Gorączka siewna na wygaśnięciu, roślinki powschodziły, zaczyna się uroczy czas wyrywania chwastów. Ja nie żartuję, ja naprawdę to lubię. Siedzę sobie wygodnie w warzywniku jak w dżungli, ptaszki śpiewają, worek wypchany sianem pod doopą lub pod kolanami i oczyszczam systematycznie młodziutkie siewki. Wyrwane chwasty do wiaderka i na ... kolejny przekładaniec.
Tak, właśnie teraz, bez pośpiechu i niejako mimochodem można sobie przygotować grządki permakulturowe na następny rok. Na początku postępujemy, jak zwykle, czyli zdzieramy darń dookoła przyszłej grządki. Jeśli jest ona na terenie ogrodu z jakiegoś powodu nie obsianym, to oczywiście nie. Dalej układamy "podstawę" z gałązek lub badyli. Uwaga: unikajmy świeżo ściętych gałęzi, mogą się bardzo łatwo ukorzenić i będziemy mieć szkółkę drzewek, zamiast grządki.
Ten drenaż przykrywamy zerwaną darnią korzeniami do góry, można na to dać słomę lub siano, ale się nie musi. I wyrzucamy tam wszystkie resztki ogrodowe - czyli zerwane chwasty, odpadki organiczne, obierki, ściętą trawę (cienką warstwą, żeby się nie zaparzyła). Dobrze od czasu do czasu dać warstwę obornika (jeśli mamy).
Kiedy nasz przekładaniec osiągnie odpowiednią wysokość (tak do metra), przysypujemy go ziemią. Można tez przykryć słomą, sianem lub liśćmi. I zostawiamy w spokoju.
Na przyszły rok będzie już dobrze przekompostowana grządka permakulturowa, na której można sadzić wszystko.
Niektórych roślin, zwłaszcza ich korzeni, nie radzę dawać na taką grządkę. Będą wyrastać nawet spod grubej warstwy odpadków. Są to: perz, oset, powój, skrzyp i sałata kompasowa. Dla nich najlepiej przygotować osobny dół, z dala od upraw.
A na deser zdjęcie fajnego warzywnika "w kółeczka":
Tak się tutaj troszeczkę rozpanoszyłam, ale im więcej czytam, tym bardziej wkręcam się w wzniesione grzędy :D I jeżeli Kret może na ugorze i nie tylko on, to może i ja dam radę na swoim. Skrzynki, już wcześniej widziałam, szczególnie w angielskich ogrodniczych programach, ale jakoś nie zwróciłam uwagi na ich zawartość. Grządki w przypałacowym warzywniaku powaliły mnie na kolana!
OdpowiedzUsuńNa razie chciałabym powolutku zacząć budować takie wzniesione i stąd moje pytanie, czy można zacząć w późniejszym terminie? Muszę niestety poczekać na "wytyczenie" i zabezpieczenie mojego warzywniaka. A po drugie, nie mam jeszcze z czego :(
Czy można np gromadzić sobie materiał np skoszoną trawę? Czy taki wał należy usypać za jednym zamachem? Ojej, trochę po marudziłam, Resztę pytań zapiszę i będę męczyć stopniowo. Pozdrawiam i mam nadzieję, że podobało się u nas na Kaszubach:D
Można zacząć kiedykolwiek, kiedy tylko ma się czas i materiał. Można też ją układać stopniowo, w miarę przybywania materiału. Oczywiście, na takich późno ułożonych przekładańcach nie siejemy już warzyw, ale można wysiać zielony nawóz. Można też nic nie wysiewać, a samą grządkę porządnie przykryć i czekać do następnego roku. Tak nawet jest korzystniej, bo do przyszłorocznych siewów grządka się już trochę rozłoży.
UsuńSkoszoną trawę najlepiej wysuszyć na siano, bo zielona złożona na stos się zaparza i daje zgniliznę. Możesz też zrobić po prostu kompost, który będzie jak znalazł za 2-3 lata. Robi się go w cieniu, tak samo, jak grządki. tyle, że się przykrywa, nie obsiewa. Można wpuścić do środka trochę dżdżownic (sklep wędkarski się kłania).
UsuńNiestety u mnie tego cienia, to jak na lekarstwo :( Ale od jesieni będę temu radzić:)
UsuńA z grzędami, to chyba pójdzie na raty:D Dziękuję
UsuńI znowu mi pomogłaś, Zaglądnęłam do Ciebie:"przypadkiem", trafiłam na "myło" i zaczęłam się cofać w postach, poprzedni i poprzedni .... Zaeksperymentowałam z grządkami permakulturowymi w zeszłym roku ale chyba coś niedoczytałam bo się zapadły i teraz wygniwają mi na nich młode sadzonki. A chcę nauczyć się na błędach by ich nie powielać.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń