Kończy się lato - pięknie, ciepło i słonecznie. Dziwne to było lato, najpierw potraktowało nas zimnem i pluchą, jakiej nie pamiętam, potem upałem, ale ciągle mokrym. Rzeczka wylała do połowy łąk, jak tylko na przedwiośniu bywało, i tak została prawie przez cały sierpień. Teraz za to mamy suszę... Dziwne lato, pełne komarów i gzów, które zaganiały mnie do domu skuteczniej, niż duszący upał. ale dzięki nim spędziłam większość tego lata w stawie, w chłodnej wodzie.
Świat oglądany z żabiej perspektywy wydaje się całkiem inny, może dlatego, zamiast gorączkować się dość nieciekawą sytuacją świata, wolałam podziwiać obłoki, nenufary i wąchać tatarak.
Mimo tak niesprzyjającej pogody ogród zaplonował całkiem uczciwie, chociaż nie podlewałam go ani razu (z wyjątkiem kilku podlewań pod folią i to tylko wzniesionej grządki.
Odkryłam kilka nowych rzeczy, oto one:
- Poznałam kilka nowych osób, w tym Kuro Neko z grona blogerek i jej
chłopaka oraz Elę i jej przyjaciółkę, a także naszą Kalinę z Kalinowa, poetkę podlaskich zwykło-niezwykłych dni. Tacy wspaniali ludzie, jak
oni i inni, którzy tu gościli, sprawili, że z optymizmem widzę
przyszłość świata. O dobrych, mądrych ludziach rzadko słyszy się w
wiadomościach, ale oni są tym, co na tej Ziemi najważniejsze.
- Inteligencja roślin jest dowiedziona naukowo, piszą już o tym poważne publikacje. Rośliny reagują, komunikują się, wołają sprzymierzeńców na ratunek, nawet kłamią. Możliwe też, że reagują na potencjał elektromagnetyczny naszego ciała, czyli na nasze uczucia.
- Odkryłam bluszczyk kurdybanek i zakochałam się w nim. Zbieram listki i suszę, żeby móc się cieszyć nim także jesienią.
- Odkryłam kozieradkę. Szkoda, że u mnie raczej nie będzie rosła, bo lubi dużą zawartość wapnia w glebie, a u nas wręcz przeciwnie jest.
- Nauczyłam się wiele o sobie i o energiach, rozmaitych. Tu wielkie dzięki Utygan, która odkryła przede mną nową cząstkę rzeczywistości i pasjonującą literaturę, nie tylko o ziołach...
- Nauczyłam się robić sery i lubię to! Dzięki Asi i jej Akademii Pod Lipami. A moi lubią, jak robię sery, bo uważają, że są pyszne.
A przede wszystkim ciągle uczę się szczęścia i radości. Rzeczywistość nasza ma wiele twarzy. Głównie ode mnie zależy, którą z nich wybiorę, której poświęcę uwagę. Czy będę się martwić administracyjnymi zawirowaniami, czy cieszyć widokiem mysikrólika w trzcinach i zachwycać gwiazdami. Odkąd zachwycam się gwiazdami, mam się o wiele lepiej. Inne sprawy załatwiam mimochodem, tak mi się wydają błahe w porównaniu z różą, która znowu kwitnie. Spacer z mężem, trzymając się za ręce, czy dyskusja z córką są najważniejsze na świecie. Uczucie wdzięczności za to wszystko sprawia, że czuję się wewnętrznie o wiele młodsza, niż kiedykolwiek byłam od wielu lat.
Ot, miałam dać post o pracach w ogrodzie w tej chwili, a wyszła taka sobie oda dziękczynna do świata. I dobrze. A post o i tak Was nie ominie.
Ponad dwadzieścia lat temu osiedliśmy w prawie 100 letnim domu otoczonym ugorem i kawałkiem starego sadu i postanowiliśmy stworzyć tu własny kawałek raju. Ogród jak najbliższy naturze, który zarazem nas cieszy i żywi. O tym ogrodzie i o tym, czego się nauczyliśmy tworząc go i pielęgnując jest ten blog.
Etykiety
borówka amerykańska
budki lęgowe
burak liściowy
cebula
chwasty
cieplarnie
ciepła grządka
cykoria sałatowa
czosnek
drób
drzewa
drzewa i krzewy owocowe
drzewa owocowe
dynie
dżdżownice
F1
fasola
filmy
funkcjonowanie roślin
gleba
GMO
gnojówki
gnój
grządki
grządki permakulturowe
grzyby
historia
humus
inicjatywy
inspekty
jabłonie
jagody goji
jarzebinogrusza
jesień
jesion
kalendarz biodynamiczny
kompost
konstrukcje
korzenie
kret
króliki
kuchnia
kury
las
leki
marchewka
mikoryza
mydlnica
narzędzia
nasiona
nasiona ekologiczne
naturalne środki myjące
nawożenie
ochrona naturalna
oczko wodne
odczyn gleby
ogród na stoku
orzechy piorące
owady pożyteczne
owce
pasternak
permakultura
pietruszka
pigwa
pismo Słowian
płoty
podlewanie
podlewanie butelkowe
podniesione grządki
pomidory
próchnica
przechowywanie
przycinanie drzew
ptaki
rabaty ozdobne.
ręczniki obrzędowe
sad
sadzenie
sadzenie drzew
samosiejki
sąsiedztwo roślin
seler
siew
słoma
słomiane grządki
Słowianie
sole mineralne
staw
staże
szkodniki
szparagi
szpinak
szpinak. grządki
ściółka
ściółkowanie
świdośliwa
trawnik
tworzenie
tyczki
uprawa
wały permakulturowe
warsztaty
warzywa
wegetarianizm
wiedza
wieża ziemniaczana
wiśnia syberyjska
woda
wzniesione grządki
zakładanie ogrodu
zasilanie
zbiory
zdrowa żywność
zdrowie
zielony nawóz
ziemniaki
ziemniaki w słomie
zima
zioła
zrębki
zwierzęta
żywopłot
żyzność
Pięknie napisane Jagodo..tyle w tym miłości do świata! Pięknie!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńI moja róża (biała) wciąż kwitnie :)
A u nas w Wielkopolsce susza dała się mocno we znaki, chociaż zdarzały się silne ulewy, wyrządzające szkody. Za to teraz wszystko odżyło.
OdpowiedzUsuńWdzięczność rzecz ważna, a w sumie mamy za co dziękować :)
Również bardzo się cieszymy, że mogliśmy poznać Ciebie i Twoją rodzinę :) To był bardzo mile i pożytecznie spędzony czas.
OdpowiedzUsuńa bo ni ma tego złego co by na jeszcze gorsze nie wyszło, i na odwrót - na szczeście... Wszystko przed nami Krysiu!
OdpowiedzUsuńA ja się cieszę, że poznałam Jagodę i tym sposobem dorwałam bezcenne źródło mądrości i wrażliwości:)
OdpowiedzUsuń