Lubię jesień. Lubię poranne mgły, chłodne noce, światło padające z ukosa. Lubię też jesień za to, że dla ogrodnika jest czasem obfitości i bogactwa. Oczywiście już od wiosny zbieramy różne plony w naszym warzywniku, ale to jesienią jest prawdziwa eksplozja smaków i zapachów.
W tym roku, jak zwykle, niektóre warzywa udały się pięknie, inne tylko poprawnie, ale zawsze jest ich bogactwo nieprzebrane. Najpierw te "poprawne" - ziemniaki. To częściowo moja wina, bo nie dosyć dokładałam im materii organicznej. Zwykle dysponuję sporą ilością siana, ale w tym roku mąż już nie dał rady kosić wykaszarką i przesiadł się na traktorek-kosiarkę. A po niej tyle siana, że ledwie owcom wystarczy, a może i nie. To i kartoflom zabrakło. Poza tym zawaliłam sprawę ze stonką, no i choroby grzybowe, wyjątkowo obfite tego lata. Jednak mam worek ziemniaków z grządki 5na 5 metrów oraz pół worka czarnych. Średniej wielkości, trochę dużych tylko, ale niezwykle zwięzłe i smaczne. W dotyku są zupełnie inne, niż te kupowane, twardsze, bardziej suche. Być może, hodowane w spartańskich warunkach, są o wiele bardziej skoncentrowane. Drugi "trójkowicz" to marchewka. To znaczy była by pewnie, gdyby nie to, że pewnego wiosennego poranka mój mąż, wielce zadowolony własną dobrocią, gorliwie wypielił i wymotykował zagonek cebuli. Tyle, że między rzędami cebuli to nie chwasty rosły, a marchewka... Odsiałam oczywiście, no i była wczesna, okrągła, która rosła gdzie indziej, ale jest jej mniej. Nieco lepiej od marchewki plonują pory i selery, tyle, że pory złapały pasożyta. Szkody nie są wielkie, ale jednak.... Całkiem nieźle plonował zielony groszek, tyle, że miałam go niewiele.
Bardzo ładnie udała się za to pietruszka, oczywiście dynie i kabaczki (dyniowy rok był), pomidory, fasola, buraki (zwykłe i liściowe), sałaty, rzodkiewki, czarna rzodkiew. Brukselka pięknie wiąże małe główki. Kapusta wczesna, późna i czerwona przedstawia się nader malowniczo, bo gąsienice zrobiły z zewnętrznych liści koronkę, ale główki są duże, zwięzłe i smaczne. Jeden baniak już zakiszony. Brokuły dają już chyba czwarty plon w postaci malutkich różyczek, doskonałych do gotowania na parze razem z innymi smakowitościami.
Celebruję jesień. Stawiam kociołek z warzywami na kuchni opalanej drewnem i on sobie pomalutku pyrka. Zioła, suszące się przy kuchni, pachną. Smak moich warzyw jest dla mnie nieporównany, podobnie jak owoców. Mamy w tym roku urodzaj na winogrona, w tym jeden krzak owocuje po raz pierwszy - wczesne, drobne, ciemnofioletowe. Bardzo słodkie. Krzew dostałam od znajomych w postaci malutkiej sadzoneczki tylko 3 lata temu! A już mam pełne wiadro owoców. Chodzę i skubię je namiętnie, a Luna łazi za mną i dopomina się o słodkie jagódki. Mam psa owocożercę!
Jesień to nagroda dla ogrodnika. A jeszcze większą nagrodą jest świadomość, że moja ziemia jest żywa, żyzna. W obliczu klęski umierających gleb na polach mam nadzieję być oazą, z której być może wyjdzie przyszłe odrodzenie. Bo trzeba wprawdzie lat wprowadzania do gleby różnych chemicznych świństw, żeby ją zabić i żeby rolnictwo stało się po prostu nieopłacalne, bo wydatki na chemię przewyższają zarobek, ale potem trzeba też lat, żeby ziemia na powrót ożyła. Od 5 do 25 lat, w zależności od rozmiarów szkód. Ludzie coraz bardziej zwracają uwagę na to, co jedzą i skąd. Budzi się pomału świadomość manipulacji, jakimi zwodzą nas duże koncerny - im chodzi o zyski, nie o nasze dobro. Możliwe, że niedługo ziemia żywa i zamieszkana miriadami organizmów będzie na wagę złota.
Ponad dwadzieścia lat temu osiedliśmy w prawie 100 letnim domu otoczonym ugorem i kawałkiem starego sadu i postanowiliśmy stworzyć tu własny kawałek raju. Ogród jak najbliższy naturze, który zarazem nas cieszy i żywi. O tym ogrodzie i o tym, czego się nauczyliśmy tworząc go i pielęgnując jest ten blog.
Etykiety
borówka amerykańska
budki lęgowe
burak liściowy
cebula
chwasty
cieplarnie
ciepła grządka
cykoria sałatowa
czosnek
drób
drzewa
drzewa i krzewy owocowe
drzewa owocowe
dynie
dżdżownice
F1
fasola
filmy
funkcjonowanie roślin
gleba
GMO
gnojówki
gnój
grządki
grządki permakulturowe
grzyby
historia
humus
inicjatywy
inspekty
jabłonie
jagody goji
jarzebinogrusza
jesień
jesion
kalendarz biodynamiczny
kompost
konstrukcje
korzenie
kret
króliki
kuchnia
kury
las
leki
marchewka
mikoryza
mydlnica
narzędzia
nasiona
nasiona ekologiczne
naturalne środki myjące
nawożenie
ochrona naturalna
oczko wodne
odczyn gleby
ogród na stoku
orzechy piorące
owady pożyteczne
owce
pasternak
permakultura
pietruszka
pigwa
pismo Słowian
płoty
podlewanie
podlewanie butelkowe
podniesione grządki
pomidory
próchnica
przechowywanie
przycinanie drzew
ptaki
rabaty ozdobne.
ręczniki obrzędowe
sad
sadzenie
sadzenie drzew
samosiejki
sąsiedztwo roślin
seler
siew
słoma
słomiane grządki
Słowianie
sole mineralne
staw
staże
szkodniki
szparagi
szpinak
szpinak. grządki
ściółka
ściółkowanie
świdośliwa
trawnik
tworzenie
tyczki
uprawa
wały permakulturowe
warsztaty
warzywa
wegetarianizm
wiedza
wieża ziemniaczana
wiśnia syberyjska
woda
wzniesione grządki
zakładanie ogrodu
zasilanie
zbiory
zdrowa żywność
zdrowie
zielony nawóz
ziemniaki
ziemniaki w słomie
zima
zioła
zrębki
zwierzęta
żywopłot
żyzność
jesień działa na mnie depresyjnie, ale masz rację- to pora obfitości i za to ją lubię :)
OdpowiedzUsuńwinogron zazdraszczam;) mam nadzieję, że uda mi się je uprawiać na moim dużym tarasie, będę więc troszkę dopytywać , ok ? :)
Pozdrawiam serdecznie
Na mnie nie działa depresyjnie, jednak fakt, że jest lekko melancholijna. Dla mnie jesień pachnie przygodą, wyprawami po grzyby, kasztany, żołędzie i jarzębiny, skokami w kupę liści. Wyprawami w nieznane i kolorami. Lubię nawet tę późną jesień, bo mgły i jakby kontakt z zaświatami, ciepły ogień, szklaneczka grzanego wina, dobra książka i robótki.
UsuńNatomiast nie wiem, czy na tarasie uda się winorośl, bo one potrzebują zakorzenić się niezwykle głęboko.
UsuńJesień uwielbiam tak jak Ty :). Czas porannych mgieł i porannego słońca wyzierającego ponad nimi. Pięknie opisałaś plony. Och, smak własnych warzyw i owoców jest niepowtarzalny. Rok w istocie był dyniowy, bo w moim kompoście same sobie wyrosły z pestek wrzuconych tam w zeszłym roku piękne okazy. Dyni mam tak dużo, że już szperam w necie w poszukiwaniu przepisów na ich przerób w słoiczki. Być może masz rację w kwestii eksploatacji gleby, ale mam nadzieję że jednak nie, że wkrótce opamiętają się wszyscy i zadbają o nią. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWidać już oznaki, że ludzie zaczynają dbać o ziemię. Dlatego dobra, żywa gleba będzie bardzo cenna, bo można jej dodać trochę do kompostu albo permakulturowych grządek i rozmnożyć sobie mikroorganizmy. Ona jest jak drożdże.
UsuńNie przeszkadza mi jesień, przeszkadzają mi ciemności i ślumpowata na ogół pogoda.
OdpowiedzUsuńOgrodniczo się rozwijam, moja eksperymentalna grządka (wcale niemała) pięknie się przegryza.
Podejrzewam, że mamy ten sam gatunek winogron. Też mamy wczesne, ciemne i pyszne i jest ich bardzo dużo zaledwie po 3 latach. Czy wiesz, że winogrona szkodzą pieskom (i kotom)na serce tak samo jak czekolada i cebula?
Masz plagę egipską w postaci kretów, czy tylko na mnie się uwzięły?
No to fajnie, że Ci się przegryza. Na ciemność mam swoją radę: wcześnie wstaję, już o szarówce i w ten sposób przedłużam sobie dzień. Wiem o winogronach, ale powiedz to Lunie....samoobsługę sobie robi, podobnie jak z jabłkami. Krety są gdzieś na obrzeżach, nie przeszkadzają mi. Wywiało je z warzywnika i nie wiem dlaczego.
UsuńCodziennie obiecuję sobie, że wstanę wcześnie i... nie wstaję. Jestem sową, rano długo się rozkręcam.
UsuńMam wątpliwość co do grządki: jeśli wrzucam tam np. siano i chwasty, to czy one się tam nie wysieją w nadmiarze?
Zależy, czy chwasty z nasionami... Wiesz, w pierwszym roku i tak czy siak jest sporo chwastów, ale dają się łatwiutko wyplewić.
UsuńNam też ogromną przyjemność sprawiało wykopywanie ziemniaków. Cieszę się, że tak pięknie obrodziły Wam warzywa :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo, u mnie przyjemność jest stopniowana - niedługo wykopki marchwi, pietruszki, buraków. Cebuli już były :)
UsuńPowoli zbieramy nasze plony, z naszej maleńkiej działeczki, piękne są pory i selery, ziemniaki obrodziły latoś. Jabłek w tym roku mało, co mnie cieszy bo w zeszłym roku już nie wiedziałam co z nimi robić, no i jak co roku winogrona, słodkie fioletowe, przesycone słońcem cieplutkie, zjadamy wszyscy troje, to znaczy my dwoje i sunia która je uwielbia. :) Jesień kocham słoneczną lekko mokrą, ale dla mnie za wcześnie robi się ciemno już, światłolubna jestem strasznie. Ciepłych myśli w nadchodzących dniach jesiennych i zimowych.
OdpowiedzUsuńWidzisz, u nas sucho, a szkoda. Strasznie grzybobrać lubię. Winogrona świetne, tylko tyle ich jest, że zastanawiam się, co zrobić.
UsuńNalewki! Są pyszne i mniej upierdliwe niż wino.
UsuńSuszyć na rodzynki... U mnie lało w porze pomidorowej i płacząc je paliłam! Za to miałam morze ogórków i wszelkich dyniowatych. Korzeniowe obrodziły, cebula i czosnek piękne, tylko za mało :)
OdpowiedzUsuńTruskawki w przyszłym roku, szparagi i winogrona za 2 lata. Miałam ciemne fioletowe ziemniaki: Piękne ale przeciętny smak. I wykopki miałam już w sierpniu! Ciekawa jestem wężymordu. Jarmuż znowu wybujały, ale o brukselkę się boję (był bielinek - nie miałam siatki na kapustne). Za to bób i fasolka - to czyste szaleństwo!Tyle jeszcze muszę się nauczyć! Czekam na każdy Twój wpis Jagodo i zań dziękuję!