Mimo zapowiadanych deszczów, pogoda od kilku dni jest prawie idealna - nie za ciepło, nie za chłodno, niebieściutkie niebo z obłoczkami, dość silny wiatr niosący zapach siana. W takie dni dobrze jest żyć, człowiek czuje się tak silny i radosny, tak pełen dobrej energii, jakby ten wiatr wiał od strony raju, a nie pobliskich łąk.
Zaczyna się też czas błogosławiony, kiedy posiłek zbiera się na bieżąco w ogrodzie i w lesie. Są już kurki (grzyby), jagody i poziomki, w ogrodzie obfitość sałat, cebulek, rzodkiewek, truskawek, młodej włoszczyzny. Już zaokrąglają się strąki groszku, a młoda kapusta zaczyna zwijać główki.
Odchudzone owieczki biegają szparko, zapas siana na zimę rośnie, kury niosą się przykładnie.
Jak tu się nie cieszyć? A jeszcze dziś spotkała mnie dodatkowa przyjemność. Rano pracowałam dość ciężko, po obiedzie powlokłam się więc nad oczko wodne, aby popodziwiać nenufary. A tam kłębiło się coś pływającego! Mama kaczka ze stadkiem malusieńkich kaczątek. Jak się tam dostały? Nie dość, że oczko wodne jest na terenie ogrodzonym, to jeszcze dość daleko od rzeczki i wszelkich zbiorników wody. Dorosła kaczka mogła przylecieć, ale te maleństwa? Najbardziej prawdopodobne, że wysiedziała je gdzieś w gęstwinie paproci nad oczkiem wodnym. Że też się nie bała! Mam nadzieję, że zostaną u nas na dłużej.
Tak pomalutku nasi rozmaici współlokatorzy biorą w posiadanie ogród, który jest dla nich ostoją. Z roku na rok widzę coraz więcej gatunków ptaków i małych ssaków. Brakuje tylko jeszcze, żeby jakiś łoś przyszedł prosić o azyl w obronie przed myśliwymi, bo ministerstwo zamierza znów pozwolić na ich odstrzał. Czemu nie, mógłby zamieszkać z babami w obórce.
A jutro zamierzam pleść wianuszki z 12 magicznych ziół i kwiatów, takie, jakie święci się w kościołach. Ale zwyczaj ich robienia jest dużo, dużo starszy. Zawieszę je na oknach i ścianach, niech moc wczesnoletnich kwiatów i ziół chroni nasz dom, niech pachną latem.
O tu, tu pływały> Malutka mama-kaczka i 4 czy 5 żółto-czarnych pisklaczków.
Ponad dwadzieścia lat temu osiedliśmy w prawie 100 letnim domu otoczonym ugorem i kawałkiem starego sadu i postanowiliśmy stworzyć tu własny kawałek raju. Ogród jak najbliższy naturze, który zarazem nas cieszy i żywi. O tym ogrodzie i o tym, czego się nauczyliśmy tworząc go i pielęgnując jest ten blog.
Etykiety
borówka amerykańska
budki lęgowe
burak liściowy
cebula
chwasty
cieplarnie
ciepła grządka
cykoria sałatowa
czosnek
drób
drzewa
drzewa i krzewy owocowe
drzewa owocowe
dynie
dżdżownice
F1
fasola
filmy
funkcjonowanie roślin
gleba
GMO
gnojówki
gnój
grządki
grządki permakulturowe
grzyby
historia
humus
inicjatywy
inspekty
jabłonie
jagody goji
jarzebinogrusza
jesień
jesion
kalendarz biodynamiczny
kompost
konstrukcje
korzenie
kret
króliki
kuchnia
kury
las
leki
marchewka
mikoryza
mydlnica
narzędzia
nasiona
nasiona ekologiczne
naturalne środki myjące
nawożenie
ochrona naturalna
oczko wodne
odczyn gleby
ogród na stoku
orzechy piorące
owady pożyteczne
owce
pasternak
permakultura
pietruszka
pigwa
pismo Słowian
płoty
podlewanie
podlewanie butelkowe
podniesione grządki
pomidory
próchnica
przechowywanie
przycinanie drzew
ptaki
rabaty ozdobne.
ręczniki obrzędowe
sad
sadzenie
sadzenie drzew
samosiejki
sąsiedztwo roślin
seler
siew
słoma
słomiane grządki
Słowianie
sole mineralne
staw
staże
szkodniki
szparagi
szpinak
szpinak. grządki
ściółka
ściółkowanie
świdośliwa
trawnik
tworzenie
tyczki
uprawa
wały permakulturowe
warsztaty
warzywa
wegetarianizm
wiedza
wieża ziemniaczana
wiśnia syberyjska
woda
wzniesione grządki
zakładanie ogrodu
zasilanie
zbiory
zdrowa żywność
zdrowie
zielony nawóz
ziemniaki
ziemniaki w słomie
zima
zioła
zrębki
zwierzęta
żywopłot
żyzność
Jak ja bym chciała takie kaczuchy mieć! Nieba bym im przychyliła! I ja obserwuję u siebie coraz to nowe gatunki ptaków. Ogród się zagęścił, drzewa urosły, picie tu mają (latem) i żarcie zimą - dobra miejscówka! Nie masz pojęcia, jak mnie to cieszy!
OdpowiedzUsuńNiestety, od wczoraj więcej ich nie widzę. Albo są bardzo dyskretne (a mają się gdzie chować), albo sobie poszły.
UsuńAleż to oczko wygląda!
OdpowiedzUsuńWSPA-NIA-LE.
Prawdziwy zakątek dumania:)
To jest nasze "małe" oczko wodne, sztuczne, z folią, bo woda się tam nie trzymała. Mimo to żyje jak staw naturalny. Widziałam w nim trytony (traszki), pływające zaskrońce, masę owadów. O rozmaitych żabach nawet nie wspominam.
Usuń12 magicznych ziół i kwiatów? Jakich??? Napisz, to może też uwiję.;-)
OdpowiedzUsuńMacierzanka, kwitnący w tej chwili rozchodnik (ten żółty), czarny bez, dzika róża,bylica boże drzewko, mięta, melisa, jaśminowiec, gałązka brzozy, koniczyna, ruta, krwawnik, dziurawiec, koper, lubczyk, piwonie, widłak, i co się najbardziej lubi z ziół aromatycznych. Ja dodaję jeszcze małe gożdziki kartuzki, te pachnące.
UsuńJeszcze paproć, zapomniałam o paproci i barwinku.
UsuńMagiczne jeziorko... sama bym tam popływala!
OdpowiedzUsuńNie da się człowiekowi. Za dużo roślinności, w tym wodorostów i nenufarów, a brzegi bardzo strome i śliskie. Rzęsę wodną specjalnie tam wpuściłam - przeciw komarom, a teraz muszę ją odławiać. Do kąpieli mamy duży staw na łące, tam można sobie porządnie popływać.
UsuńPiękny zakątek, Nie dziwię się kaczuszkom, że im się tam spodobało. A pokażesz ten staw na łące?
OdpowiedzUsuńJuż gdzieś go pokazywałam, ale postaram się zrobić aktualne zdjęcia.
UsuńJa chcę staw do pływania!!!! Boże, Jagódko, jak tam pięknie u Ciebie!!!! Ja jestem cały czas, tylko nie pisałam, bom była zajęta, ale - uwaga - już mam wakacje (prawie) i teraz sobie odbiję za wszystkie czasy!!!!
OdpowiedzUsuńWiem, że jesteś, tylko zalatana :) Fajnie, że masz wakacje, trochę odetchniesz. A u nas jest dziko i zarośnięto do granic możliwości po prostu - nie wszystkim to się podoba.
UsuńJagodo czyli w rzęsie nie rozmnażają się komary? Drugie pytanie masz bylicę boże drzewko? Do czego ją używasz tak na co dzień? Czy jest tylko dla cudownego zapachu? Bylicę sprowadziłam Darów Natury z Podlasia właśnie i chyba - odpukać, w środkowej Polsce się przyjęła, na razie dwa krzaczki malutkie i nie podskubuję. To niesamowita roślinka, magiczna wprost. :))
OdpowiedzUsuńRzęsa prawdopodobnie zacienia wodę i larwy się tak nie rozwijają. Tak mi powiedziano we Francji podczas pobytu w pewnej bagnistej, pociętej kanałami porośniętymi rzęsą krainie (Marais Poitevin). Bylicy nie mam w ogrodzie, bo w okolicy rośnie dziko. Używam jej na herbatkę, w połączeniu z innymi ziołami. Zawieszam (jak mam) też do ochrony domu, razem z piołunem i wrotyczem. Nie wiem, jak magicznie działają, ale muchy odstraszają. O bylicy sporo pisała Utygan, ale to trudno teraz znaleźć, bo już dość dawno.
Usuń