" Że też wam się chce!" - słyszymy to bardzo często. I jeszcze "w waszym wieku", "a moglibyście tak wygodnie sobie żyć", "chcecie na wsi, to jak wszyscy lepsi państwo zbudujcie sobie domek gdzieś nad jeziorem albo na obrzeżach miasta", "moglibyście się nie męczyć"... I wiele, wiele innych.
Zwłaszcza moja Mama, zachwycona swoim mieszkankiem w bloku, gdzie "o nic nie musi się martwić", gdzie ma blisko do sklepu, lekarza, kościoła i na cmentarz, uważa nas za pomylonych. Bo przecież takie ładne warzywa można kupić w markecie albo na targu...
Dlaczego więc chce się nam rąbać drewno, wynosić popiół, pracować całymi dniami w ogrodzie, żeby potem jesienią znów całymi dniami napełniać słoiki, zamrażarkę i piwniczkę?
Dlaczego codziennie trzeba wstawać rano, żeby zająć się zwierzętami i - o zgrozo! - babrać się w gnoju od czasu do czasu? Byli tacy, których ten gnój mocno zbrzydził, do tego stopnia, że nie mają ochoty jeść naszych warzyw :)
A przecież moglibyśmy żyć tak wygodnie. W naszym wieku i z naszym... A nie, wróć, zdrowie mamy olśniewające wręcz.
A co Wy myślicie, dlaczego nam się chce?
Ponad dwadzieścia lat temu osiedliśmy w prawie 100 letnim domu otoczonym ugorem i kawałkiem starego sadu i postanowiliśmy stworzyć tu własny kawałek raju. Ogród jak najbliższy naturze, który zarazem nas cieszy i żywi. O tym ogrodzie i o tym, czego się nauczyliśmy tworząc go i pielęgnując jest ten blog.
Etykiety
borówka amerykańska
budki lęgowe
burak liściowy
cebula
chwasty
cieplarnie
ciepła grządka
cykoria sałatowa
czosnek
drób
drzewa
drzewa i krzewy owocowe
drzewa owocowe
dynie
dżdżownice
F1
fasola
filmy
funkcjonowanie roślin
gleba
GMO
gnojówki
gnój
grządki
grządki permakulturowe
grzyby
historia
humus
inicjatywy
inspekty
jabłonie
jagody goji
jarzebinogrusza
jesień
jesion
kalendarz biodynamiczny
kompost
konstrukcje
korzenie
kret
króliki
kuchnia
kury
las
leki
marchewka
mikoryza
mydlnica
narzędzia
nasiona
nasiona ekologiczne
naturalne środki myjące
nawożenie
ochrona naturalna
oczko wodne
odczyn gleby
ogród na stoku
orzechy piorące
owady pożyteczne
owce
pasternak
permakultura
pietruszka
pigwa
pismo Słowian
płoty
podlewanie
podlewanie butelkowe
podniesione grządki
pomidory
próchnica
przechowywanie
przycinanie drzew
ptaki
rabaty ozdobne.
ręczniki obrzędowe
sad
sadzenie
sadzenie drzew
samosiejki
sąsiedztwo roślin
seler
siew
słoma
słomiane grządki
Słowianie
sole mineralne
staw
staże
szkodniki
szparagi
szpinak
szpinak. grządki
ściółka
ściółkowanie
świdośliwa
trawnik
tworzenie
tyczki
uprawa
wały permakulturowe
warsztaty
warzywa
wegetarianizm
wiedza
wieża ziemniaczana
wiśnia syberyjska
woda
wzniesione grządki
zakładanie ogrodu
zasilanie
zbiory
zdrowa żywność
zdrowie
zielony nawóz
ziemniaki
ziemniaki w słomie
zima
zioła
zrębki
zwierzęta
żywopłot
żyzność
Mnie się też chce zawsze i wszystko, ale zdrowie u nas gorsze, bo częściej się ze światem kontaktujemy;)
OdpowiedzUsuńDlaczego? Może jesteście masochistami?
OdpowiedzUsuńChce się, bo nie chce się jeść chemii ani zatruwać środowiska! Bo się lubi babrać w gnoju! I w ziemi!
OdpowiedzUsuńMnie się chce coraz więcej, odwrotnie proporcjonalnie do upływających lat. Spełniam sobie marzenie sprzed lat - czego chcieć więcej?
OdpowiedzUsuńPonoć : " jesteśmy tak młodzi jak nasze marzenia i tak starzy jak nasze lęki ".
UsuńMaja B.
Kiedy 14 lat temu wybudowałam na wsi dom i się wyprowadziłam z miasta, prawie wszyscy znajomi uważali , że coś nie w porządku jest z moją głową , niektórzy myślą tak do dzisiaj.Mam to gdzieś .Tak jak napisała to Hana - spełniłam swoje marzenia i jest mi dobrze.Tylko zauważyłam , że rodowitym mieszkańcom wsi , chce się coraz mniej , nic im się nie opłaca , nawet dla siebie nie hodują drobiu , krów itp , bo koło tego trzeba robić , kupują jajka w sklepie ,kurczaki w częściach, mleko w kartonie.Zauważyłam ,że u mnie na wsi wielkimi zapaleńcami hodowli dla siebie i zdrowej są , właśnie osiedleńcy z miasta.Pozdrawiam Krystyna
OdpowiedzUsuńZgadzam się, miejscowi są klientami sklepu, nawet warzywniki polikwidowali;)
UsuńI te tony leżących pod drzewami owoców, nie potrafię tego pojąć.
UsuńTak jest, renty strukturalne rządzą, u mnie na wiosce ludzie nawet kur nie mają, co dopiero mówić o krowach (sołtys ma, ale podług cielaków, więc mleko tylko ze sklepu!)
UsuńNo to mam szczęście, że mieszkam na wsi, która żyje. Co prawda "krowi potentaci", co to sprzedają mleko do takiej jednej znanej mleczarni w łatki, rzeczywiście polikwidowali drób z powodu bzdurnych przepisów, ale u innych, tych, co mają krowy dla siebie, kury, gęsi, indyki i inne tałatajstwo mają się dobrze. Na łąkach pasą się konie i czasem nawet młodzi na nowo zaprzęgają je do wozu. Jest też trochę gospodarstw ekologicznych - w otulinie Biebrzy ludzie są do tego zachęcani. Ostatnio widziałam gdzieś na łące lamy czy alpaki :) A warzywniki na brzegach pól mają się dobrze. Inna rzecz, że ubóstwo rodzajów warzyw jest zastanawiające. To, że prawie nikt tu nie zna szpinaku, to jeszcze, ale że nawet pory są niektórym nieznane... W każdym razie wieś jeszcze żyje i produkuje. Ostatni wracają na pola zarzucone dawniej gatunki - gryka, proso. Ale mamy szczęście!
OdpowiedzUsuńU nas podobnie, w środku Wielkopolski. Kapusta, buraki, a jeśli jabłka czy wiśnie, to w kompocie. No i ziemniaki, duuużo ziemniaków.
UsuńU mnie jest jeden koń. Kozy żadnej, podobnie krowy (no, oprócz tych sołtysa...). Ja zdaje się będę miała zwierzyniec większy niż wszyscy mieszkańcy mojej i sąsiedzkiej wioski, razem zebrany!
UsuńNie ma konia ani we wsi, ani w okolicy. Krowy ma jeden gospodarz, ale spędzają życie w oborze. Żadnej kozy, nigdzie! Ani tym bardziej owiec, a indyków nie widziałam chyba od dzieciństwa. Gęsi też nie ma. Kury są, ale bez szaleństw.
UsuńSą cztery krowy we wsi, ale konia nie ma, kawałek dalej jest znana stadnina, to tam są;))) Ale są kucyki w jednej rodzinie;)) A z warzyw to robi karierę mój jarmuż scarlett, który całą zimę intryguje na polu - wszyscy myślą, że to kwiatek, o jarmużu nawet zielonym nawet nikt nie słyszał;)))
UsuńJa wiem dlaczego Wam sie chce :) Ano dlatego, ze kochacie to, co robicie i przynosi Wam to radosc :) Ja przyznaje bez bicia, jak jestem u siebie na wiosce to mi sie wszystko chce, latam jak nakrecona, a jak jestem tu gdzie teraz jestem to nic mi sie nie chce...Pozdrowienia z Londynu.
OdpowiedzUsuńMnie się tak chce, bo juz nie mam siły w tej Anglii i chcę po swojemu :) Pozdrowienia z okolicy Cambridge!
UsuńMnie też się chce, bo lubię to chcenie. Pytania podobne czasem też słyszę. No ale jak się człowiekowi chce to wszak musi, inaczej się udusi. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńOj tak, ja też lubię to chcenie a uduszenia to rzeczywiście bliska jestem ;)
UsuńMoże Wam się chce, bo jak wielu innych, macie dość sztuczności i przysmaków oszukańczo doprawianych truciznami, szaleństwa pośpiechu miasta i ludzi, którzy gonią, sami nie widzą za czym - nie potrafiących cieszyć się tym co proste, dobre i naturalne.
OdpowiedzUsuńBędę czekać na każdy kolejny post!
pozdrawiam
Chce wam się, bo tak jak Hana, spełniacie swoje marzenia. macie swoje własne, zdrowe jedzenie, żyjecie w zgodzie z naturą i korzystacie mądrze z jej owoców. I nie przedkładacie wygody ponad wszystko, jak wielu ludzi na wsi obecnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
To chyba po prostu źle zadane pytanie. A Im (w tych martwych miastach) to się chce? Uganiać się w pośpiechu za własnym ogonem: do pracy, która cię fizycznie i psychicznie zżera, z dziećmi do szkół i na tysiąc zajęć pozalekcyjnych, bo tak trzeba, po zakupy, które dla mnie są mordęgą, zwłaszcza gdy widzę, ze dla wielu to shopping-hobby.... Że Im się chce?! Są ludzie, którzy radość i energię czerpią z natury, w jej otoczeniu. Są też tacy, których pochłonęła euforia zdobyczy cywilizacji, z jej nawozami, wylęgarniami kurcząt, GMO, inżynierią melioracyjną itd., itd. Zadajmy sobie pytanie: Jak długo jeszcze Im będzie się chciało tak w pędzie żyć?
OdpowiedzUsuńBardzo dobre pytanie, zadajemy je sobie sami i zadaja je nam znajomi. Wlasnie wkroczylismy w czterdziestke i podjelismy decyzje o wyniesieniu sie z duzego miasta na wies.
OdpowiedzUsuńNa razie zrobilismy liste plusow i minusow, po stronie minusow na pierwszym miejscu jest u mnie : ogrzewanie :) nigdy nie mieszkalam w domu, ktory trzeba "samodzielnie" ogrzac.
Potem dlugo, dlugo nic,
A pozniej juz standard : brak lekarzy (miejsca ktore ogladalismy to we Francji tak zwane pustynie lekarskie)
Daleko do stacji kolejowej wiec i do duzego miasta, gdzie " jest praca"...
Ale za to po stronie plusow znalazlo sie "nowe zycie".
i to jest ekscytujace..