sobota, 5 sierpnia 2017

Kłębuszek

       Leżą przede mną dwa kłębuszki, niezbyt imponujące, trochę artystycznie nierówne i powęźlone, ale najważniejsze, że własnoręcznie uprzędzone!


Ten malutki, z lewej, to pojedyncza nić z gotowej przędzy. Ten większy - podwojona nić z wełny moich owiec.

         A wszystko to dzięki Pracowni Rzemiosł Dawnych
     https://www.facebook.com/Pracownia-Rzemios%C5%82-Dawnych-1113576658662952/

       Moja tutejsza Babcia potrafiła pięknie prząść i tkać, utkała mi dwie narzuty, zwane tutaj "dywanami" "na posag". Jeszcze do niedawna w prawie każdym domu na wsi kobiety potrafiły tutaj prząść i tkać.  Jako dziecko w czasie wakacji na wsi bawiłam się kołowrotkiem, wprawiałam go w ruch, ale prząść się nie nauczyłam. Jakoś to za mną chodziło, miałam wielką ochotę nauczyć się, czytałam dużo o tym, rozmawiałam ze starszymi kobietami, ale nigdy nie doszło do skutku.
      Zwłaszcza gręplowanie wydawało mi się skomplikowane - wszystkie kobiety twierdziły, że oddawały wełnę do gręplarni. A takowych u nas już nie ma.

      Toteż kiedy zobaczyłam ogłoszenie o warsztatach przędzenia, nie wahałam się. Zarezerwowałam miejsce, wsiadłam w samochód i pojechałam do Łęcza pod Elbląg. Przemiła kobieta, która prowadzi Pracownię, pomogła mi znaleźć zakwaterowanie w pobliskim Tolkmicku, gdzie tuż przy kościele, na małym, schludnym ryneczku jest bardzo fajny (i niedrogi) pensjonat. A na drugi dzień zaczęłyśmy naukę gręplowania i przędzenia.

      Gręplować można ręcznie, takimi dwiema szczotkami podobnymi do tych, którymi czesze się psy, tylko większymi. Moja gospodyni w ciągu godziny nagręplowała cały koszyk przędzy!

      Samo przędzenie okazało się sporo trudniejsze - trzeba skoordynować nie tylko dwie ręce, z których każda robi coś innego, ale też nogę, którą napędza się kołowrotek. Po kilku próbach i lekkiej panice jednak mi się udało. Nauczycielka była bardzo dobra i cierpliwa! A po godzinie przędłam już z przyjemnością. Chociaż oczywiście wiele się jeszcze muszę nauczyć, to jednak już wiem, że dam radę.
      Samo przędzenie ma w sobie coś niezwykle rozluźniającego i hipnotycznego, jak powtarzanie mantry. Człowiek jest jednocześnie skupiony i rozluźniony, przypomina to medytację.

      Teraz szukam kołowrotka dla siebie. Wiem, że jakiś do mnie przyjdzie w odpowiednim czasie i już wyobrażam sobie te jesienne i zimowe wieczory, kiedy ogień trzaska w piecu, wiatr na dworze huczy, a kołowrotek rytmicznie postukuje.

     Sam pobyt w tamtych stronach był dla mnie niezwykle ciekawy. Pierwszy raz tam byłam i wszystko było dla mnie nowe. Tolkmicko jest takim miejscem, które bardzo lubię - małe miasteczko z charakterem, zupełnie inne od podlaskich miasteczek i wsi. Miejscowość turystyczna i latem pełna życia, a jednocześnie bez tłoku i hałasu. Na rynku z fontanną zawsze było miejsce do zaparkowania samochodu. I te kamieniczki z wewnętrznymi podwórkami! Szkoda, że taki wiele z nich niszczeje...

    Odwiedziłam też Frombork, gdzie załapałam się na koncert w katedrze. A to właśnie to, co Gorzka Jagoda bardzo, ale to bardzo lubi.

     Jedna rzecz tylko mnie zdziwiła: prawie całkowity brak pamiątek i rękodzieła, poza odrobiną chińskiego badziewia. Przyzwyczajona do tego, że nawet w niewielkim Lipsku, nie mówiąc już o Augustowie, są muzea i galerie, gdzie można kupić miejscowe rękodzieło, a choćby i takie pół-rękodzieło, jak toczone w drewnie naczynia i misy, nie mogłam się z tym pogodzić. Przy takim napływie turystów! No nic, mam najlepsza pamiątkę tego pobytu - moje dwa kłębuszki.

24 komentarze:

  1. Cudnie! Też mam takie marzenie. Ale jeszcze czeka. Nawet kołowrotek już się przytrafił i też czeka. Na ten właściwy moment. Który kiedyś nadejdzie. Pozdrawiam Cię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież Ty masz Rogatą niedaleko? a ona umie! Wiesz, do załapania o co kamam wystarczy godzina - dwie. Potem kwestia ćwiczenia. Też pozdrawiam.

      Usuń
    2. Złapać Rogatą to tak jakby próbować złapać wodę płynącą.
      Przyjdzie właściwy czas, to się wydarzy.

      Usuń
    3. Niebawem zawitam, nawet z dwoma kołowrotkami.

      Usuń
  2. No to witaj w klubie :)
    Ja na kurs przędzenia pojechałam - wtedy jeszcze z Katowic - aż do Poznania.
    Teraz w mojej wsi jestem jedyną osobą potrafiącą prząść...

    OdpowiedzUsuń
  3. Rękodzieło jest drogie, ale warto zainwestować i kupić prawdziwe, takie gdzie dłonie i nogi pracowały a głowa odpoczywała. :) Kupiłam od Izy. I tam gdzie jadę i jest rękodzieło to lubię kupować. Garnki także, kamienne na przykład. Mam zdjęty z płota, garnek - garnuszek? gliniany, mojej babci, będąc dziewczynką u dziadków na wakacjach, podbierałam z niego śmietanę, wiedząc że babcia krzyczeć nie będzie. :) Cenię go ten stareńki bardzo gliniany garnek, jest nie tylko pamiątką, ale także czymś czego już nie ma, bo nowe to nie takie już.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam w sąsiedniej wsi jest nawet jakaś manufaktura fajansu, ale w sklepach tego nie uświadczysz. A w Augustowie na rynku stragany z badziewiem, ale też z konikami i ptakami struganymi z drewna, z solniczkami i cukiernicami z brzozy, malarze, pani robiąca na szydełku...

      Usuń
  4. No i świetnie zrobiłaś! Interesuję się teraz tematem, to wydaje mi się, że coraz więcej prządek wkoło:) Uczyłam się z youtuba, ale cały czas mi się marzy, żeby pokręcić w towarzystwie fachowego oka. Może przy okazji następnego spotkania z Rogatą...:) Obyś trafiła na fajny kołowrotek, a czeka Cię wspaniała zima. Moteczki bardzo ładne:) Serdeczności wszelkie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No przecież! To takie zajęcie, które wciąga. I może się przydać.

      Usuń
  5. Krysiu zadziwiasz mnie coraz bardziej.No to teraz będziesz miała zajęcie na zimowe wieczory zwłaszcza ze dziewczynom co roku rośnie piękna okrywa .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nic zadziwiającego, wiele osób robi takie kursiki. Teraz ważne, żeby znaleźć działający kołowrotek i wprawiać się dalej.

      Usuń
  6. Jagodo, a do mnie nie chciałas przyjechać...Buuu...
    Wiem, daleko bardzo. Przedzenie jest takie uspokajające. Fajnie, że juz umiesz. Teraz możesz prząść i prząść. Pozdrowienia wełniste

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo chciała, bardzo. Tylko wtedy nie mogłam, z różnych przyczyn. A teraz akurat wszystko się złozyło tak, że mogłam. Jeszcze kiedyś przyjadę, jak się zdarzy. Usiąść i prząść nie mogę jeszcze, bo nie mam kołowrotka. I wiele pozostaje do nauczenia.

      Usuń
    2. A ja wczoraj kupiłam dla Bazylii, ale nie wiem, czy jej sie spodoba. Czasema mam ikazje kupic naprawdę dobry za pare groszy.

      Usuń
    3. Ja uczyłam się na kołowrotku "Bea" i bardzo mi się podobał. Jak znajdziesz jakiś, niekoniecznie Beę, ale coś równie prostego, to pamietaj o mnie.

      Usuń
  7. Gratulacje :D
    To teraz na warsztaty tkackie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najpierw muszę naprząść przędzy, a potem se gobelin utkam i powieszę na ścianie, he!

      Usuń
  8. Śliczne moteczki Ci wyszły, jestem ciekawa gobelinu bo sama próbowałam i marzę o krośnie, ale gdzie je wstawić..no gdzie.. zapytam tak off topic - termin sierpniowy warsztatów dalej aktualany?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej, o ile kogoś nie wystraszą chmary komarów.

      Usuń
    2. aż tak źle? u nas wylewają się znad wody na działkę w późnych godzinach wieczornych.. zainwestujemy w offy ;)

      Usuń
  9. Twoje klebuszki przypomnialy mi moje, nie tak dawne poczatki :)
    Ale - kolowrotek kolowrotkowi nierowny, zalezy jaki trafisz, mozesz sie zniechecic, albo zakochac!
    Ale na tkanie to juz mnie nikt nie namowi! :)
    Dzieki tobie zwiedzilam wirtualnie Tolkmicko, baaardzo mi sie spodobalo, dziekuje :)
    Moze sie kiedys tam wybierzemy.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wokół Tolkmicka jest wiele ciekawych wsi, miast i lasów do zwiedzania. A tkanie pociąga mnie bodaj bardziej, niż przedzenie. Tylko nie wiem, czy zycia mi starczy, żeby się nauczyć.

      Usuń
  10. Gratuluje nowej umiejętności! Teraz jeszcze kolowrotek dorwać i przasc kiedy tylko się da ;) greplarnie są, ale zazwyczaj trzeba welne wyslac pocztą, a wczesniej przeprać i przebrać

    OdpowiedzUsuń