W tym roku na dwóch wałach, obu dwuletnich, wprowadziłam nieskrępowany bałagan, z grubsza tylko regulowany mgliście doborem dobrosąsiedzkim wysianych i wyrosłych spontanicznie roślin. Wyglądało to-to niezbyt pięknie, mąż na niego narzekał, pokazywać trochę było wstyd, ale za to jakie plony! Przy niewielkiej robocie. No, chwasty trzeba było usuwać z grubsza, bo na tej żyznej ziemi i przy ciepłej i wilgotnej pogodzie tego lata potrafiły rozwinąć się w ciągu kilku dni do metrowej wysokości.
To, co służyło chwastom, służyło też nieźle warzywom. Rezultat na zdjęciu. Pietruszka, jak wiadomo, jest warzywem dość wybrednym, nie zawsze chce kiełkować i nie zawsze ładnie wyrasta.
Pęczek po prawej (ten mniejszy) wysiany był na zagonku z dość dobrą ziemią, motykowany i pielony regularnie.
Ponieważ po siewie zostało mi trochę nasion w torebce, a nie chciałam ich przechowywać na następny rok, to wysypałam je bez ładu i składu na wał w końcu ogrodu, na którym rosły poza tym słoneczniki, dynie, rodzynek brazylijski i fasola pienna z brzegu. Jak przystało na miejsce ukryte za tunelem i porośnięte wysokimi dość roślinami, był on z lekka zapomniany podczas pielenia. Oczywiście, był czyściutki w momencie siewu i sadzenia, ale poza tym tylko raz w sezonie wyplewiłam go porządnie. Poza tym kilka razy wyrwałam co największe badziewie. No i w tym bałaganie odkryłam jesienią pietruchy wielkie, jak dorodne marchwie.
Drugi bałaganiarski wał robił złe wrażenie w Starym Warzywniku, tym widocznym dla wszystkich. ale co ja z niego zebrałam! Począwszy od koszy szpinaku wiosną (sianego w poprzednim roku jesienią), poprzez sałatę i rzodkiewkę wiosenną od maja, cebulę, marchewkę okrągłą (moja ulubiona "Pariser Markt"), szpinak nowozelandzki,późne buraki, zioła, po jarmuż rosnący tam jeszcze w tej chwili i grubą rzodkiew o barwie buraka od Agniechy z Gór.
Te bałaganiarskie grządki, gdzie często wysypywałam nasionka po prostu w puste miejsca i przykrywałam cieniutką warstwą ziemi branej wprost ze ścieżki, okazały się niezwykle urodzajne. Wszystkie warzywa na nich rosnące były piękne i zdrowe. To, że rzodkiewki i marchewki wraz z ferajną wyrastały nierówno i w różnym czasie okazało się zaletą w małym, rodzinnym gospodarstwie. Przez cały sezon miałam w ten sposób młode, świeżutkie warzywa, unikając jednorazowej "klęski urodzaju" przez kilka dni i posuchy przez resztę czasu.
Do wrażenia bałagany przyczyniały się też te rośliny, których nie zebrałam na czas, pozwalając im wyrosnąć i wydać kwiaty i nasiona. Rozsiewają się wtedy same, a potem mam przyjemne niespodzianki. Od lat w ten sposób rozmnażam sałaty i szpinak nowozelandzki oraz niektóre kapustne. Nawet buraki liściowe z zeszłego roku dały mi w tym sezonie młode roślinki z samosiewu.
U nas w tej chwili już mrozi całkiem regularnie. Przed mrozami udało mi się zrobić kopiasty wał na jednej z grządek. Nie przykrywałam go ziemią, za to pod spód wsunęłam sporo zazielenionych ziemniaków z ostatnich zbiorów. Mam nadzieję, że przezimują mi ładnie i wiosną rozrosną się podobnie, jak to było w tym roku.
Teraz plony już zebrane, wydawać by się mogło, że nie ma już nic do roboty. Jednak warto zrobić dwie rzeczy: wykorzystać obfitość resztek roślinnych i suchych liści do założenia nowych "przekładańców" oraz obficie okryć opustoszałe grządki i wały. A jeśli komuś starczy sił i ochoty, a co najważniejsze - materiałów, może też założyć kompost. To wszystko można robić jeszcze przez prawie cały listopad i dużą część grudnia, dopóki ziemia nie jest zamarznięta. Ofiarujmy swoim grządkom ciepłą kołderkę na zimę!
Ponad dwadzieścia lat temu osiedliśmy w prawie 100 letnim domu otoczonym ugorem i kawałkiem starego sadu i postanowiliśmy stworzyć tu własny kawałek raju. Ogród jak najbliższy naturze, który zarazem nas cieszy i żywi. O tym ogrodzie i o tym, czego się nauczyliśmy tworząc go i pielęgnując jest ten blog.
Etykiety
borówka amerykańska
budki lęgowe
burak liściowy
cebula
chwasty
cieplarnie
ciepła grządka
cykoria sałatowa
czosnek
drób
drzewa
drzewa i krzewy owocowe
drzewa owocowe
dynie
dżdżownice
F1
fasola
filmy
funkcjonowanie roślin
gleba
GMO
gnojówki
gnój
grządki
grządki permakulturowe
grzyby
historia
humus
inicjatywy
inspekty
jabłonie
jagody goji
jarzebinogrusza
jesień
jesion
kalendarz biodynamiczny
kompost
konstrukcje
korzenie
kret
króliki
kuchnia
kury
las
leki
marchewka
mikoryza
mydlnica
narzędzia
nasiona
nasiona ekologiczne
naturalne środki myjące
nawożenie
ochrona naturalna
oczko wodne
odczyn gleby
ogród na stoku
orzechy piorące
owady pożyteczne
owce
pasternak
permakultura
pietruszka
pigwa
pismo Słowian
płoty
podlewanie
podlewanie butelkowe
podniesione grządki
pomidory
próchnica
przechowywanie
przycinanie drzew
ptaki
rabaty ozdobne.
ręczniki obrzędowe
sad
sadzenie
sadzenie drzew
samosiejki
sąsiedztwo roślin
seler
siew
słoma
słomiane grządki
Słowianie
sole mineralne
staw
staże
szkodniki
szparagi
szpinak
szpinak. grządki
ściółka
ściółkowanie
świdośliwa
trawnik
tworzenie
tyczki
uprawa
wały permakulturowe
warsztaty
warzywa
wegetarianizm
wiedza
wieża ziemniaczana
wiśnia syberyjska
woda
wzniesione grządki
zakładanie ogrodu
zasilanie
zbiory
zdrowa żywność
zdrowie
zielony nawóz
ziemniaki
ziemniaki w słomie
zima
zioła
zrębki
zwierzęta
żywopłot
żyzność
Podobają mi się takie rozwiązania do warzywniaka.
OdpowiedzUsuńMnie też się podobają, tyle, że wyglądają tak sobie... Mąż twierdzi, że bałagan i burdel na kółkach, bo on lubi równiutkie rządki :))))
UsuńI na mojej malej działce już zebraliśmy plony. Pięknie wyrosła marchewka a pietruchy mam mnóstwo i buraków tych stanowczo za mało ale są duże to dla nas ważne. Ziemniaki z nich jesteśmy bardzo zadowoleni. Poza tym odkryłam bulwę Topinambur, smaczne to i bardzo kobietom przydatne i ładnie kwitnie, to słonecznik bulwiasty. Czy znasz Jagodo tę roślinkę? I czy ją jadasz?
OdpowiedzUsuńTopinambur hoduję już od ponad 20 lat, warzywną odmianę (bo jest i pastewna, wysadzana w lasach dla dzików) przywiozłam ze sobą w czasie przeprowadzki. Fajne zapiekanki z niego się robi, na surowo jakoś mi nie idzie. Tyle tylko, że efekty po zjedzeniu są bombowe, gorzej, niż po fasoli. Prawdopodobnie nie na wszystkich tak działa, ale na nas tak. Jednym słowem po zjedzeniu topinamburu pierdzi się chórem :))))
Usuńpietruszka piękna, naprawdę. u nas jeszcze bez przymrozków.
OdpowiedzUsuńMasz szczęście, u nas już trzecią noc z kolei -7 i -8 nad ranem. Wiesz, nie chodzi o to, że piękna, tylko jaka jest różnica między tą z zagonka a tą z wału.
Usuńładniutka pietruszka, może uda mi się zasiać za rok...
OdpowiedzUsuńJeśli chcesz, to Ci się uda :)))
UsuńPIęknie, Jagódko. Podpatrzyłam u ciebie wały i u nas też będą. W ogóle chcę ambitny warzywniak na wiosnę stworzyć, a kompostu mam mnóstwo, więc pozasilam sobie co się da. Ciepłe, mimo mrozu, pozdrowienia. Dzisiaj się lenimy sobotnio:)
OdpowiedzUsuńKalina, która się leni? Jakoś tak mi dziwnie z tym :))) Mały już lepiej, mam nadzieję? Zbliża się czas duchów i guseł, kiedy granica z Zaświeciem cienka się robi i mglista. Już widzę, jakie będzie używanie dla Twojej duszy, która to wszystko czuje i przyjmuje. Pozapalasz świeczki?
UsuńUmiem sie lenić też, a nawet siedziec cicho, Jagódko...te granice u nas są takie bliskie czasem, pamięta się jeszcze księzycowe mądrości, a ten czas... człowiek wibruje jak struna. Pewnie pozapalam:)
Usuńoczywiście , że pietruszka z wałów ładniejsza. Ja tak ogólnie, bo moją ślimaki na wiosnę wcięły, więc każda mi się podoba. Nawet ta cieńsza.
OdpowiedzUsuńZawsze liście dawałam na kompost, teraz przysypuję grubą warstwą grządki ( pod spód roczny obornik), trochę się obawiam,że wiatr mi je rozwieje. Może gałęziami ponakrywać?
Pięknie mi się czyta Twojego bloga, dzięki i pozdrawiam cieplutko.
Ślimaki to rzeczywiście problem. Mam nadzieję, że szybko zadomowią się u Ciebie ropuszki, które z nimi walczą. Liście, kiedy są wilgotne, nie ulatują z wiatrem. Wszystko zależy, jakie wiatry są u Was. Jeśli widzisz potrzebę, to oczywiście możesz je czymś przytrzymać. Można też na wierzch narzucić trochę ziemi, wtedy będzie gotowy przekładaniec. Na wiosnę tylko sadzić :))))
UsuńPozdrawiam wzajemnie.
dzięki, bo zastanawiałam się jak wiosną przez tę grubą warstwę liści dojdę z nasionami do ziemi. mam mnóstwo żab, ropuch jakoś nie widzę. w którymś momencie , tzn. przy 3 sianiu fasolki, nie wytrzymałam i zaczęłam usypiać , no truć ślimakory, nie lubię takiej wojny.
Usuńw tym roku z dymem puściłam mnóstwo, mnóstwo gałęzi,te które do pieca za małe. jak poczytałam i oglądnęłam filmy z rozdrabnianiem , to aż żal że tyle się zmarnowało.,; ziemia u mnie gliniasta, ciężka, żyzna. Oglądam różne rozdrabniacze , te lepsze cholernie
drogie, te tańsze to bez sensu. Jagodo, czy znasz jakieś wyjście, czy po prostu nie ma zmiłuj się i te 2 tys. wysupłać.
i dalej cieplutko, dzisiaj było 0, kalebassa , cukinie i patisony do zobaczenia w następnym roku.
Cienkie gałązki można rozdrabniać kosiarką do trawy, sprawdziłam tego lata, działa. A te grubsze użyć na podstawę wału albo ułożyć w stos w jakimś kącie ogrodu jako schronienie dla jeża (też zjada ślimaki). Popiół z drewna jest całkiem niezłym nawozem, ale nie trzeba go dawać zbyt wiele. Zawiera dużo wapnia i soli mineralnych.
UsuńKosiarka nieźle się sprawdza , dzięki, zmieliłam też wielkie liście katalpy, Nie mam pomysłu co zrobić z liśćmi orzechów włoskich. Do tej pory zostawiałam je pod drzewem, część paliłam, a to taka wielka masa liściowa . Może Ty coś wiesz więcej?
UsuńJa też się na wiosnę przymierzam do takiego grządkowego chaosu, nie wiem tylko jak to zniosę, bo mi bliżej do równości idealnej. Ale z drugiej strony, bardzo mnie pociąga taki miszmasz:D
OdpowiedzUsuńMożliwe, że osoba mająca zmysł artystyczny potrafi zrobić taki bałaganik absolutnie piękny! Ja wprowadziłam jeszcze nagietki i aksamitki w to wszystko, ale wygląd pozostawiał do życzenia. Mam nadzieję, że Ty poradzisz sobie lepiej! Za to z dwóch wałów, no, może trzech, w różnym stopniu zaawansowania, można mieć przez cały sezon świeże warzywa i jeszcze na zimę odłożyć. Myślę tu o wałach o szerokości ok. metra, długich na 7-8 metrów. Przy mądrej gospodarce to może wystarczyć na potrzeby 3-4 osobowej rodziny, jeśli chodzi o warzywa. Ziemniaków nie liczę, na nie potrzeba dodatkowo ze 3 wały.
UsuńNie myślałam, że są takie długie, ale wydaje się to rozsądne. Chciałam już zacząć z jesieni, ale muszę wpierw nazbierać materiały, u mnie goły ugór:( No, prawie goły, drzewka owocowe zasadziłam i osłaniający szpaler lasku! Dumna jestem jak paw:D
UsuńDługość robisz według swego uznania, ja podałam to orientacyjnie. Obejrzyj koniecznie ten filmik - chyba w najlepszy sposób pokazuje, jak budować wały z tego, co mamy pod ręką: https://www.youtube.com/watch?v=0jk0h1laL-0
UsuńPosiałam na grządkach warzywnych gorczycę jak radziłaś i już pięknie i zielono wzeszła. Czy ją też okryć ciepłą kołderką z liści na zimę? A co z popiołem z drewna i co to znaczy nie dodawać zbyt wiele. Przepraszam za naiwne pytania, dopiero zaczynam mimo podeszłego wieku. Pozdrawiam jeszcze październikowo.
OdpowiedzUsuńGorczyca sama jest przykryciem. Ma nam służyć właśnie w tych sytuacjach, kiedy brakuje innego materiału (lub czasu, lub sił) do przykrywania ziemi. To ona służy, po zamarznięciu, za przykrycie. Na wiosnę ma już jej nie być, żeby móc posiać warzywa. Więc nie trzeba jej przykrywać. Popiół z drewna może stanowić 5-7 % stosu kompostowego lub przekładańca. Można go też rozsiać po prostu na grządkach, podsypać nim rośliny wapniolubne lub stworzyć zaporę dla ślimaków np. wokół kapusty. Tyle, że ta zapora działa, kiedy popiół jest suchy, czyli do pierwszego deszczu.
UsuńCo to znaczy że na wiosnę ma już jej nie być? Wygnije, wymrozi, zniknie czy przykopać wiosną? Z popiołem nie będzie problemu, nie mam go aż tyle a ziemię mam kwaśną, posypuję dolomitem. dziękuję za rady i pozdrawiam jesiennie.
UsuńPrzez długi czas radzono przykopywanie, ale przecież nie po to konstruujemy wały, żeby kopać :) Powinna wymarznąć. A jeśli coś zostanie, to wyrwać i użyć jako ściółki. Dlatego nie nalezy jej przykrywać.
UsuńPiękne plony! Pietruchy pierwsza klasa. U mnie z pietruszki najlepsza jest nać. Korzeń to twoja mniejsza wersja, o ile nie jeszcze mniejsza.
OdpowiedzUsuńGratuluję ciekawego bloga, będę zaglądać regularnie :-)
Hihi. Mama Seppa Holzera za dzieciaka też dziwnie się patrzyła na jego ogród. Potem go pochwaliła za wyższy plon od jej. Sama miała ochotę by zostawić wsio na grządkach ale uznała jak wielu by tak uznało, że co powiedzą sąsiedzi i dalej tym samym dokładała sobie niepotrzebnej roboty. Ach ci ludzie.
OdpowiedzUsuń