niedziela, 15 października 2017

Wieża ziemniaczana II

        Pamiętacie wieżę ziemniaczaną, zbudowaną przez wspaniałą ekipę stażystów majowych? wyglądała wtedy tak:
                                                                         
Był to przekładaniec ze słomy, obornika i ziemi kompostowej, w który włożyliśmy kilka warstw ziemniaków. Powinny one wyrastać piętrowo poprzez oczka siatki. No i z tym wyrastaniem był klops - wyrosły tylko 2 krzaki z najwyższej warstwy. Innych nie znalazłam wcale, mimo macania i szukania. Wersje są dwie: albo podczas rozgrzewania się tej wieży sadzeniaki zaparzyły się i ekspresowo zgniły (coś mi się nie chce w to wierzyć, bo wcale nie było takiego skoku temperatury), albo jakieś zwierzątka się nimi poczęstowały, albo oba naraz.

      Te 2-3 krzaki rozwijały się bardzo pięknie, ale nie wypełniały całej wieży. A traf chciał, że w ogrodzie wykiełkowało mi kilka zapomnianych ziemniaczków, głównie fioletowych. Niestety, tam gdzie wyrosły, nie mogły zostać, więc musiałam je powyrywać. Niektóre wyrwały się tak ładnie, ze wszystkimi korzonkami i nawet z kartofelką macierzystą, że szkoda mi ich było wyrzucać. Przeflancowałam je więc do wieży, gdzie ładnie się przyjęły i po kilku dniach pokładania się i podsychania, kiedy musiałam je ciągle podlewać i zraszać, ruszyły jak burza.

     Postanowiłam na maksa wykorzystać wieżę i spływający z niej "sok" bogaty w substancje odżywcze, sadząc wokół niej wczesną kapustę, kalafiory i dynię makaronową. Nasturcje wysiały się same.

     W lipcu wieża wyglądała już tak:

        Ziemniaki wybujały bardzo wysoko. Kapusta i kalafiory były niezwykle udane i wczesne, na tym wcześniej jałowym kawałku ziemi. Z dobroci korzystała też fasolka szparagowa i zioła. Także dynie wyrosły ładnie, chociaż dały tylko 5 owoców, z których 4 zdążyły dojrzeć. Na zdjęciu ich nie widać, bo są akurat po przeciwnej stronie.
Lato było tak deszczowe, że jedynie na początku musiałam trochę podlewać wieżę, która zazwyczaj ma tendencję do wysychania. Dodatek ziemi kompostowej okazał się bardzo dobrym pomysłem, utrzymując wilgoć.
      Te ziemniaki rosnące "na wysokościach" okazały się bardziej odporne na stonkę, która bardzo długo jakby ich nie widziała, oraz na zarazę. Niestety, zaraza w tym roku dała się u nas we znaki - wiadomo deszcz na bagnach i chłód... Z tego powodu zbiory ziemniaków mam w tym roku marniutkie. I tu największe i najładniejsze wyrosły w wieży. Choć może nie powalają rozmiarami, to i tak są większe, niż te na wałach i na zagonie. Oraz zdrowsze, bez plam i uszkodzeń.
      Czy ktoś zauważył liście chrzanu? Chrzan jest bardzo dobrym sąsiedztwem dla ziemniaków, chroni je przed chorobami i niektórymi szkodnikami.



      A tak wygląda miejsce, gdzie była wieża, w tej chwili. Cały nabój organiczny rozłożył się do wspaniałego kompostu, który na długo użyźni ten skrawek ogrodu.



A to są zbiory. W sumie cała miednica pełna ziemniaków. Najsłabsze są te w rodzaju "Baranie Rogi", z tym, że one już takie są - kapryśne i niezbyt produktywne, za to smak mają wyborny. We Francji są trzykrotnie albo i więcej razy droższe od zwykłych. Różowa Irga jest wielkości połowy pięści. Najbujniejsze są fioletowe przesadzane.

        Podsumowując: eksperyment w zasadzie udany, trzeba tylko wprowadzić pewne modyfikacje. W przyszłym roku zrobię wieże wcześnie wiosną, pozwolę im trochę popracować i dopiero wsadzę ziemniaki jedną warstwą, u góry. Na dole dam znowu warzywa wymagające dobrej ziemi, bo to sąsiedztwo się sprawdza. Zadbam, żeby kartofelki były wysadzone wcześniej, w kwietniu, bo początek maja to jednak trochę za późno, i w dzień korzeniowy. Każdy rok jest inny, moja Babcia mówiła, że kiedy jest dużo grzybów, to mało ziemniaków i odwrotnie. U mnie tego roku sprawdziło się to całkowicie. Ale każdy rok jest inny, będę więc próbować dalej.

      Polubiłam te wieże - nigdy nie widziałam tak szybkiego skompostowania tak dużej ilości masy organicznej. Przy okazji mam całkiem poprawny zbiór ziemniaków, piękne dynie, kapusty i kalafiory oraz użyźniony kawałek ogrodu. Te rośliny towarzyszące, które również korzystają z dobrodziejstw materii organicznej, są tak samo ważne, jak plon główny, czyli ziemniaki. Tyle dobra w jednym! Moim zdaniem wieże można wykorzystać też na pomidory, kabaczki i wszystkie dyniowate. Robi się je względnie szybko, żadnego kopania i przewalania ziemi, a na jesieni ma się czyściutką grządkę. Przetnę tylko siatkę, która jest stanowczo za wysoka, robiąc z niej dwa niższe walce.
    Jedynym problemem może być zgromadzenie odpowiedniej ilości słomy i obornika. U mnie akurat to nie problem, ale trzeba zadbać o to odpowiednio wcześnie. Zamiast ziemi kompostowej można dać zwykłą ziemię z ogrodu.


P.S. Dopiszę, bo może w komentarzach ktoś nie doczyta. Otóż wieża ziemniaczana nie musi być z siatki leśnej (na dodatek siatka siatce nierówna, moja była zbyt wysoka i zbyt wiotka, ale tylko taką dostałam w okolicy), natomiast koniecznie musi być ażurowa. Czyli nie nadaje się ani blacha, ani plastyk, ani beczki itp. wiadra. Nadaje się natomiast każda siatka, z której da się uformować walec o średnicy co najmniej 1m. Im większa średnica, tym lepiej - zbyt cienkie przesuszają się łatwo i niepowodzenie gotowe. Wysokość też koło metra, można więcej. Poza siatką metalową można zbudować wielokąt z listewek lub po prostu wbić w ziemię patyki i przepleść je luźno gałązkami np. wierzby. Luźno, bo jednak można te kartofle powtykać też po bokach. Zrobiłam tak z flancowanymi czarnymi. Wtedy używamy nie tylko powierzchnię u góry, ale też wzwyż, sadząc o wiele więcej roślin, niż na takiej samej grządce, ale płaskiej.
















                                                                                   

22 komentarze:

  1. post dodaję do zapamiętania.... pomidory odpuszczę chyba muszą być w folii, ale plony i tak mieliśmy dobre. Z podpowiedzi korzystam często - Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już nie wiem, co wykombinowac, żeby sobie pracę uprościc, a mieć lepsze plony.

      Usuń
  2. coś cudownego ! pamiętam jak powstawała wieża, a tu proszzzz plony :)
    ciekawa jestem tych fioletowych ziemniaków, były w Lidlu, ale nie zdążyłam ich kupić, ponoć znikały jak świeże bułeczki, bo były po 7 zł, a ich cena oscyluje nawet koło 13 za kg! Hmm ciekawe, czy smak wart tej ceny ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smak mają zupełnie normalny, ziemniaczany. Prawdopodobnie są zdrowsze, właśnie przez ten barwnik. Oraz ciekawie się prezentują - ugotowane w skórce są fioletowe, ugotowane w wodzie bledną i nabierają różowo-liliowego koloru. Własnie dziś jedliśmy takie fiołkowe puree na obiad. Jeśli chcesz, to mogę ci podesłać kilka albo sledź wiosną allegro, tam sprzedają sadzeniaki.

      Usuń
    2. Ja natomiast jestem rozczarowana smakowo fioletowym ziemniakiem. Mdławy czegoś, oraz mączysty. Kolorystycznie - nie wpadłam na to, że gotowanie w skórce pozwoli zachować kolor, więc zawsze je obierałam, a puree w kolorze słabego roztworu nadmanganianu potasu wyjątkowo mi nie odpowiadało. Postanowiłam ich więcej nie uprawiać. A żeby się nie skusić, to zjedliśmy wszystkie i nie mam sadzeniaków. Natomiast te różowe - niebo w gębie.
      Szykuję się na zbiory yakonu. Dostałam korzeń od znajomego i chyba już czas na wygrzebanie z ziemi.
      Gorzka Jagodo, może zrobimy malutką wymianę? Ja Ci yakona poślę, a Ty mi baraniego roga?

      Usuń
    3. Chętnie. Miałam yakona, ale bulwki do jedzenia. Te do sadzenia są prawdopodobnie inne, u nich sadzeniaki i bulwki spożywcze to zdaje się dwie różne rzeczy. Różowe też mam, ale tylko kilka. Baranimi rogami jestem rozczarowana, bo słabiutko zaplonowały. Natomiast smak bardzo mi odpowiada.

      Usuń
    4. O te baranie tez mnie zainteresowaly.Fioleciaki akurat w tym roku mamy tylko nie mam kiedy pojechać i sprzedać .Zreszta wcale nie mam czasu na nic .Wieza ciekawa i tez mnie kusi jak widzę efekty.Jak ja lubię do Ciebie zaglądać tu zawsze cos znajdę dla siebie😊

      Usuń
    5. Kiedy wykopię te cuda wianki, to wyszarpię to wegetatywne kłącze i Ci poślę. Ale że pogoda ciągle plusowa, to nie wiem kiedy. Dam znać w mailu.

      Usuń
  3. Dzięki Jagodo za ten wpis. Wieża ziemniaczana to coś, co mamy w planach na przyszły rok Bo oto od trzech już miesięcy jesteśmy obszarnikami pełną gębą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratulacje! Powodzenia w zagospodarowywaniu się! Wieża to taka trochę inna wersja wałów, moim zdaniem. Jedynym mankamentem jest konieczność podlewania na wypadek suszy.

      Usuń
  4. Człowiek uczy się przez całe życie :) jeśli kiedyś będę miała jakieś grunty do sadzenia to napewno o takiej wieży pomyślę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A chcesz tych gruntów? Bo to ma sens tylko wtedy, kiedy naprawdę się chce.

      Usuń
  5. Wszystkie pomysły cenne by zaoszczędzić pracy pielenia i odchwaszczania, wzruszania i okopywania. Czy to musi być siatka leśna, może jakaś podpowiedź czym ją zastąpić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może być jakakolwiek, byle miała dość duże oczka. Nie każda lesna jest dobra, bo one się różnią między sobą. Ta, którą kupiłam, bo innej nie było, jest za wysoka i za wiotka. Mam też trochę siatki lesnej idealnej: niższa, sztywniejsza, mniejsze oczka. chodzi o to, żeby to samo stało, ewentualnie przy pomocy kilku kijków. W sumie to może być nawet plecionka z gałęzi, tyle, że z tym więcej roboty. Nie nadają się natomiast pojemniki o pełnych, nieprzepuszczalnych ściankach, jak np. wiadra czy beczki. Muszą być ażurowe. Jeśli chcesz mieć full wypas ekolo, to możesz wbić kijki w formie okręgu i przepleść je wikliną - taki luźny kosz.

      Usuń
  6. Ciekawy eksperyment. U nas tez klapa ziemniaczana ale przez pogodę. Kostki trzymam dla kóz w blaszaku z obawy przed ślimakami, pierwsze by się zainstalowały :)
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozdrawiam. W tym roku nawet u nas trochę ślimorów było, ale trochę. Jakoś coś im tu nie odpowiada, nie wiem - bakterie, nicienie, zwierzątka, co je jedzą? I mam nadzieję, że tak zostanie.

      Usuń
  7. A czy można by taką wieżę zbudować na jesień tak, żeby się "przerobiła" trochę do wiosny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja Pani, wszystko można, byle z wolna i z ostrożna. A tak naprawdę to nie widzę większego sensu - ziemniaki dobrze znoszą nawet świeży obornik. My zrobiliśmy wieżę na początku maja i zobacz - mam czysty kompost. Myslę, że wystarczy całkowicie zrobienie jej w kwietniu. Ale jeśli chcesz, to chyba nie zaszkodzi też zrobienie jesienią. tyle, że do wiosny jest ryzyko, że się rozłoży.

      Usuń
  8. Krysiu , te Baranie rogi kupione w Polsce ? A jak nazywają się po francusku ? Mam mieć niebawem paryskiego gościa więc może wsadzi do walizki parę a wiosną będą już sadzeniaki pod ręką (jak uda się je przechować) .I jeszcze jedno pytanie czy ta optymalna niska siatka o której wspominasz jest sztywna dlatego , że niska ? Czy jest jakaś specjalna ?Może głupie pytanie ale jak zaczniesz się rozglądać w sklepach to nie takie proste kupić co trzeba.Pewnie wyplotę koszyk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kupiłam je na allegro pod jakąś niemiecką nazwą, której z chiny nie pamiętam, ale we Francji znają je pod nazwą "Corne de Boeuf". Uprawiałam je kiedyś. To to samo. Siatki leśne są różne - ta, którą wcześniej ustawiłam dla groszku jest niższa i mocniejsza, ta, którą kupiłam w miejscowym sklepie - wysoka i wiotka. Najlepiej zamówić przez internet - tam jest większy wybór i możesz im się wcześniej dokładnie przyjrzeć i przeanalizować.

      Usuń
  9. Cieszę się, że jednak eksperyment się udał ! Chciałam spróbować u siebie zbudować taką wieżę, ale okazało się, że nie wszystko na raz. Może kiedyś...

    OdpowiedzUsuń