W ogrodzie kolejne epoki kwiatowe tańczą przesuwając się w korowodzie: kończy się u nas Epoka Bzów i Konwalii, zaczyna się Epoka Łubinów i Kalin. Za nią czeka Epoka Jaśminu i wiele, wiele innych. Jedne zostają dłużej, inne tylko migną przed rozpłynięciem się gdzieś w niebycie do następnego roku. Pięknie jest.
Pięknie, chociaż nie łatwo. Wczoraj przeszła fala nocnych przymrozków. Niezbyt silnych i takich "wyspowych", ale wystarczyło, by zwarzyć kabaczki i częściowo fasolkę, już wysoką, która zaczynała wspinać się po sznurkach struktury postawionej przez majowych stażystów. Niestety, przesieka otwarta w naszym lasku przez pracowników elektryki dała dostęp do Nowego Warzywnika takim pełzającym wrogom. Biegnie ona akurat w kierunku północno-zachodnim, skąd zwykle przybywa zimno i wiatr. W tym samym warzywniku dynie, które rosną chronione zagajnikiem, nie ucierpiały wcale. Klimat nas w tym roku nie rozpieszcza.
Niektóre rośliny wcale nie wzeszły, np. pietruszka. Nie wiem, czy to wina zawirowań pogodowych, czy nasion. Pan ze sklepu ogrodniczego powiedział mi, że wielu ludzi skarży się, że wschody roślin były złe i kupuje nowe nasiona na dosiewanie. W każdym razie w tym roku będę miała własne nasiona pietruszki, z korzeni pozostawionych w ziemi z zeszłego roku. Może będą bardziej żywotne. Na szczęście ładnie wschodzi pasternak, który może pietruszkę zastąpić.
No i sucho jest. Na zachodzie Polski pada, a u nas już od ponad miesiąca nic.... Na dziś zapowiadają deszcz, zobaczymy. A że kilkumilimetrowe siewki mają takież korzonki, to niestety, trzeba podlewać. One jeszcze nie mogą sięgnąć w głąb gleby.
Przed nami spotkanie czerwcowe. Mam nadzieję, że będzie równie sympatyczne, jak majowe. Zaczynamy spotkania 14 o godzinie 9 rano. Dobrze więc było by, żebyście dotarli na miejsce w przeddzień, żeby mieć czas się rozgościć i zadomowić oraz odpocząć, bo będzie intensywnie! Jeśli ktoś nie może, to trudno, choć trochę szkoda.
W zasadzie do tej pory nie wiem, ile osób dokładnie przyjedzie, więc trudno mi powiedzieć, gdzie będziecie spać...Na górze są 2-4 miejsca, reszta będzie musiała zadowolić się namiotami.
Co zabrać? Oprócz śpiworów i jedzenia "składkowego" nie od rzeczy będą jakieś replenty na komary. Nie ma ich jakoś tragicznie dużo, ale potrafią być dokuczliwe, zwłaszcza o zmroku. Warto też, żeby nie być lądowiskiem dla komarów, zaopatrzyć się w odpowiednie ubranie. Raczej zwiewne giezła i dżellaby, niż kuse szorty i topy na ramiączkach. Czyli coś, co okrywa całe ciało, a jednocześnie nie grzeje. My radzimy sobie za pomocą odstraszacza własnej produkcji, złożonego z alkoholu, wody i olejków aromatycznych. Ważne, aby olejki były naturalne, nie chemiczne. W końcu chyba udało mi się znaleźć dobrą formułę, bo mieszanina, rozpylona na ciało i ubrania, jest skuteczna.
Jeśli ktoś potrzebuje dokładnych danych dla dojazdu, to proszę o wiadomość na maila. Odpisze najprędzej, jak będę mogła.
Prosicie, to napiszę. Formułę na odkomarzacz, banalnie prostą. Skład: 2 buteleczki spirytusu salicylowego (takie małe, plastykowe), trochę mniej przegotowanej i ostudzonej wody, 40 kropli lawendy, 40 kropli goździków, 40 kropli werweny lub limonki (lub innego cytrusa). Może też być melisa, ale i tak zapach jest powalający.
O a zdardziłabyś formułę na ten olejek? :D
OdpowiedzUsuńRaz na jakiś czas też mnie kusi, żeby przyjechać na "szkolenie", ale w tym roku też mamy nowy warzywnik i namiot więc roboty huk. Plus taki że w nocy zaczęło mżyć i pada dalej, oby jak najdlużej :)
Formułę zapisałam na dole postu. Można poeksperymentować z innymi olejkami, jeśli ktoś chce. U nas też dziś w nocy popadało, ale mało.
UsuńNie mogę jechać bo choroba Alzheimera w bliskiej rodzinie i mam serdeczne dyżury ale kibicuję i czekam z niecierpliwością na ciekawe relacje ze spotkań. Szkoda, bo mam i ochotę i giezło i dżellabę.
OdpowiedzUsuńNo szkoda, ale siła wyższa... Współczuję Ci, to trudne.
UsuńPrzymrozki w czerwcu - nieźle... Może da się wykombinować jakąś osłonę w tym nowym warzywniku, żeby te ewentualne fale przymrozkow zastopować?
OdpowiedzUsuńU mnie pod Krakowem ulewy na zmianę z jedno - dwudniowymi upałami, które po deszczu gliniastą ziemię zamieniają w skałę. Ale i tak wszystko rośnie. No, prawie, bo po sąsiedzku u mojej mamy na tej glinie pietruszka wzeszła (a co roku są z nią problemy), to tym razem marchew trzeba dosiewać. Z kolei fasolka szparagowa zgniła, zanim wykiełkowała. Ale np. rzodkiewki w tym roku ogromne i zupełnie nierobaczywe. Ja mam już ziemię inną, sukcesywnie przerabiam na kompostową, tu nie robi się po deszczu przyklepana polepa, ale za to szybciej traci wilgoć i też muszę podlewać, pomimo, że u nas deszczu nie brakuje. Ogólnie i tak jest pięknie, nie ma co narzekać. I kocham łubiny, akacje kwitnące, lipy... nawet te komary zniosę, byleby lato trwało i trwało... Aczkolwiek skład i proporcje tego specyfiku na komary to bardzo chętnie poznam!
Na porębie mamy zamiar posadzić pęcherznice. Mamy sporo samosiewek, ale w tej chwili jest nieodpowiedni moment i na dokładkę za sucho. Mogłam też podrzucić agrowłókninę, mam jej dużo, ale po prostu nie spodziewałam się...
UsuńA co to za spotkanie ? Albo ja czegoś nie doczytałam albo jakaś niezorientowana jestem. Ogród wciąż żyje i jest pięknie. Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńOj, Ula - masz sporo postów do tyłu. Pisałam o tych spotkaniach chyba trzy posty wczesniej, poszukaj. No własnie, siły życia w naturze są niezwykłe.
UsuńJuż lecę poczytać ! Dzięki :)
UsuńNo tak - okazało się, że już o tym czytałam. Tylko jakoś przegapiłam ważność tego. Może kiedyś się załapię, a może na sierpniówkę będą jeszcze miejsca? Zobaczymy.
UsuńPrzed spadkiem temperatury można się zabezpieczyć fizeliną, ale jak uratować roślinki przed ślimakami? U mnie pierwsze siewki ogórków już zostały zjedzone przez te przebrzydłe mięczaki i teraz czeka mnie dosiewanie :(
OdpowiedzUsuńNa ślimaki to tylko kaczki biegusy, inne pułapki i odstraszacze słabo działają. Jest tych przepisów w necie bez liku, więc możesz spróbować. Ale kaczki są najlepsze!
UsuńNam też mróz polizał kabaczki i dynie. Przykro było patrzeć na te posadzone w kostkach słomy.
OdpowiedzUsuńW jednej skrzyni zupełnie nie wzeszła mi marchew, już się martwiłam, że to może ja coś źle zrobiłam, a to może faktycznie wina nasion.
Łubin uwielbiam, stoi właśnie u mnie w wazonie.
Rzadko, ale zdarzają się na północy czerwcowe przymrozki. Ten rok ogólnie nas nie rozpieszcza. A marchewkę możesz jeszcze dosiać, będzie jak znalazł na zbiór zimowy.
Usuńpośpieszyłam się z publikacją. U mnie martwi mnie zwijanie liści w kształt cygara. Najpierw Wojtek zauważył na lipie. Ja na gruszy. Starałam się je wszystkie oberwać i spalić.
OdpowiedzUsuńJa się tymi cygarami nie martwię, zwijacze też są do czegoś potrzebne w naturze, skoro istnieją. Zauważyłam, że drzewa nie cierpią specjalnie z ich powodu. Kilka lat temu jedna brzózka miała wszystkie liście pozwijane, myślałam, że już po niej, a ona żyje dalej kwitnąco. Tak że nie marnuj swego czasu, to akurat można sobie odpuścić. Zamiast tego podziwiaj, jak mądra jest natura, że nauczyła robaczki robić takie kolebki dla swoich dzieci.
UsuńU mnie marchew też nie wzeszła.Wczoraj dosiałam ale czy będę miała możliwość podlewać nie wiem.Jak nie wzejdzie to co można dosiać w czerwcu w puste miejsce ?
OdpowiedzUsuńJa też nie mogę przyjechać ale pozdrawiam już wszystkich uczestników i życzę jak najmniej komarów i wszystkiego udanego w te dni.A najbardziej szczęśliwej podróży tam i z powrotem.
Można dosiać sałatę, fasolkę szparagową lub rzodkiew letnią.
UsuńUdanego spotkania życzę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńDzien dobry, czy można jeszcze dołączyć na spotkanie czerwcowe?pytam o 2 osoby?pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMożna, jak najbardziej.
Usuńno to super!ciesze sie!a czy bym mogla dostac na mala taki ogolny plan dnia-ile godzin pracy,no i info jak dojechac?
Usuńpozdrawiam serdecznie,Alicja
Klikasz na mój profil tam jest "wyślij wiadomość" i piszesz. A ja Ci odpiszę. Zajęcia zaczynają się pojutrze. Mniej więcej wygląda to tak: po sniadaniu, ta ok.9 wykład i rozmowa, potem wspólna praca, przygotowanie obiadu. Po obiedzie sjesta do 15, znowu trochę teorii i trochę praktyki, ewentualnie wycieczka. Gdyby nie komary, to można by zrobić ognisko wieczorem.
UsuńNie "wyślij wiadomość", tylko "skontaktuj się ze mną", tam możesz do mnie napisać.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńUsunęłam Twój komentarz, bo podałaś własny mail w miejscu publicznym. Napisałam do Ciebie, jeśli nie widzisz mego listu, to sprawdź spam i "inne". Mam pocztę na gmailu, więc czasem wyrzuca ją w innych automatycznie do spamu.
Usuń