Czasem potrzeba nam dobrego, płynnego nawozu do podlewania np. roślin w pojemnikach lub nawet tych w warzywniku, kiedy mamy słabą ziemię. Ważne jest, aby nawóz ten zawierał w miarę możliwości wszystkie potrzebne roślinom elementy i to dobrze zbilansowane. No i żeby był ekologiczny.
Bardzo dobrym nawozem jest ten, wyprodukowany przez dżdżownice kalifornijskie. Można go mieć praktycznie za darmo, wystarczy garść dżdżownic i dwa pojemniki (najlepiej plastykowe), np. dwa wiadra z odzysku.
Uwaga: dżdżownice, które ryją w ziemi, nie nadają się do tego. Natomiast te, które możemy znaleźć w kupie nawozu lub kompoście - jak najbardziej. Różnią się one od tych "ziemnych" ciemniejsza barwą (są bardziej czerwonawe) oraz na ogół wielkością (są trochę mniejsze, ale to nie jest reguła). Dżdżownice kalifornijskie podążają do góry w poszukiwaniu nowego pokarmu, zostawiając pod sobą ten już "przerobiony", natomiast ziemne wyłażą w nocy na powierzchnię, a potem zagrzebują się głęboko w ziemi.
W jednym pojemniku przebijamy w dnie sporo otworów i napełniamy go jedzonkiem dla dżdżownic, czyli drobnymi resztkami organicznymi (trawa, siano, drobno pocięte obierki, liście). Porządnie zwilżamy to wszystko. Kiedy nadmiar wody wycieknie, wpuszczamy do pojemnika dżdżownice i stawiamy go na tym drugim, całym. Pożywienie powinno być jak najbardziej rozdrobnione, bo nasze robaczki zębów nie mają i dużych kawałków nie pogryzą.
Dżdżownice z radością przystąpią do konsumowania żarełka, zmieniając je na kompost, a sok z tego kompostu będzie ściekał do pojemnika na dole. Ten sok, po rozcieńczeniu, jest doskonałym, zbilansowanym nawozem naturalnym.
Hodowla dżdżownic powinna stać w miejscu zacienionym, przykryta gęstą siatką lub luźną, przepuszczającą powietrze, przykrywą. Trzeba codziennie uzupełniać dawkę pokarmu i zwilżać zawartość wiadra, która stale powinna być wilgotna jak wyżęta szmatka. Nie należy ich trzymać w domu, najlepiej w ogrodzie, koniecznie W CIENIU (np. przy północnej ścianie).
Nie wydziela ona nieprzyjemnego zapachu, poza lekkim odorem pleśni, która jest tam nawet pożądana, bo zmiękcza pokarm.
Ten "sok dżdżownicowy" sprzedawany jest w sklepach pod nazwą "Biohumus" i kosztuje dość drogo. W ciągu jednego sezonu możemy mieć go kilka litrów, na dodatek wiaderko kompostu. Uzywamy go do podlewania, mocno rozcieńczony wodą. Mniej więcej 1:10.
Po zakończonej pracy wypuszczamy dżdżownice do kompostu, gdzie sobie przezimują zakopane w ziemi.
Ponad dwadzieścia lat temu osiedliśmy w prawie 100 letnim domu otoczonym ugorem i kawałkiem starego sadu i postanowiliśmy stworzyć tu własny kawałek raju. Ogród jak najbliższy naturze, który zarazem nas cieszy i żywi. O tym ogrodzie i o tym, czego się nauczyliśmy tworząc go i pielęgnując jest ten blog.
Etykiety
borówka amerykańska
budki lęgowe
burak liściowy
cebula
chwasty
cieplarnie
ciepła grządka
cykoria sałatowa
czosnek
drób
drzewa
drzewa i krzewy owocowe
drzewa owocowe
dynie
dżdżownice
F1
fasola
filmy
funkcjonowanie roślin
gleba
GMO
gnojówki
gnój
grządki
grządki permakulturowe
grzyby
historia
humus
inicjatywy
inspekty
jabłonie
jagody goji
jarzebinogrusza
jesień
jesion
kalendarz biodynamiczny
kompost
konstrukcje
korzenie
kret
króliki
kuchnia
kury
las
leki
marchewka
mikoryza
mydlnica
narzędzia
nasiona
nasiona ekologiczne
naturalne środki myjące
nawożenie
ochrona naturalna
oczko wodne
odczyn gleby
ogród na stoku
orzechy piorące
owady pożyteczne
owce
pasternak
permakultura
pietruszka
pigwa
pismo Słowian
płoty
podlewanie
podlewanie butelkowe
podniesione grządki
pomidory
próchnica
przechowywanie
przycinanie drzew
ptaki
rabaty ozdobne.
ręczniki obrzędowe
sad
sadzenie
sadzenie drzew
samosiejki
sąsiedztwo roślin
seler
siew
słoma
słomiane grządki
Słowianie
sole mineralne
staw
staże
szkodniki
szparagi
szpinak
szpinak. grządki
ściółka
ściółkowanie
świdośliwa
trawnik
tworzenie
tyczki
uprawa
wały permakulturowe
warsztaty
warzywa
wegetarianizm
wiedza
wieża ziemniaczana
wiśnia syberyjska
woda
wzniesione grządki
zakładanie ogrodu
zasilanie
zbiory
zdrowa żywność
zdrowie
zielony nawóz
ziemniaki
ziemniaki w słomie
zima
zioła
zrębki
zwierzęta
żywopłot
żyzność
Kupiłam je kiedyś w sklepie wedkarskim i wymyśliłam sobie, że zrobie sobie pod zlewem w kuchni taka małą faremkę :> w małym pojemniczku dokarmialam je zielonymi resztkami kuchennymi, ale pomimo wydawało sie dobrego zabezpieczenia moja hodowla rozpełzła się w niewiadomym kierunku :> od tej chwili mój mąż nie chce słyszeć o dżdżownicach. Jeżeli mam kompostownik bez dna to one mi uciekną? A co w zimie?
OdpowiedzUsuńWiadro powinno być szczelnie zamknięte przepuszczającą powietrze pokrywą (np. obwiązane gazą), dziurki w dnie - odpowiednio małe, żeby się przez nie nie przecisnęły. No i całość można jeszcze wstawić np. do plastykowej miski z wysokim brzegiem. Nie wrzucać zbyt wiele pokarmu na raz, tak, żeby nie sięgał do brzegów i dbać o wilgotność. A przede wszystkim nie trzymać ustrojstwa w domu, tylko w ogrodzie czy na działce.
UsuńNo i pojemnik powinien być dość duży. !0 litrów to minimum witalne.
UsuńZainteresowałam się tematem juz jakiś czas temu, a Ty tu piszesz o soku, to myślałam że może jakas inna metoda, dżdżownice wyciskane w sokowirówce albo coś podobnego ;-))))
OdpowiedzUsuńBrrrr...
UsuńPo przeczytaniu tytułu też mi to przyszło do głowy...
Usuń...albo zgniatać dżdżownice pomiędzy dwoma kawałkami drewna...
UsuńJejku, ja też pomyślałam o czymś brutalnym. Kiedy przeczytałam sam tytuł, to od razu w mojej głowie ułożył się napis: "To nie dla mnie!", a tu taki sposób dobry i dla dżdżownic i dla nas ;-)
OdpowiedzUsuńNa ogół bywam brutalna tylko dla niektórych ludzi, inne stworzenia traktuję z szacunkiem, bo mi nic nie zawiniły. Wyjąwszy muchy i komary :))))
Usuńi kleszcze ;-)
UsuńBardzo interesujące.Spróbuję w tym roku na naszej działeczce,bo bardzo lubimy na niej przebywać i sadzimy i siejemy.Obok nas prawie wszyscy mają rekreacyjnie,czyli trawka,iglaki.Ale potem jak ich częstuję koperkiem,czy ogóreczkiem,to chętnie biorą.W tym roku na jesieni jeden pan skopał zagon ziemi,bo mówi,że "żona kazała"to pewnie na wiosnę też sobie posieje.
OdpowiedzUsuńCieszę się,że tu trafiłam i się dowiedziałam o tych dżdżownicach.Pozdrawiam Kasia.
Pamiętam te czasy, kiedy jeszcze działki służyły tylko do hodowania żywności...
UsuńJa w tych czasach się na działce wychowywałam...
Usuńja trzymam czerwone robaki juz od kilku lat - w mieszkaniu w bloku - i sie maja dobrze i mi nigdzie sie nie rozpelzaja. Produkuja genialny nawoz ktory uzywam do domowych kwiatow i do donniczek na balkonach. Zjadaja wiekszosc organicznych odpadkow (obierki itp). Ja dodaje im sciolke papierowo/tekturowa - uzywam do tego rolek po papierze toaletowym, starych gazet (nie kolorowych!), pudelek tekturowych po jajkach. Trzymanie tych robakow jest dosc popularne wsrod zapalonych ogronikow/permakulturowcow tu gdzie mieszkam (Toronto, Kanada). Kupilam je kilka lat temu od tej pani: http://www.cathyscomposters.com/instructions.htm - przyszly poczta (w zimie!) zawiniete w kleby gazet i w pojemniku z dziurkami - a na pudle byl napis: Live Worms - do not freeze (zywe robaki - nie zamrazac). Jak wroce do Polski (za niedlugo mam nadzieje) planuje rozkrecic business sprzedawania takich gotowych zestawow. ;-) Mysle ze to swietny pomysl. Ale sie rozpisalam, sorry... Kasia
OdpowiedzUsuńW Polsce to już istnieje, ale zawsze się przyda.
UsuńPodpowiedz proszę, jaki masz patent na trzymanie ich w mieszkaniu?
UsuńSuper porada boje się jednak eksperymentować z robakami ? Mam jeszcze obraz sprzed wielu lat kiedy to syn zbierał slimaki wlozył do pojemnika , zabezpieczyl , natomiast one i tak się rozeszły i namnozyły , .
OdpowiedzUsuńTemat Biohumusu , jest na czasie niebawem ruszymy do ogrodów,
Uzywałam tego nawozu czesto ,jednak nie z produkcji tylko gotowy . Pozdrawiam cieplo ,Nulka
Dżdżownice w ogrodzie są bardzo pożyteczne i pożądane, więc nawet jeśli się rozejdą i rozmnożą, to tylko zysk dla nas - będą produkować nawóz bezpośrednio na grządkach.
UsuńKrysiu, ja to już mam specjalną zakładkę "ogrodowe rady Krysi" gdzie spisuję wszystkie Twoje praktyczne rady i spostrzeżenia:):) I fajnie! tym bardziej, że moje podejście do ogrodu i natury jest bardzo zbieżne z Twoim... Pozdrawiam ciepło!:)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło.
UsuńA, widzisz! To taka historia z biohumusem! Nie dziw się, jestem na początku ogrodniczej drogi. A już myślałam, że dżdżownice trzeba wyciskać na sok! Przypomniał mi się ulubiony film "Sok z żuka"...
OdpowiedzUsuńSpecjalnie tak napisałam, żeby do tego soku z żuka nawiązać hi hi hi.
UsuńPacz, jaka ja intelygentna jestem!
OdpowiedzUsuńAle się pechowo wpakowałam! Akurat zrobiłam sobie pyszne jedzonko, a tu o soku z dżdżownic piszą!:-)))
OdpowiedzUsuńWeź, poczytaj post. Nie taki ten sok straszny... a bardzo przydatny.
UsuńKobito, skąd Ty to wszystko wiesz?! Chylę czoła i padam na kolana, studiuję Twojego bloga od jakiegoś czasu i nie mogę wyjść z podziwu... a przede wszystkim rozczula mnie taka wielka miłość do natury i wszystkiego, co naturalne;))
OdpowiedzUsuńNa podstawie Twojej tabelki dobrego sąsiedztwa robię plan warzywnika.
Ale ten sok z dżdżownic mnie po prostu zachwycił ;-)
To całe lata pasji, czytania wszystkiego, co w łapy wpadnie (i to w kilku językach) i wypróbowywania tego u siebie. To dlatego w końcu wyszłam z cienia i zaczęłam o tym mówić, ponieważ widzę, jak wiele jest prostych i łatwych rozwiązań na większość ogrodowych problemów. Szkoda było dusić tylko dla siebie. Każda rzecz, o której piszę, gdzieś tam jest znana i oczywista - np. Kasia z Toronto napisała, że u nich te hodowle dżdżownic są popularne.
UsuńI chwała Ci za to i wszystkim innym. Tez tak zrobiłam jakis czas temu zakładajac bloga, potem podcast, choc moja wiedza nie dorównuje Twojej, ale jak widzę coś mądrego i prostego do zastosowania to dzielę sie tym z każdym kto chce słuchać...
UsuńZamawiam dżdżownice. Dzięki za pomysł :)
OdpowiedzUsuń