Miałam kłopoty ze zgraniem zdjęć z aparatu przez kabel, ale od czego są przyjaciele? Dowiedziałam się od Utygan, że można zgrać bezpośrednio z karty pamięci i tak zrobiłam. Oto zdjęcia mojej grzędy słomiano-gnojowej, po wierzchu też przykrytej słomą.
Obok, po lewej stronie, widać podobną, zrobioną z luźnej słomy i gnoju w zeszłym roku. Ta podobna jest jednak przykryta z wierzchu ziemią kompostową i warstwą ściółki. Po prawej jest 3 letni wał, ściółka na nim zniknęła (bo nie miałam już jej zbyt wiele), ale, chociaż na zdjęciu tego nie widać, rośnie na nim gęsto rumianek lekarski i przytrzymuje go korzeniami. Rumianek posiałam prawie 20 lat temu i od tej pory rozsiewa się sam. Jest świetną rośliną towarzyszącą dla wielu warzyw, zbieram z niego kwiaty do suszenia, leczy ziemię. Kiedy chcę posiać warzywa, wyrywam większość roślin i daję je na kompost, jednak kilka czy kilkanaście zawsze zostawiam. Kwiaty wydają nasiona jesienią i od razu prawie kiełkują, ale zostawiam te młode rośliny na zimę. Ot, taki niekłopotliwy i samoczynny zielony nawóz.
W trakcie układania grzędy przyszło mi do głowy, że jeśli buduje się z całych kostek, to należy ścisnąć je razem za pomocą liny lub grubego drutu. Najprościej wbić kołki w 4 rogach nowej grzędy i między nimi przeciągnąć ten sznurek lub, ewentualnie, przybić drewniane poprzeczki, żeby kostki na grzedzie się nie rozłaziły.
Ze względu na dość żyzną i czystą ziemię mogę sobie pozwolić na taką niską grzędę, na słabej ziemi jednak lepiej stawiać całe kostki. Jeśli zakładacie ją na zachwaszczonej ziemi, to należy pod spód dać dużo tektury, co najmniej 3 warstwy, tak, aby wystawała dookoła grzędy przynajmniej na 30 centymetrów, a najlepiej na więcej.
Tę grzędę, po skończeniu podlewania i chyba już po posadzeniu ziemniaczków, przykryję też warstwą ziemi kompostowej. Tej akurat mam w tym roku sporo.
Wyobrażacie sobie, co by było, gdybym musiała cały ten kawałek skopać? Zajęło by mi to ze 3 dni, bo przy moich plecach dużo bym na dzień nie ukopała. O zmęczeniu już nie wspomnę.
Pamiętajcie też, że na takich nowych grządkach najlepiej jest posadzić rośliny, które lubią nie do końca rozłożoną materię organiczną. Klasyczne są albo ziemniaki albo dynie i inne ogórki, przy innym klimacie, niż nasz, mogły by być też pomidory. Chociaż, ku memu wielkiemu zdziwieniu, Francuzi już w pierwszym roku sadzą na nich z rozsady sałaty, buraka liściowego i kapustę. Można spróbować.
Gorzka Jagodo Krystyno, teraz tylko przebiegłam wzrokiem, bo czas, czas, ale wrócę - z tysiącem pytań zapewne. ;) Sporo wczoraj poczytałam sobie Ciebie tu: http://mamaziemia.pl/sami-zakladamy-i-prowadzimy-naturalny-ogrod-material-edukacyjny/ Jestem nieustająco pod wrażeniem i ogromnie dziękuję. Że też wcześniej tu nie utknęłam, choć przypominam sobie, że kiedyś trafiłam... Widać nie był to jeszcze ten moment.
OdpowiedzUsuńA teraz serdeczne życzenia spełnienia różnych pięknych zamarzeń składam, jeśli to przypadkiem dziś właśnie wypadło, i żeby plecy nie bolały, a jeśli już muszą, to jak najmniej - tylko tyle, żebyś pamiętała, że je masz i że trzeba o nie dbać. Uściski z góry mapy. :)
Jolu, dziękuję za życzenia. Każda rzecz ma swój czas, do niektórych trzeba dojrzeć. Każdy człowiek ma swoje sprawy i swoje tempo. Cieszę się, że ci się tu podoba i mam nadzieję, że to, co przeczytasz, będzie przydatne.
UsuńDzień dobry, Jagodo Krysiu. Mam słomę! Znaczy się, jest zamówiona, tylko muszę obliczyć, ile mi jej potrzeba. Chyba się szarpnę na 50 kostek po 2,5 zyla. Czy to dobra cena? Jeśli nie zużyję wszystkich, mogę przechować do ściółkowania i innego przegniwania, co?
UsuńAha, jeszcze mam pytanie, czy końskie kupki lepiej brać świeże, czy takie zleżałe, kilkumiesięczne? Ze świeżymi pewnie trzeba uważać, bo mocarne są, ale czy takie leżakowane to znów nie za słabe? Zamęczam Cię pytaniami, ale może przy okazji ktoś tak niezorientowany jak ja, początkujący też skorzysta, gdy przeczyta.
Z góry i z dołu dziękuję i życzę miłego dnia! :)
Jolu, w tym przypadku, wyjątkowo, świeży nawóz jest lepszy. Chodzi przecież o to, żeby nasączyć słomę azotem. Dlatego też trzeba go przez 10 dni podlewać. Oczywiście, po zapoczątkowaniu procesów zycia w słomie trzeba tych kilka tygodni odczekać. Kupy nie będą już takie mocarne. A tak w ogóle, to jeśli będziesz je miała czyste, to możesz zalać wodą w jakiejś wannie lub beczce i lać słomę tym roztworem. I pamiętaj, żeby ułożone kostki związać dookoła, żeby się nie rozwalały.
UsuńAno, widzisz, Krysiu, jeszcze nie wszystko ogarniam. Ale nauczę się. Chyba. ;)
UsuńWidzę, że z tą rabatą to będę gotowa pewnie dopiero na czas ogórkowy (słoma zjedzie chyba dopiero w sobotę, a i kupki jakoś tak w tym czasie będą), ale chyba gdzieś czytałam u Ciebie, że można na niej uprawiać w pierwszym roku ogórki. Czyli, że jeszcze w tym roku uprawiam po staremu, choć z nowymi, bardzo przydatnymi informacjami, a tymczasem przygotowuję sobie grzędy na przyszły rok - jak doczekam szczęśliwie, jak mawiała moja Bab. :)
Nieustająco dziękuję, Krysiu, za wszystkie cenne informacje, i proszę o wybaczenie mojego ciągłego dopytywania się o rzeczy, które pewnie gdzieś na blogu są pięknie opisane. Dodam tylko, że coraz sprawniej mi idzie gmeranie w nich, więc może i pytań będzie ubywać. ;)
Pozdrowienia z północy. :)
PS. I jeszcze coś - naprawdę świetnie się czyta te wszystkie informacje. Tyle ciekawych rzeczy, które chwilami brzmią nawet nieco sensacyjnie. A i bardzo starannie, ładną polszczyzną opisane, co przy moim "zboczeniu" językowym akurat jest jak balsam dla duszy, umysłu, oczu i czego tam jeszcze. :) Ogromne dzięki! :)
Mam ziemię bez chwastów, bo były już tam grządki. Dwa lata temu wszystko w tym miejscu rosło super, ale rok temu prawie nic mi tam nie rosło, a ziemia mimo ciągłych prób spulchniania była strasznie twarda. Podejrzewam, że to z powodu zbyt bliskiego sąsiedztwa starego wiązu i jego korzeni sięgających pod grządkę. Powinnam takie słomiane grządki zrobić z całych kostek, czy wystarczy tyle co u Ciebie?
OdpowiedzUsuńTrudno mi odpowiedzieć Ci tak na odległość, nie widząc tej ziemi. Jeśli jest tak, jak piszesz, to chyba całe kostki byłyby lepsze, ale to zależy też od tego, ile ich masz. Całe są powiązane sznurkami, które trzeba zostawić i w sumie całość chyba trzyma się lepiej. W każdym razie cokolwiek zrobisz, to będzie dobrze. Po prostu trzeba będzie liczyć się z tym, że z racji obecności korzeni trzeba będzie odnawiać grządki co kilka lat.
UsuńJestem wzrokowcem i jedno zdjęcie znaczy dla mnie więcej niż kilka stron tekstu więc dziękuję Ci za zdjęcia. Grządki wyglądają imponująco, najbardziej mnie zaskoczyło jak czysto jest w międzyrzędziach. I chatka cudna, z tymi lecącymi żurawiami na poddaszu i trójkątnym okienkiem. I kopiec ziemny w tle. Widać obfitość i gospodarność. Pozdrawiam wiosennie.
OdpowiedzUsuńGdyby grządli były z całych kostek to nawet schylać bardzo by się nie potrzebowało.
Krystynko, imienniczko, ta chatka to stodoła, a mała przybudówka do niej to owczarnia. Kopiec obok stodoły to piwnica ziemna, po tutejszemu "sklep" (bo sklepiona).
UsuńWitam:) Dzięki za instruktaż jestem właśnie na etapie podniesionych rabat i wszystko w jej temacie mnie interesuje :))) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitam:) Dzięki za instruktaż jestem właśnie na etapie podniesionych rabat i wszystko w jej temacie mnie interesuje :))) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń