czwartek, 17 stycznia 2019

Sadźmy drzewa, pieczmy chleb

       W powietrzu latają jakieś ciężkie, smutne fluidy, świat zewnętrzny kąpie się w złych emocjach. Trzeba światu przywrócić moc i prawdziwość. Trzeba, żeby rzeczy wróciły na swoje miejsce.
       W ramach przywracania normalnego porządku świata upiekłam wczoraj chleb. Przedwczoraj reanimowałam swój zakwas, który wysuszony czekał w lodówce. Przez no zaczął rosnąć i uciekać z garnuszka. Zagniotłam ciasto z mąki żytniej i orkiszowej, wsypałam słonecznika.
      Po wyrośnięciu jeszcze przerobiłam ciasto i włożyłam do gara rzymskiego, wysmarowanego tłuszczem i obficie posypanego otrębami. Zamknęłam pokrywą, zostawiłam do wyrośnięcia. A potem do piekarnika. Ciągle zamknięty i posmarowany wodą. I oto jest, pyszny chleb, pachnący. Po zjedzeniu zostawia w ustach musujący smak zakwasu. Coś w świecie wróciło na swoje miejsce, jakiś trybik - jest pachnący chleb na stole.

 
     To ważne, takie dobre, małe rzeczy. Pachnie chleb, płonie świeca od wspaniałych, dobrych ludzi. Ktoś tam z uszy wyciąga z kłopotów przemiłą, dzielną nastolatkę. Świt wraca na swoją orbitę.
    Małe gesty są ważne, z nich powstają wielkie rzeczy.

    Chrupię skórkę chleba i zastanawiam się nad nową akcją w naszym raju. Akcją "Hodujemy swój tlen". Odzyskaliśmy spory kawałek łąki, ponad hektar. Sąsiad już nie chce jej dzierżawić. Postanowiliśmy posadzić tam drzewa, zrobić kawałek lasu, który będzie ostoją dla ptaków i zwierzątek. W połączeniu z już istniejący laso-parkiem nad stawem da to ponad 2 ha wolego lasu.
Na początku wiosny robimy więc akcję sadzenia drzew, na którą zapraszamy wszystkich przyjaciół. Można przyjechać ze swoim drzewkiem, albo bez - postaramy się o sadzonki. To teren podmokły, w części zalewowy, trzeba to wziąć po uwagę. Myślę, że przede wszystkim olchy, na suchsze miejsca sosny, brzozy, modrzewie, świerki. Nie będzie to kurs, tylko przyjacielskie spotkanie. Żeby celebrować drzewa, życie i przyjaźń. Obiecuję, że upiekę chleb, że zapalimy ognisko, że gawędom nie będzie końca długo w noc.
     Sadźmy drzewa, pieczmy chleb, przytulmy psa, nakarmmy kota, podajmy rękę drugiemu człowiekowi, uśmiechnijmy się do siebie. Dajmy światu moc!

39 komentarzy:

  1. Piękny pomysł, Gorzka Jagodo. Nasze myśli idą równoległym tropem. Też myślę o posadzeniu większej ilości drzew na swoim terenie wiosną. A chleb pieczemy od tygodnia - zakwas robił się wcześniej, aż wydoroślał na tyle , by się dało piec.
    Więc - niech rośnie - chleb i las. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapach pieczonego chleba bezcenny. Wczoraj gdy piekłam chleb to sąsiad zadzwonił zapytać co u nas na obiad bo mu na dworze zapachnialo :D pozdrawiam Cię serdecznie przesylam uśmiech.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten zapach i widok bochenków na stole daje jakieś pierwotne poczucie bezpieczeństwa, zadowolenia. Syci nie tylko żołądek, syci o wiele więcej.

      Usuń
  3. Podnoszący na duchu wpis. Czy chleb pieczesz w terminach korzystnych wg kalendarza Marii Thun? Masz jakies porównanie w tym zakresie? Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, nie zwracam uwagi na terminy. Piekę bardziej z potrzeby serca, niż w wyniku planowania. Fakt, udaje się różnie, ale to mogą też być błędy w przygotowaniu, bo wszystko się liczy: woda, stan mąki, temperatura, wilgotność, ciśnienie. Ten wyszedł idealny.

      Usuń
  4. To bardzo dobry pomysł i zaraz robi się cieplej na duszy. Chleba nie umiem piec, ale usmażyłam dla wnuczki naleśniki ze szpinakiem. Gdybym miała miejsce posadziłabym brzozę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tej chwili nic nie posadzę, bo ziemia zamarznięta i pokryta śniegiem u nas jest. To zrobiłam, co mogłam.

      Usuń
  5. Wczoraj posadzilismy na działce choinkę, którą kupiliśmy w doniczce... Korzeni zbyt wielkich nie ma, zobaczymy, czy pozostałe świerki ją przyjmą. Bo u nas pogoda jesienno - wiosenna... Więc ziemia zamarznieta nie jest. A działkę mamy od końca lata... Zaniedbana była, na wiosnę planujemy ją zagospodarować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zagospodarowanie "dzikiej" działki to wyzwanie dające masę satysfakcji. Róbcie to pomalutku, z namysłem. Tak, żeby było radością, nie mordęgą.

      Usuń
  6. U mnie też w planie posadzenie kolejnego drzewa na wiosnę...

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękny wpis.
    Uwielbiam zapach pieczonego chleba
    A drzewa? Też się szykuję na sadzenie, ba powiem więcej już zaczęłam zbierać pieniądze :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My wiele drzew mamy za darmo, wyszukanych na wysypiskach czy po rowach, nawet w szkółce leśnej dostaliśmy kiedyś "odpady" olch, czyli drzewka niewymiarowe lub krzywe za darmo. Wiele wyhodowałam z nasion lub ukorzeniając sadzonki. Niektóre same wyrosły, jak dwie jabłoneczki o pysznych owocach. Zależy, co chcecie sadzić, ale można naprawdę tanio skompletować piękne arboretum. Polecam szkółki leśne - tam drzewa, nie tylko leśne, ale często też ozdobne, są za grosze.

      Usuń
    2. Ja jestem szczęściarą - mam swoją rozsadę drzew. Brzózki z brzegu lasu, wierzby z wierzbowych gałęzi, lipy z łąki, nawet kiedyś dostałam 2 skrzynki buków co leśniczy sobie zadołował i zapomniał na 2 lata i potem to one były zdecydowanie niewymiarowe do sadzenia w lesie. Ale dobre do sadzenia wzdłuż polnej drogi. Potomność będzie miała fajną aleję bukową za jakieś 30 lat. A, i jeszcze jarzębiny z lasu. Będzie dużo sadzenia na wiosnę. Już się cieszę.

      Usuń
    3. Aleja bukowa! Aj-joj! My mamy trzy buki w partii leśnej, rosną pięknie i zapowiadają się na drzewa o wielu pniach.

      Usuń
    4. Te nasze maniunie są. Część sadziliśmy rok temu, no to mają około metra.
      Część z 10 lat temu - ponad 2 metry wysokości już mają i zaczynają wyglądać jak drzewa, a nie patyki.

      Usuń
    5. my tak szukaliśmy drzew w zeszłym roku, głównie brzozy. Lubię je chyba najbardziej, ale nie potrafię wytłumaczyć dlaczego.
      Pamiętam jak się tu przeprowadziliśmy, Wojtek kupił sadzonki świerków. To były takie niteczki, teraz jak na nie patrzę, są zupełnie inne.

      Usuń
  8. Złe emocje krążą, równowaga zaburzona, trzeba się gruntować. Twój sposób ciekawy i skuteczny. Ja nie rozbieram stroików świątecznych, palę światełka, smażę naleśniki, robię budyń co wieczór. I planuję wiosenne grządki w myślach i snach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, trzeba przywracać równowagę wracając do tego, co stanowi esencję życia.Di wieczorem piekę bułeczki na jutro.

      Usuń
  9. trochę szkoda podmokłej łąki na zalesienie, to pewnie bardzo bogaty ekosystem. Może dałoby się bardziej podnieść na niej poziom wody i zrobić torfowisko niskie? Torfowiska są najbardziej efektywne w pochłanianiu CO2.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie bardzo. Torfowiskiem to pomału staje się nasz staw. Podniesienie poziomu wody nie wchodzi w grę z powodu sąsiadów - oni intensywnie osuszają, żeby mieć pastwisko i móc wjechać ciężkim sprzętem. Mieliśmy już konflikt o żeremia bobrowe, które niszczyli na MOIM terenie. Tu było torfowisko kiedyś, dawno temu. Potem przyszła melioracja i teraz to są łąki użytkowe. Na szczęście Biebrzański Park Narodowy jest blisko. U mnie woda stoi tylko na przedwiośniu, potem jest sucho, torfowiec nie rośnie. A my chcemy przywrócić to, co było dawniej, czyli olsy. Trochę interesownie, bo olcha jest świetnym drzewem, które można strzyc w nieskończoność, jak wierzbę energetyczną.

      Usuń
    2. Podejrzewam, że ols był etapem sukcesji po zmeliorowanym torfowisku niskim lub przejściowym? Wg wskazań programow rolnosrodwiskowych zalesianie powoduje niebezpieczeństwo eliminacji bogatych zbiorowisk półnaturalnych.

      Usuń
  10. Przepięknie, tak miło, sympatycznie i mądrze :)
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapach pieczonego chleba to zapach prawdziwego domu. My z łąki zrobiliśmy las i pozyskujemy co jakiś czas drewno , a choinki mamy na święta. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie też próbuję. To jest niezupełnie las, raczej takie świetliste, drzewno-łąkowe nasadzenia. Ciekawe zwierzęta tam przychodzą. Po drugiej stronie strumyka jest taki maleńki zagajnik. Regularnie jesienią, jak zaczyna się okres polowań, znajduje w nim schronienie stadko saren. Tam są względnie bezpieczne.

      Usuń
  12. w ramach przywracania normalnego porządku świata: kupiliśmy świnię, zamówiliśmy rzeźnika i do października będziemy mieli swojskie wyroby w zamrażarce....
    i w ramach ostatniego akapitu: Dajmy światu moc! podzieliłam się wyrobami z Tymi, o których wiedziałam, że tęsknie w sklepie zerkają: pasztetowa, salceson czarny, ozorowy, swojska, kaszanka. Wieczorem trafiam na ten post.
    Dziękuję za moc. Zadziałała...

    PS
    ile to ja razy, ile razy narzekałam Rodzicom: ja już nie chcę z czarną!!! , znowu czarna, i te ozory mam jeść? nawet z ketchupem juz nie smakuje....

    OdpowiedzUsuń
  13. Czekamy na dokładniejsze informacje w sprawie akcji sadzenia drzew.Przypuszczam , że zależy to nie tylko od kalendarza ale i temperatur.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będą bliżej terminu. Najpierw musimy zorganizować sadzonki,d pogody też wiele zależy. Bo wiesz, ten pokoik na górze pojemny jest (sama widziałaś), ale jakoś trzeba się rozejrzeć za zakwaterowaniem, jeśli więcej ludzi przyjedzie.

      Usuń
  14. "...Niejedną jeszcze paranoję przetrzymać przyjdzie - robiąc swoje !..." Słowa W. Młynarskiego chyba zawsze pozostaną aktualne - taki już ten nasz świat...
    Jagodo napisałam maila w sprawie nasion.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam i wyślę, jak tylko będę mogła. Je można stosować już teraz, jako lekarstwo i do odświeżania oddechu.

      Usuń
  15. A ja myślisz, co bobry na te olchy? bo u mnie po sąsiedzku bobry wycięły w pień całe hektary... od młodziutkich po solidne drzewa.I dalej działają. łąki zalane, tyle że nikt już nie kosi więc nie przeszkadza. Ale jak taką świeżyznę dostaną to co zrobią?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mają po drodze zagajnik wierzb samosiejek, to je chyba zatrzyma.

      Usuń
  16. Super pomysł......chętnie bym się przyłączyła pozdrawiam Dusia

    OdpowiedzUsuń
  17. Witam... coraz ciekawiej się dzieje wśród znajomych. Tej jesieni przechodzę przemianę z aktywnego budowlańca na promotora naturalnego stylu życia. W ubiegłym roku administracja i wspólnota mieszkaniowa (tzw. durnota) pozbawili moją rodzinę ostoi natury pod moim balkonem w miastowym bloku. Mieliśmy na wyciągnięcie ręki trzy dorodne ponad czterdziestoletnie świerki z całym bogactwem żywej natury, szczególnie ptactwo zaglądało w nasze okna, jednak mimo naszego oporu... podstępnie i cichcem wycieli nam naszą ochronę i ozdobę przydomowej przestrzeni. Nie pogodziłem się z tym i ... jesienią posadziłem 16 młodych drzewek (świerczki, brzozy, buki i modrzewie). Niestety po miesiącu otrzymałem znowu pismo nakazujące likwidację nowo tworzonego akcentu zielonej natury, nie odpowiadam na nakaz i nie odpowiadam za swoje planowane działania w obronie dobra przeciw głupocie. Zobaczymy co z tego wyniknie. Mam nadzieję na wiosenne spotkanie w Waszym Kawałku Raju.

    OdpowiedzUsuń
  18. Przywracanie naturalnego porządku świata... jak dobrze przeczytać takie pozytywne, ciepłe słowa. I ten chlebek i plany sadzenia drzew. Dobra energia z tego płynie, nawet z samych słów.

    OdpowiedzUsuń