Ponieważ w ostatnich dniach już kilkakrotnie spotkałam się z zapytaniami ludzi, którzy dopiero zaczynają zakładać ogród, to uznałam to za znak, żeby wrócić do tego tematu. Bo zdarza się, że człowiek stoi przed kawałkiem ugoru i nie bardzo wie, od czego zacząć. Podchodzi do tematu, jak pies do jeża i nie ma pojęcia, z której strony to ugryźć.
Oczywiście to jest mój punkt widzenia, ktoś inny może zrobić inaczej. Jednak uważam, że to, co proponuję, jest logiczne. No i jeśli nie wiadomo, jak zacząć, to można tak właśnie.
Ja zaczęłam od sadzenia żywopłotu. Żywopłot dla ogrodu jest tym, czym skóra dla ciała. Łagodzi wiatry, tworzy mikroklimat, daje schronienie i pożywienie ptakom, pożytecznym owadom, jeżom. Zamyka naszą osobistą przestrzeń, dając poczucie bezpieczeństwa. A dobrze dobrany przynosi też pożytki gospodarzowi w postaci owoców i kwiatów.
Należy zwrócić uwagę na dwie rzeczy: słońce i wiatr. Chodzi o to, żeby wyrośnięty żywopłot nie zacieniał zbytnio ogrodu, natomiast żeby chronił przed wiatrem. W Polsce dominujące wiatry są najczęściej z północnego zachodu. I z tej strony spokojnie możemy posadzić drzewa i duże krzewy. W miastach trzeba też pamiętać o przepisach, odległości od granicy działki itp.
Możemy posadzić żywopłot owocowy (rokitnik, dereń jadalny, świdośliwa, śliwa ałycza, leszczyna, dzika róża itp.), możemy kwiatowy (bez lilak, jaśminowiec, kalina, forsycja itp.),a możemy wszystko pomieszać. Mądrzy ogrodnicy ustalili, że w żywopłocie mieszanym 1/3 powinny stanowić krzewy i drzewa iglaste. Ma to swój sens - są mocnym, zielonym akcentem zimą, kiedy inne stają się bezlistnymi patykami, wtedy dają też schronienie ptakom. Dobra jest kosodrzewina, jałowiec i nawet pojedyncze tuje (pamiętajmy tylko, że tuje wyrastają z czasem w wielkie drzewa). Jednym z moich ulubionych krzewów żywopłotowych jest pęcherznica, która może mieć różne kolory liści, całkiem ładnie kwitnie, a do tego jej nasiona są ulubionym pokarmem licznych ptaków - u mnie odwiedzają ją chmary szczygłów i gilów. No i rośnie na każdej glebie.
Także duża ilość materii organicznej, którą dają żywopłoty, jest ważna dla polepszenia struktury gleby. Nie trzeba grabić liści opadłych jesienią - one same się rozłożą, dając nam dobrą, bogatą ziemię. Na glebach słabszych dobrze jest pomyśleć o karaganie i olchach prowadzonych w formie krzewów - na ich korzeniach żyją w symbiozie bakterie azotowe, które wiążą azot z powietrza w formę przyswajalną dla roślin.
W tej chwili jest bardzo dobry moment na sadzenie żywopłotów.
Warzywnik powinien być blisko domu, żeby nie uprawiać biegów przełajowych, kiedy potrzeba nam koperku, kilku liści sałaty czy szczypiorku. Także łatwiej go doglądać, jeśli jest "pod ręką". Powinien być nasłoneczniony i dość odległy od drzew i ich korzeni.
Ja zrobiłam pewien błąd - część mego warzywnika jest w zasięgu korzeni ogromnej lipy. No cóż, te 25 lat temu miałam mniej doświadczenia i odległość prawie 10 metrów wydawała mi się prawidłowa. Tyle tylko, że to lipa-olbrzym i jej korzenia sięgają bardzo daleko poza obrys korony. Na dokładkę kiedy wyczuła dobrą ziemię, to specjalnie rozwija je w tym kierunku. No trudno, jakoś muszę sobie radzić, budując wały co 3 lata, zamiast co kilkanaście, i obficie ściółkując. Czyli warzywnik z daleka od dużych drzew!
Natomiast widziałam warzywniki, w których rosły niewielkie drzewa i krzewy owocowe, rozstawione na tyle rzadko, że ich cień nie szkodził warzywom.
Sam sposób uprawy warzywnika jest sprawą indywidualną - czy będą to skrzynie, czy wały, czy zagonki wzbogacane kompostem. Wszystko jest dobre, jeśli polegamy na procesach naturalnych.
Bardzo dla zdrowia i urody warzywnika służy obwódka z ziół i kwiatów, najlepiej wieloletnich. Można też pokusić się o robienie rabat mieszanych, warzywno-ozdobnych. Ostatnio są one hitem na Zachodzie. We Francji widziałam je nawet na kwietnikach pośrodku miasta, gdzie kapusta i sałata rosły wśród niecierpków i innych złocieni, groszek wśród traw ozdobnych, marchew kwitła w towarzystwie "motylków". Skomponowane tak, ze wyglądały niesamowicie pięknie.
Sad może znajdować, się ciut dalej, niż warzywnik, ale nie musi. Bardzo przyjemnie jest, stojąc na ganku lub tarasie, skubnąć wiśnię lub inne winogrono. Najbardziej ekologiczne są sado-laski, czyli pomieszane ze sobą drzewa i krzewy owocowe. Można je umieścić od strony, z której wieje wiatr, będą wtedy dodatkowym zabezpieczeniem.
Ach! jaki przyjemny temat :D.
OdpowiedzUsuńZgadzam się ze wszystkim :)
Dodam tylko to co powinno znaleźć się przed tym postem a może nie każdy o tym pomyśli (jak ja swego czasu ;) ) Nim się do czegokolwiek ruszy to najpierw trzeba zastanaowić się co się chce na danym kawałku ziemi. Zastanowić się nad potrzebami całej rodziny - dzieci, męża/żony, psa - jeśli jest. Chcemy mieć ogród z kwiatami do wazony, czy krzewy? Własne warzywa i owoce? Miejsce do relaksu, przyjmowania gości, wieczornych posiedzeń przy grillu? Terenu do zabaw dla dzieci? Jaki jest mój pies - obserwacja czy kopie doły na przykład?
Serdeczności przesyłam :D
Warzywnik zawsze dobrze jest otoczyć płotkiem, choćby symbolicznym. A psy głupie nie są, da się im wiele wytłumaczyć - gdzie można kopać, a gdzie nie. Co do rozmaitych potrzeb, to można je skupić nawet na niewielkiej przestrzeni. Ponieważ my mamy duży ogród, to podzieliliśmy go jak dom na oddzielne "komnaty", z których każda jest inna i ma swój charakter.
UsuńCzasem wydaje mi się, że wiem tak dużo, a okazuje się, że wciąż dowiaduję się czegoś nowego i interesującego. Na naszym pustkowiu często dokucza nam wiatr. Od północnego zachodu chcemy posadzić drzewa w szpalerze - najchętniej graby. Żywopłot z ligustra źle wspominamy, gdyż mieliśmy go na naszej miejskiej działce i nasz ówczesny sąsiad ciągle miał o niego pretensje. Bardzo ciekawym rozwiązaniem jest żywopłot mieszany. Dziękuję za poruszenie tego tematu. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńJa zawsze idę w najmniejszą linię oporu i nie lubię drzew strzyżonych (chociaż mąż wręcz przeciwnie), więc zamiast sadzić drzewa i je przycinać, wolę posadzić krzewy. A drzewa między nimi tam, gdzie będą mogły spokojnie rosnąć. Kocham żywopłoty mieszane, bo to ogromne bogactwo i kolorów i pożytków i zapachów. Także dla ptaków bardziej użyteczne, niż jednolite. Przecież dobierając kolory i krój liści, porę i kolor kwitnienie i owocowania można stworzyć prawdziwe dzieło sztuki!
UsuńNasz poprzedni właściciel przy grnicy działki posadził z jednej strony szpaler świerków, z drugiej- sosen.drzewa mają 5-7m wysokości i wyglądają nienaturalnie rosnąc w tych rzędach. Ja zawsze chciałam taką mieszaninę i różnorodność. Zastanawiam się czy dosadzając krzewy i drzewa liściaste w bliskim sąsiedztwie tak dużych drzew nie skazuję nowych na zagładę. Myślałam by za kilka lat mocno przeciąć te szpalery jak nwe nasadzenia podrosną.
OdpowiedzUsuńI pytanie 2- na ile powinnam się odsunąć z warzywnikiem od sosen?
Zależy, w jakich odstępach rosną te świerki i sosny. Może trzeba by wyciąć co drugą i na jej miejsce posadzić jakiś krzew. Warzywnik jak najdalej od dużych drzew, od sosen z dwóch powodów: opadające igły silnie zakwaszają ziemię, a korzenie ją wyjaławiają. Natomiast spokojnie można posadzić pod sosnami borówki, poziomki i zaszczepić mikoryzę grzybów jadalnych.
Usuń