Chodzę po mokrym ogrodzie, po ostatnich płachetkach śniegu, i zastanawiam się nad minionym rokiem. W naszym ogrodzie był on co najmniej dziwny, niezbyt urodzajny.
Wiosenne przymrozki, które spadały niespodziewanie po okresach ciepła narobiły wiele szkód. Nie zakwitły żadne drzewa owocowe pestkowe, nawet wiśnie syberyjskie nie miały kwiatów. O śliwkach i renklodach nawet nie wspomnę. Mirabelka miała kilka owoców, które nagle opadły przed dojrzeniem.
Późne przymrozki pod koniec maja ( ponad -7 stopni) narobiły szkód wśród warzyw ciepłolubnych, które już były wysadzone. Musiałam po raz drugi sadzić pomidory, dynie i papryki. Ucierpiały nawet kapustne. Zamarzły kwiaty truskawek. Na szczęście wiele z nich było jeszcze w pączkach i z nich udało mi się zebrać trochę owoców, ale niewiele.
Następnie lato było u nas dość mokre. Maliny zaczęły dojrzewać, po czym szybko się osypały. Porzeczek było niewiele i malutkich.
Po raz pierwszy za mojej pamięci nie kwitła u nas żadna lipa. Ani drobnolistne, ani młoda szerokolistna. W Augustowie kwitły, u nas wcale. A co najciekawsze, to że w poprzednim roku kwitły bardzo obficie, jakby w dwójnasób. Aż liści nie było widać spośród kwiatów. Skąd one wiedziały, że następny rok będzie nieprzyjazny? A może to ta niespotykana obfitość kwitnienia tak je wyczerpała, że zrobiły sobie przerwę?
Brukselka nie chciała rosnąć, mimo że była posadzona w różnych miejscach. Kiedy w końcu ruszyła, to już było za późno. Udało mi się zebrać garstkę główek wielkości paznokcia.
O grochu, który w upale wysypał się w ciągu dwóch dni, kiedy akurat mnie nie było, już pisałam.
Na szczęście inne warzywa nie zawiodły. Marchewka, cebula, pietruszka, buraki, skorzonera, fasola zwykła i szparagowa - to wszystko zaowocowało bardzo ładnie. Ziemniaki też, ale już więcej nie będę robiła ziemniaków w słomie - zbyt wiele było zazielenionych. Słoma, mimo, że rozłożona grubą warstwą, przepuszcza promienie słoneczne. Będę więc robiła swoją starą metodą: sadzeniaki do ziemi i przykryte porządną warstwą ściółki, ale zmielonej i gęstej.
Zastanawiam się, jaki będzie następny sezon i co powinnam zrobić, żeby owoce znowu wysypały się obficie.
Za to czarnego bzu i czeremchy była wielka obfitość.
U nas też wiele warzyw rosło gorzej niż w tamtym roku. Dynie i cukinie posadziłam na początku czerwca i zaraz przyszedł mróz, mimo to odbiły później, ale dynie nie urosły zbyt duże. Kapustne w ogóle marnie. Z brukselki nie miałam nic, z kapusty chyba na dwa obiady, a kalarepy były bardzo twarde ( rok temu miałam tyle kalarep, że nie było co z nimi robić). Reszta warzyw dobrze sobie poradziła. Najlepiej jednak jabłonki obrodziły i truskawki (malin też było nie tak dużo jak w tamtym roku) Nasz sad osłonięty jest starym żywopłotem i też żywopłot zatrzymał za pewne idący od pól mróz. Dużo jabłek się zmarnowało, bo nie byliśmy w stanie wszystkiego przerobić. Pozdrawiam ciepło i życzę wielu plonów na przyszły rok!
OdpowiedzUsuńWiesz, zawsze jest tak, że jeśli coś się nie uda, to coś jest w zamian. U mnie kapusta się udała, narobiłam też syropu z czarnego bzu. Kapustne sadź w super dobrej ziemi! W wałach dwuletnich, na przykład. Twarda kalerepa to może być brak wody. Wszystkie kapustne są bardzo wodolubne :)
UsuńObawiam się, że na urodzaj (lub nie) nie mamy wielkiego wpływu. Pomijam oczywiście kwestie żyzności gleby, nawożenia, podlewania itd. Moje jabłonie miały tysiące nawiązanych owoców. Dużo ich spadło i już myślałam, że jabłek będzie w sam raz, nie za dużo (mam 6 jabłoni i nie jestem w stanie przerobić tej masy), a one wszystkie prawie spadły zanim zdążyły dojrzeć. I nie mam nic. Coś z 5 słoiczków musu tylko. Lato mieliśmy bardzo suche, pewnie dlatego.
OdpowiedzUsuńWidzisz, to, co piszesz, potwierdza moje spostrzeżenia. Mimo, że u nas było wilgotno, to też mało owoców. No, jabłek trochę było, ale na tyle jabłonek zawsze któraś urodzi... A tak ogólnie to jakiś pomór na owoce był. Trzeba to przemyśleć. Czyżby wymieranie pszczół? No, ale moje pszczoły są w dobrej formie...
UsuńNie, to nie pszczoły, owoców było mnóstwo, więcej, niż kiedykolwiek, znaczy - zapylone jak trzeba. Później spadały sukcesywnie, przez całe lato. I to nie choroba żadna. Spadały i już.
UsuńKoperek i groszek siałam od marca pięć razy a i tak musiałam latem brać ze wsi. Fasolkę szparagową, kukurydzę, pomidory, ogórki po trzy razy a plony mizerne. Truskawek tyle by zjeść prosto z grządki, tyleż malin. Tylko cukinia i czosnek obrodziły dostatnio. Co będzie za rok?
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, czy te trudności z kiełkowaniem nie wynikają ze słabej jakości nasion. Niekiedy sprzedają przeterminowane. U mnie jeszcze nornice wchodzą w grę, zwłaszcza dyniowate pestki zjadają na potęgę. Dlatego lepiej podkiełkować w doniczkach. U mnie warzywa udały się dość ładnie, a to, że groch się wysypał, to już moja wina. Powinnam była zebrać wcześniej i dosuszyć na płachcie.
UsuńI u mnie było dziwacznie w warzywniku i ogrodzie. Albo za mokro, albo za sucho. Zaraza zimniaczana poszłą w pomidory (więcej ziemniakó sadzic nie bdę!).Podobnie jak u Ciebie wiele rzeczy się nie udało (groszek, fasolka, kiepskie ogórki i dynie a nawet czarna rzepa). Natomiast udały sie bardzo cukinie, buraczki, pasternak, koperek i o dziwo - bazylia. A najwięcej miałam lubczyku, z czego bardzo sie cieszę, bo to moje ukochane zioło. A co z owocami? Gruszki marne. Za to śliwki i jabłka w wielkiej obfitości. Także czarny bez. Lipa tez wcale nie kwitła (ale kładłam to na karb jej zbyt drastycznego przycięcia, do czego bylismy zmuszeni, bo hałęzie miałą zbyt ciężkie i kruche, walaca sie wciaz na drogę i grożące spadnieciem na nasz dom). Mam nadzieje, że przyszły rok przyniesie dobrą pogodę i nasze uprawy będą miały sie lepiej. Szkoda człowiekowi, jak sie napracuje, nachodzi a potem nic z tego nie ma...
OdpowiedzUsuńJagodo! Pozdrawiam Cię serdecznie o poranku !:-))
Wiesz, u mnie jest około 20 lip, z tego z 10 bardzo dużych. I WSZYSTKIE nie kwitły. A co do innych rzeczy - zawsze tak jest, że jedne rzeczy się udają, inne nie. Na szczęście co roku inne... Może to dziwne, ale w poprzednim roku, mimo wyjątkowo późnej wiosny, wszystko prawie ładnie się udało. No, ale nie było przymrozków. To nie tyle ziemniaki szkodzą pomidorom, co oba zapadają na tę samą chorobę w momencie, kiedy noce zaczynają być chłodne. U nas pomidory można mieć tylko w tunelu, inaczej nie zdążą dojrzeć.
UsuńNa naszej działce ogórki mnóstwo ogórków było i cukinii a ziemniaki obrodziły do dziś mamy mimo że ekologiczne czekają w kolejce do gotowania. Pomidory kiepsko ale warzywa pięknie się udały i było sporo jabłuszek. Truskawek nie lubię, wiec jest tylko kilka wiszących krzaczków a malinki zbierałam jeszcze pod koniec Października i na początku Listopada. Nie jestem rolnikiem, tylko bawię się działkowca ale i ja myślałam ze ten mijający rok trudny był.
OdpowiedzUsuńW sumie aż tak trudny nie był, bo warzywa udały się dobrze. Jabłka też miałam, czarny bez również. Tylko na inne owoce była posucha. Według mnie to był średni rok, taki sobie. My też się tylko bawimy, tyle uprawiamy, co dla siebie.
Usuń