Zaginęłam w dżungli, jaką stał się nasz ogród. Wprawdzie chłodne lato nieco opóźnia wegetację - np. w zeszłym roku miałam pomidory już na początku lipca, a tym są jeszcze zupełnie zielone, ale duża ilość opadów spowodowała, że wszystko rozrasta się niezwykle bujnie. Przepadłam w tej zieloności, nie wiem, w co włożyć ręce: czy zbiory i konserwowanie, czy plewienie, czy podwiązywanie pomidorów.
Nauczyłam się w końcu przesyłać zdjęcia z aparatu męża na komputer, żmudne to i długie, ale mogę udokumentować moje zaginięcie i pokazać Wam zdjęcia jeszcze cieplutkie, dzisiejsze. Tak to wygląda w pochmurny, chłodny dzień, natomiast w słońcu iskrzy się kolorami.
Lawenda właśnie kwitnie, dojrzała do zbiorów. Wysyp ziół jest w tej chwili - na herbatki, na leczenie, na zapachowe poduszeczki. Czy mówiłam już, że chciała bym móc się sklonować, żeby ze wszystkim nadążyć?
Groszek zielony obrodził, jak chyba jeszcze nigdy. Wspina się dzielnie po walcach z leśnej siatki, które zrobili majowi kursanci i ma już ponad 2 metry, chociaż na torebce z nasionami napisane było, że osiąga około metra. Zbieram go koszami od kartofli. A potem łuskanie i konserwowanie. Jadamy go też w różnych postaciach. Mnie najbardziej smakuje prosto ze strączka. No i zupa-krem z grzankami. Pyszności!
Zaczęłam już podbierać kartofelki, mamy młodą kapustę i zaczyna się fasolka szparagowa. Koper wybujał i własnym ciałem broni kapustę i ziemniaki przed najazdem szkodników. Tylko z marchewki usuwam go konsekwentnie, bo hamuje jej wzrost. Marchewka Pariser Markt (to bardzo wczesne, śmieszne, małe i pękate marchewki, bardziej przypominające kształtem rzodkiewkę, niż marchew) też już jest zbierana i jedzona. Przypomina nam, jak powinna pachnieć prawdziwa marchew, taka, jak w dzieciństwie. W porównaniu z nią kupna jest bez smaku i zapachu.
Podobnie jest z ziołami, czosnkiem, cebulą. Ich zapach jest niezwykle intensywny, smak nieporównany, a i właściwości odżywcze pewnie też dużo większe, niż w uprawach klasycznych.
Zbiory truskawek zbliżają się do końca, teraz "siedzę w porzeczkach". Kolejne bomby smaku i zapachu.
Nie dziwcie się więc, że rzadko goszczę na blogu. Po czterech suchych latach, kiedy płakałam nad spieczonym, łysym ogrodem, teraz zalana jestem obfitością jego darów i pięknem kwiatów.
Ponad dwadzieścia lat temu osiedliśmy w prawie 100 letnim domu otoczonym ugorem i kawałkiem starego sadu i postanowiliśmy stworzyć tu własny kawałek raju. Ogród jak najbliższy naturze, który zarazem nas cieszy i żywi. O tym ogrodzie i o tym, czego się nauczyliśmy tworząc go i pielęgnując jest ten blog.
Etykiety
borówka amerykańska
budki lęgowe
burak liściowy
cebula
chwasty
cieplarnie
ciepła grządka
cykoria sałatowa
czosnek
drób
drzewa
drzewa i krzewy owocowe
drzewa owocowe
dynie
dżdżownice
F1
fasola
filmy
funkcjonowanie roślin
gleba
GMO
gnojówki
gnój
grządki
grządki permakulturowe
grzyby
historia
humus
inicjatywy
inspekty
jabłonie
jagody goji
jarzebinogrusza
jesień
jesion
kalendarz biodynamiczny
kompost
konstrukcje
korzenie
kret
króliki
kuchnia
kury
las
leki
marchewka
mikoryza
mydlnica
narzędzia
nasiona
nasiona ekologiczne
naturalne środki myjące
nawożenie
ochrona naturalna
oczko wodne
odczyn gleby
ogród na stoku
orzechy piorące
owady pożyteczne
owce
pasternak
permakultura
pietruszka
pigwa
pismo Słowian
płoty
podlewanie
podlewanie butelkowe
podniesione grządki
pomidory
próchnica
przechowywanie
przycinanie drzew
ptaki
rabaty ozdobne.
ręczniki obrzędowe
sad
sadzenie
sadzenie drzew
samosiejki
sąsiedztwo roślin
seler
siew
słoma
słomiane grządki
Słowianie
sole mineralne
staw
staże
szkodniki
szparagi
szpinak
szpinak. grządki
ściółka
ściółkowanie
świdośliwa
trawnik
tworzenie
tyczki
uprawa
wały permakulturowe
warsztaty
warzywa
wegetarianizm
wiedza
wieża ziemniaczana
wiśnia syberyjska
woda
wzniesione grządki
zakładanie ogrodu
zasilanie
zbiory
zdrowa żywność
zdrowie
zielony nawóz
ziemniaki
ziemniaki w słomie
zima
zioła
zrębki
zwierzęta
żywopłot
żyzność
U mnie też dżungla. Pielę i pielę i od tego pielenia już mnie mdli... przepraszam za taką tematykę :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :D
Pielę tylko z doskoku, wszystko zarasta. Na szczęście warzywa są na tyle wyrośnięte, że zagłuszają większą część chwastów. Pielenie to jedno z moich ulubionych zajęć - spokojnie sobie siedzę i wyrywa...
Usuńpięknie i obficie... rzeczywiście :)
OdpowiedzUsuńNareszcie! Błogosławię deszcz i wodę, jak ktoś zaznał czteroletniej suszy, to nie sposób nie cieszyć się tym.
UsuńCudnie tam u Was!
OdpowiedzUsuńBo zbudowałam glebę i ciągle ją buduję. Normalnie, na początku, były zaschnięte popierdółki. Kapustę odważyłam się uprawiać po pierwszych niepowodzeniach dopiero po kilku latach. A tak normalnie - jak nie glina, to piach. Za to teraz mam glebę, ha!
UsuńMoja kapusta też po raz pierwszy jakaś urodziwa. A jak chrzęści! Chyba nasza gleba też się polepszyła.
UsuńNa pewno, już ładnych kilka lat nad nią pracujesz. Udaje ci się zbierać obornik od koników? Bo skoro są na wolnym wybiegu, to musi być niełatwo.
UsuńO nie Jagodo, ponieważ w zimie karmimy je w stajni, więc dużo w stajni przebywają, chociaż jest cały czas otwarta, to i swój obornik zostawiają w stajni. W ciepłej stajni przyjemniej się też śpi, niż na dworze, w śniegu, błocie, czy na grudzie. A my nie sprzątamy, tylko dokładamy czystej słomy. Po zimie poziom podłogi wyższy o ponad pół metra. Właśnie dwa dni temu mężczyźni czyścili stajnię po zimie, wybierając obornik maszynowo oraz ręcznie. Stajnia zrobiła się jakaś wysoka i przestronna, natomiast góra gówna ze słomą na płycie gnojowej imponująco wielgachna.
UsuńA na płycie mniejszej, mamy zapas takiego 2 letniego, dobrze przerobionego, również przez dżdżownice kalifornijskie, które kiedyś nabyliśmy i teraz są stałymi mieszkankami płyt gnojowych.
Oj rośnie Krysiu przepieknie😍
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że u Was też. Kozuchy Wam rosną na schwał, to pewne. Pewnie w polu również, co?
UsuńJak cudownie! Nie moge się napatrzeć:) U nas też zielono, ale nie aż tak^^
OdpowiedzUsuńMamy tę zieloność po latach hodowania gleby. I jeszcze dlatego, że mieszkamy wśród bagien. Ma to swoją cenę - komary.
UsuńSerdecznie pozdrawiam i podziwiam wspaniałość ogrodu oraz jego obfitość.
OdpowiedzUsuńTo dar niebios w tym roku. Tyle, że chwasty też rosną zajadle...
UsuńFaktycznie obrosłaś :) wszystko obrodziło i to najważniejsze, że cieszy oczy :)
OdpowiedzUsuńTak, odkąd mieszkam we własnym ogrodzie, tu, na wsi, nieustannie zachwyca mnie piękno dookoła.
UsuńCo to za kwiaty na ostatnim zdjęciu ? Śliczne są
OdpowiedzUsuńCzerwone i żółte po lewej - liliowce, niebieskie - ostróżki wieloletnie, żółte po prawej - heliantusy, biało-różowa mydlnica.
UsuńChociaż praca jest dosyć ciężka, to nagroda niewspółmierna. Gratulacje. Waldek Rusiłowski
OdpowiedzUsuńPoznałam, poznałam po nicku! Dziękuję. U Was też pewnie fajnie, tylko w sezonie nie macie czasu. ale koniec wakacji blisko, to i wy będziecie mogli zanurzyć się w zieloność!
Usuń