środa, 15 lutego 2017

Przycinanie dla opornych

            Nie lubię drzew i krzewów przycinanych, "formowanych" i wykoślawianych, jak jakieś bonzai. Mój mąż lubi, takie skrzywienie zawodowe z ogrodów francuskich. Mamy więc niekończące się spory i różnice zdań. W jednym jesteśmy zgodni: drzewa owocowe, zwłaszcza jabłonie, należy przycinać. Jak wyglądają takie puszczone same sobie, można przekonać się w wielu wiejskich ogrodach, nie tylko tych opuszczonych.
          Właśnie teraz jest dobra pora do przycinania jabłoni. Mąż całe dnie spędza w koronach naszych prawie stuletnich drzew i nareszcie przestał marudzić, że nudno mu, bo nie ma nic do roboty. Ja lubię tę pracę, udaje mi się nieźle, ale ten tego... mam lęk wysokości. To, co mogę zrobić z solidnej domowej drabiny - robię dobrze, ale takich drzewek mamy raptem dwa.
     
        Jabłonie przycinamy pod koniec zimy, przed ruszeniem soków. W żadnym wypadku nie należy tego robić wiosną, kiedy soki już krążą. To jest bardzo szkodliwe dla drzew i odbija się na ich zdrowiu.

       Jak przycinać jabłonie? ano można różnie i różniaste dziwaczne formy ludzie wymyślają, ale stare odmiany najlepiej zostawić w ich naturalnej formie (bo tak i zdrowiej i ładniej), a cięcie potraktować jak dobry makijaż - niby go nie widać, a wygląd inny, lepszy. Najlepiej jest ciąć w roku, w którym spodziewamy się latem obfitego owocowania. Dlaczego? Cięcie powoduje często wyrastanie tzw. "wilków" i niepotrzebne zagęszczanie korony. A drzewo zajęte owocowaniem wypuszcza tych wilków o wiele mniej.

      W takim wydaniu przycinanie jest dość proste, wystarczy kilka prostych reguł i trochę artystycznego wyczucia. No i odpowiednie narzędzia.

    Narzędzia to: drabina, piła do gałęzi, sekator, ewentualnie piła mechaniczna, jeśli trzeba wyciąć grubszy konar, balsam do smarowania ran (ważne!) i dobry wzrok.

      Tak uzbrojeni przyglądamy się dokładnie drzewu, jego formie i ewentualnym nieprawidłowościom, a następnie zabieramy się do pracy.

       Na pierwszy ogień idą gałęzie suche, chore lub złamane, to oczywiste. Często na starych odmianach można spotkać raka bakteryjnego. Mój mąż na początku chciał wszystko wycinać, ale zostały by gołe pnie, co nie jest naszym celem. Okazało się, że naszym jabłonkom rak bakteryjny niewiele szkodzi. Rosną i owocują pięknie. wycinamy, co się da, a co się nie da, zostaje. I żyją sobie dalej.

     Następnie ucina się gałęzie wyrastające pionowo do góry z konarów bocznych i oczywiście wszystkie "wilki". Chyba, że z wilka chcemy wyhodować nową gałąź, bo akurat w tym miejscu korona jest łysa. Wtedy go tylko skracamy.

   W końcu ścinamy gałęzie, które się krzyżują, włażą w środek korony itp. Tu właśnie potrzebne jest wyczucie i oko artysty. Korona powinna być regularna i prześwietlona.

     Tniemy nie za blisko i nie za daleko od miejsca, z którego wyrasta gałąź. zostawiamy niewielki kikutek - tak 2-3 cm. Ścinamy też pod kątem, żeby na ranie nie zatrzymywała się woda i kurz. wilki i cienkie gałązki ścinamy tuz przy pniu. Tu różne są zalecenia, ale my robimy tak właśnie.
     Jeśli konary grożą złamaniem pod ciężarem owoców, to należy je skrócić. Ewentualnie pomyśleć o podpórkach w odpowiednim czasie.

     Miejsce cięcia od razu zasmarowujemy balsamem ogrodniczym. To ważne, bo miejsce cięcia to otwarta rana, przez którą mogą dostać się bakterie i zarodniki grzybów.

     I już - praktycznie każdy może przeprowadzić sam takie kosmetyczne cięcie.Jeśli ktoś się waha, to dobrze jest pamiętać, że lepiej jest przyciąć za mało, niż za dużo, bo zbyt gęstą koronę można poprawić w następnym roku, a pochopnie wyciętych gałęzi już się nie przyszyje.

     Na koniec możemy zrobić drzewom maseczkę piękności, czyli pomalować pnie wapnem. ale nie takim zwykłym, wulgarnym wapnem, nawet nie ogrodniczym, tylko wapnem ogrodniczym z dodatkami. Takimi ulubionymi przez jabłonki dodatkami jest glina i świeży, czysty nawóz krowi. Wszystko to mieszamy z wodą (wapno, glinkę i krowie placki) i zostawiamy, żeby odpoczęło ok. 48 godzin. Znów mieszamy i dodajemy trochę wody. Paćka powinna mieć konsystencję śmietanki, jeśli ma przynieść jakiś efekt poza estetycznym.
    Uzbrajamy się w szczotkę - ryżową do młodych, gładkich pni i konarów i drucianą do tych grubą korą pokrytych. Czyścimy pnie i aplikujemy grubym ławkowcem solidną, grubą warstwę maseczki piękności.
     Twierdzi się, że drzewo przez korę nie wchłania ani wapna ani substancji odżywczych. No cóż NA RAZIE tego nie stwierdzono, ale ta maseczka naprawdę pomaga. Nawet jeśli się nie wchłania, to powoli, stopniowo zmywana deszczem i ścierana wiatrem wpływa na odczyn gleby wokół drzew (a jabłonie lubią glebę wapienną), odkaża, chroni przed słońcem i pękaniem.
  
     Kiedyś, kilka lat temu, zebrało mi się na fantazję i do wiaderka z wapnem dodawałam spożywcze farbki (takie, jak do malowania jajek). Do każdego drzewa inną... Miałam sad w pastelowych kolorkach full wypas. ale na ogół maluję na kremowo-biało.






26 komentarzy:

  1. Jednak poczekam z przycinaniem do wiosny :) U nas jeszcze mroźna zima. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej nie! Kiedy soki ruszą w drzewie, jest za późno. Cięcie wiosenne jest bardzo szkodliwe.

      Usuń
    2. Ale mnie jeden Pan uczył, że trzeba wybrać odpowiedni moment, zanim ruszą soki i kiedy już nie będzie mrozów w nocy, bo minusy po ścięciu też szkodzą. I teraz to już nie wiem. Ale chyba jeszcze poczekam. Potem będę musiała wbić się w ten moment i nie ma pomiłuj, że „nie mam czasu”.

      Usuń
    3. Masz rację. Tyle, że my mamy ponad 20 starych, ogromnych jabłoni. Na każdą potrzeba 2-3 dni, czasem więcej. A soki czasem ruszają już w połowie marca, jeśli jest ciepło. W tej chwili nawet u nas nie ma mrozów, nawet nocą. Meteo twierdzi, że nie wrócą, więc zaczęliśmy. A skoro w naszym, najzimniejszym w Polsce, regionie tak jest, to tym bardziej tam, gdzie klimat łagodniejszy.

      Usuń
    4. U Ciebie nie ma mrozów? U mnie cały czas są minusy. Wczorajsza noc -5 nad ranem, może w nocy więcej. A na TVN Meteo dziś widziałam powrót mrozów, w nocy do nawet -9. Oczywiście patrzę swoją miejscowość.

      Usuń
    5. Napisałam szybko i niedokładnie. Mrozów wielkich to w sumie nie ma, ale większe czy mniejsze minusy mam cały czas i nie zaryzykuję przycinania. I dziwi mnie lekko, że u Ciebie cieplej. U mnie trzyma regularna zima. Wczoraj w dzień było tylko 0 stopni w cieniu.

      Usuń
    6. W dzień +2, w nocy -1 albo 0. do podcinania to akurat, bo kiedy już zupełnie odmarznie, to soki ruszają i z poprzednich lat wiem, że jabłonie wtedy bardziej chorują.

      Usuń
  2. Dziękuję. Trafiłaś z swoim wpisem w dziesiątkę, mam dwie stare jabłonie. Czas o nie zadbać :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomalutku, powolutku i z wyczuciem. Dasz radę pracować na drabinie?

      Usuń
  3. A ja mam małe, 3 letenie. Jeszcze nie owocowały.Ciąć już coś? Dość nisko wypuścły gałęzie. Mają krtótki pień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tutaj to by było tyle odpowiedzi, ilu ogrodników. Ja bym nie przycinała, chyba że jest jakaś widoczna anomalia.

      Usuń
    2. dam, bo nie mam innego wyjścia.
      Gorzka ja mam pytanie z innej beczki, ale też dotyczące ziemi.
      Łubin, flacelia, czy koniczyna? Co mam posiać, żeby wzbogacić ziemię, żeby perz nie rósł? Nie mam jeszcze pomysłu co tam będzie kiedyś rosło, może sad, może kwiecista łąka.

      Usuń
    3. Moim skromnym zdaniem na perz nie ma mocnych. Ta roślina zna się na wojnie chemicznej i fizycznej z innymi roślinami: czego nie zdławi, to zahamuje wzrost specjalnymi środkami chemicznymi. Trzeba dobrze wyciągać korzenie przed uprawą: broną, kultywatorem itp. To bardzo długa i kosztowna zabawa, bo potrzeba kilku przejść kultywatora i bron. Broń Boże nie talerzować, bo tylko się potnie korzenie perzu. Jeśli nie masz pomysłu na to, co chcesz zrobić, to bym to zostawiła. Łąka kwietna sama się zrobi, tyle, że trzeba będzie kosić raz do roku po wysypaniu nasion - koniec sierpnia, wrzesień. I tyle. Kwiaty same przyjdą, równowaga biologiczna też się ustali, perz zacznie zanikać. Czasem najlepiej nic nie robić, po prostu.

      Usuń
    4. A sadowi perz nie przeszkadza.

      Usuń
  4. uzupełnię o wypraktykowane tipy:
    - jabłonie i grusze tniemy pod koniec zimy głównie z powodów praktycznych- w bezlistnej koronie wszystko dobrze widać i gałęzie są lżejsze, niż ulistnione. Właściwie jabłonie i grusze można przycinać przez cały rok (nie jestem pewna, czy jak ruszą soki, to cięcie je osłabia- one nie mają silnego parcia korzeniowego. Za to pączki się niszczą.), za bardzo dobry termin cięcia wszystkich drzew uważa się czerwiec, kiedy mają najwięcej "siły życiowej" i pogoda jest najlepsza. Cięcie w mróz poniżej -5 stopni jest niewskazane, bo gałęzie są kruche. Tzw. drzewa pestkowe tniemy pod koniec lata.
    - od kilkunastu lat konsekwentnie odchodzi się od smarowania ran balsamami i maściami- rana po cięciu i tak może być zainfekowana (nie używamy sterylnych narzędzi, tnąc przenosimy patogeny z kory), a pod balsamem nie wysycha i gorzej tworzy się kalus,
    - korona o naturalnym pokroju, ale nieco "poprawiona", luźna w środku to najlepszy wzór- istnieje pojęcie korony kotłowej, do której należy dążyć formując drzewo. W ogóle cięcie drzew należałoby ograniczyć do formującego (młode drzewo), sanitarnego i prześwietlającego (wilki- ale, jak napisałaś, nie wszystkie, bo kiedyś trzeba będzie z czegoś odtworzyć starzejącą się koronę- gałęzie nadmiernie zagęszczające, wrastające w środek korony),
    - ważne jest, aby gałęzie skracać zawsze za/nad rozgałęzieniami lub pączkami, nigdy w połowie, zapewniając tzw. "odbiorcę soku" i nie psując pokroju,
    - maseczka piękności, o której piszesz, ma jeszcze większy sens, gdy nałożymy ją w grudniu (zamalujemy piędziki przedzimki i nadając pniom jasny kolor, choć w części zapobiegniemy uszkodzeniom mrozowym, które mogą się zdarzyć już w styczniu). Myślę, że wchłanianie przez korę można pominąć- składa się ona z wielu warstw martwych, pustych w środku, impregnowanych suberyną komórek.
    Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie! Czerwiec mi jakoś nie podpada - za wiele innej pracy jest wtedy. No i ciąć jakoś szkoda, zawsze narobi się balaganu w liściach i owocach. Może tam, gdzie tylko są potrzebne malutkie cięcia pielęgnacyjne, to dobrze, ale kiedy jest ciężka artyleria, to wolę na przedwiośniu.
      Z balsamem też różnie słyszałam, ale jakoś tak mi się porobiło, że widzę, jak goją się te posmarowane i te nie smarowane. Te pierwsze na ogół o wiele lepiej, ale może to specyfika naszego regionu. A co myślisz o takim pomyśle, który też mi przekazano: duże rany zamalować emulsją z dodatkiem środka przeciwgrzybowego?

      Usuń
    2. Z kolei czytałam o cięciu pestkowych po owocowaniu, żeby w ciągu lata zdążyły urosnąć im nowe gałązki, bo to na nich w przyszłym roku będą owoce, i tak też czasami zdarza mi się je przyciąć, choćby po to, żeby zebrać owoce z niedostępnych gałęzi; niby logiczne, ale pewnie różne są szkoły, co sadownik to inne doświadczenia i praktyka; moje stare jabłonie będą za chwilę w salonie kosmetycznym ze względu na jemiołę, po prostu wytniemy gałęzie zajęte przez pasożyta, bo innej rady już nie ma; pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. właśnie chodzi o to, żeby nie zamalowywać jednak, bo pod warstwą pasty, balsamu czy emulsji utrzymuje się wilgoć (przecięte tkanki nie wysychają) dłużej, niż działa środek grzybobójczy. Skoro masz wypraktykowane dobre gojenie pod balsamem, to pewnie tak jest- może specyfika regionu, może nie dotyczy jabłoni ;-)
      Czerwiec jest bardzo dobry w przypadku drzew o dużym parciu korzeniowym ("płaczących"), jak brzozy, orzechy, klony i tych, które źle znoszą przycinanie w ogóle, jak buki.
      Pestkowe właśnie najlepiej po owocowaniu, to wypada na koniec lata.

      Usuń
  5. mój sąsiad dziś misję miał:
    trzeba malować
    - już trzeba malować
    - wapno zamoczyć, słońce wysoko- przygrzewa

    - nie uwierzy mi w to co piszesz... ale spokojnie- po cichu może przekonam niektórych......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ludzie dają się przekonać tylko wtedy, kiedy sami chcą. Najlepiej wtedy, kiedy widzą rezultaty.

      Usuń
  6. Pięknie jest tam u Ciebie :). Przydatny wpis. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To właściwie wpis dla początkujących, którzy się wahają. wiele jest wiedzy w specjalistycznych podręcznikach, jeśli ktoś chce szukać.

      Usuń
  7. Idealnie trafiłam, mam stara jabłoń i grusze! Czas wziąć się ostro do pracy!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ślicznie tam u Ciebie i swojsko. Tez nie przepadam za przycinaniem wszystkiego w ogrodzie. Po prostu mnie to wkurza. Formuje tylko bukszpany na typowy prostokąt albo kule a reszta podoba mi się taka jaka jest

    OdpowiedzUsuń
  9. A co z cięciem młodych drzewek? Posadziłam w listopadzie, jabłonki grusze i śliwki - stare odmiany. Szkółkarz mówił ciąć na wiosnę. To ciąć czy nie ciąć??

    OdpowiedzUsuń