Dyniowate mają to do siebie, że czasem rosną jak szalone, a czasem, mimo pozornie dobrych warunków, nie chcą rosnąć. Przyznam się, że ich gusta przez długi czas pozostawały dla mnie tajemnicą, ale tego roku chyba odgadłam, czego im potrzeba.
Moim problemem było to, że na kupie kompostu zwykle rosły dobrze, natomiast na starannie przygotowanych wałach czy słomianych grzędach - ledwie wegetowały.
No i eureka! Mam wrażenie, że dynie lubią rozkładający się kompost, ale też LUBIĄ ZIEMIĘ i to do tego stopnia, że bez niej nie chcą rosnąć. Przynajmniej na to wskazują tegoroczne dyniaste. Popatrzcie sami, chociaż zdjęcia, robione z różnej perspektywy, nie oddają dobrze różnic między nimi i musicie mi trochę wierzyć na słowo.
Najbujniejsze, czyli nr1 w moim rankingu: posadzone na ułożonym jesienią przekładańcu słoma i liście-obornik-słoma i liście- gruba warstwa ziemi i kompostu, wystawa południowa. Przekładaniec w tej chwili prawie już się rozłożył, w każdym razie zmniejszył swoją objętość do 1/4, a dyniowate bujają jak szalone i dzielnie wspinają się na siatkę.
Nr2 - wiosenny inspekt, teraz skrzynia jest zdjęta. Zrobiony na przedwiośniu. Na ziemię dana gruba warstwa patyków i różnych badyli ze słomą, na to owczy obornik, słoma i gruba warstwa ziemi z dużą ilością kompostu. Mam tu problemy z szybkim wysychaniem, trzeba było obficie podlewać, ale rosną też bardzo bujnie i, odkąd zacieniają ziemię i korzenie przeszły w głąb ziemi, problemów z wysychaniem jakby mniej.
Nr3 - zeszłoroczny kompost z wyrwanych chwastów i resztek warzyw, czyli z dużą domieszką ziemi na korzeniach chwastów, wzmocniony kurzeńcem i przykryty dość cienką warstwą ziemi. Znów miałam problemy z wysychaniem, ale też już jest lepiej. Mają trochę mniej słońca, niż dwie poprzednie i nie widać jeszcze owoców, co na tamtych jest już regułą. W tym przypadku podlewanie po powierzchni dawało słabe rezultaty, dopiero nawodnienie korzeniowe przy użyciu tych butelek, które widać w głębi, radykalnie poprawiło ich wzrost.
Nr4 i ostatni - słabiutkie dynie na wale założonym jesienią. Znowu obornik i liście, ale tym razem bez przykrycia ziemią. Wprawdzie sadząc je wygrzebałam w ściółce spore dołki, które wypełniłam ziemią, ale, jak widać, to nie wystarczy. Możliwe, że resztki perzu, które uparcie wybijają na brzegach, też mają swój wkład w słaby wzrost - perz wydziela substancje hamujące wzrost innych roślin. W każdym razie różnica jest wielka.
A na koniec trochę smakowitości, takich nagrzanych słońcem, pełnych słodyczy!
A możesz opisać dokładniej w jaki sposób używasz tych butelek do nawadniania korzeniowego? Przydałoby mi się. :)
OdpowiedzUsuńPisałam o tym wcześniej kilka razy - odcinam dno, wbijam butelkę szyjką w ziemię, tak, żeby się trzymała, w strefie korzeniowej roślin. Szyjka oczywiście jest otwarta. Wsypuję do takiego kielicha trochę ziemi, żeby woda nie wyciekała za szybko, a przesiąkała po kropelce i wypełniam go wodą. W ten sposób nawadniam ziemię wprost przy korzeniach, bez strat w wyniku parowania, ściekania na boki itp. To duża oszczędność wody, a rezultat spektakularny.
UsuńDziękuję bardzo!
Usuńmam kilka takich miejsc, gdzie przydałaby się butelka.... :)
UsuńA ja udoskonaliłam system pod swoje potrzeby. Butelki mi się przewracały, łamały liści, i w ogóle. Teraz wbijam sobie w ziemię pręt żelazny ( zostały nam różne resztki po budowie, na niego nakładam butlę, a reszta już tak samo.
UsuńButelka ma dziurkę pod spodem? nie korkiem do dołu?
Usuńuwielbiam maliny, Gorzko Jagodo :)
OdpowiedzUsuńdynie też !
Sonic, na zdjęciu to nie maliny, one będą później :)
UsuńEwidentnie jezyny! ;)
UsuńNo wiecie - żarty sobie ze mnie stroicie. Beeeeuuuuu
UsuńA ja myslalam, ze poziomki… :))))))))))
UsuńI dobrze myślałaś!
Usuńteż poziomki widziałam, mam i ja... :)
UsuńStosuję Twój sposób podlewania od kiedy o nim powiedziałaś! W ubiegłym roku posiałam dynię i cukinie na gałęziach, kartonach, krowim oborniku i ziemi. Cukinie rozdawałam we wsi, a jedną z dyń z ledwością przytargało dwóch rosłych chłopów!
OdpowiedzUsuńBo Ty masz dobrą rękę do wszystkiego, co rośnie.
UsuńNapisalas o perzu, ze wydziela substancje hamujaca, nie wiedzialam o tym! Wstyd dla mnie! Mnie sie nie chcialo wyrwac perzu z krzaku hortensji, i rzeczywiscie jakas taka niewyrosnieta…. jutro to odrobie :)
OdpowiedzUsuńTaki z niego boa-dusiciel w połączeniu z trucicielem, ale czegóż się nie robi dla przetrwania?
UsuńMój tata zawsze dynie sadzi na ubiegłorocznym kompoście. Sa wspaniałe i owocuję świetnie.
OdpowiedzUsuńCzyli Twój Tata już wie, co lubią dynie.
UsuńA jak rozpoznać czy to dynia czy cukinia na etapie wzrostu rośliny jak w wariancie nr4 ?
OdpowiedzUsuńWysiały mi się obficie przy kompoście i przed kwitnieniem nie umiem rozróżnić.
A swoją drogą , Jagodo , ciekawe jak wypadnie porównanie wszystkich wariantów Twoich grządek dyniowych po sezonie.
Dynie na ogół wypuszczają długie pędy, a cukinie nie, są takie kompaktowe. No i liście mają bardziej wycięte, ale nie zawsze to dobrze widać.
UsuńJa w tym roku też obserwuję swoje dyniowate - pod kątem jak bardzo są ,,żarłoczne" ?
OdpowiedzUsuńU Ciebie mają się świetnie :D
post się przydał. Mam i cukinię i dynie. Rozróżnić trudno, bo nie zaznaczaliśmy co gdzie posiane. Nasiona dyni posadzone w tegorocznej kupce obornika słomianego wyschły. Były 3 małe roślinki, ale daleko od domu i słoma wyscha, nie przetrwały...
OdpowiedzUsuń