Ponad dwadzieścia lat temu osiedliśmy w prawie 100 letnim domu otoczonym ugorem i kawałkiem starego sadu i postanowiliśmy stworzyć tu własny kawałek raju. Ogród jak najbliższy naturze, który zarazem nas cieszy i żywi. O tym ogrodzie i o tym, czego się nauczyliśmy tworząc go i pielęgnując jest ten blog.
Etykiety
borówka amerykańska
budki lęgowe
burak liściowy
cebula
chwasty
cieplarnie
ciepła grządka
cykoria sałatowa
czosnek
drób
drzewa
drzewa i krzewy owocowe
drzewa owocowe
dynie
dżdżownice
F1
fasola
filmy
funkcjonowanie roślin
gleba
GMO
gnojówki
gnój
grządki
grządki permakulturowe
grzyby
historia
humus
inicjatywy
inspekty
jabłonie
jagody goji
jarzebinogrusza
jesień
jesion
kalendarz biodynamiczny
kompost
konstrukcje
korzenie
kret
króliki
kuchnia
kury
las
leki
marchewka
mikoryza
mydlnica
narzędzia
nasiona
nasiona ekologiczne
naturalne środki myjące
nawożenie
ochrona naturalna
oczko wodne
odczyn gleby
ogród na stoku
orzechy piorące
owady pożyteczne
owce
pasternak
permakultura
pietruszka
pigwa
pismo Słowian
płoty
podlewanie
podlewanie butelkowe
podniesione grządki
pomidory
próchnica
przechowywanie
przycinanie drzew
ptaki
rabaty ozdobne.
ręczniki obrzędowe
sad
sadzenie
sadzenie drzew
samosiejki
sąsiedztwo roślin
seler
siew
słoma
słomiane grządki
Słowianie
sole mineralne
staw
staże
szkodniki
szparagi
szpinak
szpinak. grządki
ściółka
ściółkowanie
świdośliwa
trawnik
tworzenie
tyczki
uprawa
wały permakulturowe
warsztaty
warzywa
wegetarianizm
wiedza
wieża ziemniaczana
wiśnia syberyjska
woda
wzniesione grządki
zakładanie ogrodu
zasilanie
zbiory
zdrowa żywność
zdrowie
zielony nawóz
ziemniaki
ziemniaki w słomie
zima
zioła
zrębki
zwierzęta
żywopłot
żyzność
poniedziałek, 16 lipca 2018
Cisza
Kilka dni temu umarła moja Mama. Jej nie ma, a my musimy żyć dalej. Pozwólcie mi trochę pomilczeć.
poniedziałek, 2 lipca 2018
Obieram białe porzeczki na galaretkę porzeczkową i wsłuchuję się w najpiękniejszy w tej chwili dźwięk: szum padającego deszczu. Obsiadły mnie oba psy i oba koty, pochrapując rozkosznie.
Susza już dała się nam we znaki. Może trochę mniej, niż na terenach położonych dalej od bagien, ale jednak. Drzewa i krzewy jakoś sobie radzą, bo bagna nagromadziły dużo wody zimą i na przedwiośniu, podnosząc tym samym poziom wód gruntowych, ale trawa przypomina rżysko, a warzywa, mimo podlewania, mają oklapnięte liście. Mimo to wszystko rośnie przepięknie i owocuje wcześniej, niż w poprzednich latach.
Zbieram już plony, tak smakowite, że aż trudno uwierzyć, że to ten sam gatunek, co w sklepie. Mamy już groszek zielony, fasolkę szparagową, brokuły, wczesną kapustę, cebulę, marchewki słodkie jak owoce i masę ziół. Dojrzewa już któreś tam pokolenie sałaty i rzodkiewek.
Znowu pławimy się w obfitości i urodzaju, zajadamy owoce i warzywa wprost z ziemi czy z krzaka, wdychamy zapachy.
Ogród jak zwykle przypomina dżunglę, ale już się przyzwyczaiłam. Za to jak dotąd udaje mi się ogarniać pomidory i papryki. Tak zadbanego tunelu nie miałam od lat! Chociaż na zbiory trzeba będzie jeszcze poczekać, to już oglądam zielone kulki pomidorów różnych kształtów i małe papryczki i gadam sobie z nimi.
Wygląda na to, że ten rok będzie dyniowy - te lubiące ciepło rośliny rosną jak szalone i niektóre owoce niedługo już będą dojrzałe. Także rok kapuściany: kapusta aż chrzęści, tak rośnie. A teraz, kiedy odkryłam ekologiczne środki ochrony przed gąsienicami bielinka, nie grozi jej zeżarcie do gołych nerwów. Obie nękające mnie plagi, czyli gąsienice bielinka i stonka znalazły rozwiązanie za jednym zamachem. Bo na te paskudy nie działają ani gnojówki, ani wywary z ziół, pozostaje ręczne zbieranie, niezbyt skuteczne, za to bardzo pracochłonne. A teraz mam moją tajną broń i trzymam ją w pogotowiu. Jak na razie nie ma potrzeby jej stosowania, ale jakby co....
Chodzi o to, że istnieją środki dopuszczalne w rolnictwie i ogrodnictwie ekologicznym, na ogół są to minerały, bądź wyciągi z bakterii lub wirusów, czasem wyciągi z roślin. Listę można sobie sprawdzić tutaj: http://www.agrobiotest.pl/strona/pliki/Wykaz_SOR_05_05_15.pdf
Oczywiście, najlepiej ich unikać, ale czasem pogoda czy inne niesprzyjające warunki sprowadzają plagę szkodników, z którą trudno dać sobie radę.
To samo miejsce, w odstępie kilkunastu dni. Grządka, gdzie wysiałam rośliny "wyspowo" - różne wysepki obsiane warzywami i kwiatami. Wygląda przepięknie i wszystko dobrze rośnie jak szalone.
W tym miejscu w zeszłym roku była wieża ziemniaczana. Nawybierałam stąd kilka taczek kompostu, a mimo to zostało go tyle, że rośliny są wyjątkowo bujne i zdrowe. Jak widzicie w tym roku zaszalałam z mieszaniem ze sobą różnych gatunków, inne wysiały się same. Wszystkie wydają się zadowolone z takiego układu.
I tak żyjemy sobie, pod słońcem i księżycem, pod łaskawymi gwiazdami, ciesząc się darami Żywii i smakując każdą chwilę, zarówno słoneczną, jak deszczową. A na progu domu witają nas malwy i winogrona.
Susza już dała się nam we znaki. Może trochę mniej, niż na terenach położonych dalej od bagien, ale jednak. Drzewa i krzewy jakoś sobie radzą, bo bagna nagromadziły dużo wody zimą i na przedwiośniu, podnosząc tym samym poziom wód gruntowych, ale trawa przypomina rżysko, a warzywa, mimo podlewania, mają oklapnięte liście. Mimo to wszystko rośnie przepięknie i owocuje wcześniej, niż w poprzednich latach.
Zbieram już plony, tak smakowite, że aż trudno uwierzyć, że to ten sam gatunek, co w sklepie. Mamy już groszek zielony, fasolkę szparagową, brokuły, wczesną kapustę, cebulę, marchewki słodkie jak owoce i masę ziół. Dojrzewa już któreś tam pokolenie sałaty i rzodkiewek.
Znowu pławimy się w obfitości i urodzaju, zajadamy owoce i warzywa wprost z ziemi czy z krzaka, wdychamy zapachy.
Ogród jak zwykle przypomina dżunglę, ale już się przyzwyczaiłam. Za to jak dotąd udaje mi się ogarniać pomidory i papryki. Tak zadbanego tunelu nie miałam od lat! Chociaż na zbiory trzeba będzie jeszcze poczekać, to już oglądam zielone kulki pomidorów różnych kształtów i małe papryczki i gadam sobie z nimi.
Wygląda na to, że ten rok będzie dyniowy - te lubiące ciepło rośliny rosną jak szalone i niektóre owoce niedługo już będą dojrzałe. Także rok kapuściany: kapusta aż chrzęści, tak rośnie. A teraz, kiedy odkryłam ekologiczne środki ochrony przed gąsienicami bielinka, nie grozi jej zeżarcie do gołych nerwów. Obie nękające mnie plagi, czyli gąsienice bielinka i stonka znalazły rozwiązanie za jednym zamachem. Bo na te paskudy nie działają ani gnojówki, ani wywary z ziół, pozostaje ręczne zbieranie, niezbyt skuteczne, za to bardzo pracochłonne. A teraz mam moją tajną broń i trzymam ją w pogotowiu. Jak na razie nie ma potrzeby jej stosowania, ale jakby co....
Chodzi o to, że istnieją środki dopuszczalne w rolnictwie i ogrodnictwie ekologicznym, na ogół są to minerały, bądź wyciągi z bakterii lub wirusów, czasem wyciągi z roślin. Listę można sobie sprawdzić tutaj: http://www.agrobiotest.pl/strona/pliki/Wykaz_SOR_05_05_15.pdf
Oczywiście, najlepiej ich unikać, ale czasem pogoda czy inne niesprzyjające warunki sprowadzają plagę szkodników, z którą trudno dać sobie radę.
To samo miejsce, w odstępie kilkunastu dni. Grządka, gdzie wysiałam rośliny "wyspowo" - różne wysepki obsiane warzywami i kwiatami. Wygląda przepięknie i wszystko dobrze rośnie jak szalone.
W tym miejscu w zeszłym roku była wieża ziemniaczana. Nawybierałam stąd kilka taczek kompostu, a mimo to zostało go tyle, że rośliny są wyjątkowo bujne i zdrowe. Jak widzicie w tym roku zaszalałam z mieszaniem ze sobą różnych gatunków, inne wysiały się same. Wszystkie wydają się zadowolone z takiego układu.
I tak żyjemy sobie, pod słońcem i księżycem, pod łaskawymi gwiazdami, ciesząc się darami Żywii i smakując każdą chwilę, zarówno słoneczną, jak deszczową. A na progu domu witają nas malwy i winogrona.
Subskrybuj:
Posty (Atom)