piątek, 23 września 2016

Czas obfitości

       Lubię jesień. Lubię poranne mgły, chłodne noce, światło padające z ukosa. Lubię też jesień za to, że dla ogrodnika jest czasem obfitości i bogactwa. Oczywiście już od wiosny zbieramy różne plony w naszym warzywniku, ale to jesienią jest prawdziwa eksplozja smaków i zapachów.
       W tym roku, jak zwykle, niektóre warzywa udały się pięknie, inne tylko poprawnie, ale zawsze jest ich bogactwo nieprzebrane. Najpierw te "poprawne" - ziemniaki. To częściowo moja wina, bo nie dosyć dokładałam im materii organicznej. Zwykle dysponuję sporą ilością siana, ale w tym roku mąż już nie dał rady kosić wykaszarką i przesiadł się na traktorek-kosiarkę. A po niej tyle siana, że ledwie owcom wystarczy, a może i nie. To i kartoflom zabrakło. Poza tym zawaliłam sprawę ze stonką, no i choroby grzybowe, wyjątkowo obfite tego lata. Jednak mam worek ziemniaków z grządki 5na 5 metrów oraz pół worka czarnych. Średniej wielkości, trochę dużych tylko, ale niezwykle zwięzłe i smaczne. W dotyku są zupełnie inne, niż te kupowane, twardsze, bardziej suche. Być może, hodowane w spartańskich warunkach, są o wiele bardziej skoncentrowane.  Drugi "trójkowicz" to marchewka. To znaczy była by pewnie, gdyby nie to, że pewnego wiosennego poranka mój mąż, wielce zadowolony własną dobrocią, gorliwie wypielił i wymotykował zagonek cebuli. Tyle, że między rzędami cebuli to nie chwasty rosły, a marchewka... Odsiałam oczywiście, no i była wczesna, okrągła, która rosła gdzie indziej, ale jest jej mniej. Nieco lepiej od marchewki plonują pory i selery, tyle, że pory złapały pasożyta. Szkody nie są wielkie, ale jednak.... Całkiem nieźle plonował zielony groszek, tyle, że miałam go niewiele.
     Bardzo ładnie udała się za to pietruszka, oczywiście dynie i kabaczki (dyniowy rok był), pomidory, fasola, buraki (zwykłe i liściowe), sałaty, rzodkiewki, czarna rzodkiew. Brukselka pięknie wiąże małe główki. Kapusta wczesna, późna i czerwona przedstawia się nader malowniczo, bo gąsienice zrobiły z zewnętrznych liści koronkę, ale główki są duże, zwięzłe i smaczne. Jeden baniak już zakiszony. Brokuły dają już chyba czwarty plon w postaci malutkich różyczek, doskonałych do gotowania na parze razem z innymi smakowitościami.
     Celebruję jesień. Stawiam kociołek z warzywami na kuchni opalanej drewnem i on sobie pomalutku pyrka. Zioła, suszące się przy kuchni, pachną. Smak moich warzyw jest dla mnie nieporównany, podobnie jak owoców. Mamy w tym roku urodzaj na winogrona, w tym jeden krzak owocuje po raz pierwszy - wczesne, drobne, ciemnofioletowe. Bardzo słodkie. Krzew dostałam od znajomych w postaci malutkiej sadzoneczki tylko 3 lata temu! A już mam pełne wiadro owoców. Chodzę i skubię je namiętnie, a Luna łazi za mną i dopomina się o słodkie jagódki. Mam psa owocożercę!
      Jesień to nagroda dla ogrodnika. A jeszcze większą nagrodą jest świadomość, że moja ziemia jest żywa, żyzna. W obliczu klęski umierających gleb na polach mam nadzieję być oazą, z której być może wyjdzie przyszłe odrodzenie. Bo trzeba wprawdzie lat wprowadzania do gleby różnych chemicznych świństw, żeby ją zabić i żeby rolnictwo stało się po prostu nieopłacalne, bo wydatki na chemię przewyższają zarobek, ale potem trzeba też lat, żeby ziemia na powrót ożyła. Od 5 do 25 lat, w zależności od rozmiarów szkód. Ludzie coraz bardziej zwracają uwagę na to, co jedzą i skąd. Budzi się pomału świadomość manipulacji, jakimi zwodzą nas duże koncerny - im chodzi o zyski, nie o nasze dobro. Możliwe, że niedługo ziemia żywa i zamieszkana miriadami organizmów będzie na wagę złota.

15 komentarzy:

  1. jesień działa na mnie depresyjnie, ale masz rację- to pora obfitości i za to ją lubię :)
    winogron zazdraszczam;) mam nadzieję, że uda mi się je uprawiać na moim dużym tarasie, będę więc troszkę dopytywać , ok ? :)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na mnie nie działa depresyjnie, jednak fakt, że jest lekko melancholijna. Dla mnie jesień pachnie przygodą, wyprawami po grzyby, kasztany, żołędzie i jarzębiny, skokami w kupę liści. Wyprawami w nieznane i kolorami. Lubię nawet tę późną jesień, bo mgły i jakby kontakt z zaświatami, ciepły ogień, szklaneczka grzanego wina, dobra książka i robótki.

      Usuń
    2. Natomiast nie wiem, czy na tarasie uda się winorośl, bo one potrzebują zakorzenić się niezwykle głęboko.

      Usuń
  2. Jesień uwielbiam tak jak Ty :). Czas porannych mgieł i porannego słońca wyzierającego ponad nimi. Pięknie opisałaś plony. Och, smak własnych warzyw i owoców jest niepowtarzalny. Rok w istocie był dyniowy, bo w moim kompoście same sobie wyrosły z pestek wrzuconych tam w zeszłym roku piękne okazy. Dyni mam tak dużo, że już szperam w necie w poszukiwaniu przepisów na ich przerób w słoiczki. Być może masz rację w kwestii eksploatacji gleby, ale mam nadzieję że jednak nie, że wkrótce opamiętają się wszyscy i zadbają o nią. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widać już oznaki, że ludzie zaczynają dbać o ziemię. Dlatego dobra, żywa gleba będzie bardzo cenna, bo można jej dodać trochę do kompostu albo permakulturowych grządek i rozmnożyć sobie mikroorganizmy. Ona jest jak drożdże.

      Usuń
  3. Nie przeszkadza mi jesień, przeszkadzają mi ciemności i ślumpowata na ogół pogoda.
    Ogrodniczo się rozwijam, moja eksperymentalna grządka (wcale niemała) pięknie się przegryza.
    Podejrzewam, że mamy ten sam gatunek winogron. Też mamy wczesne, ciemne i pyszne i jest ich bardzo dużo zaledwie po 3 latach. Czy wiesz, że winogrona szkodzą pieskom (i kotom)na serce tak samo jak czekolada i cebula?
    Masz plagę egipską w postaci kretów, czy tylko na mnie się uwzięły?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to fajnie, że Ci się przegryza. Na ciemność mam swoją radę: wcześnie wstaję, już o szarówce i w ten sposób przedłużam sobie dzień. Wiem o winogronach, ale powiedz to Lunie....samoobsługę sobie robi, podobnie jak z jabłkami. Krety są gdzieś na obrzeżach, nie przeszkadzają mi. Wywiało je z warzywnika i nie wiem dlaczego.

      Usuń
    2. Codziennie obiecuję sobie, że wstanę wcześnie i... nie wstaję. Jestem sową, rano długo się rozkręcam.
      Mam wątpliwość co do grządki: jeśli wrzucam tam np. siano i chwasty, to czy one się tam nie wysieją w nadmiarze?

      Usuń
    3. Zależy, czy chwasty z nasionami... Wiesz, w pierwszym roku i tak czy siak jest sporo chwastów, ale dają się łatwiutko wyplewić.

      Usuń
  4. Nam też ogromną przyjemność sprawiało wykopywanie ziemniaków. Cieszę się, że tak pięknie obrodziły Wam warzywa :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, u mnie przyjemność jest stopniowana - niedługo wykopki marchwi, pietruszki, buraków. Cebuli już były :)

      Usuń
  5. Powoli zbieramy nasze plony, z naszej maleńkiej działeczki, piękne są pory i selery, ziemniaki obrodziły latoś. Jabłek w tym roku mało, co mnie cieszy bo w zeszłym roku już nie wiedziałam co z nimi robić, no i jak co roku winogrona, słodkie fioletowe, przesycone słońcem cieplutkie, zjadamy wszyscy troje, to znaczy my dwoje i sunia która je uwielbia. :) Jesień kocham słoneczną lekko mokrą, ale dla mnie za wcześnie robi się ciemno już, światłolubna jestem strasznie. Ciepłych myśli w nadchodzących dniach jesiennych i zimowych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, u nas sucho, a szkoda. Strasznie grzybobrać lubię. Winogrona świetne, tylko tyle ich jest, że zastanawiam się, co zrobić.

      Usuń
    2. Nalewki! Są pyszne i mniej upierdliwe niż wino.

      Usuń
  6. Suszyć na rodzynki... U mnie lało w porze pomidorowej i płacząc je paliłam! Za to miałam morze ogórków i wszelkich dyniowatych. Korzeniowe obrodziły, cebula i czosnek piękne, tylko za mało :)
    Truskawki w przyszłym roku, szparagi i winogrona za 2 lata. Miałam ciemne fioletowe ziemniaki: Piękne ale przeciętny smak. I wykopki miałam już w sierpniu! Ciekawa jestem wężymordu. Jarmuż znowu wybujały, ale o brukselkę się boję (był bielinek - nie miałam siatki na kapustne). Za to bób i fasolka - to czyste szaleństwo!Tyle jeszcze muszę się nauczyć! Czekam na każdy Twój wpis Jagodo i zań dziękuję!

    OdpowiedzUsuń