niedziela, 24 stycznia 2016

Żywię się powietrzem

        Przygotowywałam post o drzewach i warzywniku, a przy okazji rozważania zaprowadziły mnie w tak interesujące rejony, że zdominowały mi temat główny. Czyli teraz o powietrzu i pożywieniu, a nastepnym razem o drzewach w warzywniku, trudno, myśli biegną cudownymi manowcami...

      Jak wygląda w przybliżeniu obieg materii w przyrodzie, wie każdy, kto miał biologię w szkole. Ja też o tym pisałam przy różnych okazjach. Czyli: martwe szczątki roślin i zwierząt oraz ich wydzieliny (elegancka nazwa odchodów) rozkładane są przez całą armię mikroflory i mikrofauny. Powstaje humus, który dalej się rozkłada do prostych soli organicznych. A sole albo przechwytywane są przez korzenie roślin, albo wymywane w głąb gleby i, jeśli trafią na jaskinię, tworzą malownicze stalaktyty. Mogą też być wypłukiwane do rzek, a przez nie do oceanów. To dlatego morza i oceany są słone...

     Dlaczego więc materii organicznej i gleb nie ubywa, a przybywa i stają się coraz bardziej żyzne? Ano dlatego, że rośliny oprócz czerpania soli organicznych żywią się też powietrzem! Ba, nawet przede wszystkim powietrzem. Z powietrza pobierają azot (za pośrednictwem bakterii) oraz dwutlenek węgla. Także tlen, bo jak wszystkie organizmy żywe - oddychają. Ale w sumie produkują więcej wolnego tlenu, niż zużywają, z czego korzystamy także my.

    Bakterie wiążące azot z powietrza przebywają w glebie, jednak najlepsze warunki pobytu, taki luksusowe, znajdują na korzeniach niektórych roślin - głównie motylkowych (wiem, że obecnie nazywają się bobowate, ale wybaczcie, wolę starą nazwę) oraz na korzeniach olch. Tam sobie żyją w takich brodawkach, robią swoje, a rośliny korzystają z wyprodukowanych przez nie związków azotu.

    Dwutlenek węgla jest absorbowany głównie przez liście i służy do budowy cukrów, ale nie tylko.

    Dlatego, mimo strat, ilość substancji organicznej w glebie nie zmniejsza się, ale zwiększa. Czyli jedząc pyszną sałatę, marchewkę, buraczka czy innego pomidora - jemy w dużej mierze powietrze.

    Także dlatego tam, gdzie gleby są martwe, bez mikro-życia dochodzi bardzo szybko do erozji i zostaje czysty piasek, który wywiewa wiatr. Tam rośliny giną z głodu i powstaje pustynia. Pomyślmy o tym, zanim sięgniemy po jakieś środki chemiczne, które trują całą mikroflorę....

     Czyli TO ROŚLINY TWORZĄ GLEBĘ, A NIE ODWROTNIE.



7 komentarzy:

  1. To tak jak indyjscy święci, którzy jedzą pranę.
    Ach, jak by się już chciało ręce w ziemię włożyć i pogrzebać nieco...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, idąc dalej w te rozważania - jedząc warzywa i owoce jemy światło dawnych gwiazd... Bo skoro atomy na poziomie cząstek elementarnych są energią, a energia pochodzi ze światła, a światło z gwiazd... to nie ja, to prof.Sedlak tak twierdzi.

      Usuń
    2. Profesor Sedlak mówi ,że światło to uśmiech przyrody.Bardzo ładnie powiedziane.
      A tak w ogóle to przyroda się uśmiecha do nas wielokrotnie jak się do niej podchodzi z należnym szacunkiem , wiedzą i wysiłkiem.

      Usuń
  2. Piękne te myśli błądzące
    Gdy tak piszesz-wszystko wydaje się takie proste.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo natura jest cudownie prosta i cudownie skomplikowana jednocześnie...

      Usuń
  3. Już zaczęła się moja faza ogródkowa. Zawsze pod koniec stycznia zaczynam myśleć głównie o ogrodzie. Twoje wpisy (nowe i starsze) pomagają mi w planowaniu. Czytając takie wpisy jak powyższy czuję, że uprawiając ogród jestem częścią tego cudu, który się tam dzieje! Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cuda są ciągle w nas i wokół nas, wystarczy o nich pomyśleć. Wiesz, że składasz się ze światła umarłych gwiazd?

      Usuń