Rzecz zdarzyła się we wtorek. Zastanawiałam się, czy o tym pisać w tutejszych rajskich tematach, ale ponieważ dotyczy właśnie naszego ogrodu, to zdecydowałam się napisać.
Tego dnia wczesnym rankiem usłyszałam piłowanie. Zajmowałam się normalnymi sprawami, czyli śniadaniem naszym i zwierząt, zamiataniem, zmywaniem, przejrzeniem prasówki, bo byłam pewna, że to nasz sąsiad. Wspominał wcześniej o tym, że ma wyciąć jakieś drzewa na łące przylegającej do naszego ogrodu.
Kiedy w końcu wyszłam do ogrodu, to zobaczyłam przerażający widok. Duża część rosnących u nas drzew i krzewów została wycięta, inne zmasakrowane, ucięte w połowie, połamane. Dwaj pilarze na mój widok szybciutko uciekli inną alejką.
Wszystko to dokonało się w świetle prawa, bo nad naszym terenem przechodzi linia średniego napięcia i wycięto wszystko, co rosło pod nią i kilka metrów w bok. W sumie nie mam pretensji, mus to mus, ale mogli chociaż uprzedzić, zapukać. Weszli przecież na teren ogrodzony, do czyjegoś prywatnego ogrodu. I czy musieli np. wycinać kosodrzewinę, którą wyhodowałam z nasionka? Dobrze chociaż, że oszczędzili rokitnik!
W tej chwili ogród przypomina pobojowisko, połamane drzewa, podarta siatka. Chociaż altana i tunele zostały oszczędzone.
Musieliśmy znaleźć kogoś, kto za niewielką opłatą pomoże nam choć trochę to uporządkować. Na szczęście się udało bez trudności, będziemy mieć miłe towarzystwo i pomoc. A im pewnie przyda się niewielki zastrzyk gotówki na święta i pień ściętego modrzewia. Jesteśmy niesłychanie wdzięczni, że nie musimy użerać się z miejscowymi pijaczkami.
Znalazłam dwa dobre punkty w tym wszystkim: nowy warzywnik będzie miał więcej światła, a my będziemy na przyszły rok mieli sporo drewna na opał.
Ale serce boli, bo tych widoków już nie zobaczymy:
Może jutro uda mi się pożyczyć aparat, to zrobię zdjęcia, jak to teraz wygląda.
Ponad dwadzieścia lat temu osiedliśmy w prawie 100 letnim domu otoczonym ugorem i kawałkiem starego sadu i postanowiliśmy stworzyć tu własny kawałek raju. Ogród jak najbliższy naturze, który zarazem nas cieszy i żywi. O tym ogrodzie i o tym, czego się nauczyliśmy tworząc go i pielęgnując jest ten blog.
Etykiety
borówka amerykańska
budki lęgowe
burak liściowy
cebula
chwasty
cieplarnie
ciepła grządka
cykoria sałatowa
czosnek
drób
drzewa
drzewa i krzewy owocowe
drzewa owocowe
dynie
dżdżownice
F1
fasola
filmy
funkcjonowanie roślin
gleba
GMO
gnojówki
gnój
grządki
grządki permakulturowe
grzyby
historia
humus
inicjatywy
inspekty
jabłonie
jagody goji
jarzebinogrusza
jesień
jesion
kalendarz biodynamiczny
kompost
konstrukcje
korzenie
kret
króliki
kuchnia
kury
las
leki
marchewka
mikoryza
mydlnica
narzędzia
nasiona
nasiona ekologiczne
naturalne środki myjące
nawożenie
ochrona naturalna
oczko wodne
odczyn gleby
ogród na stoku
orzechy piorące
owady pożyteczne
owce
pasternak
permakultura
pietruszka
pigwa
pismo Słowian
płoty
podlewanie
podlewanie butelkowe
podniesione grządki
pomidory
próchnica
przechowywanie
przycinanie drzew
ptaki
rabaty ozdobne.
ręczniki obrzędowe
sad
sadzenie
sadzenie drzew
samosiejki
sąsiedztwo roślin
seler
siew
słoma
słomiane grządki
Słowianie
sole mineralne
staw
staże
szkodniki
szparagi
szpinak
szpinak. grządki
ściółka
ściółkowanie
świdośliwa
trawnik
tworzenie
tyczki
uprawa
wały permakulturowe
warsztaty
warzywa
wegetarianizm
wiedza
wieża ziemniaczana
wiśnia syberyjska
woda
wzniesione grządki
zakładanie ogrodu
zasilanie
zbiory
zdrowa żywność
zdrowie
zielony nawóz
ziemniaki
ziemniaki w słomie
zima
zioła
zrębki
zwierzęta
żywopłot
żyzność
No nie powiem ale piorun by mnie strzelił!Prawo prawem ale chyba są też jakieś podstawy właściwego zachowania w takich sytuacjach.Powinnyście być chyba zawiadomieni ,że nastąpi wycinka.W końcu...naruszyli Wasz mir domowy;)
OdpowiedzUsuńNie rozumiem jak można wejść do kogoś i bez porozumienia robić takie rzeczy!
wiesz, mają tę linię remontować i już od lat sukcesywnie dostajemy powiadomienia, że to będzie robione. nawet jakies papiery musiałam podpisać, więc w sumie wiedziałam, że przyjdą, tylko myślałam, że odbędzie się to bardziej kulturalnie.
UsuńNie wolno im wchodzić na prywatny teren. Ponadto muszą mieć ze sobą druk oświadczenia, że zostawili porządek, nie weszli w szkodę i wy powinniście się pod tym podpisać. To skandaliczne zachowanie, a mówienie, że MUSIELI niczego nie tłumaczy. Tak naprawdę to po złożeniu skargi możecie domagać się odszkodowania. Szkoda tylko, że pewnych dóbr żaden pieniądz nie pokryje :(
OdpowiedzUsuńJak napisałam Orce - już od paru lat były różne przepychanki z papierami, więc nie mogę za bardzo podskakiwać.
UsuńGdybyś wiedziała nie zostałoby niepotrzebnie uszkodzonych tyle drzew i krzewów z kosodrzewinki kocham.
OdpowiedzUsuńDrzewa, niestety, musiały być przycięte. Na przepisy nikt nic nie poradzi. tylko mi ich żal...Choc w sumie wolę, że zupełnie wycięte, niż takie obstrugane kikuty miały by sterczeć.
UsuńPrzecież tak nie wolno!
OdpowiedzUsuńU nas jest na odwrót. Nie można doprosić się, aby wycięli gałęzie które kładą się na drutach. Właściciele przez mękę przeszli, aby dostac zezwolenie na obcięcie gałęzi (sic!) brzóz, nie wycięcie drzew. Tu energetyka postawiła słupy na nie swojej ziemi nad drzewami.
U nas przez lata się nie wpychali, teraz to robią, bo ma być przebudowa tej linii energetycznej.
UsuńJest dokładnie tak jak pisze pani Mazurkiewicz - nie odpuścić tej sprawy,zgłosić na policję ,wystąpić o odszkodowanie...Bo jak teraz ustąpimy to niedługo nam głowy poobcinają!
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie bardzo mogę. Jak już pisałam - musiałam podpisac dokumenty, że pozwalam firmie budowlanej wejść na swój teren.
UsuńU mnie w zeszłym roku pod naszą nieobecność przeskoczyli przez płot i pociachali starą renetę. Tylko jej to akurat wyszło na dobre. Strasznie to wkurzające jak włażą bez pytania na cudze jak na swoje. Ja bym tego tak nie zostawiła, tym bardziej, że zostawili tyle szkód. Ktoś musi uczyć tych wszystkich matołów, że własność to rzecz święta. Jak będą musieli się tłumaczyć czy zapłacić, to może coś dotrze.
OdpowiedzUsuńNo, wejść mieli prawo. Tylko ten bałagan... A co tam, nie będę się kopała z koniem. Przynajmniej tak obalili drzewa, że żadne nie upadło na dach altanki, na tunel ani nie wpadło do stawu. Przynajmniej to.
UsuńOjejku !!! Jak to się stało ??? Jak oni mogli ??? Jesteś chyba aniołem, że potrafiłaś jeszcze znaleźć w tej całej sytuacji dobre strony. Jak to mówią :" nie ma tego złego !" Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńU nas to robią dośc regularnie, latem byli od tej zwykłej linii, doprowadzającej prąd do domu. Ale zachowali się zupełnie inaczej - przyszli, porozmawiali, zapytali i poprosili, żebym im towarzyszyła. Ale to byli ludzie stąd. A teraz to nie wiem.... O tym, że będą coś robić, wiedziałam wcześniej. Tylko nie wiedziałam kiedy i że aż tak.
UsuńChyba Cię rozumiem, Gorzka Jagodo.
OdpowiedzUsuńCiekawe, że różne firmy różnie do sprawy podchodzą. Jakoś tak się złożyło, że przez nasze pastwiska przebiega parę linii różnych napięć. I wobec tego odnawiane są przez różnych podwykonawców. Zachowania wahają się od bardzo poprawnych po lekko pisząc zadziwiające. Ostatnio zakładali nowy kabel odgromowy na linii wysokiego napięcia przebiegającej nad naszymi pastwiskami. Bez pytania, bez powiadomienia. Jakieś liny poprzerzucane przez kable u góry, śledziami umocowane do ziemi, pośród pasących się koni... No ja się pytam, czy ktoś tu w ogóle myśli? Chłopaki podwykonawcy, wspinacze, oni nie są od załatwiania papierów, to jeszcze rozumiem. Chociaż nie do końca.
Na wsi jeszcze prąd idzie na słupach, do nas już ziemią, czyli nie będzie nam nikt wycinki robił.
UsuńW sumie kiepsko jest z tą kulturą, czy to jakiś praoblem przyjść i powiadomić co się będzie działo?