poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Czekając

       Pisałam już, że lubię jesień, bo wtedy już się na nic nie czeka. wiosna jest cudowna, ale mocno kapryśna. Wiele razy już to odczuliśmy - były wiosny, gdzie przez calutki maj nocami były silne przymrozki, a w dzień susza, było też tak, że śnieg leżał do końca kwietnia. Ten rok też nas nie rozpieszcza. Pogoda jest niezwykle dynamiczna, zmienia się jak w kalejdoskopie - słońce, deszcz, grad, śnieg, wiatr i znów słońce. Nocami przymrozki. Jeden wspólny mianownik: zimno.
      Widoki nieba i niezwykłych obłoków są bardzo malownicze, tyle, że zepsute obawą o młode roślinki. Patrzę na ogród maltretowany na przemian przymrozkami i palącym słońcem, deszczem, gradem i wiatrem i jestem pełna podziwu, że trwa. Upór tych maleńkich zielonych istot jest zadziwiający: rosną, rozwijają się i trwają. Ptaszyska drą się, jak ptasie radio.
    Siewy i wysadzania na razie są wstrzymane. Co się da, to wysiewam w domu do doniczek, tyle, że na oknach nie mam zbyt wiele miejsca. Pomidory marniutkie. Dawno powinny być przesadzone do dużych donic i czekać w skrzyni pod folią na wysadzenie do gruntu, ale jak je wynieść przy takich nocnych mrozach? W dzień też niewiele lepiej, bo wczoraj było +3 stopnie.

       Mam nadzieję, że na majowe spotkanie pogoda się poprawi. Przypominam: zaczynamy w niedzielę raniutko, lepiej więc przyjechać w sobotę. Można nawet wcześniej, np. w piątek, tyle, że nie będzie wykładów (bo te od niedzieli), ale takie sobie normalne życie. Jeśli to jest możliwe, to dobrze by było zabrać śpiwory albo przynajmniej poszwę od kołdry, którą można potraktować jako śpiworek na ciało. Jakieś koce na wierzch się znajdą, chociaż nie wiem, czy ich wystarczy przy takim zimnie :).

       Czekam więc na poprawę pogody, czekam na Was, pomidorki czekają na wysadzenie, a część grządek na oczyszczenie i przygotowanie do wysiewu. Czas jest pełen czekania.
   

4 komentarze:

  1. Wszyscy czekamy z niecierpliwością i w napięciu. U mnie przynajmniej nie ma mrozu w nocy, co niewiele zmienia, bo też czekam na ciepło. To co już wysiałam raczej nie dojrzeje i będę siać drugi raz.
    Niech Wam kaprysy pogodowe nie zepsują planów, trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  2. zastanawiam się, czy to nie my czasem w tym pędzącym świecie chcemy wszystko przyśpieszyć... prace i sianie w ogródkach również. Pamiętam, kiedyś nikt przed Markiem (25.04) nie siał. Dopiero w ten dzień siało się marchew wczesną.

    No i te wszystkie kolorowe warzywa w sklepach- też chciałoby się je mieć.
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oczywiście udanego spotkania zyczę również, :)

      Usuń
  3. A widzisz ja czekam nie na ciepło lecz na kawałek ziemi by móc zanurzyć palce w glebie i posiać nasionka. Czasem czekanie bywa bardziej meczące i długotrwałe ale czekać znaczy kiedyś się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń