piątek, 19 marca 2021

Kręgosłup i przyległości

         To będzie post bardzo prywatny, o bólu, cierpieniu i o aniołach, które zjawiają się w odpowiednim momencie, nie o ogrodach. Ale może komuś się przydać i będzie szanował swój kręgosłup. A w razie problemów nie poddawał się, a szukał pomocy tam, gdzie ją może znaleźć.

        Pamiętacie może, że skarżyłam się na ból w kręgosłupie, narastający od lat i zmuszający mnie do zwolnienia trybu życia? Otóż przeszłam ostatnio coś, co spowodowało, że wydał mi się miły, oswojony i znośny. No bo on usłużnie znika, kiedy usiądę lub się położę. Tymczasem dorwała mnie rwa kulszowa z bólem ostrym i nie przemijającym w żadnej pozycji. Czasem lżejszym, czasem (najczęściej) nie do zniesienia. Człowiek ma ochotę wyć i wbić zęby w ścianę. Miewałam to już przedtem, w poprzednich latach. Zasięgałam wtedy porady u utytułowanych lekarzy, paru. Zrobiłam skan w tomografie. Diagnoza była taka, że nacieki zwyrodnieniowe zakrywają mi kanały, którymi wychodzą nerwy. Nie ma lekarstwa, należy przyjmować środki przeciwbólowe. Do operacji się nie kwalifikuje. A będzie coraz gorzej, aż kanały się zamkną i odetną mi nerwy. Wtedy bezwład i wózek inwalidzki po latach cierpień, o ile dożyję. Zresztą bezwład nóg już się zaczął parę lat temu.

     Środki przeciwbólowe to dla mnie ostateczność. Jestem z nimi bardzo ostrożna, ponieważ spowodowały śmierć mojej matki. Miała podobne bóle, przyjmowała pod kontrolą lekarza coraz silniejsze przeciwbólowe tabletki. Spowodowały krwotok z przewodu pokarmowego. Raz było to u mnie, zawiozłam do szpitala. Tam potraktowano ją najpierw jak symulantkę, dopóki nie wypluła z siebie na podłogę masy krwi. Drugiego krwotoku dostała, jak była sama w mieszkaniu. Nie udało się jej uratować. Lekarz na OIOM-ie przestrzegł mnie przed tymi lekami przeciwbólowymi... No więc się strzegę.

    Ale tym razem zaczęłam je przyjmować. Okropny ból, trwający miesiąc, podkopał zupełnie moje morale. Skoro ma być tak do końca, a właściwie coraz gorzej, to co za sens dbać o swoje życie?

   Jak zwykle w takich sytuacjach, los zaczął zsyłać mi anioły. Byli już tacy, którzy nas zaopatrywali, kiedy byliśmy przysypani śniegiem. Teraz zjawiły się inne. Jedna anielica pomogła mi doprowadzić dom do porządku. Inne przyjechały z olejkami do masażu i z całej siły starały mi się ulżyć. Od nich to dowiedziałam się, że niezbyt daleko od nas, w zimnym mieście, przyjmuje rehabilitant - osteopata, który działa cuda. Miałam opory, powiedziano mi, że rehabilitacja nie pomoże na ten ból. Ale niemal mnie zmuszono do wizyty. Najadłam się tych przeciwbólowych i pojechałam.

    Przede wszystkim człowiek jest niesłychanie sympatyczny, bezpośredni i dający nadzieję. Przeanalizował skany, dokumenty i orzeczenia i delikatnie podważył hipotezę zamykających się kanałów pod naciekami. Po prostu w opisie były dwa zjawiska, nacieki i wypukliny, które raczej nie występują razem. Potem zapytał mnie, czy uderzyłam się kiedyś w lewą stronę ciała, zwłaszcza w biodro. Od razu przyszedł mi na myśl wypadek na rowerze sprzed lat, kiedy przy dużej szybkości walnęłam właśnie tą stroną ciała w krawężnik. Miałam też złamaną rękę. Bo on usłyszał to, czego lekarze z tytułami nie chcieli przyjąć do wiadomości: kiedy wstaję rano, czuję się dobrze, wręcz fruwam... przez jakieś pół godziny. Ich zdaniem musiałam wstawać sztywna i obolała, a dopiero potem "się rozchodzić". No i okazało się, że takie bóle, jakie ja mam, też istnieją i nie są skutkiem zwyrodnienia, a lekkiego przesunięcia w stawach biodrowych spowodowanego urazem mechanicznym.

    Chyba po raz pierwszy ktoś ze służby zdrowia nie lekceważył mego bólu ani tego, co miałam do powiedzenia. Już to samo w sobie jest bardzo pocieszające i dające nadzieję.

    Powiedział też, że, jego zdaniem, może mi pomóc. Na początek zajął się rwą. Zabieg był dziwny, miałam wrażenie, że wbija mi rozżarzone do białości pręty w ciało, ale...rwa ustąpiła. Został śladowy ból, o czym byłam uprzedzona, a który po 3 dniach minął zupełnie. Rwa spowodowała opuchliznę i stan zapalny, więc teraz się regeneruję. W perspektywie mam ustawienie stawu biodrowego i zmniejszenie (nie ośmielam się marzyć, że usunięcie) bólu w plecach.

     Ale najważniejsza jest nadzieja. Jestem jak człowiek, który miał w perspektywie długotrwałe tortury, bez nadziei na ich koniec, a którego nagle wypuszczono z więzienia. Znów robię plany, kaligrafuję, nawet coś tam szkicuję. Mam taki przypływ energii, jakiego nie miałam od lat.

    Nie było by tego, gdyby nie anioły. Wszechświat jednak się o nas troszczy i podsuwa rozwiązania nawet w pozornie beznadziejnych sytuacjach. Dobrze, że nie przegapiłam tej ścieżki, posłuchałam Wszechświata i zrobiłam to, do czego mnie zachęcał.

      Jeszcze coś, dziwny "przypadek". W samym apogeum tego epizodu z rwą wyciągnęłam sobie runy. Jako przyszłość ukazała mi się runa wyzdrowienia i regeneracji. A na drugi dzień przyszła taka fala pogorszenia, że zwątpiłam. Nie trzeba było.

     Zrobiłam szkic swojej wersji Drzewa Gondoru. Jest to szkic, próbowałam różne farbki i tusze, litery są okropne, ale całość do mnie przemawia.  



23 komentarze:

  1. Cieszę się ze znalazłaś pomoc fachowca i jest Ci lepiej. Zdrowie jest najważniejsze... można poprosić o namiary na tego Osteopate? Szukam od dawna kogoś takiego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspolczesni lekarze przestali sluchac pacjenta, oni z gory wiedza lepiej, polegaja wylacznie na swoich instrumentach, urzadzeniach i klinicznej diagnostyce. Pozbawieni tych "pomocy naukowych", nie zdiagnozowaliby zwyklego kataru, nie mowiac o powazniejszych schorzeniach. Brak mi tych lekarzy starej daty, ktorzy osluchali, poogladali jezyk, zajrzeli w oczy, nawet powachali, ale przede wszystkim sluchali uwaznie i nie negowali z gory intuicji pacjenta, w koncu to on jest chory i wie najlepiej, co i gdzie go boli. Dobrze, ze aniol napelnil Cie energia i optymizmem, latwiej bedzie zmagac sie z dolegliwosciami some, kiedy psyche silna.
    Zycze Ci jak najszybszego powrotu do zdrowia i zycia bez bolu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. W takim stanie każda ulga to prawie przedsionek nieba. Lekarzom mało ufam, szkoda, że im tak się pokręciło,

      Usuń
  3. Znam ból. Rok temu mnie dopadło. Przeszłam trzy takie zabiegi, bardzo bolesne. Ale pomogły. Teraz jest dobrze. Dużo chodzę z kijkami, a do spania mam specjalną poduszkę między kolana. Rewelacja, nie bolą biodra. Zdecydowanie Wszechświat pomaga :) Jest dobrze, a będzie lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie to dopada cyklicznie od lat, ale tak paskudnie jeszcze nie było. Uważaj na siebie!

      Usuń
  4. Jak dobrze. Cieszę się bardzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty też się pilnuj. Przedwiośnie wszystkich maltretuje, trzeba żyć powoli, wysypiać się, pić soki i inne takie.

      Usuń
  5. Jak bardzo jestem uspokojona Twoim stanem zdrowia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się trochę uspokoiłam. Ale był czas, że żałowałam, że nie ma u nas eutanazji. Ból nie uszlachetnia i nie służy wielkim celom, tylko upadla człowieka.

      Usuń
  6. Jak bardzo jestem uspokojona Twoim stanem zdrowia

    OdpowiedzUsuń
  7. Trzymam kciuki za Panią, której wpisy czytuję od lat, wielbię, uczę się z nich- NIE TYLKO OGRODNICTWA i wyczekuję. Dziękuję za podzielenie się tą historią bo dotyczy wielu z nas, zwłaszcza po pięćdziesiątce a tyle jeszcze chciałoby się zdziałać.....
    Dorota Z.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Jestem w trakcie przemeblowywanie mego życia i priorytetów, żeby się jeszcze nim cieszyć.

      Usuń
  8. Wierzę w Anioły :-).
    Wiem o czym piszesz, jak człowieka boli trudno o optymizm
    Dużo, dużo zdrowia, abyśmy mogli czytać Twoje mądre wpisy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak dobrze Krystyno, że trafiłaś i zaufałaś. I że pomogło. Medycyna zusowska i NFZetosowska bezduszna jest bo rutynowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My akurat z ZUSem nie mamy nic wspólnego. Mamy ubezpieczenie francuskie. Trochę z tym kłopotu, ale też dużo wygody. Mniej zabierają, a więcej zwracają. W skrócie chodzimy jak na wizytę prywatną, bierzemy faktury, lekarz nam przybija pieczątkę, robimy fotokopie recept itp, z apteki też rachunki, a potem wysyłamy to wszystko do ubezpieczalni i oni nam zwracają.

      Usuń
  10. . Tak bardzo się cieszę! Ogromny kamień spadł mi z serca. Tak bardzo się bałam o Państwa, że zniknęłam. Prosiłam kosmos o danie ulgi w cierpieniu i wyglada na to, że mnie wysłuchał. ❤️ Kocham

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiesz, czemu chwilowo nie pisałam... Dziękuję.

      Usuń
  11. Och, jak ja Cię rozumie. Najgorszy ból w życiu, poród to przy tym pikuś. Ale koniec umartwiania. Ja trochę się przyzwyczaiłam do bólu, bo jeśli czegoś nie mogę zmienić, to mogę zmienić swoje nastawienie do tego. Ale nie ukrywam, poszukuję rozwiązania. Fizjoterapia przynosi ulgę ale na krótko. Więc też wypatruję aniołów. Pierwszy przyniósł gimnastykę słowiańską. w końcu są ćwiczenia, które robię bez bólu :) A niedawno cudowna osoba po długim wywiadzie i oględzinach zauważyła że przyczyną jest brak mięśni wewnętrznych brzucha.Zaczynam je za tydzień ćwiczyć on-line z instruktorką. Może Tobie też takie pomysły pomogą. No i leczy mnie ogród, który mam od pół roku. Zanim się urzeczywistnił czytałam Twojego bloga i marzyłam. Przesyłam dużo miłości, obfitości, zdrowia i urodzaju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie jeden zabieg i spokój do tej pory. Ćwiczę Tai-Chi, to też dobre. Z gimnastyką słowiańską jakoś mi nie po drodze, o ile ona jest naprawdę słowiańska. Ale każdy ma swoją drogę i swoje preferencje.

      Usuń
  12. Bardzo, bardzo rozumiem, bo sama aktualnie leze z ostrym lumbago i bardzo, bardzo sie ciesze, ze Ktos Pani pomogl i jest lepiej. Ja przeholowalam przed Wielkanoca- dom i ogrod, ale mam nadzieje, ze wyjde na prosta. Szkoda tylko, ze u nasz powodu wirusa osrodki rehabilitacyjne i fizjo zamnkniete...

    OdpowiedzUsuń