
dynie
dżdżownice
F1
fasola
filmy
funkcjonowanie roślin
gleba
GMO
gnojówki
gnój
grządki
grządki permakulturowe
grzyby
historia
humus
inicjatywy
inspekty
jabłonie
jagody goji
jarzebinogrusza
jesień
jesion
kalendarz biodynamiczny
kompost
konstrukcje
korzenie
kret
króliki
kuchnia
kury
las
leki
marchewka
mikoryza
mydlnica
narzędzia
nasiona
nasiona ekologiczne
naturalne środki myjące
nawożenie
ochrona naturalna
oczko wodne
odczyn gleby
ogród na stoku
orzechy piorące
owady pożyteczne
owce
pasternak
permakultura
pietruszka
pigwa
pismo Słowian
płoty
podlewanie
podlewanie butelkowe
podniesione grządki
pomidory
próchnica
przechowywanie
przycinanie drzew
ptaki
rabaty ozdobne.
ręczniki obrzędowe
sad
sadzenie
sadzenie drzew
samosiejki
sąsiedztwo roślin
seler
siew
słoma
słomiane grządki
Słowianie
sole mineralne
staw
staże
szkodniki
szparagi
szpinak
szpinak. grządki
ściółka
ściółkowanie
świdośliwa
trawnik
tworzenie
tyczki
uprawa
wały permakulturowe
warsztaty
warzywa
wegetarianizm
wiedza
wieża ziemniaczana
wiśnia syberyjska
woda
wzniesione grządki
zakładanie ogrodu
zasilanie
zbiory
zdrowa żywność
zdrowie
zielony nawóz
ziemniaki
ziemniaki w słomie
zima
zioła
zrębki
zwierzęta
żywopłot
żyzność
U nas też wiecznie mokro było i chodzić się nie dawało i dlatego podjazd podnosiliśmy, nawet w miarę dobrze. Widzę, że już głowę w wiosennych sprawach masz :D A haft cudny, bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :D
Dzięki! My tę drogę też zrobiliśmy sami, fajna była. Przyszło i zepsuło i tak....
UsuńRzeczywiście po zimie musimy troszkę podsypać tu i ówdzie ale ogólnie jest ok.
UsuńJagodo, zazdroszczę... Ja jeszcze muszę do huty,a to stres i zdrowie cierpi...Pozdrawiam :) BDB
OdpowiedzUsuńWspólczuję. Trudno jest robić coś, czego się nie lubi i co nas zżera. Kiedyś czytałam taki artykuł, że w porównaniu z nami chłopi pańszczyźniani byli o wiele mniej obciążeni i zmuszani. Coś w tym jest...
UsuńTrochę się niepokoiłam długim Twoim milczeniem chociaż cichutko wyobrażałam sobie jak siedzisz przy kołowrotku z kotem na kolanach i po prostu żyjesz po "zimowemu".Mnie też brakuje żywych rozmów.Mało ich.Tym bardziej że po ostatnich spotkaniach ze znajomymi stwierdziłam , pewnie zupełnie nie odkrywczo , że takie słowa wypowiadane przy tobie zostają w głowie na długo.Te telefoniczne i smsowe znacznie szybciej uciekają.
OdpowiedzUsuńNo żyję po zimowemu. Kłopoty z drogą zżarły mnóstwo energii i ciągle jest to dość kłopotliwe. Wiesz, że Elf Patryk jest już na swoim? Ma stadko zwierząt, ziemię i zakłada ekoosadę na Opolszczyźnie. Jejku, trzymam wszystkie kciuki i zaklinam Bogów, żeby im się udało jak najlepiej!
UsuńElf ma w sobie taką energię , że na pewno da radę .Podglądałam go na jednym forum ogrodniczym ale słabo się tam ostatnio udziela.Może znalazł inne miejsce do pisania ? Też trzymam kciuki , dobrych myśli nigdy za wiele.
UsuńNa razie nie mają prądu, to może dlatego. Tzn. mają solary. Ale już ktoś chce budować z wiosną mini-elektrownię wodną, bo maja odpowiednie miejsce. I mają już pozwolenie na zbudowanie 6 domków i chętnych do zamieszkania w nich. Wszystko ruszy z wiosną. Czy to nie zajefajne?
UsuńFantastyczne ! A co do wiosny to u mnie już kwitną śnieżyczki.
UsuńCzy moze Pani podpowiedzieć o ktory sklep z sadzonkami chodzi ? W jednym z postów pisała Pani o kalendarzu wartym uwagi do upraw biodynamicznych czy przypomni Pani jego nazwę? Sporo uczę się z Pani bloga �� serdecznie dziękuję za inspirujące wpisy �� Pozdrawiam ciepło Aneta
OdpowiedzUsuńnieprzejezdne, zamoknięte drogi to i u nas drażliwy temat.....
OdpowiedzUsuńSpełnienia marzeń na te 78 ...... i udanej wyprawy.
Pozdrawiam z lekko mroźnych Kaszub. :)
Przydałby się mrozek. Można by wyprowadzić auto na szosę i w ogóle jakoś tak fajniej, jak zimą jest mroxno i biało.
UsuńPrzepiękny post i tyle ciepła w nim i w Tobie, Krysiu ♥♥♥
OdpowiedzUsuńŻyczę Wam, by tę drogę te dranie w końcu naprawili.
Robótka prześliczna.
Jako dziecko przeczytałam niezliczone ilości bajek, baśni z różnych stron swiata, potem trochę czytałam dzieciom, niestety one tak dużo ich nie przeczytały potem samodzielnie, a szkoda, bo nigdy już do nich nie wrócą. Ubogi byłby świat bez tych baśni.
Ściskam czule :**
I 100 lat w zdrowiu dla męża !!!
No, czytanie to cudowna rzecz, ale u nas ludzie opowiadali np. spotkania z duchami czy różne zdarzenia, filozofowali na różne tematy. Babcia to nawet cały teatr robiła, mówiąc z odpowiednim akcentem i odpowiednim głosem. Dla dziecka było to niesłychanie zajmujące. A czytanie swoją drogą. Z tej mówionej historii uczyłam się o naszej rodzinie, o tym, jak żyli, co myśleli.
UsuńU nas błoto lekko ścięte po wierzchu.
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia dla Piotrusia Pana a i przy okazji dla Ciebie.
Ciekawe, jak to mania zakupowa potrafi podejść każdego. Jednego złapie na samochody, drugiego na ciuchy, trzecią - na nasiona!
Ta wasza firma elektryczna wyjątkowo paskudna, w naszej okolicy trochę są grzeczniejsi, ale odpukuję pod stołem, by nie zapeszyć.
Biedne kopytka z takim ściętym błotem! Mania na nasiona zaczyna mnie dopadać z dużą siłą, ale to takie przyjemne!O Twoich ziemniaczkach pamiętam też, tylko że aż wstydzę się wysyłać te kurdupelki, co mi zostały. Miałam odłożone takie znośne w osobnym pudełku, to Piotruś w ramach "porzadków" zużył je na obiad!
UsuńU nas ten wodnik coś leniwy jest, bo nawet jak popadało, to niespecjalnie mokro było, nawet kałuż nie było za dużo a jak były, to przez chwilę. Podlewać bym mogła w ulewę i nigdy tej wody za dużo. Mieliśmy nadzieję, że deszczowe ubiegłe lato podniesie poziom wód podskórnych i wreszcie po 3 latach w studni się choć troszkę wody pojawi, ale nie, wciąż pył a studnia głęboka na 8 metrów.
OdpowiedzUsuńGratuluję mężowi kondycji i chęci! Tobie zaś pogody ducha i zdolnych rąk, piękne hafty!
Gosia, a gdzie Ty mieszkasz? Bo ja mam wrażenie, że wszystko jest przeniknięte wilgocią i woda podniosła się do niespotykanego poziomu. U nas też ludzie mieli puste studnie, nawet takie na 50 metrów, ale się napełniły. Haft pomału zbliża się do końca, w tej chwili jest już o wiele więcej, niż na zdjęciu.
UsuńPod Opolem :-) Podobno najcieplejsze miejsce w Polsce, ale ziemie piaszczyste, VI klasa, sam pył i kamyki. Dlatego mam podwyższone grządki bo inaczej nic nie chciało rosnąć. Dziś w nocy spadł śnieg, wielkimi, puszystymi płatami, ale mrozu nie ma więc zaraz zniknie.
UsuńJa jestem Wodnik i podoba mi się woda, Jagodo, ale w waszym wydaniu rzeczywiście za dużo. U nas każda ilość wody wsiąknie, mamy sam piasek. Też myślę już o pomidorach i ziołowym ogródku... i przymierzam się:)
OdpowiedzUsuńKalino, zaglądaj na http://ogrodyziolowe.pl/ . Mają tam wspaniałe zioła, ktore świetnie rosną. Mam od nich rozmaryn zimotrwały, który znosi mrozy do -20 stopni oraz wiele innych. Wszystko silne, bujne i dobrze się przyjmuje. Pomidory i inne ciekawe rośliny można kupić albo w Pomidorlandii albo w Pomidorowej Dolinie. A kolorowe kartofelki na allegro, tam tez ja kupuję.
UsuńU nas tez sporo piasku, ale też gliny. W każdym razie Biebrza wylała, jak jeszcze nigdy od 20 lat. a jak Narew?
Ja jestem Rybka i też lubię wodę. A wiesz, że Wodnik to trygon Powietrza? Stąd natchnienie dla poetów.
UsuńBardzo ładna robótka. Ja się poddam chyba z warzywnikiem, no chyba, że w dwóch skrzyniach urosnie mi koper, sałata i jakaś dynia, za to już myślę o zasadzonych w zeszłym roku różach, czosnkach, tulipanach i liliach. Lilie jeszcze domówię, zakochałam się w nich. Odpoczywam, nóżkę regeneruję i...oglądam zdjęcia.
OdpowiedzUsuńJeśli czegoś nie czujesz, to rzeczywiście lepiej dać spokój, tym bardziej, że nóżka będzie jeszcze trochę potrzebować opieki. W skrzyniach może rosnąc wszystko, co lubisz. Możesz tez, jeśli chcesz, pomyśleć o wieloletnich roslinach jadalnych, typu rabarbar, porzeczki, poziomki itp.
UsuńJa czuję, ale te warunki...las, ziemia VI klasa, 2 skrzynie mam, ale co w nie włożyć, materiału organicznego za mało. Kupować ziemi nie będę, to za duże koszty.
UsuńNie ma tam w okolicy żadnych rolników, od których by można kupić furę gnoju i belę siana? Często można kupić obornik w stadninach koni. A w prasie lokalnej są ogłoszenia o sprzedaży siana czy słomy.
UsuńZ tymi chłopami pańszczyźnianymi to trochę przesadziłaś... Ich los naprawdę był nie do pozazdroszczenia. I mieli zdecydowanie mniejszy wybór niż my, o ile w ogóle jakiś mieli.
OdpowiedzUsuńŻyczę słońca i dobrych myśli!