Pogoda jest niesłychanie dynamiczna, silny wiatr nagania to mróz, to wiosenne ciepło, nagania niskie, ciemne chmury jak stada wielorybów, to odsłania błękitne okienka. Na zmianę świeci słońce, pada deszcz albo śnieg. Jadę sobie do naszej wsi gładką asfaltówką (kiedy się sprowadziliśmy, była tu polna droga z kałużami jak jeziora) i podśpiewuję sobie: "Rien ne va plus en absolut, tout va tres bien au quotidien...". Dla tych, którzy nie rozumieją: "Wszystko dzieje się źle w ogólności, wszystko dzieje się dobrze w codzienności..."
Pasuje mi ta piosenka jak ulał. Od pewnego czasu ciągle natykam się na alarmistyczne i wręcz katastroficzne artykuły i opinie moich różnych znajomych, jak to jest źle, jak to różni "oni" pracują nad naszą zagładą, jak to już nas nie ma. No, katastrofa i koniec świata. Nie wiem, jak czują się autorzy tych opinii, ja ciągle jeszcze jestem i czuję się dobrze. Wracam do spokojnego, ciepłego domu, gdzie czeka mnie smaczny posiłek, mruczący kot i pies z wywalonym do lizania ozorkiem. Oraz ci, których kocham, jedyni, którzy tak naprawdę liczą się w moim życiu. Wypiję dobrą kawę (kto pamięta te czasy, kiedy kawy nie było?) albo herbatę z rumem, przeczytam dobrą książkę. Kto zauważył, że ostatnio mamy wysyp dobrej, polskiej literatury?
Po drodze mijam ładne, nowe domy, kolorowo otynkowane albo pokryte drewnianym siddingiem, zadbane ogrody, duże, nowoczesne budynki gospodarcze. Może to i niezbyt ładne, ale dostatnie.
Moja Mama, jedyna w rodzinie, która jest bardzo chora (ale ja jej nie pamiętam zdrowej, lata połykania chemicznych lekarstw na kilogramy i lata trosk zrobiły swoje), ze zgrozą wspomina powojenną biedę i trudne lata 70 i 80. W tym kraju chyba nigdy nie było łatwych czasów, za to było "ciekawie"....
Jest we wsi jedna rodzina patologiczna, bez dochodów. Dostali od państwa za darmo dom i kawałek ziemi, wprawdzie nie żadne cudo, ale zdatny do mieszkania. Oraz różnoraką pomoc i zasiłki. Otóż to: wolą domagać się, żeby im dać, niż uprawić choćby kawałek ogrodu. Czasem też kradną ziemniaki czy coś innego, zamiast sami posadzić choć trochę. Dostali w ramach pomocy sporą liczbę kurcząt (bardzo dobra taka pomoc, może wyzwolić w ludziach chęć pracy i radzenia sobie samemu). Większość padła z braku opieki, część zagryzły psy i koty, a resztę zjedli. A mogli mieć rozwijającą się hodowlę drobiu na własne potrzeby - budynki mają, tylko trochę je zaadaptować. A są tam dorośli, młodzi ludzie. Możliwe, że tam bywają głodne dzieci. Ale to już nie wina państwa, które daje im i tak sporo, ani nawet sąsiadów, którzy chętnie by ich zatrudnili, choćby do zbierania tytoniu czy ziemniaków i dobrze zapłacili. Gdyby komukolwiek chciało się pracować.
Nie jestem miłośniczką systemu, uważam, że jest wadliwy i że u jego podstawy tkwi błąd, ale też nie oddaję się czarnowidztwu. System, jak jest, to jest, ale dzięki niemu nie boję się wyjść z domu, nie muszę ze strzelbą bronić swego domu i ogrodu, mogę jeździć po dobrze utrzymanych drogach. Wiem, że wiele rzeczy szwankuje, wiele zarządzeń jest głupich, wielu ludziom podcina się skrzydła. Jednak daleko nam do katastrofy.
Czarnowidztwo i brak nadziei są groźne, bardzo groźne przede wszystkim dla tych, którzy mu ulegają. Zatruwają duszę i ciało, pozbawiają jakiejkolwiek chęci działania. Wbrew pozorom zabijają też w zarodku każdą chęć oporu, no bo skoro wszystko stracone, to po co? Dalej są groźne za pomocą magii życzeniowej: jeśli ktoś bardzo mocno w coś wierzy, to to zaczyna się realizować, przynajmniej dla niego. Czasem dla innych też.
Nikt nam nie obiecywał, że życie będzie łatwe i usłane różami. "Życie tym piękniejsze, im straszniejsze jest..." Nasze życie, to kwestia naszych wyborów.
Jeśli będziemy narzekać na polityków, ale dalej będziemy głosować na jeden z dwóch półdupków największych partii, to będzie hopaj siup! zmiana dup! i na okrągło będą rządzić ci sami, na zmianę. I będą się na nas tymi półdupkami albo i całą dupą wypinać. A gdyby tak ludzie się zmobilizowali i wybrali jakąś małą, nieznaną partię, na przykład jakichś Wielbicieli Piwa czy innych, która nagle znalazłaby się "na wyżynach", to oni ze skóry by wychodzili, żeby ludziom dogodzić, żeby ich znowu nie wysłano w niebyt. I to niezależnie od swojej ideologii. Gdybyśmy umieli robić tak, jak Gandhi uczył, przez obywatelskie nieposłuszeństwo durnym prawom (ale tylko durnym, bezprawie nie jest dobre - wyobraźcie sobie, że dresiarze z pobliskich bloków zaczynają wprowadzać swoje prawa), to "oni" też by się z nami bardziej liczyli. Mamy, jako istoty ludzkie, ogromną siłę. Ważne, aby ją uświadomić i dobrze wykorzystać. Być może tej mocy boją się ci, którzy próbują nam wmówić, jacy to beznadziejni i bezsilni jesteśmy.
Beznadzieja, czarnowidztwo, agresja - to trucizny, które nas trzymają w kajdanach. Siła, spokój i determinacja mogą nas wyzwolić. A w każdym razie pomóc godnie żyć.
Mam wrażenie, jakby komuś zależało na rozsiewaniu tych czarnych zarodników - że wszystko stracone, że w tym kraju nie da się żyć, że jest strasznie... One jak pleśń zatruwają mądrych skądinąd ludzi. Nigdzie nie jest łatwo żyć! Bo życie już takie jest. Ale to my i tylko my możemy uczynić je pięknym i pełnym sensu.
Ponad dwadzieścia lat temu osiedliśmy w prawie 100 letnim domu otoczonym ugorem i kawałkiem starego sadu i postanowiliśmy stworzyć tu własny kawałek raju. Ogród jak najbliższy naturze, który zarazem nas cieszy i żywi. O tym ogrodzie i o tym, czego się nauczyliśmy tworząc go i pielęgnując jest ten blog.
Etykiety
borówka amerykańska
budki lęgowe
burak liściowy
cebula
chwasty
cieplarnie
ciepła grządka
cykoria sałatowa
czosnek
drób
drzewa
drzewa i krzewy owocowe
drzewa owocowe
dynie
dżdżownice
F1
fasola
filmy
funkcjonowanie roślin
gleba
GMO
gnojówki
gnój
grządki
grządki permakulturowe
grzyby
historia
humus
inicjatywy
inspekty
jabłonie
jagody goji
jarzebinogrusza
jesień
jesion
kalendarz biodynamiczny
kompost
konstrukcje
korzenie
kret
króliki
kuchnia
kury
las
leki
marchewka
mikoryza
mydlnica
narzędzia
nasiona
nasiona ekologiczne
naturalne środki myjące
nawożenie
ochrona naturalna
oczko wodne
odczyn gleby
ogród na stoku
orzechy piorące
owady pożyteczne
owce
pasternak
permakultura
pietruszka
pigwa
pismo Słowian
płoty
podlewanie
podlewanie butelkowe
podniesione grządki
pomidory
próchnica
przechowywanie
przycinanie drzew
ptaki
rabaty ozdobne.
ręczniki obrzędowe
sad
sadzenie
sadzenie drzew
samosiejki
sąsiedztwo roślin
seler
siew
słoma
słomiane grządki
Słowianie
sole mineralne
staw
staże
szkodniki
szparagi
szpinak
szpinak. grządki
ściółka
ściółkowanie
świdośliwa
trawnik
tworzenie
tyczki
uprawa
wały permakulturowe
warsztaty
warzywa
wegetarianizm
wiedza
wieża ziemniaczana
wiśnia syberyjska
woda
wzniesione grządki
zakładanie ogrodu
zasilanie
zbiory
zdrowa żywność
zdrowie
zielony nawóz
ziemniaki
ziemniaki w słomie
zima
zioła
zrębki
zwierzęta
żywopłot
żyzność
Jest dobrze. Tak z grubsza. Można oczywiście zacząć się grzebać w szczegółach, i wyciągać te niedobre fragmenty i przyglądać im się i je eksponować. Tylko po co?
OdpowiedzUsuńNie wiem, widzę tylko, że coraz więcej ludzi z upodobaniem to robi. Może dlatego, że coraz więcej z nich nie zaznało nigdy naprawdę trudnych czasów? Bo, co ciekawe, w trudnych i naprawdę ciężkich czasach, optymizm i siła przeżycia zwiększają się. Kiedy cudem i z narażeniem zycia trzeba zdobyć bochenek chleba, to daje to większą satysfakcję, niż willa i mercedes z umiarkowanym wysiłkiem.
UsuńNaród jest podkopany, psuje się od wewnątrz. Telewizja szczeka o tym, jak jest źle (domniemywuję, bo nie mam). A już niejaki Hitler mówił o tym, że społeczeństwo najłatwiej kontrolować, utrzymując je w ciągłym strachu. Negatywne energie, skumulowane, wyrządzają zło. Pozytywne energie - wiadomo, wręcz przeciwnie. To tak w wielkim skrócie ;)
OdpowiedzUsuńOglądam czasami wiadomości z 7 krajów w 3 lub nawet w porywach 4 językach. Wszędzie jest tak samo - epatowanie katastrofami i śmiercią. Mój mąż mówi z wisielczym humorem: "To idę zobaczyć, ilu dziś zabito." Jedynie Rosja i Białoruś wybijają się na plus. Widocznie rządzący tam przekonali się o mocy pozytywnego przykładu i dawkują mniej więcej po równo dobre i złe wiadomości. Więc staram się kumulować pozytywne energie, na ile umiem. Bo pozytywy istnieją, tylko się o nich nie mówi. Może trzeba by o nich więcej pisać? Dla mnie niedoścignionym wzorem jest Kalina z "Jarzyny i miłość". Kiedy mam doła, to podczytuję sobie jej wpisy.
UsuńAż mnie w dołku ścisło z tęsknoty na widok Twojego zdjęcia z różaną pergolą. Chcę juuuuż!
OdpowiedzUsuńTakie mądre i jednocześnie oczywiste rzeczy piszesz. Bardzo wiele mnie wkurza i wiele mi się nie podoba, ale i ja powtarzam, że gdzie indziej jest tak samo, tylko o tym nie wiemy.
"Nasza" patologia ma tak samo...
Dla kogo oczywiste, to oczywiste, dla wielu nie bardzo. Ostatnio biłam głową w mur, próbując jednej osobie wytłumaczyć, że głosowanie na przemian na PIS i PO nic nie daje, a ona jak katarynka zasuwała o "użytecznych głosach". No, kolesie się cieszą - zmiana półdupków, dziś my, jutro wy, rączka rączkę myje, a dla hecy udajemy, że się zwalczamy.
UsuńPergola ma znaczenie symboliczne. Polub, Hanuś, zimę, a zobaczysz, że niesie ze sobą wiele możliwości.
"Uzytecznie głosy" przywodzą mi na myśl "użytecznych idiotów"...
UsuńMnie też...
UsuńWłaśnie. Słyszę, jak jest źle ( w ogólności) ale w szczególności tego nie widzę. We własnym domu -nie, bo jest mi po prostu dobrze, mimo pewnych zawirowań finansowych. U sąsiadów, bliższych i dalszych - też jakoś sobie radzą, nie narzekają.
OdpowiedzUsuńMoże faktycznie jako naród mamy tendencje do narzekania. Na szczęście jednostkowo są w nas pokłady optymizmu i zadowolenia z życia. Ludzi, którzy wiecznie (bezpodstawnie i hobbystycznie) narzekają, unikam jak ognia!
Cieszę się, że masz podobne doświadczenia. Tu nawet nie chodzi o narzekanie, ale o zaprzedanie duszy różnym teoriom spiskowym. Ostatnio mamy wysyp. Niektórzy mu ulegają, a ja mam wrażenie, że jest to umyślne łamanie Ducha. Też mi jest dobrze w codzienności i wokół mnie sporo dobrobytu widzę, a że nic nie przychodzi bez wysiłku... To w końcu normalne. Moja Prababcia by pewnie to skomentowała: "Z dobrobytu w głowie ludziom się przewraca".
UsuńPrabacia znała prawdziwą nędzę i walkę o byt, Babcia zresztą też. Wiele czerpię z ich mądrości.
UsuńTeorie spiskowe to dla mnie całkowita abstrakcja. Na każde wydarzenie powstają teorie spiskowe. Czy to umyślne? nie sądzę - bo to byłaby kolejna "teoria spiskowa" ;) Po prostu niektórzy tak mają... a inni łatwo temu ulegają. Trochę przypomina mi to gawiedź tłoczącą się wokół wypadku - bo coś się dzieje.
UsuńMimo wszystko Duch w naszym narodzie nie umiera. Tylko w pospolitej codzienności zasypia.
A ja zawsze powtarzam, że wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma;)
OdpowiedzUsuńTroskam się za to o znajomego, który od kilku ładnych lat nic nie robi ze swoim życiem, w kółko oglądając durne filmiki o teoriach spiskowych na YT - zmarniał od tego,stracił radość życia, bo po co cokolwiek... Żal...
Jego wybór, jego los. Kreciku, każdy z nas jest ważny, każdy z nas jest Kimś. Odkąd Ewa S. zaliczyła mnie do Strażniczek Wschodu, urosłam do niebotycznych rozmiarów. Ale każda z nas ma taka niebotyczną rolę do spełnienia, każda z nas ma swój Święty Ogień, którego jest strażniczką. Nie trzeba pozwalać się sterować - bo jeśli coś jest ogólnie dostępne, to pewnie to jest manipulacja. Tak odnośnie teorii spiskowych na Y.T.
UsuńPrawda jest taka, że jak się samemu nie zadba o własny kawałek świata, to nikt tego nie zrobi i nie można liczyć na dary od losu.
OdpowiedzUsuńŻyczę Wam wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!
PS. nas dzisiaj rano powitał niespodziewany wykot owcy i mamy dwa śliczne jagniątka :-) Zajrzyj, zapraszam: http://ogrodwarzywny.blogspot.com/2015/01/noworoczna-nowina-pierwszy-wykot-owcy.html
Prześliczne maleństwa! Wszystko dobrze zrobiłaś, dobrze, że je przeniosłaś, bo na dworze nie miały żadnych szans. Możesz podłożyć na noc termofory albo butelki z ciepłą wodą, owinięte w szmatki. dodałam Twój blog do ulubionych, żeby inni mogli zobaczyć ten cud narodzenia.
UsuńAch, oglądałam, prawdziwy cud narodzin! Dlaczego te owce takie hardcorowe muszą być... moje dzisiaj uciekły (poszły za końmi, które też uciekły, taranując elektrycznego pastucha), zjeździliśmy całą okolicę, nie widać ich... Nic nie widać, taka śnieżyca ;(
UsuńI co, znalazły się? Napisz, bo gryzę paluchy . :)
UsuńBardzo Wam dziękuję za odwiedziny i życzenia dla maluchów!
UsuńI co? znalazły się konie i owce uciekinierki?? Mam nadzieję, że nic im się nie stało złego i są już na powrót w domu. U Was sroższa zima niż u mnie.
Mądrze prawisz. Bardzo madrze nawet. Podpisuję sie pod twymi słowy wszystkimi kończynami!
OdpowiedzUsuńAsia z Siedliska pod Lipami
Hej, same oczywistości prawię. wystarczy mieć oczy otwarte.
UsuńNic dodać, nic ująć. Pozdrawiam i życzę dużo DOBREGO w Nowym Roku :)
OdpowiedzUsuńTobie też. Wszystkiego dobrego. :)
UsuńŚwięte słowa :) A więc róbmy swoje!
OdpowiedzUsuńTe katastrofy w telewizji to ze względu na słupki oglądalności :(
Może tak, a może po to, żeby zdołować społeczeństwo, po co komu szczęsliwi ludzie ;)
UsuńZdołować i zastraszyć :( Wolę nie wnikać czy jest w tym jakiś plan, czy tylko chciwość albo głupota. Stawiam na głupotę.
UsuńPiękny post na nowy rok, nie dać się zastraszyć, ogłupiać.
OdpowiedzUsuńJest nieźle. Z uśmiechami i pozdrowieniami w nowym 2015..
A.
Większośc moich znajomych, praktycznie wszyscy, twierdzą, że jest im nieźle....A zaraz potem niektórzy zaczynają narzekać, jak to wszystko idzie źle, jaka nędza, zacofanie i głodne dzieci... Takiej schizy to ja dawno nie widziałam, dlatego napisałam ten tekst. Na pewno są ludzie, którym jest źle, ale nie jest to większość.
UsuńCzytam i zastanawiam się - jakim cudem wlazłaś do mojej głowy??? Bo czytam, jakby własne myśli, aż trochę strach, żeby w tak wielu kwestiach mieć tak podobne, żeby nie rzec tożsame, widzenie świata?
OdpowiedzUsuńDobrze jest wiedzieć, że nie tylko ja tak myślę, że jest nas więcej!
Pozwól więc, że zostanę tu troszkę dłużej... :D
A Ty odezwałaś się do mnie słowami mojej córki. Ona, kiedy była młodsza, też tak wyganiała mnie ze swojej głowy i twierdziła, że ciężko jest mieć mamę wiedźmę, co czyta w myślach. Ale tak dobrze nie ma, nie czytam w myślach. Po prostu te sprawy są tak oczywiste, że kiedy człowiek pomieszka pod sosnami, pod jesionami albo innymi lipami, z dala od medialnego zgiełku, to one same do niego przychodzą. Cieszę się, że chcesz tu zaglądać, wtedy wiem, że to moje pisanie na coś się przydaje.
UsuńPięknie to ujęłaś. A ja w zupełnosci podpisuję się pod Twoimi myślami. Też daleka jestem od czarnowidztwa, beznadziei, agresji... i nawet unikam negatywnych wiadomości, a zamiast tego skupiam sie na pozytywnych aspektach zycia, na radosci, na miłosci. To własnie te uczucia powinny na stałe zagoscic w naszym zyciu, wypierajac te negatywne a i my wówczas bylibysmy duzo szczesliwsi. Przecież jakie mysli, taki swiat.
OdpowiedzUsuńTez mam podobnych sasiadów, którzy maja tak wiele, dom, ogród, poletko, maja siebie...jakie to ważne, i wciaz tego nie umieja docenić... i wciąz czuja się nieszczęsliwi i wciaz im mało. Takich ludzi, pewnie nic i nikt nigdy nie zadowoli. Tacy zawsze pozostana w swojej beznadziei i bedą ja z uporem pielęgnować!
Szczęsliwego Nowego Roku Jagodo!
A ciekawym zbiegiem okoliczności wczoraj słuchałam w radiu ciekawego wywiadu o stoikach:
OdpowiedzUsuńhttp://audycje.tokfm.pl/audycja/88.
A jak ktoś lubi Kołodkę (Kołodko?) to też trochę o sytuacji na świecie:
http://audycje.tokfm.pl/audycja/101
Linki trochę ogólne, ale nie umiem podać inaczej :(