Wiele razy już pisałam, jak zakładać wały permakulturowe, grządki-przekładańce i inne "lasagne". Można też znaleźć na ten temat sporo materiałów. Co jednak dzieje się z tymi wałami w następnych latach?
Materiał organiczny rozkłada się dość szybko, tym szybciej, im lepsza i bardziej żywa jest gleba. Wystarczy, aby zapewnić odpowiednią wilgotność w przypadku suszy. W zeszłym roku, bardzo wilgotnym, nowo założone wały zmniejszyły się prawie o 2/3. Tak, wały osiadają w miarę powstawania humusu i to jest naturalne i prawidłowe. Po 2-3 latach mamy zwyczajną, nieco wzniesioną grządkę bardzo dobrej ziemi. Najdłużej pozostają te zbudowane na zasadzie hugla, z dużą ilością pniaków i drewna w środku. To, że wały osiadają, jest normalne i pożądane, świadczy o tym, że zyskujemy dobrą ziemię.
Jednocześnie przerastają je chwasty lub pożyteczne rośliny, ale niepożądane w tym miejscu. U nas w tym roku połowę warzywnika zarosła mięta. Bardzo smaczna i pożyteczna, tyle, że nie dawała rosnąć innym warzywom. Gdzie indziej przebija perz lub mniszek, sałata kompasowa albo jeszcze coś innego. Dobra ziemia przyciąga wszelkie życie. Trzeba wtedy wyeksmitować nieco uciążliwych gości, czyli złapać za widły szerokozębne czy inną "grelinette" i co nieco pokopać. I to dość dokładnie, żeby pousuwać korzenie. I nie, nie piszę herezji przeciw niekopaniu. Ziemi i jej układowi nie zagraża takie drapanie po wierzchu, czyli spokojnie możemy przekopywać gleby ciężkie na ok.10 cm., a lekkie ( a rozłożone wały to zwykle lekka próchnica) nawet do 20. Oczywiście nie należy robić tego systematycznie i bez potrzeby. Tyle, że czasem jest potrzebne, bo dzikich roślin z rozłożystymi kłączami lub korzeniami jest sporo. I rosną piorunem, nawet zimą (zwłaszcza taką łagodną, jak teraz). Także użycie wspomnianych przeze mnie narzędzi mniej zaburza strukturę ziemi, niż orka.
Państwo Bourgignon twierdzą, że na polach orka konna, czyli "drapanie po wierzchu" nie jest szkodliwa dla gleby, bardzo szkodliwe jest dopiero użycie ciężkiego sprzętu ubijającego podglebie i orka głęboka. A to przecież naprawdę wielcy specjaliści od mikrobiologii gleby i upraw naturalnych. Czyli jak się musi, to można, byle z wolna i z ostrożna.
Taka grządka, powstała po wałach, zwłaszcza, jeśli jest ściółkowana, utrzymuje żyzność przez wiele lat. Jednak czasem trzeba jej pomóc, użyźnić jeszcze bardziej. Wtedy mamy dwa wyjścia: albo podsypujemy kompost, albo robimy nowy wał czy przekładaniec w tym miejscu. Tylko że szkoda byłoby przykrywać taką dobrą próchnicę. Najlepiej wtedy jest odgarnąć ją na bok łopatą i następnie użyć do przykrycia nowego wału.
Jeszcze jedno zastosowanie dobrej ziemi: jest ona pełna pożytecznych mikroorganizmów i może być używana tak samo, jak zakwas. Kiedy zakładamy nowe wały czy grządki na nieużytkach, wykopmy w nich dołek i włóżmy pieczołowicie kilka garści dobrej ziemi. Potem przykryjmy ją lekko i podlejmy, a nasza nowa grządka zatętni niewidzialnym życiem o wiele szybciej.
Ponad dwadzieścia lat temu osiedliśmy w prawie 100 letnim domu otoczonym ugorem i kawałkiem starego sadu i postanowiliśmy stworzyć tu własny kawałek raju. Ogród jak najbliższy naturze, który zarazem nas cieszy i żywi. O tym ogrodzie i o tym, czego się nauczyliśmy tworząc go i pielęgnując jest ten blog.
Etykiety
borówka amerykańska
budki lęgowe
burak liściowy
cebula
chwasty
cieplarnie
ciepła grządka
cykoria sałatowa
czosnek
drób
drzewa
drzewa i krzewy owocowe
drzewa owocowe
dynie
dżdżownice
F1
fasola
filmy
funkcjonowanie roślin
gleba
GMO
gnojówki
gnój
grządki
grządki permakulturowe
grzyby
historia
humus
inicjatywy
inspekty
jabłonie
jagody goji
jarzebinogrusza
jesień
jesion
kalendarz biodynamiczny
kompost
konstrukcje
korzenie
kret
króliki
kuchnia
kury
las
leki
marchewka
mikoryza
mydlnica
narzędzia
nasiona
nasiona ekologiczne
naturalne środki myjące
nawożenie
ochrona naturalna
oczko wodne
odczyn gleby
ogród na stoku
orzechy piorące
owady pożyteczne
owce
pasternak
permakultura
pietruszka
pigwa
pismo Słowian
płoty
podlewanie
podlewanie butelkowe
podniesione grządki
pomidory
próchnica
przechowywanie
przycinanie drzew
ptaki
rabaty ozdobne.
ręczniki obrzędowe
sad
sadzenie
sadzenie drzew
samosiejki
sąsiedztwo roślin
seler
siew
słoma
słomiane grządki
Słowianie
sole mineralne
staw
staże
szkodniki
szparagi
szpinak
szpinak. grządki
ściółka
ściółkowanie
świdośliwa
trawnik
tworzenie
tyczki
uprawa
wały permakulturowe
warsztaty
warzywa
wegetarianizm
wiedza
wieża ziemniaczana
wiśnia syberyjska
woda
wzniesione grządki
zakładanie ogrodu
zasilanie
zbiory
zdrowa żywność
zdrowie
zielony nawóz
ziemniaki
ziemniaki w słomie
zima
zioła
zrębki
zwierzęta
żywopłot
żyzność
Mnie się bardzo podoba ta zieleń... ach jaka ona piękna :D
OdpowiedzUsuńTu, gdzie na ostatnim miejscu rośnie szczypiorek, w tej chwili są truskawki. Gleba zmieniła barwę na prawie czarną! A zieleń wróci, wróci już niedługo!
Usuńwarto zajrzeć do Ciebie, bardzo energetyczne zdjęcia......
OdpowiedzUsuńa i tekst ciekawy.
Wszystkiego dobrego w Nowym 2018.... :)
Na ostatnim zdjęciu kolory ciut podkręcone, ale czy nie tak odbieramy je w pogodny, czerwcowy dzień?
UsuńMoże nie jestem perfekcyjna w tych wałach i przekładańcach ale nie wyrzucam ani odrobinki skorupek, obierków, słomy, papierów, kartonów, trawy, chwastów .... wszystko wraca do ziemi. Nie przekopuję bo brak sił tylko drapię pazurkami. I tak niechcący jestem trendy i to się sprawdza bo ziemia coraz lżejsza i ciemniejsza, bardziej próchnicza i żyzna.
OdpowiedzUsuńZwłaszcza pod koniec lata nie bardzo mam czas, żeby na bieżąco opiekować się grządkami, a chwasciory szaleją. Potem trzeba im korzenie wykopywać.
UsuńAbsolutnie się zgadzam, że wały to najprostszy i najskuteczniejszy sposób na wyrwanie ziemi grządek, które będą tętnić życiem. W zasadzie w moim siedlisku wszystko - od rabat kwiatowych, po grządki warzywne, zakładane jest na mniejszych czy większych wałach, w pierwszym roku izolowanych od naturalnej warstwy łąki, zewsząd mnie otaczającej, jedynie warstwą kartonów (niebarwionych oczywiście). Czasem otaczam je kamieniami, by nie zjechały boki, czasem deskami. A czasem wysadzam np. dynie na pryzmie uzbieranej z podsuszonej, skoszonej trawy, sowicie podsypanej ziemią (mam trzecią klasę gliny, więc żyzna) i polanej EM-ami. I tak, jak Ty, Jagodo, kiedy grządka przerośnie niepotrzebnym zielskiem, przekopuję płytko albo... przykrywam kartonami, podwyższam zagon i do następnego sezonu to, co pod nimi samom się zabije, a co nad nimi utworzy miejsce na warzywa o niezbyt głębokich korzeniach, np. rzodkiewki, sałaty albo niewymagające odmiany kwiatów czy ziół.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie, że tak robisz. Na pewno masz pięknie w Twoim ogrodzie. Ja bym tylko uważała z EM ami. Mam o nich nie najlepsze zdanie, o tych sztucznie hodowanych i sprzedawanych za duże pieniądze, bo te naturalne z własnego kompostu czy gnojówki - jak najbardziej.
UsuńDzięki ... Jako stara, młoda ogrodniczka lubię wiedzieć, a jeszcze jak ktoś przede mną wypraktykował to już całkiem jest super... Zauroczona niegdyś odcinkiem Mai - Francja na Podlasiu obiecałam sobie, że mój ogród będzie naturalistyczny i jeśli się da to bez chemii. Jak na razie się udaje... Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo lubie sluchac wykladow panstwa Bourgignion, maja niesamowita wiedze, i tak mi sie wlasnie skojarzyliscie, oboje z Mezem, tacy polscy panstwo Bourgignon :)
OdpowiedzUsuń