Ponad dwadzieścia lat temu osiedliśmy w prawie 100 letnim domu otoczonym ugorem i kawałkiem starego sadu i postanowiliśmy stworzyć tu własny kawałek raju. Ogród jak najbliższy naturze, który zarazem nas cieszy i żywi. O tym ogrodzie i o tym, czego się nauczyliśmy tworząc go i pielęgnując jest ten blog.
czwartek, 19 grudnia 2013
Uwaga!
Ogródkowicze z Podlasia i nie tylko - uwaga na nieproszonych gości w warzywnikach. Grodzimy warzywniki, najlepiej murem - szrokość 1,5 m., wysokość - co najmniej 2 metry.
Zdjęcia wyszperane w necie, ale nie mogłam się powstrzymać!
U mnie akurat tego zwierza nie ma za to są dziki. I tak będę musiała postawić ogrodzenie ze względu na konie które lubią wycieczki, kozy, alpaki i owce. Oraz szalone psy.
Takie są uroki życia pod lasem. Ja na początku ogrodowania zachwycałam się sarnami które przebiegały przez moją działkę. A potem jak obgryzły nowo posadzone drzewka to mi się dziwnie zmienił stosunek do nich. A jak sobie radzą z tymi nieproszonymi gośćmi tubylcy którzy mieszkają tam od pokoleń? Może warto coś podpatrzeć...
Na sarny i inne jeleniowate podobno pomaga spryskiwanie granic ogrodu moczem, dość regularnie, żeby czuły. Mężczyznom wtedy łatwiej. Jeden znajomy stwierdził, że musiałby wszystkich chłopów ze wsi skrzyknąć, tak dużą ma działkę. Ale tego nie zrobi, bo by się w nich instynkt terytorialny obudził względem jego ogródka i musiałby walczyć o pozycję samca alfa. Dobrze mieć psa, który obsikuje, a przy okazji i sarenki pogoni. Pomagają też takie specjalne foliowe ochraniacze na młode drzewka, ewentualnie malowanie białym wapnem. To ostatnie pomaga też na zające, które również wiele szkody potrafią zrobić. U mnie uniwersalnym straszakiem jest czystej rasy kundel podlaski zwany Tiki.
Przypomniało mi się, że kiedyś czytałam książkę "Nie taki wilk straszny" aut. Farley'a Mowat. O człowieku, który obserwował wilka polarnego. Rzeczywiście, zwierzęta szanują terytorium ludzkie znaczone moczem. Pełna kultura :)) Ten świat jest dziwny, szkoda że tak mocno odgrodziliśmy się od naszej fizjologii uważając ją często za coś brudnego.
...jaki śliczny żubr!!! :-). To niesamowite, że możesz mieć takie zwierzęta tak blisko siebie. Wiele bym dała, żeby obok mieć las pełen dzików, saren, rysi a nawet niedźwiedzi :-), jakoś bym się z nimi dogadała...może pomogłyby nam darnie wyrywać albo staw kopać :-). Wprawdzie dziki i sarny są, ale ciągle w biegu przed ludźmi. Tak ładnie i ciekawie piszesz, że jak dla mnie nie musisz nawet zdjęć wstawiać. Pozdrawiam :-).
Ale że żubry???
OdpowiedzUsuńButelki nie pomagają?
OdpowiedzUsuńFajnie się te zwierzaki ogląda na kamerze, ale szkody potrafią narobić, niczym lisy w kurniku ...
OdpowiedzUsuńU mnie akurat tego zwierza nie ma za to są dziki. I tak będę musiała postawić ogrodzenie ze względu na konie które lubią wycieczki, kozy, alpaki i owce. Oraz szalone psy.
OdpowiedzUsuńTo może kulkami na mole w nie? Albo szmaty nasączone benzyną? Zdechłe śledzie?
OdpowiedzUsuńCzosnek, czosnek;)
OdpowiedzUsuńO północy splunąć przez lewe ramię i powiedzieć: a kysz, żubru, a kysz! Paszoł w knieje!
OdpowiedzUsuńTakie są uroki życia pod lasem. Ja na początku ogrodowania zachwycałam się sarnami które przebiegały przez moją działkę. A potem jak obgryzły nowo posadzone drzewka to mi się dziwnie zmienił stosunek do nich.
OdpowiedzUsuńA jak sobie radzą z tymi nieproszonymi gośćmi tubylcy którzy mieszkają tam od pokoleń? Może warto coś podpatrzeć...
Jasne, przez lewe ramię nie zawadzi splunąc a potem jednak giwerke do łapki wziąć i seryjke wywalic w ..gwiazdki.
OdpowiedzUsuńNa sarny i inne jeleniowate podobno pomaga spryskiwanie granic ogrodu moczem, dość regularnie, żeby czuły. Mężczyznom wtedy łatwiej. Jeden znajomy stwierdził, że musiałby wszystkich chłopów ze wsi skrzyknąć, tak dużą ma działkę. Ale tego nie zrobi, bo by się w nich instynkt terytorialny obudził względem jego ogródka i musiałby walczyć o pozycję samca alfa. Dobrze mieć psa, który obsikuje, a przy okazji i sarenki pogoni. Pomagają też takie specjalne foliowe ochraniacze na młode drzewka, ewentualnie malowanie białym wapnem. To ostatnie pomaga też na zające, które również wiele szkody potrafią zrobić. U mnie uniwersalnym straszakiem jest czystej rasy kundel podlaski zwany Tiki.
OdpowiedzUsuńPrzypomniało mi się, że kiedyś czytałam książkę "Nie taki wilk straszny" aut. Farley'a Mowat. O człowieku, który obserwował wilka polarnego. Rzeczywiście, zwierzęta szanują terytorium ludzkie znaczone moczem. Pełna kultura :)) Ten świat jest dziwny, szkoda że tak mocno odgrodziliśmy się od naszej fizjologii uważając ją często za coś brudnego.
UsuńMój oznacza. Sarny nie dewastują, ale nigdy nie wiązałam tego z aktywnością Mojego w tej sferze.
OdpowiedzUsuńA może by takiego żubra na rożno nadziać? Oj byłoby co jeść przez całą zimę.
OdpowiedzUsuńNie wolno ani nadziewac ani zjadac, poniewaz jest pod ochrona :)
UsuńAle wypić można :))))
UsuńTeż nie, bo potem można nie trafić do domu i napatoczyć się na żubra w polu.
OdpowiedzUsuńNo to można przemalować żubra jak Kargul świnię (pamiętacie?) i żubra hodować jak krowę :) A potem jako taką do gara!
OdpowiedzUsuń...jaki śliczny żubr!!! :-). To niesamowite, że możesz mieć takie zwierzęta tak blisko siebie. Wiele bym dała, żeby obok mieć las pełen dzików, saren, rysi a nawet niedźwiedzi :-), jakoś bym się z nimi dogadała...może pomogłyby nam darnie wyrywać albo staw kopać :-). Wprawdzie dziki i sarny są, ale ciągle w biegu przed ludźmi. Tak ładnie i ciekawie piszesz, że jak dla mnie nie musisz nawet zdjęć wstawiać. Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuń