Każdy ma jakiegoś guru... Moimi nauczycielami są państwo Bourgignon. Od nich wiele się nauczyłam o pielęgnacji ziemi, o jej życiu, o jej powiązaniach. Nauczyłam się też wiele o odwadze, kiedy odeszli z instytucji państwowych, które niszczyły ich "nieprawomyślne" poglądy i utrudniały pracę.
Mieli ciepłe posadki w tamtejszym Krajowym Instytucie Rolnictwa, dobre zarobki i pewność posady do końca kariery, ale kiedy kazano im podpisywać rzekome wyniki badań, sprzeczne z tym, co sami widzieli i odkrywali i rzucać kłody pod nogi przy ogłaszaniu ich prac o życiu gleby, to nie zawahali się rzucić tego wszystkiego i pójść za głosem sumienia. Zaczęli pracować sami, ale nie przestali głośno mówić o tym, co widzą i czym to grozi. Założyli własne laboratorium.Pomagali tym, którzy chcieli przestawić się na rolnictwo ekologiczne, badając profil gleby i polecając odpowiednie zabiegi. Wszędzie, gdzie mogli, publikowali artykuły i filmiki, chociaż na początku pociągało to za sobą drwiny i bojkot środowiska "naukowego". Dziś mają swoją godzinę chwały, bo okazuje się, że mieli na 100% rację i tylko oni zostali, aby w ostatniej chwili ratować francuskie pola... Gorzkie to zwycięstwo po latach niszczenia przez "aparatczyków", ale jednak.
Zamieszczam ich najnowszy post z facebooka razem z tłumaczeniem. Program w nim wspomniany wyemitował jeden z największych państwowych kanałów w TV francuskiej. A kiedy u nas takie programy i taki minister? Może my, w naszym
kraju, opamiętamy się, zanim będzie za późno?
Tłumaczenie:
70 lat intensywnego rolnictwa przemysłowego wyczerpało prawie
doszczętnie francuską glebę. Plony spadają coraz bardziej i dobra ziemia
na polach znika jak śnieg na wiosnę.
Produkty chemiczne i agresywne zabiegi mechaniczne powodują całkowite wyjałowienie hektara po hektarze.
Co będzie, jeśli Francja, z dawien dawna kraj rolniczy, pokryje się
całkowicie jałowymi polami w ciągu następnego ćwierćwiecza?
WYBÓR AGROEKOLOGII
Magazyn "13h15 le dimanche" wyemitował na kanale France 2
spotkanie z "lekarzami ziemi" Claude i Lydią Bourgignon. Biolodzy ci
twierdzą, że "rolnictwo konwencjonalne (stosujące chemię i głębokie
uprawy) jest masakrą dla gleby... Niszczy ono bezpowrotnie jej
urodzajność." To oni szukają i propagują sposoby pielęgnowania i
leczenia śmiertelnie osłabionej ziemi. Natomiast Jean-Christophe Bady,
"nawrócony" dawny zwolennik rolnictwa mechanicznego nie używa obecnie
ani nawozów sztucznych ani pestycydów z powodów zdrowotnych i to bez
żadnej pomocy ze strony urzędów państwowych.
Emmanuelle
Chartoire, Clement Monfort, Dawid Geoffrion i Mathieu Houd poszli w
ślady ministra rolnictwa Stephane Le Foll, dla którego agro-ekologia ma
same plusy: zdrowsza, tańsza, trwale poprawiająca stan gleby i nawet
bardziej produktywna. Producent warzyw i owoców Charles-Herve Gruyer
prowadzi od 10 lat modelowe gospodarstwo agro-ekologiczne na najwyższym
poziomie, mając plony dziesięciokrotnie wyższe od farmerów klasycznych
(posługujących się chemią) przy o wiele mniejszych nakładach
finansowych.
Prekursorzy zmian są już przy pracy, pielęgnując nasze wspólne dobro - Ziemię.
http://www.francetvinfo.fr/replay-magazine/france-2/13h15/13h15-du-dimanche-31-janvier-2016_1283737.html
Są w tym reportażu dwa zdarzenia, które mnie uderzyły. Pierwsze to kiedy tamtejszy dyrektor INRA (instytut badań rolniczych, dyktujący rolnikom, co mają robić) podczas spotkania u ministra, zapytany, co sądzi o eko rolnictwie, nerwowo odpowiada, uciekając oczyma: "Nie mamy wyboru! Nie mamy wyboru! Nic tak nie motywuje, jak brak innej możliwości!" Ma się czego wstydzić - to oni przez lata narzucali te śmiertelne metody i propagowali je wśród rolników.
Inny mocny punkt, to pewien starszy pan, rolnik z dziada pradziada, który kiedy dowiedział się w wieku 55 lat, że zabija własną ziemię, to padł na kolana i błagał ją o wybaczenie. Było to 25 lat temu i od tamtego czasu twierdzi, że zaczęło się dla niego inne życie. I dla jego ziemi również.
Ponad dwadzieścia lat temu osiedliśmy w prawie 100 letnim domu otoczonym ugorem i kawałkiem starego sadu i postanowiliśmy stworzyć tu własny kawałek raju. Ogród jak najbliższy naturze, który zarazem nas cieszy i żywi. O tym ogrodzie i o tym, czego się nauczyliśmy tworząc go i pielęgnując jest ten blog.
Etykiety
borówka amerykańska
budki lęgowe
burak liściowy
cebula
chwasty
cieplarnie
ciepła grządka
cykoria sałatowa
czosnek
drób
drzewa
drzewa i krzewy owocowe
drzewa owocowe
dynie
dżdżownice
F1
fasola
filmy
funkcjonowanie roślin
gleba
GMO
gnojówki
gnój
grządki
grządki permakulturowe
grzyby
historia
humus
inicjatywy
inspekty
jabłonie
jagody goji
jarzebinogrusza
jesień
jesion
kalendarz biodynamiczny
kompost
konstrukcje
korzenie
kret
króliki
kuchnia
kury
las
leki
marchewka
mikoryza
mydlnica
narzędzia
nasiona
nasiona ekologiczne
naturalne środki myjące
nawożenie
ochrona naturalna
oczko wodne
odczyn gleby
ogród na stoku
orzechy piorące
owady pożyteczne
owce
pasternak
permakultura
pietruszka
pigwa
pismo Słowian
płoty
podlewanie
podlewanie butelkowe
podniesione grządki
pomidory
próchnica
przechowywanie
przycinanie drzew
ptaki
rabaty ozdobne.
ręczniki obrzędowe
sad
sadzenie
sadzenie drzew
samosiejki
sąsiedztwo roślin
seler
siew
słoma
słomiane grządki
Słowianie
sole mineralne
staw
staże
szkodniki
szparagi
szpinak
szpinak. grządki
ściółka
ściółkowanie
świdośliwa
trawnik
tworzenie
tyczki
uprawa
wały permakulturowe
warsztaty
warzywa
wegetarianizm
wiedza
wieża ziemniaczana
wiśnia syberyjska
woda
wzniesione grządki
zakładanie ogrodu
zasilanie
zbiory
zdrowa żywność
zdrowie
zielony nawóz
ziemniaki
ziemniaki w słomie
zima
zioła
zrębki
zwierzęta
żywopłot
żyzność
Oby jak najwięcej takich ludzi, takich zmian, to może będzie dla nas nadzieja... A nie, nie będzie bo przecież wielcy tego świata wymyślą nowe GMO i kukurydza z pszenicą będą mogły rosnąć na betonie niedługo, a zmutowane chwasty i owady będą watahami polowały na rolnika co w czołgu z miotaczek ognia i napalmem swoje pola dogląda... koszmar.
OdpowiedzUsuńA mnie przez pięć lat uczyli tych niuansów związanych z uprawą roli i roślin i gleba, mikrobiologią i całą ekologią tego procesu i po co, skoro to takie nierentowne. Lepiej sprzedać ziemie pod uprawę a w promocji dać tonę saletry i beczkę pestycydu na rozpęd... kształcenie ludzi nie opłaca się rządom. Wybacz złośliwość i czarny humor ale ręce mi opadają jak się patrzę do czego zmierza rolnictwo na całym świecie. Pozdrawiam.
Wygląda na to, że tam zaczynają się ogarniać. Kiedy jest już prawie za późno. Może do nas dojdzie to wcześniej.
UsuńMi się od razu przypominają historię od nas z Pomorza Środkowego jak na początku po upadku pegeerów przyjechali holendrzy i zaczęli gospodarować. Brali hurtem 1000ha i przez okres dzierżawy walili jakieś straszne tony nawozów, a potem po tych paru latach zdawali do agencji pustynię i brali kolejne kawałki. Albo prawie zasuszyli lokalne stawy i jeziorka do podlewania plantacji kartofli. Są kawałki na których do dziś prawie nie ma plonów, a nawet chwasty bidne tam rosną. Teraz jak plantacje są ich własnością to chyba bardziej dbaja, ale nadal widzę że opryski i nawozy idą pełną parą. I osobiście mam wątpliwości czy biorąc pod uwagę straszliwie zapóźnioną politykę naszego państwa, to we Francji będą pracować by odbudować gleby, a koncerny przyjdą do nas i krajów trzeciego świata bo "zagranicą" już nikt się nie będzie przejmował :(
OdpowiedzUsuńEhhh na zachodzie zaczyna być głosno o powracaniu do tradycyjnych metod, a u nas gdzie się nie obrócić w prasie i telewizji trąbią o zbytnim rozdrobnieniu i zapóźnieniu polskiego rolnictwa. I o tym że wredni rolnicy nie chcą się modernizować na full wypas fabryki paszy :/ Albo że ta modernizacja odbywa się zbyt wolno. Że wydajnośc nie taka, pomidory nie wystarczająco czerwone, specjalizacja niezbyt specjalistyczna itd. A jako wzór pokazują giga farmy ze starego zachodu. Dokładnie te same, ktore tam już są uważane za przegięte i szkodliwe :/ Toż to jakaś paranoja :(
Jeszcze kilka - kilkanaście lat temu tam to też przypominało nawoływanie na puszczy. Teraz sytuacja się zmieniła. Dlatego warto robić swoje i mówić i pisać o tym, o czym Ty tutaj napisałaś. Mam wrażenie, że te firmy holenderskie są tylko z nazwy, natomiast należą do wielkich międzynarodowych agencji...
UsuńZmienia się myslenie ludzi i dobrze :)))
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieję, że zmieni się wystarczająco szybko.
UsuńZnam ich (Państwa Bourgignon) tylko z filmu: Lokalne rozwiązania na globalny bałagan. Pisałaś już o nim kiedyś. Fragmenty z ich udziałem są moimi ulubionymi. Mówią mądre rzeczy, normalnym językiem, no i widać w nich pasję. Pasję i zaangażowanie. I poczucie humoru. Dobrze mieć takie wzorce (to tak a propos Twojego jeszcze wcześniejszego wpisu).
OdpowiedzUsuńA co do stanu gleb u nas... Myślę, że polityka i zaangażowany w nią biznes długo jeszcze nie pozwolą na normalność. Ale im szersza będzie świadomość tym szybciej uda się może zawrócić z tej drogi, której celu nie chcemy przecież oglądać. Podpisuję się więc pod: róbmy swoje.
Serdeczne pozdrowienia.
Bazylio kochana, masz rację. Róbmy swoje. Dlatego też, zdaniem niektórych moich znajomych, strzeliłam sobie samobója, czyli dodałam do listy ulubionych dwa naj;lepsze blogi permakulturowe, jakie znalazłam. Znajomi nie mają racji - im więcej osób o tym pisze, mówi, dzieli się - tym lepiej.
UsuńNie jest ciekawie, z każdej strony atakują koncerny, wyniki, efekty, najwyższe plony. Coś tam jednak świta, np integrowana produkcja, żadna rewelacja, ale na początek dobre i to. W Pomorskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego wyłuskano Zespół Ochrony Środowiska i Ekologii.
OdpowiedzUsuńIm więcej ludzi świadomych, tym szybciej zmiany przyjdą. Jakoś tak jest, że tendencje rozchodzą się "w powietrzu", albo w globalnej podświadomości i działają. Im więcej o tym mówimy, choćby chwaląc się własnymi, nawet najdrobniejszymi, osiągnięciami w leczeniu ziemi, tym więcej wagi przybywa po dobrej stronie szali.
UsuńPani Krystyno, od dwóch dni czytam Pani bloga i nie mogę się oderwać od cudnej lektury. Od pewnego czasu usilnie myślę o założeniu własnego ogrodu i to co Pani pisze w swoim blogu jest dla mnie niezwykle pomocne. Zwłaszcza te posty - od czego zacząć. Bardzo się cieszę, że tutaj trafiłam :)
OdpowiedzUsuńCo do koncernów obejrzałam "Lokalne rozwiązania na globalny bałagan" i film "Plony przyszłości". Nie mogę się nadziwić, że ludzie ludziom zgotowali ten los. I w pełni się zgadzam - róbmy swoje.
Pani Krystyno dziękuję bardzo, za tę skarbnicę wiedzy jaką jest Pani blog i pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję bardzo. Nasz ogród miał być dla nas kryjówką i osobista przyjemnością. Pomału rozrastał się, także wirtualnie. Bo okazało się, że wielu ludzi potrzebuje czytać czy słuchać o takich doświadczeniach. To jest dobre. Cieszę się, że mogę pomóc.
UsuńCo do mikroboilogii i zabijania ziemi.
OdpowiedzUsuńCzy jesteś zainteresowana tematem gleby na tyle by sobie poczytać w jezyku anglosasów 2 (IMHO) bardzo dobrze napisane knigi ?
A może już znasz?
"teaming with microbes" i druga "teaming with nutrients". (mogę pożyczyć w wersji na Kindle'a)
Miło jest móc komuś wytłumaczyć dlaczego nawozy sztuczne pięknie niszczą równowagę w glebie.
Ja ostatnio rozmawiałem z rolnikiem zza płotu.
Braliśmy odeń słomę wcześniej latem i widział wyściółkowany nią warzywnik.
Zgadało się o organicznym ogrodnictwie.
Coś juz słyszał o martwej glebie ale: "Panie gdyba ja żech łojcu przi śmirci nie łobiecoł że byda przełorywoć ta słoma ze glybom to bych tego nie robioł. dyć to ino kosztuje pieniondzów.
A byz chymi to bych zarozki splajtowoł. pryskom i pryskom, bo jo tygo jeść nie byda. "
Nawet trudno mi człowieka obwiniać.
W moich kręgach mówimy na to "systemic error"
Faktycznie bardzo ciekawie napisane. Czekam na więcej.
OdpowiedzUsuń