Przy naszym miasteczku płynęła rzeka, powolna, rozlewna, jak to podlaskie rzeki. Otoczona była łąkami, na których pasły się krowy i stały szopy na siano o ścianach z trzcin. A na tych łęgach, z rzadka rozrzucone, rosły zagajniki krzewów olchy. Właśnie krzewów, nie drzew.
Uwielbiałam uciekać tam i kryć się w zieleni, zapatrzona w żyjątka w rowie albo ptaki na gałęziach. To był dla mnie trudny czas, pełna byłam gniewu, smutku i innych złych emocji. A tych olchowych zaroślach czułam, jak te złe emocje wychodzą ze mnie, wsiąkają gdzieś w korzenie, przemieniają się. Było mi dobrze.
Biedna olcha, tak gotowa zawsze wziąć nasz ciężar, a tak brzydko oskarżana, że wysysa energię. Wysysa to, co jej dajemy. A kto nie chciałby czasem pozbyć się jakiegoś emocjonalnego ciężaru?
A teraz powiem, dlaczego to były krzaki, a nie drzewa. Otóż nasi przodkowie umieli obserwować naturę, żyli z nią na co dzień i słusznie zauważyli, że drewno olchy jest bardzo dobre i do ogrzewania i do robienia różnego rodzaju tyczek i kołków, bo nie gnije w wodzie. Poza tym olcha ma wiele innych zalet, jedną z nich jest zdolność regeneracji i odrastania od korzenia, jest w tym podobna do wierzby. Rośnie też tak samo szybko, czasem nawet szybciej, ale jej drewno jest o wiele bardziej zwarte i kaloryczne, niż wierzbowe. A to dlatego, że jest jednym z niewielu drzew żyjących w symbiozie z bakteriami brodawkowymi, które dostarczają jej azot z powietrza. Dlatego pięknie rośnie na ubogich, torfowych glebach, aby tylko wody w nich było dość.
Kiedy przesadzamy drzewko olchy, to na korzeniach możemy zobaczyć jakby maleńkie gruzełki - to są właśnie mieszkania tych bakterii symbiotycznych.
Młode drzewo olchy można ściąć nisko nad ziemią, a ono odbije w formie krzewu. Po kilku latach (3-4) jego gałęzie są dość grube, aby wyciąć je na opał. Najsłabsze zostawiamy i tak nasz krzew co roku daje nam więcej drewna, bo jego korzenie są coraz silniejsze. Uprawa permanentna jednym słowem. Przy okazji nie musimy starać się o rozmaite pozwolenia na wycinkę drzew, bo nic nie wycinamy, tylko prześwietlamy krzewy.
Obecnie panuje moda na wierzbę energetyczną i często ludzie osiedlający się na wsi planują jej plantacje. Przyjaciele, myślmy logicznie - olcha ma o wiele więcej zalet. O ile więc mamy odpowiednio podmokłe miejsce, lepiej jest posadzić olchy.
Na dodatek jej popiół służył kiedyś do prania - wygotowywano z niego ług. A palenie olchą w piecu czyści palenisko i przewody kominowe z sadzy.
A ja nie wiedziałam do tej pory co to te gruzełki.
OdpowiedzUsuńOlcha dla mnie zawsze była tajemnicza .
A tak nawiasem to nie wiem dlaczego ale jest ona wg mnie poza skromnym "zestawem "drzew rozpoznawanych z nazwy , przez ludzi którzy potrafia rozpoznać najbardziej popularne drzewa spotykane u nas.Bo tak ogólnie to kiepsko z taką wiedzą - wielu patrzy i widzi po prostu drzewo sztuk raz i nie potrafi nawet nazwać co widzi.Są to rezultay rewelacyjnego programu nauczania biologii w polskich szkołach
Bywa jeszcze ciekawiej - pewna nauczycielka biologii z gimnazjum mówiła mi, że na studiach podyplomowych (!) większość nauczycieli nie potrafiła rozpoznać podstawowych gatunków drzew! Nawet byli tacy, co mylili sosnę ze świerkiem, a to już dno zupełne.
UsuńMam jedną piękną olszę czarną nad stawkiem, a właściwie to w stawku, i drugą na pastwisku. Pod nią lubią odpoczywać owce. U nas jest sucho więc nie ma szans na więcej. Ale i tak się cieszę. Kora jest też materiałem barwierskim.
OdpowiedzUsuńSkoro już rosną u Ciebie olchy, to bardzo prawdopodobne jest, że mimo suchej powierzchni warstwa wodonośna jest dość płytko. A wiesz, że u nas też korę z olchy dodawano do barwnika do pisanek? Zapomniałam o tym, pisząc ten post.
UsuńKiedy koń obgryza olchę z kory, to potem ma zęby pomarańczowe jak nutria. Smaczne to musi być drzewo.
OdpowiedzUsuńŚwieżo ścięte drzewo też jest pomarańczowe, wręcz czerwone czasem. Mówiono, że olcha krwawi.
UsuńJagódko, ja dzisiaj tez o rzece:) Mamy rzeczne myśli. Kocham olchy bardzo, za delikatnośc i upór:)
OdpowiedzUsuńPiękne te nasze rzeki... Kiedy potrzebuję energii, to przywołuję prarzekę, ogromną i huczącą, która kiedyś płynęła tuż za naszym domemm Teraz są tam łąki zalewowe i cieniutka wstążeczka Lebiedzianki. Ale Biebrza niedaleko i podobnie pozapętlana, jak Twoja Narew.
UsuńJagodo jesteś kopalnią wiedzy :)
OdpowiedzUsuńLubię znać to, co mnie otacza. Moja wiedza to tylko mały okruch tego, co chciałabym wiedzieć.
UsuńO tak! A aromatowi olchowego dymu przy wędzeniu chyba tylko buczyna może dorównać ale to przywilej mieszkańców obszarów gdzie króluje to drzewo. My z nizin zachwycamy się olchą jeśli tylko znajdziemy kawałek podmokłego terenu. Mam to szczęście że od kilku lat olcha sąsiada rozsiewa się i u mnie.
OdpowiedzUsuńPłot z olchowych sztachet potrafi przetrwać bez konserwacji dziesięciolecia.
Właśnie, mój brat wędzi tylko olchą!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA jeszcze jedna funkcja , jesli tak można powiedzieć,olchy.Gdzieś czytałam , że szyszki olchowe dodane do oczka wodnego oczyszczają wodę z glonów (jesli czegoś nie pokręciłam).Co za chemia olchowa tu działa jesli jest rzeczywiście taka zależność ?
OdpowiedzUsuńMam mini oczko bez napowietrzaczy czy innych urządzeń i szukałam kiedyś naturalnych sposobów utrzymania wody w dobrej kondycji (czytaj ; aby nie stała sie gnojówką).Nie skorzystałam z tej podpowiedzi wystarczyły rośliny przyniesione z pobliskiego stawu i strumyka i woda jest pachnąca cały sezon.
szyszki olchowe sa czesto wykorzystywane w akwarystyce, zwlaszcza przez hodowcow ryb pochodzacych z tzw. "czarnych wod" Amazoni, zakwaszaja i barwia wode, w takiej wodzie rzeczywiscie nie rozwijaja sie pewne typy glonow
OdpowiedzUsuńKocham drzewa ale wyjątkowo olchy nie lubię. Tutaj Goethe się do tego przyczynił walnie i jego wiersz na młody umysł silnie oddziałujący "Król Olch", czytany we wczesnej młodości. Brrr do dziś mam ciarki. Poza tym w mazurskiej krainie jest Olchowy Róg, przycumowaliśmy tam na noc, naszą wańką wstańką, dzięki długiemu drzewu jak pomost łączącego jacht z brzegiem i tam córek wpadła do wody, miała chyba z pięć lat, mąż szybko wyciągnął nawet bez wskakiwania ale ja miałam wrażenie że olchy się śmieją. Poza tym moje własne dość niemiłe, choć powiedzmy że był to senny koszmar, z nad jeziora Iławskiego. Mała wysepka zarośnięta olchami. Do dziś ten koszmar mam w głowie. Jakoś nie darzę olchy uczuciem ale przecież nie neguję ich niemałej przydatności. :)
OdpowiedzUsuńWitam, mam pytanie w jakich odstepach od siebie mozna sadzic olche do celow energetycznych jesli chcemy prowadzic ja w formie krzewiastej tak jak Pani opisuje?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam