Ponad dwadzieścia lat temu osiedliśmy w prawie 100 letnim domu otoczonym ugorem i kawałkiem starego sadu i postanowiliśmy stworzyć tu własny kawałek raju. Ogród jak najbliższy naturze, który zarazem nas cieszy i żywi. O tym ogrodzie i o tym, czego się nauczyliśmy tworząc go i pielęgnując jest ten blog.
poniedziałek, 16 lipca 2018
Cisza
Kilka dni temu umarła moja Mama. Jej nie ma, a my musimy żyć dalej. Pozwólcie mi trochę pomilczeć.
poniedziałek, 2 lipca 2018
Obieram białe porzeczki na galaretkę porzeczkową i wsłuchuję się w najpiękniejszy w tej chwili dźwięk: szum padającego deszczu. Obsiadły mnie oba psy i oba koty, pochrapując rozkosznie.
Susza już dała się nam we znaki. Może trochę mniej, niż na terenach położonych dalej od bagien, ale jednak. Drzewa i krzewy jakoś sobie radzą, bo bagna nagromadziły dużo wody zimą i na przedwiośniu, podnosząc tym samym poziom wód gruntowych, ale trawa przypomina rżysko, a warzywa, mimo podlewania, mają oklapnięte liście. Mimo to wszystko rośnie przepięknie i owocuje wcześniej, niż w poprzednich latach.
Zbieram już plony, tak smakowite, że aż trudno uwierzyć, że to ten sam gatunek, co w sklepie. Mamy już groszek zielony, fasolkę szparagową, brokuły, wczesną kapustę, cebulę, marchewki słodkie jak owoce i masę ziół. Dojrzewa już któreś tam pokolenie sałaty i rzodkiewek.
Znowu pławimy się w obfitości i urodzaju, zajadamy owoce i warzywa wprost z ziemi czy z krzaka, wdychamy zapachy.
Ogród jak zwykle przypomina dżunglę, ale już się przyzwyczaiłam. Za to jak dotąd udaje mi się ogarniać pomidory i papryki. Tak zadbanego tunelu nie miałam od lat! Chociaż na zbiory trzeba będzie jeszcze poczekać, to już oglądam zielone kulki pomidorów różnych kształtów i małe papryczki i gadam sobie z nimi.
Wygląda na to, że ten rok będzie dyniowy - te lubiące ciepło rośliny rosną jak szalone i niektóre owoce niedługo już będą dojrzałe. Także rok kapuściany: kapusta aż chrzęści, tak rośnie. A teraz, kiedy odkryłam ekologiczne środki ochrony przed gąsienicami bielinka, nie grozi jej zeżarcie do gołych nerwów. Obie nękające mnie plagi, czyli gąsienice bielinka i stonka znalazły rozwiązanie za jednym zamachem. Bo na te paskudy nie działają ani gnojówki, ani wywary z ziół, pozostaje ręczne zbieranie, niezbyt skuteczne, za to bardzo pracochłonne. A teraz mam moją tajną broń i trzymam ją w pogotowiu. Jak na razie nie ma potrzeby jej stosowania, ale jakby co....
Chodzi o to, że istnieją środki dopuszczalne w rolnictwie i ogrodnictwie ekologicznym, na ogół są to minerały, bądź wyciągi z bakterii lub wirusów, czasem wyciągi z roślin. Listę można sobie sprawdzić tutaj: http://www.agrobiotest.pl/strona/pliki/Wykaz_SOR_05_05_15.pdf
Oczywiście, najlepiej ich unikać, ale czasem pogoda czy inne niesprzyjające warunki sprowadzają plagę szkodników, z którą trudno dać sobie radę.
To samo miejsce, w odstępie kilkunastu dni. Grządka, gdzie wysiałam rośliny "wyspowo" - różne wysepki obsiane warzywami i kwiatami. Wygląda przepięknie i wszystko dobrze rośnie jak szalone.
W tym miejscu w zeszłym roku była wieża ziemniaczana. Nawybierałam stąd kilka taczek kompostu, a mimo to zostało go tyle, że rośliny są wyjątkowo bujne i zdrowe. Jak widzicie w tym roku zaszalałam z mieszaniem ze sobą różnych gatunków, inne wysiały się same. Wszystkie wydają się zadowolone z takiego układu.
I tak żyjemy sobie, pod słońcem i księżycem, pod łaskawymi gwiazdami, ciesząc się darami Żywii i smakując każdą chwilę, zarówno słoneczną, jak deszczową. A na progu domu witają nas malwy i winogrona.
Susza już dała się nam we znaki. Może trochę mniej, niż na terenach położonych dalej od bagien, ale jednak. Drzewa i krzewy jakoś sobie radzą, bo bagna nagromadziły dużo wody zimą i na przedwiośniu, podnosząc tym samym poziom wód gruntowych, ale trawa przypomina rżysko, a warzywa, mimo podlewania, mają oklapnięte liście. Mimo to wszystko rośnie przepięknie i owocuje wcześniej, niż w poprzednich latach.
Zbieram już plony, tak smakowite, że aż trudno uwierzyć, że to ten sam gatunek, co w sklepie. Mamy już groszek zielony, fasolkę szparagową, brokuły, wczesną kapustę, cebulę, marchewki słodkie jak owoce i masę ziół. Dojrzewa już któreś tam pokolenie sałaty i rzodkiewek.
Znowu pławimy się w obfitości i urodzaju, zajadamy owoce i warzywa wprost z ziemi czy z krzaka, wdychamy zapachy.
Ogród jak zwykle przypomina dżunglę, ale już się przyzwyczaiłam. Za to jak dotąd udaje mi się ogarniać pomidory i papryki. Tak zadbanego tunelu nie miałam od lat! Chociaż na zbiory trzeba będzie jeszcze poczekać, to już oglądam zielone kulki pomidorów różnych kształtów i małe papryczki i gadam sobie z nimi.
Wygląda na to, że ten rok będzie dyniowy - te lubiące ciepło rośliny rosną jak szalone i niektóre owoce niedługo już będą dojrzałe. Także rok kapuściany: kapusta aż chrzęści, tak rośnie. A teraz, kiedy odkryłam ekologiczne środki ochrony przed gąsienicami bielinka, nie grozi jej zeżarcie do gołych nerwów. Obie nękające mnie plagi, czyli gąsienice bielinka i stonka znalazły rozwiązanie za jednym zamachem. Bo na te paskudy nie działają ani gnojówki, ani wywary z ziół, pozostaje ręczne zbieranie, niezbyt skuteczne, za to bardzo pracochłonne. A teraz mam moją tajną broń i trzymam ją w pogotowiu. Jak na razie nie ma potrzeby jej stosowania, ale jakby co....
Chodzi o to, że istnieją środki dopuszczalne w rolnictwie i ogrodnictwie ekologicznym, na ogół są to minerały, bądź wyciągi z bakterii lub wirusów, czasem wyciągi z roślin. Listę można sobie sprawdzić tutaj: http://www.agrobiotest.pl/strona/pliki/Wykaz_SOR_05_05_15.pdf
Oczywiście, najlepiej ich unikać, ale czasem pogoda czy inne niesprzyjające warunki sprowadzają plagę szkodników, z którą trudno dać sobie radę.
To samo miejsce, w odstępie kilkunastu dni. Grządka, gdzie wysiałam rośliny "wyspowo" - różne wysepki obsiane warzywami i kwiatami. Wygląda przepięknie i wszystko dobrze rośnie jak szalone.
W tym miejscu w zeszłym roku była wieża ziemniaczana. Nawybierałam stąd kilka taczek kompostu, a mimo to zostało go tyle, że rośliny są wyjątkowo bujne i zdrowe. Jak widzicie w tym roku zaszalałam z mieszaniem ze sobą różnych gatunków, inne wysiały się same. Wszystkie wydają się zadowolone z takiego układu.
I tak żyjemy sobie, pod słońcem i księżycem, pod łaskawymi gwiazdami, ciesząc się darami Żywii i smakując każdą chwilę, zarówno słoneczną, jak deszczową. A na progu domu witają nas malwy i winogrona.