Kilka dni wahałam się przed napisaniem tego posta. Nie lubię pisać o rzeczach przykrych, nie ma na nie miejsca w malutkim raju. zostawiam je za drzwiami. Jednak teraz winna Wam jestem wyjaśnienie i być może przestrogę.
Chodzi o te konferencje w siedzibie Biebrzańskiego Parku Narodowego.
Nie umiem wyjaśnić, jakim cudem to w ogóle miało miejsce i jak dyrekcja mogła do czegoś takiego dopuścić. Może ich też wpuszczono w maliny, tak jak mnie i innych uczestników?
Usiadłam więc na sali z pięknym kajetem, gotowa wszyściutko akuratnie notować, żeby potem móc przemyśleć i podzielić się. Początek rzeczywiście był obiecujący, traktował o magnetyzmie, polu magnetycznym, uskokach geologicznych i ich wpływie na organizmy żywe.
Niestety, następnie zaczęło być mniej ciekawie. Jeden z prowadzących zaczął się promować, twierdząc, że znalazł maszynę, która uzdrawia wszystko (łącznie z czakramem wawelskim, bakteriami w benzynie w baku samochodowym i chemtrails) i pomalutku, ale nachalnie zaczęła się promocja "cudownych krążków", które ten pan sprzedaje. Żadnych dokładnych wyjaśnień, wszystko spowite mgłą tajemnicy, tylko rzucane chwytliwe hasła, jak "pole informacyjne", "zmiany paradygmatów", "uzdrowienie", "zapewnienie powodzenia firmy" itp. Przez wpływanie na umysły innych - co jest już zupełnie diaboliczne, bo biała magia kategorycznie odrzuca wpływanie na innych, nieświadomych tego. Nawet zabiegi lecznicze wykonuje się na wyraźną prośbę.
Pod koniec nic już nie notowałam, bo nie było co, tylko kątem oka obserwowałam. Dało mi to dużo materiału do przemyśleń.
Byłyśmy we trójkę, trzy początkujące wiedźmy biebrzańskie i zgodnie zaczęło robić się nam nieprzyjemnie. Niektóre aż miały nudności. Żal mi było też trzech chłopaków, którzy przyjechali aż spod Białowieży. Oni mieli podobne odczucia do nas., tylko wyrażali to bardziej dosadnie.
Ponieważ część osób zaczęła wychodzić, my też wyszliśmy w czasie przerwy obiadowej. Pojechaliśmy połazić po lesie i to było o wiele bardziej owocne, niż ta komercyjna konferencja.
Zostawiłam młodych na spacerze i pojechałam do domu. Prawdopodobnie wyniknie z tego ciekawa znajomość, dalsze wzbogacanie naszego kręgu przyjaźni. Jeden mały kotek z leśniczówki znalazł już dom w mieszkaniu kooperatywnym w Białymstoku. Czyli jakaś korzyść jest...
A dla mnie gorzkie dość doświadczenie, które jednak sporo mnie nauczyło o ludziach. I sprawdzenie przysłowia, że nie wszystko złoto, co się świeci.
Ponad dwadzieścia lat temu osiedliśmy w prawie 100 letnim domu otoczonym ugorem i kawałkiem starego sadu i postanowiliśmy stworzyć tu własny kawałek raju. Ogród jak najbliższy naturze, który zarazem nas cieszy i żywi. O tym ogrodzie i o tym, czego się nauczyliśmy tworząc go i pielęgnując jest ten blog.
Etykiety
borówka amerykańska
budki lęgowe
burak liściowy
cebula
chwasty
cieplarnie
ciepła grządka
cykoria sałatowa
czosnek
drób
drzewa
drzewa i krzewy owocowe
drzewa owocowe
dynie
dżdżownice
F1
fasola
filmy
funkcjonowanie roślin
gleba
GMO
gnojówki
gnój
grządki
grządki permakulturowe
grzyby
historia
humus
inicjatywy
inspekty
jabłonie
jagody goji
jarzebinogrusza
jesień
jesion
kalendarz biodynamiczny
kompost
konstrukcje
korzenie
kret
króliki
kuchnia
kury
las
leki
marchewka
mikoryza
mydlnica
narzędzia
nasiona
nasiona ekologiczne
naturalne środki myjące
nawożenie
ochrona naturalna
oczko wodne
odczyn gleby
ogród na stoku
orzechy piorące
owady pożyteczne
owce
pasternak
permakultura
pietruszka
pigwa
pismo Słowian
płoty
podlewanie
podlewanie butelkowe
podniesione grządki
pomidory
próchnica
przechowywanie
przycinanie drzew
ptaki
rabaty ozdobne.
ręczniki obrzędowe
sad
sadzenie
sadzenie drzew
samosiejki
sąsiedztwo roślin
seler
siew
słoma
słomiane grządki
Słowianie
sole mineralne
staw
staże
szkodniki
szparagi
szpinak
szpinak. grządki
ściółka
ściółkowanie
świdośliwa
trawnik
tworzenie
tyczki
uprawa
wały permakulturowe
warsztaty
warzywa
wegetarianizm
wiedza
wieża ziemniaczana
wiśnia syberyjska
woda
wzniesione grządki
zakładanie ogrodu
zasilanie
zbiory
zdrowa żywność
zdrowie
zielony nawóz
ziemniaki
ziemniaki w słomie
zima
zioła
zrębki
zwierzęta
żywopłot
żyzność
Przykre jest to , że cały czas oszukuje się wrażliwych, prawych idealistów usiłując jak najwięcej sprzedać i zarobić. I robi się to w tak perfidny sposób ! I nie chodzi tu tylko o stracony czas, pieniądze itd, ale o poczucie oszustwa, wykorzystania, potraktowania bardzo przedmiotowego- tak bym się czuła, gdybym tam była. Pozdrawiam ze słonecznej na razie Doliny Baryczy :)
OdpowiedzUsuńTak też się czułam. Tym bardziej, że pragnę wiedzy tego typu, jak kania dżdżu. Były też jednak plusy - spotkałam po latach chłopaków z Puszczy Białowieskiej, potwierdziło się moje widzenie świata i pokrewność dusz, a co najciekawsze, może prawie nie do uwierzenia, to, że widzę aurę ludzi w sprzyjających warunkach i że nie są to złudzenia optyczne.
UsuńKiedyś dawno byłam na takich spotkaniach przez Nieznany Świat organizowanych, wyniosłam z tego bardzo dużo, mądrzy prelegenci, ciekawe tematy, przyznaję że się ucieszyłam że coś się dalej dzieje tak ciekawego, ze warto pojechać, posłuchać.
OdpowiedzUsuńWiedźmy Biebrzańskie serdecznie Was wspieram.
tutaj wszystko było ukierunkowane na komercję, niewiele konkretów, tylko chwytliwe hasełka i przechwalanie się, co też ta ich cudowna maszyna może. Za sowitą zapłatą, oczywiście.
UsuńNiestety w każdym zawodzie są naciągacze i cwaniacy. A jeśli chodzi o tematy na pograniczu nauki i magii, to jeszcze łatwiej o oszustwa wszelakie. Też się czasem natykam na takich ludzi. Mimo wszystko nadal lubię zgłębiać "magiczną" wiedzę, szczególnie jej psychologiczne oblicze. Zresztą nawet fantastyka to mój ulubiony gatunek filmów i książek. Pozdrawiam wiedźmowo ;)
OdpowiedzUsuńTo było spotkanie wiedźm i wiedźminów, trzy po trzy. Śmiesznie wypadło. Nie wiedziałam tylko, że naciągacze mają wstęp na tak szacowną imprezę, jak Wszechnica Biebrzańska.
UsuńSzkoda, bo nastawiałam się na jakąś ciekawą relację.
OdpowiedzUsuńPozytywy widzę jeszcze takie: 1. Wiedźmy trzymają się razem. 2. Wasze solidarne wyjście być może dało do myślenia, jeśli nie "sprzedawcom", to przynajmniej organizatorom.
Ciepłe myśli ślę z południa wschodniej ściany:)
Wymknęliśmy się cichutko w czasie przerwy, nie sądzę, żeby ktoś zwracał na to uwagę. Ludzi było sporo. Teraz przynajmniej wiem, że wiedzy muszę szukać sama i u sprawdzonych ludzi.
UsuńWystąpienie pana od krążków było nieudane. Ci, którzy go znają twierdzą, że niektórym pomaga (nie wiem, nie znam, nie umiem ocenić) i przede wszystkim że nie umie przekazać tego, co chce powiedzieć, wyjaśnić swojej pracy, wytłumaczyć swoich teorii. Z tym zgadzam się w 100%.
OdpowiedzUsuńAle mam taką refleksję: naciągacze umieją przekonywać, mydlić oczy i sprzedawać. Nie sądzę, żeby ktoś wyszedł stamtąd "komercyjnie" przekonany, z poczuciem olśnienia, a tym bardziej z zakupionym kompletem magicznych krążków (jak to bywa np. z garnkami). Logika może pokrętna ale czy można być pewnym, czy to naciągacz, świr czy może niezrozumiany wizjoner?
Ciekawe, bo jednym z dwóch prezenterów był pan Wojciech Puchalski. Czyżby jakiś krewny? Przez delikatność nie przytoczyłam argumentów, jakich używano, żeby nas przekonać o cudownej mocy tych krążków, teraz przytoczę tylko jeden, który mnie szczególnie uderzył: że przy ich pomocy można wpływać na innych ludzi, ich decyzje, ich stosunek do nas i do naszego biznesu.
UsuńKrewny (to nie tajemnica, o czym zresztą była mowa na forum) raczej nie zawiódł. Zdecydowanie zawiódł pan od krążków. Widziałem go pierwszy raz i nigdy nie dane mi było odczuć działania jego "urządzeń". Ale słyszałem o nim i jego pracy również dobre rzeczy, stąd ta obrona, tak po ludzku myślę sobie, że może nie trzeba od razu tak zupełnie potępiać.
UsuńJa mam poczucie że wyniosłem dużo (również z drugiego dnia i rozmów w mniejszych grupach w czasie spaceru), to fajne otwarcie na inne spojrzenia i inspiracja do zgłębiania pewnych rzeczy we własnym zakresie. Cieszę się też, że poznałem dyrektora i pracowników parku - bardzo pozytywne osoby! Mimo tego, że też trochę się zawiodłem i że jechałem 4 godziny w jedną stronę, wyjazd uważam za wartościowy i inspirujący.
Rozumiem odczucia i zastrzeżenia, nie chciałem w ciemno bronić czegokolwiek ani się kłócić, pomyślałem tylko że przyda się w tym wątku również spojrzenie bardziej pobłażliwe :) Pozdrawiam ciepło! I gratuluję ciekawego bloga.