Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sadzenie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sadzenie. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 27 lutego 2014

Sadzenie i nawożenie drzewek i krzewów

       Ziemia u nas słabiutka, więc na początku sadziliśmy drzewka w tzw. dole romańskim. Czyli wykopywaliśmy duży dół i napełnialiśmy go dobrą, kompostową ziemią. Niestety, krety i inne gryzonie ciągnęły jak do miodu do tych dołów i podkopywały ukochane drzewka, tak, że albo trzeba było bez przerwy czuwać i przesadzać, albo drzewka padały.
      Dlatego teraz robimy inaczej. Sadzimy drzewka w ziemię, jaka jest. Wokół pnia robimy zagłębienie, które służy do podlewania. Bo w pierwszym roku, a czasem też w drugim, w czasie suszy trzeba drzewka podlewać. Mają one maleńką bryłę korzeniową, często uszkodzoną i nie mogą sięgnąć po wodę w głąb. Jeśli jest sucho, to raz na 4-7 dni trzeba wlać tak ze 30 litrów wody, a nawet więcej.
       Przed posadzeniem, jeśli kupimy drzewa z nagimi korzeniami, to je pralinujemy. Pralina dla drzewek to nie cukierek, ale błotko z gliny i krowiego obornika, takie o konsystencji śmietany. Zanurzamy w nim korzenie na kilka godzin, następnie sadzimy w przygotowanym dołku, udeptujemy i obficie podlewamy.
      Dopiero potem "dożywiamy" drzewko czy krzak, rozkładając wokół niego obficie ściółkę, ale nie przy samym pniu (to ważne!), zostawiamy wolną kuwetę do podlewania. Ściółkę rozkładamy grubym pierścieniem w odległości ok. pół metra od pnia. Nawet jeśli krety i norniki pod nią ryją, ro nie wykorzenią nam sadzonki. Spokojnie, substancje odżywcze dotrą do korzeni, albo korzenie dotrą do nich. Kiedyś ułożyłam kompost pod drzewem i kiedy go wybierałam, to zauważyłam, że jest poprzerastany korzeniami tegoż drzewa. W tym miejscu korzenie rosły do góry, bo "zwęszyły" dobre jedzonko!
       Jeśli przez pierwszy rok czy dwa drzewka rosną słabo, to nie martwmy się. Jeśli tylko mają wodę i ziemię, a żadnej widocznej choroby czy objawów usychania, to jest to normalne. One na ogół przez pierwsze trzy lata pracują w podziemiu, rozwijając korzenie. Dopiero potem wystrzelają w górę.
       Czasem mamy drzewko już podrośnięte i chcemy mu dać porządną dawkę nawozu, bo marniutkie jest. Wtedy na obrzeżach korony, nieco dalej, niż sięgają gałęzie, wykopujemy kilka dołków. Ilość jest różna, od 2 do 10, w zależności od wielkości drzewa. Dołki są niewielkie, ale głębokie co najmniej na pół metra. Wypełniamy je obornikiem i na powrót przykrywamy darnią. Krety mogą sobie kopać - korzeniom nie zaszkodzą, a drzewko samo znajdzie cieniutkimi korzonkami tę stołówkę.
      Po paru latach, kiedy kuweta wokół pnia nie jest już potrzebna, zasypujemy ją i pozwalamy wyrosnąć trawie i ziołom.
     Często w tych kuwetach sadzę rośliny, które chronią drzewa owocowe przed chorobami i szkodnikami. Jest to chrzan, czosnek, wrotycz, szczypiorek i aksamitki. Niektórzy dorzucają jeszcze nasturcje, jako rośliny pułapkowe dla mszyc. Takie młode drzewko pośrodku takiej rabaty wygląda prześlicznie. A wydzielane przez rośliny towarzyszące substancje powoli, w sposób naturalny, chronią je przed szkodnikami i chorobami. Służą też za pełnowartościową ściółkę, zapewniającą ziemi temperaturę i wilgotność.